TRANSKRYPCJA VIDEO
"Wolski i Lewandowski analizują trwający konflikt na Ukrainie. Zastanawiają się, czy ofensywa ukraińska jest skuteczna, czy też jest jeszcze za wcześnie na ocenę. Omawiają przygotowanie polskich sił zbrojnych do ewentualnych działań, analizują sytuację na froncie ukraińskim i dyskutują o rotacji brygad, potencjalnych rosyjskich posiłkach, a także o możliwości niepowodzenia ofensywy, jeśli rosyjska obrona nie pęknie do 20 sierpnia. Szacują, że Ukraina wdrożyła około dziesięć nowych brygad, co stanowi około połowę dostępnych sił. Jednak ostrzegają, że te brygady mogą być jeszcze w trakcie szkolenia.
Poruszają również temat codziennych strat rosyjskiej armii w obecnym konflikcie, które są znacznie niższe niż podczas bitwy o Bachmut. Omawiają skuteczność rosyjskiej obrony w wojnie, a także krytykują brak strategicznego i operacyjnego kamuflażu ze strony Ukraińców.
W kontekście szkolenia ukraińskich żołnierzy, zwracają uwagę na błędy początkowego planu, który nie uwzględniał zróżnicowanego poziomu doświadczenia i motywacji. Chwalą natomiast kursy NATO za ich dobrą organizację oraz polskie kursy za ich elastyczność i praktyczność.
Zdaniem prelegentów, ofensywa na Ukrainie może nie być całkowitym niepowodzeniem, jeśli rosyjska obrona zacznie pękać. Jednak nie jest pewne, jak długo te pęknięcia przetrwają i czy Ukraińcy będą w stanie strategicznie z nich skorzystać.
Podsumowując, w dyskusji omawiane są różne aspekty ukraińskiej ofensywy, takie jak zaangażowanie batalionów i brygad, straty poniesione przez brygady, możliwość odtworzenia tych brygad, elastyczność działań ukraińskich, oraz potencjalny sukces strategiczny. Dawid Kamizela kończy dyskusję, dziękując i życząc wszystkim powodzenia."
Dzień dobry, witam wszystkich widzów kanału Wolskie Wojnie i zapraszam do obejrzenia kolejnego odcinka z cyklu Wolski Lewandowski, w którym odpowiemy na pytanie, czy ofensywa płynącła klęskę, czy jeszcze jest trochę za wcześnie, żeby tak mówić, aczkolwiek prognozy nie są najlepsze. I zanim przejdziemy do samego odcinka, gorąca prośba i przypomnienie o lajkowaniu, subskrybowaniu kanału, komentowaniu na dole, to jest bardzo ważne dla algorytmów. No i oczywiście o tym, że możecie wesprzeć kanały moją osobę w programie Patronite, tu u góry jest odnośnik. I po tej paśmie autoreklamy zapraszam do obejrzenia tego, co dla Was nagraliśmy. No to drogi Piotrze, dziękuję bardzo, że dałeś się zaprosić na kanał, tradycyjnie już.
Dziękuję bardzo, jak wiesz, ograniczam trochę swoją aktywność, ale głównie mówię o aktywności na antenie, czyli w szeroko rozumianym mainstreamie. Jak Cię interesuje, to mogę powiedzieć dlaczego. Dlaczego? Okej, liczyłem, że o to spytasz, nie ukrywam. Głównie dlatego, że obserwując to, co się dzieje w naszej przestrzeni medialnej, ja mam wątpliwości, czy tym, co się dzieje sterujemy nadal my, czy sterują ci, którzy chcą saturować naszą przestrzeń publiczną. Bo kwestia Wagner-Białoruś, Białoruś-Wagner w tej chwili staje się absolutnie kluczowym elementem, który bardzo mocno powoduje, że uciekają nam kwestie istotniejsze. Mówimy o grupie, naprawdę relatywnie niewielkiej liczebnie, która nie. . . jej obecność w rzeczywistości nie zmieniła sytuacji.
