TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Głównie wiadomości w Polsce 24 jest prof. Andrzej Przyłębski, były ambasador RP w Berlinie, jeszcze raz dobry wiersz, panie profesorze. Dobry wiersz, witam. Panie profesorze, całkiem niedawno dowiedzieliśmy się, że terminal kontenerowy w Świnoujściu nie będzie rozbudowywany, wstrzymano tę inwestycję, jak zresztą wiele innych, o których też porozmawiamy, ale chciałbym na razie skupić się konkretnie na niej. Co legło u podstaw, dlaczego? Kosmodarka niemiecka notuje coraz gorsze rezultaty w skali światowej, więc zadaniem niemieckiej polityki jest zmniejszanie zakresu tego negatywnego zjawiska na wszystkich polach.
To jest jeden z elementów, to jest konkurencyjny terminal dla niemieckich terminalów, zwłaszcza dla Hamburga, który dominuje właściwie w Europie, poza niem jeszcze holenderskie terminale, więc jest interesie Niemiec, żeby to zablokować, a nasz nowy rząd działa nie w interesie Polski, tylko w interesie Niemiec, co jest wzdumawiające i czekam, kiedy wreszcie obywatele to zauważą.
Niestety mamy więcej takich przykładów, ja tylko Państwu powiem już w tym momencie, że jutro w wiadomościach Polska 24 obszerdy materiał dotyczący wstrzymania tej bardzo ważnej dla polskiej gospodarki inwestycji, być może właśnie z podaniem przyczyn, o których mówi Pan profesor, Panie profesorze, ale terminal kontenerowy w Świnoujściu to nie jest jedyna inwestycja, takich inwestycji jest znacznie więcej, to jest centralny port komunikacyjny, też ta inwestycja nie podobała się i nie podoba Niemcom, to są także inwestycje na odrze, to są także inwestycje w małe elektrownie, jądrowe, elektrownie atomowe i te wszystkie inwestycje, które wymieniłem w Polsce są obecnie albo wstrzymywane, albo zamrożone i to rzeczywiście dlatego, że mogą być konkurencją dla niemieckiej gospodarki, to jest rzeczywiście autentyczna przyczyna? To jest oczywiście nasza spekulacja, czy próba refleksji nad tym, ale jakie mogą być inne przyczyny, kiedy społeczeństwo polskie przez te 8 ostatnich lat stało się społeczeństwem ambitnym, zaczęliśmy doganiać, jeśli chodzi o poją życia, większość krajów Unii Europejskiej dochodzić powolutku w perspektywie 8-10 lat do poziomu Niemiec i nagle jest zatrzymanie, jeśli chodzi o ten centralny komunikacyjny terminal czy port, no to przecież są oczywiste dane, które mówią, jaki procent naszego eksportu wylatuje i jest odsłony w Frankfurcie i w Lipsku też, prawda? Więc to jest ewidentnie proste do zrozumienia interes niemiecki, więc działanie rządu likwidujące czy opóźniające realizację tej inwestycji jest działaniem na szkodę Polski, więc a na pożytek, że tak powiem, Niemiec, więc jak inaczej to wytłumaczyć, czekamy na jakieś inną interpretację, ale ja na razie jej nie widzę, poza tym, że właśnie tak jak wielu polityków PiS-u i konserwatywnych polityków mówi, rządzą nami ludzie, dla których interes Polski nie jest pierwsza rzemia.
Był pan ambasadorem Polski w Berlinie, zna pan doskonale niemieckie realia, doskonale zna pan się na niemieckiej polityce, to chciałbym, żebyśmy w ten moment zatrzymali się przy tym wątku, bo ostatnie wybory wskazują, że pozycja kancelera Schultza jeszcze bardziej słabnie, a w swoim mateczniku np. SPD wygrywa, ale minimalnie. Jak to się zmienia? Jak zmienia się niemiecka scena polityczna i jak to może rezonować na nasze wzajemne relacje i sytuacje w całej Unii Europejskiej? Ta scena się zmienia, rozczarowanie rządem jest olbrzymie, ale zmienia się moim zdaniem troszkę zbyt wolno. To anadema, którą obciążono AFD, nadal jakoś działa pośród części społeczeństwa, co np.