Ale mówię, nie chcę o tym mówić, więc pewnie sobie pogadamy o sytuacji na granicy, ale z zupełnie innej perspektywy, mojej bardziej merytorycznej, czyli przygotowania sił zbrojnych, a konkretnie tego najniższego szczebla, czyli mówimy o żołnierzach i pododdziałach do takiej operacji, jaka jest prowadzona na granicy naszej. I po prostu nie chcesz brać udziału w medialnym cyrku, który się tworzy wokół grupy Wagnera i nacisku białoruskich na Polskę, po prostu. Zawsze się wiesz, Jarek, to ja bym nawet nie użył słowa cyrk, tylko mam wrażenie, że tańczymy do muzyki Wagnera obecnie. Tak, tak, tu też się zgadzam. Dlatego odmawiam, nie chcę komentować tego.
A poza tym, szczerze, nic nowego nie powiedziałbym, bo wielu ludzi wypowiadało się w tak rozwoitych obszarach, że tu nic nowego do tej rozmowy po prostu nie wnosił, a nakręcał tylko tą właśnie, tą całą taką presję, która skutecznie, bo to jest skutecznie wywierana na to, co się dzieje. Ok, ale obaj wiemy, że akurat doświadczenie w ganianiu tych złych, którzy asymetrycznie chcą zrobić coś niedobrego, to ty masz ogromne, naprawdę ogromne. To tak między nami. Głównie moi żołnierze mają tak naprawdę, ale z całą pewnością planowałem takie operacje, brałem w nich udział, część była skuteczna, część nie. Obszar biograficznie, politycznie odmienny, natomiast pewne techniki, zasady, psychologia tego, co się dzieje, ona jest zbliżona.
Natomiast ja wolę swoje doświadczenie raczej tutaj wykorzystywać w szkoleniach, w centrum szkolenia, gdzie zajęcia prowadzę niż powiedzmy w tym przekazie medialnym. Zresztą sporo osób z podobnym jak moje doświadczenie bądź większym w temacie się już wypowiedziało. Jasne, no to przejdźmy do tematu, który chyba jest dla nas nawet trudniejszy niż granica, ponieważ pytanie, który pierwszy z nas powie, że ofensywa ukraińska się nie udała. I czy już możemy tak powiedzieć, czy jeszcze nie? Czy jeszcze nie? Ponieważ to, co teraz tak. . .
Oczywiście bardzo wiele osób kibicuje Ukraińcom, chce, żeby Ukraińcy wygrali, żeby odbili te ziemie, które są okupowane przez Rosję, żeby w 2022 roku odnieśli jakiś naprawdę duży sukces militarny, który byłby dobrą podstawą do jakichś negocjacji pokojowych, nawet jeżeli ten konflikt będzie zamrożony, bo chyba już większość trzeźwych komentatorów przewiduje, że nastąpi korelizacja tego konfliktu, czy jakieś zamrożenie. Natomiast no tak sobie troszeczkę usiadłem nad tym, co obecnie widać na Zaporożu. No i faktycznie widać, widać było rotację 10 brygad, widać było wprowadzanie faktycznie batalionu z tych 10 brygad. Efekty ofensywy po dwóch miesiącach to jest na jednym kierunku 1,5 km, na drugim 6,5, na trzecim 8 i koniec.
To są, to jest całość efektów terenowych ofensywy. Jeżeli chodzi o straty, to prawie cały pierwszy rzut tej ofensywy musiał zostać zrotowany z powodu strat. I dalej nie widać tego, ja nie widzę osobiście przynajmniej symptomów pękania tej obrony, ponieważ wielu komentatorów zakładało, że może zobaczymy na skutek tego całego, stałego nacisku ukraińskiego, który widzieliśmy przez dwa miesiące i braku większych rotacji rosyjskich. Też nieprawda, że ich nie były, bo one były, tak, ale Rosjanie nie rotowali przynajmniej w mojej ocenie szczebla strategicznego na Zaporoże. Nie wprowadzali żadnych odwodów poziomu strategicznego, przynajmniej ja nie miałem takich rozpoznanych. No i teraz to, co widzimy, to właśnie nie widzimy tego pękania obrony rosyjskiej, tak.
Ja osobiście jeszcze nie chcę jednoznacznie powiedzieć, że mówimy o klęsce ofensywy, bo dalej liczę na ten magiczny czynnik X Rosjan, czyli na jakąś monstrualną głupotę, no ale wydaje mi się, że jeżeli tak do mniej więcej 20 sierpnia nie zobaczymy tego pękania tej, przynajmniej to jest całkowicie umowna data, mówię od razu, tak. Jeżeli nie zobaczymy tego pękania obrony rosyjskiej, to chyba trzeba będzie otwarcie powiedzieć, że ta ofensywa poniosła klęskę po prostu. Znaczy tak, bo tu mówiąc o dziesięciu brygadach, to mówimy oczywiście, że nie mniej niż dziesięć brygad na całej linii frontu, czyli mówimy tam na tym tysiącu kilometrów, żeby to ktoś nie myślał, że to dziesięć nagle zrotowano na Zaporożu, prawda.
Ale teraz tak, bo ja sobie ostatnio starałem się policzyć właśnie ile pojawiło się brygad nowych i tak jak Jarku mówisz, ja się z tym zgadzam, wyszło mi około dziesięciu. One się pojawiły na trzech obszarach, czyli oczywiście w Zaporoże, rejon Bachbutu i granica obwodu ługańskiego i charkowskiego i obwód charkowski, czyli północny odcinek frontu. I teraz jeżeli mówimy o dziesięciu kolejnych brygadach, to mówimy o połowie sił, które Ukraina, tych takich gotowych do użycia, mniej więcej połowie, którymi Ukraina dysponowała jako odwody. Przy czym, przepraszam, że ci pierwszym wszedłem słowo, ale to te gotowe, to ja bym tutaj tak był ostrożny, bo tu mówimy o brygadach, które są po półrocznym formowaniu i szkoleniu.
Tak, albo były spółków przeformowane, albo to są te brygady, które przez pół roku usiłowano postawić na zagranicznym sprzęcie i teraz ja rozumiem, że tam trafiła część rezerwistów, część poborowych, ale sam wiesz ile w krajach NATO trwa formowanie brygady, to są trzy lata, tak, z tego co pamiętam. Niemniej niż trzy. Niemniej niż trzy i tutaj wiesz, ja osobiście nie widzę tego, żeby w pół roku udało się postawić brygadę jako w pełni funkcjonalny wielki związek taktyczny, który byłby w stanie realizować jakieś skomplikowane operacje, co też chyba po części tłumaczy dlaczego Ukraińcy te brygady pokawałkowali na bataliony i używają batalionami, tak, no bo tak jest prościej po prostu.
Nie dało się, z tego co widzimy niestety, bo my rozmawialiśmy, ja mimo wszystko zakładałem, bo ja jednak nie jestem obiektywny, tak, ja sprzyjam oczywiście obrońcom i naturalnie wątpliwości wojskowym. Znaczy Ukraińcom, żeby ktoś tego nie wierzy. Tak, no bo tak, w tej chwili bardziej się bronią Rosjanie. Oczywiście sprzyjam jak najbardziej państwu, które zostało w brutalny sposób zaatakowane, czyli Ukrainie i w naturalny sposób staram się, inaczej może nie staram się, bo staram się zachować obiektywizm. Natomiast w naturalny sposób, nieco podświadomie wątpliwości rozpatruję na korzyść ukraińską i ja trochę liczyłem, że uda się ten czas oszukać.
Przepraszam i to się stanie, jeżeli to szkolenie będzie bardzo profesjonalne, równocześnie prowadzone na bardzo wielu poziomach, bo na czym polega trudność. W pół roku jak najbardziej można wyszkolić żołnierzy, jak najbardziej można zgrać pluton, można dojść nawet do szczebla kompanii. Z batalionem jest już problem. Dlaczego? Bo w przypadku batalionu nie mówimy tylko o szkoleniu żołnierzy i ich dowódców. I tu mówimy o dowodzeniu bezpośrednim, no bo szkolimy żołnierzy, szkolimy dowódców drużyn bądź sekcji, dowódców plutonów, dowódców kompanii. Ono dalej się odbywa równocześnie na kilku poziomach, ale przygotowujemy żołnierzy do dowodzenia bezpośredniego. No i można w tej samej grupie sobie szkolić dowódców drużyn i dowódców plutonów. Dowódców kompanii już gorzej nieco.