w ostatnich wyborach tych trzech landach skutkowało tym, że partia, która powstała właściwie w styczniu, partia Sary Wagenkneść, nagle uzyskała niezły wynik, ponieważ wielu wyborców jakby bało się poprzez tą propagandę medialną przeciwko AFD zakłosować na AFD. A jeśli chodzi o pan o Brandenburgi, o SPD, to zwycięstwo minimalne w Brandenburgi wynikało z zeznaczenia, z autorytetu pana Dietmara Wojtke, który od wielu lat jest tam premierem, jest lubiany bardzo, ma duży autorytet i on w czasie kampanii wyborczej starannie omijał swojego szefa, czyli Katrzyna Szolca w ogóle prosił, żeby się nie pojawiał, na żadnych plakatach się nie pojawiał, więc to było zwycięstwo jednego człowieka, nawet nie renesans SPD w Brandenburgi, tylko zwycięstwo ojca narodu czy ojca landu, pana doktora Dietmara Wojtka.
W dużym oproszeniu możemy powiedzieć, że ta jedna konkretnie osoba spowodowała, że Lewica nie przegrała w Brandenburgi w swej mateczniku, jeszcze raz to podkreśla. Dokładnie, to jest dość oczywiste, bym powiedział. Oni nawet innych polityków nie lansowali, tylko stawiali wszystko na Wojtkiego i doszło do tego, że premier innego landu, Saksoni, który jest szefem CDU tam, przejechał poprzeć szefa SPD. Proszę sobie wyobrazić, a CDU jest teraz w opozycji, ale robili wszystko, mówię o panu Misiaelu Kreczmerze, robili, establishment robił wszystko, żeby AfD nie wygrało tych wyborów. Są rachunki krzyw, które nie zostały wyrównane, są rachunki, które nie zostały zapłacone, mowa oczywiście o odszkodowaniach za II wojnę światową, odszkodowaniach za morderstwa, gwałty, zniszczenia, gigantyczne straty Polski podczas II wojny światowej.
Ten temat był głośny, ale zrobiło się cicho, bo obecny obóz władzy postanowił zamiast sprawy pod dywan, w ogóle do niej nie wracać. Co może oznaczać dla przyszłego ubiegania się o odszkodowanie od Niemiec, takie zamrożenie tej sprawy? Czy to w ogóle już ona będzie porzucona na zawsze? To zależy oczywiście od rezultatów wyborów za 3 lata, powiedzmy, bo jest oczywiste, że obecnie rządzący tego tematu nie będą podejmować, będą ewentualnie czekali na jakieś głosy z Niemiec, na jakieś koncepcje minimalnego zadośćuczynienia tym żyjącym jeszcze ofiarą II wojny światowej. No i zasady rzucamy jakieś ochłapy i zamykamy sprawodszkodowe. Tak, których jest już tak mało, że to nie byłyby duże pieniądze, ale oczywiście Polsce nie o to chodzi.
Te rachunki, które Instytut Stratwojennych obliczył, są rzetelne i oczywiście powinno się o nie upomnieć. Rząd Polski wysłał notę, szczegółowo on dosyć, na którą Niemcy odpowiedzieli jednym zdaniem, obecny rząd powinien ponowić notę, mówiąc, że nie satysfakcjonuje nas to, ta jednoznaniowa interpretacja, że sprawa jest przedawniona czy została rozwiązana z prośbą o przedstawienie argumentów prawnych, do których my z kolei moglibyśmy się odnieść, ale oni oczywiście tego nie zrobią. To będzie zadanie następnego rządu i sprawa nie da się całkiem zamieść pod dywan, dlatego że badania ostatnio pokazują, 60-70% Polaków uważają, że to jest nieprawda. Nie da się całkiem zamieść pod dywan, dlatego że badania ostatnio pokazują, 60-70% Polaków uważa, że należą nam się od szkodowania.
Tu przykład terminologicznie bym chciał ten życie wyprostować, bo z powodu jakichś gier parlamentarnych powstało słowo na pierwszy plan wyłoniło się trochę zadoj. Reparacje. Reparacje, tak. Wojenne Niemców to bardzo denerwuje, bo wojna tak daleko, dlaczego wy wracacie 80 lat i tak dalej. Ludzie przecież, myśmy was przygarnęli, wzięliśmy do Europy i tak dalej i reparacje są prawnie dobrym pojęciem, ale szerszym pojęciem są odszkodowania. Natomiast zadość uczynienia dotyczy indywidualnych osób, a przecież spora część tych naszych roszczeń dotyczy zniszczonych fabryk, domów, biast, pałacy i tak dalej.