Ale w przypadku batalionu równocześnie musimy przygotować sztab. Czyli ludzi, którzy będą nie tylko dowodzić, ale będą kierować też walką w sposób pośredni. Czyli de facto to dowódca batalionu poprzez swój sztab będzie tworzył rozkazy. Te rozkazy będą tworzone na podstawie sytuacji, którą dowódcy batalionu powinien wykreować sztab. Ze swojej analizy. I potem te rozkazy płyną do dowódców kolejnych szczebli i tak naprawdę dowódca batalionu wie tyle, ile zobaczy z drona i usłyszy poradnik. I na podstawie tego on musi kierować batalionem, czyli mówimy w przypadku batalionu zmechanizowanego, około 700 ludzi. I teraz przez pół roku przygotowanie na tylu elementach jeszcze batalionu jest ekstremalnie trudne.
Ten batalion prawdopodobnie nie osiągnie pełnej sprawności, ale będzie zdolny do walki. I teraz nakładamy na to brygadę jeszcze. A ta brygada dowodzi batalionami w nieco podobny sposób jak dowódca batalionu kompaniami, czyli to jest też to takie dowodzenie pośrednie, ale do tego dochodzi zapewnienie wsparcia. Czyli mówimy o artylerii, zapewnienie logistyki, koordynacja w obszarze już, no bo batalion będzie działał, przynajmniej tak jest na Ukrainie, jednak na relatywnie wąskich pasach. Tam bataliony są dość mocno skupione, ale brygada już jest mocno w terenie rozproszona. Bataliony działają na różnych kierunkach, czasem zbieżnych i to jest optymalne, ale może się wydarzyć, że one zbieżne nie są.
I teraz sztab musi kreować obraz pola walki dowódcy brygady, tak żeby on był w stanie to koordynować. Nowe brygady ukraińskie moim zdaniem sobie z tym absolutnie nie radzą. Stare brygady ukraińskie, czyli mówimy te, które istniały, które powstały po 2014 roku w nowej formule. Tylko tutaj trzeba widzom powiedzieć, że armia ukraińska w momencie wybuchu wojny liczyła, wojska lądowe, około 120 tysięcy żołnierzy. I to była ta dobrze wyszkolona kadrowa armia, która się przewinęła częściowo przez różne ćwiczenia z NATO. I Ukraińcy w ciągu niecałego roku wojny doszli do poziomu prawie 700 tysięcy żołnierzy, około. Mówimy o wszystkim, o wojskach obrony terytorialnej, o wojskach lądowych i tak dalej.
I teraz jeżeli zwiększamy liczebność sił zbrojnych ponad sześciokrotnie, a jednocześnie podnosimy istotne straty osobowe z tej kadrowej armii, która zaczęła wojnę, no to oczywistym jest, że średni poziom wyszkolenia oficerów i podoficerów poleci na łeb na szyję. No bo to nie jest nic niezwykłego. On po prostu musiał polecieć, jeżeli armia zwiększyła się sześciokrotnie i jeżeli ta armia kadrowa poniosła jednak w pierwszym roku operacji odczuwalne straty. Bo ileś tysięcy oficerów zostało rannych, ileś set oficerów zginęło, część osób została w ogóle zdemobilizowana i nie wróciła po odniesieniu ran. No a nie da się w rok wyszkolić dobrego natowskiego oficera, podoficera. Żadnego Jarek, nie natowskiego, po prostu obojętnie, nie da się.