Więc tutaj odszkodowanie, ono nie jest tak rażące dla Niemców i można im zawsze mówić, że to rozłożymy wam na 100 lat, żebyście nie splajtowali finansowo, że to nie jest rzecz, którą my chcemy od razu, prawda? Natomiast ja jak przeglądam niemieckie media elektroniczne i są jakieś rozmowy z zwykłymi obywatelami, to wielu z nich mówi, że tak, że zrobiliśmy wiele krzywd Polakom i coś by trzeba w tej sprawie zrobić. To jest większość tak ludzi mówi. Panie profesorze, a Niemcy boją się tego tematu, boją się dyskusji o odszkodowaniu za II wojnę światową? Boją się Niemcy politycy, dlatego że ich budżet czeszczy i boją się, że gdyby z niego coś upłynęło, to się nie sfinansują.
Natomiast tam poziom tego dyskursu moralnego i to przepracowanie, jak mówią, skutków II wojny światowej jest na tyle duży i w odniesieniu do Jezerela to widać, prawda, w odniesieniu do Sinti i Roma to widać i do homoseksualistów. Dlaczego nie Polska? No bo Polska jest olbrzymem, jeśli chodzi o poziom roszczeń, więc jeśli wrócimy do tego tematu, to musimy to jakoś dyplomatycznie tak rozegrać, żeby Niemcy od razu nie zablokowały się poprzez to, że społeczeństwo jak usłyszy taka kwota, przecież to zduinuje nasz kraj, to się zaraz zablokuje. Dlatego nie udało nam się z uwagi na krótkość istnienia tej Instytutu Strat Wojennych.
Była propozycja, żeby jeździć z kilkoma profesorami do Niemiec i nie tylko na poziomie dyplomatycznym w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Francji, co poseł Mularczyk zgrabnie robił, ale jeździć do ośrodków myśli politycznej w Niemczech, w różnych miejscowościach, większych, mniejszych i spotykać się z ludźmi i tłumaczyć im, co się tak naprawdę w Polsce działo wtedy, bo nie mają porządnej wiedzy i oddolnie wywołać nacisk społeczeństwa na rząd, cel uregulowania. Na razie Niemcy dotyli z ulgą, bo 15 października wybory zajązała się koalicja, o której mówimy, koalicja 13 grudnia, bo wtedy formalnie się zawiązała w Sejmie i w związku z tym ten temat nie będzie powracą na razie w stosunkach bilateralnych.
Czy jest jakieś oczekiwanie pana premiera Tuska, że Niemcy coś wymyślą, Niemcy zaproponowali jakieś zdaje się, jak tutaj ostatnio był kanclerz, 200 milionów euro, co jest kwotą śmieszną, no co premier zdaje się odrzucił i teraz jest czekanie, ale Niemcy nie czują chyba naporu i nie będzie tak, że nasi dyplomaci podczas spotkań będą ten temat poruszać, raczej on będzie całkowicie pominięty, więc to będzie takie czekanie na godota. Panie profesorze, co się dzieje z prawą rządnością w naszym kraju? Okazuje się, że obóz władzy nie respektuje postanowień, orzeczeń, decyzji wyroków, werdyktów najważniejszego sądu, sądu najwyższego. Dobitny przykład mieliśmy podczas piątkowej uchwały, kiedy Sąd Najwyższy ponad szeroką wątpliwość stwierdził, w zasadzie potwierdził, że legalny prokuratorem jest Dariusz Barski, ale tej uchwały większość rządząca nie zamierza respektować.
Tak, to jest dramat, to jest takie łamanie prawa, które pozbawia także, przynajmniej na razie myślowo, obywatela zwykłego poczucia bezpieczeństwa, bo na razie oczywiście to jest rozrywka z politykami, ale wkrótce mogą się dobrać również do zwykłego obywatela, więc radziłbym obywatelom, żeby się zastanowili, co się dzieje, bo to jest groza. Nazywanie na przykład sędziów Trybunału Konstytucyjnego przebierańcami przez drugą osobę w państwie, to jest koszmar i dlatego też ze zrozumieniem przyjąłem stwierdzenie dzisiaj w zdaję się wywiadzie pana prezesa Kaczyńskiego, który mówi, że w przyszłej Konstytucji trzeba stworzyć jakieś zabezpieczenia, bo w tej obecnej nie ma.