Więc sięgnięto po zasób osobowy, który był, czyli sięgnięto po zasób osobowy, który był wcześniej z tej armii negatywnie zweryfikowany i zwolniony, po 2014 roku. Albo sam odszedł z różnych przyczyn. Przyczyn, albo do osób, które pamiętały jeszcze czasy transformacji lat 90. , czyli takiej totalnej degrengolady w armii ukraińskiej. I to trzeba po prostu ludziom uświadomić, bo jest taki trochę cukierkowaty obrazek, że miały miejsce takie dwa procesy. Czyli z jednej strony mieliśmy proces bardzo dużej deprecjacji jakości, znaczy deprecjacji, tak w zasadzie tak, spadku jakości kadry oficerskiej w armii ukraińskiej. Nie dlatego, że ludzie byli źli, tylko że było ich za mało w stosunku do rozrostu sił zbrojnych, ogromnego, sześciokrotnego.
I ponosili jeszcze straty z tego niewielkiego zasobu fajnie wyszkolonych oficerów, podoficerów i tak dalej. A z drugiej strony mieliśmy proces u ruskich trochę inny, gdzie mieliśmy taką brutalną eugenikę pora walki, tak. Czyli tam idioci po prostu polegli w bardzo szybkim tempie. Część osób, które były umocowane jakoś politycznie została na stanowiskach, no ale jednak przez zeszły rok zaczęli być wypychani coraz lepsi oficerowie do dowodzenia, tak. I idioci są dalej, to tutaj się zgadzamy obaj. Natomiast jednak średni poziom kadry w Rosji wzrósł, natomiast na Ukrainie ten średni poziom kadry spadł. Nastąpiło takie w mojej ocenie niestety zrównywanie się powolnych poziomów, tak.
To jest taka, nie wiem, może trochę kontrowersyjna teza, ale to jest pierwszy z dużych problemów, tak. Znaczy Jarek, ja to uważam za prawdopodobne, bo mimo wszystko Rosjanie potrafią być na swój sposób pragmatyczni. Położycie Wagnera w Bachmucie, tak? To było bardzo pragmatyczne, przepraszam. Tak, tak. I co prawda ten pragmatyzm opiera się na olbrzymiej tolerancji własnych strat. Między innymi, tak, gdzie tam dzienne straty rzędu, a ponosili, był okres, gdzie ponosili dwukrotnie większe straty dzienne niż obecnie. Bo jak wiesz Jareku, ja śledzę bardzo precyzyjnie, staram się śledzić w takim cyklu tygodniowym straty, porównując obecnie straty rosyjskie są dwukrotnie niższe niż w okresie walk o Bachmuc. Więc jak gdyby armia rosyjska akceptowała to i była taka faza.
Straty w Bachmucie to niekoniecznie były straty armii rosyjskiej per se. Pamiętajmy, że tam był przemielony materiał ludzki, który był z zewnątrz MON-u, który był wciągnięty w Wagnera i który był dla Rosjan, mówiąc brzydko, małowartościowy. Oni w Bachmucie związali sporą część sił ukraińskich i część brygad ukraińskich przemielili, wykorzystując ludzi, którzy dla Rosjan, mówiąc brzydko, byli niewielką stratą. Wiesz co Jarek, ja akurat uważam Wagnerowców za część armii rosyjskiej, dlatego że inna narracja jest niebezpieczna. Cały czas mówimy, bo ty masz rację, to nie jest część rosyjskich sił zbrojnych, ale w narracji rosyjskiej. Według wszelkich zapisów prawa międzynarodowego i tak dalej, to oni są częścią sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
I to, że wylądowali na Ukrainie obecnie, my powinniśmy stosować narrację jasną. Wagnerowcy są częścią sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Koniec kropka. I to nam rozwiązuje wiele wątpliwości, które obecnie w naszej opinii publicznej funkcjonują moim zdaniem całkiem niesłusznie. Ale wróćmy do głównej części. I teraz Jarek, pierwsze pół roku wojny to była hekatomba rosyjskich oficerów, w tym oficerów starszych. I tu nastąpiło wachnięcie w dół, przy czym nie ginęli tylko, jak to określiłeś, idioci, ale też oficerowie bardzo odważni, którzy ze względu na problemy w dowodzeniu rosyjskim, je omawialiśmy, nie będę wracał skąd one wynikały, starali się je kompensować swoją obecnością na pierwszej linii walki. I też ginęli. Więc zginęła też część takiej kadry dla Rosjan cennej.