Panie prezesie, jeśli pan pozwoli, prezes PiS wyjaśnił do tygodnika sieci i powiedział, mamy anarchię na wielką skalę i władzę, która nie uznaje Konstytucji ustaw i wyroków, gdy zmieni się władza, a głęboko wierzę, że tak się stanie, trzeba będzie stworzyć system, który nie będzie tak łatwy do podważenia. To są słowa Jarosława Kaczyńskiego. Tak, to są słowa, bo w tej chwili jak gdyby nie widać do końca mechanizmu, nie widać też roli prezydenta, który mógłby wkroczyć na scenę i że tak powiem, zrobić, przywrócić ład konstytucyjny. No pewnie się kracza, bo otwierza, że legalnym prokuratorem krajowym jest pan Barski. On kracza, że media publiczne przejęto nielegalnie, ale. . .
Prezes zachowuje się bardzo dzielnie, ale w przyszłej Konstytucji powinien mieć narzędzia, nawet powiedzmy w postaci bezpośrednie dowództwa nad wojskiem, które by w takich sytuacjach mogło wkroczyć, bo idziemy w kierunku, no z trudem to mówię, ale nawet jak wojny domowej, bo jeśli to bezprawie, ewidentne łamanie prawa, co tydzień mamy nowe rzeczy, wydaje się, że dalej nie pójdą, a oni idą dalej, przy aplauzie Europy, bo tu musimy rzecz zdumującą zauważyć, że Europa nie protestuje. Dlaczego nie protestuje? 8 lat budowano narracje, że to PiS niszczy prawo, co było niezgodne z prawdą, ale nie mieliśmy medialnych sposobów, żeby przekonać Europę, że jest inaczej. I w tej chwili Europa mówi, a krzyczą tam w tej Polsce, dlatego, że Tusk wreszcie robi porządek.
To może to jest czas i miejsce, żeby pokazać dokumenty, wyjaśnić wszystkim, w Brukseli, także Szefowi Komisji Europejskiej, uszuli fundowanie, jeśli w ogóle da się to wytłumaczyć, w jaki sposób łamana jest ta praworządność zasady prawa w Polsce. Dokładnie, trzeba znaleźć forum, żeby pokazać argumenty. To jest, pamiętam taką scenkę, kiedy jeden z posłów Bundes Tagu, jeden z nielicznych, który mówi po polsku i śledzi polską scenę, opowiedział, to było po tym przejęciu telewizji brutalnym, to były pierwsze dopiero elementy tego bezprawia, ale on opowiedział to na posiedzeniu walnym Bundes Tagu i został wyśmiany przez ludzi, którzy zajmują się polską. Poseł Nitann, na przykład, który tu ostatnio był na Westerplatte, o ile pamiętam, jako delegat rządu niemieckiego, śmiał mu się w twarz.
To znaczy, bez konsekwencji, ten śmiech oznaczał, mówisz człowieku bzdury kompletne i nie musimy się tym zajmować. Dlatego można mieć takie wrażenie, że zarówno premier Dunal Tusk, jak i minister sprawiedliwości, pan Adam Bodnar, czują się dzisiaj bezkarni, wiedząc o tym, bo oni mają tę świadomość, że łamią prawo. Na pewno mają tę świadomość. Ja tu widzę jeszcze większe zagrożenie, dlatego że oni mają świadomość tego bezprawia i konsekwencji w wypadku utraty władzy będą robić wszystko, żeby tej władzy nie utracić, a więc jest bardzo prawdopodobne, że będą chcieli sfałszować wybory albo w ogóle zredukować demokrację do jakiejś fasodowości, żeby zachować faszę Europie, ale żeby nie stracić władzy, bo grozi im więzień. Dlatego potrzebny jest taki oddolny ruch, który będzie kontrolował te wybory, ale to jest rozmowa na inny czas.
Ja nie to zanie chciałbym powiedzieć, tylko że jestem zdumiony brakiem reakcji moich kolegów, profesury uniwersyteckiej, głównie prawników na to, co się dzieje, a nie tylko prawników, bo i filozofowie, socjologie mają dość rozumu, żeby zauważyć to bezprawie, a nic nie robią. To może ich warto zapytać. Trzeba by, jest dwójka profesorów, profesor Łabny, profesor Grabowska, które są w stanie wypowiedzieć, a gdzie jest reszta profesury? Gdzie jest profesor Sol i inni? Jeden z profesorów jest u nas w studiu, profesor Andrzej Przyłębski, były ambasador RP w Berlinie. Panie profesorze, bardzo dziękuję za rozmowę. A ja dziękuję za zaproszenie. A państwa proszę o pozostanie z nami, bo za chwilę ciąg dalszej publicystyki, kolejni goście. Dibata o powiadomościach już za moment. .