Ale to się mniej więcej wyrównało, średnia pozostała mniej więcej stała. Natomiast potem Rosjanie mieli taką fazę, gdzie oficerowie w ogóle przestali się pojawiać na pierwszej linii, gdzie dowódcy kompanii funkcjonowali tylko na tyłach i tak dalej, co też obniżyło zdolności rosyjskie. W tym okresie dokonywano bardzo mocnych ruchów. My najbardziej śledziliśmy ruchy tych najważniejszych generałów, ale tam mocno też dokonywano ruchów w obszarach sztabów, oficerów sztabów. Na tym poziomie operacyjnym dowódców pułków brygad. Finalnie Rosjanie jednak odtworzyli po tych pierwszych stratach ten swój system. I ja miałem wątpliwości czy on będzie lepszy. No przebieg walk pokazuje, że na pewno nie jest gorszy. Na pewno nie jest gorszy.
Dlaczego nie powiem, że na pewno jest lepszy? Bo mimo wszystko Rosjanie obecnie są w sytuacji bardziej komfortowej, bo się bronią. Tak, łatwiejsza jest defensywa tutaj. Czy on jest lepszy, to ja będę w stanie powiedzieć. Jeżeli Rosjanie wykonają dużą operację ofensywną, no to wtedy będę w stanie ocenić, czy te ich zmiany osobowe w korpusie oficerskim i podoficerskim dały im zdolności nowe. Natomiast z pewnością odzyskali pierwotne. To na pewno. To jest niedobre, takie trochę słowieszcze memento. Natomiast w przypadku tego Wagnera chodziło mi o to, że ta realizacja między Armią Rosyjską a Wagnerem, będącym częścią Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, może tak powiem, wyglądało tak, że jakby Wagner brał z innego rezerwuaru osobowego w ramach Federacji Rosyjskiej. Tak, proszę cię, proszę.
A tam gdzie był bardzo ostry konflikt, to tam gdzie Wagner bezpośrednio brał z Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, z Armii, znaczy nie ze Sił Zbrojnych, źle mówię, ze strony wojsk lądowych na przykład, czyli artylerię, próba lotnictwa, obrony przeciwlotniczej. Natomiast trzeba przyznać, że Rosjanie nie żałując miliona, setek tysięcy pionków, właśnie na tym wypadku dziesiątek tysięcy pionków, osiągnęli sukces na kierunku bachmuckim. Przy czym moim zdaniem to nie jest sukcesem, nie jest absolutnie zdobycie Bachmutu, bo to jest bez sensu. Tylko sukcesem było jednak narzucenie pewnej bitwy na wyniszczenie Ukraińcom i co więcej doprowadzenie do pewnych istotnych strat i związanie Ukraińców na kierunku bachmuckim. Co dało czas na przygotowanie między innymi całkiem sensownej obrony w wykonaniu Rosjan.
Bo w mojej ocenie mamy do czynienia z bardzo sensowną obroną rosyjską, chyba najlepszą w tej wojnie. Tak, ja się zgodzę oczywiście, bo wracając jeszcze do Bachmutu, Rosjanie tracili tam pensjonariuszy obozów pracy i zakładów karnych, którzy i tak po pół roku odeśliby i to jeszcze jako ludzie wolni? Tak. Więc ich śmierć jak gdyby zupełnie w znaczący sposób nie wpływała na zasoby mobilizacyjne armii rosyjskiej, a udało im się obejść problem z szybkim naborem tysięcy ludzi, dlatego że to trzeba przyznać, Rosjanie mimo wszystko dalej trzymają się zasady, że na Ukrainie walczą z żołnierzem kontraktowi. Bo to też często ucieka komentującym, dalej Rosjanie nie wysyłają do walki żołnierzy z poboru służby zasadniczej.
Oczywiście to jest leciutko rozbyte, dlatego że są bardzo mocne naciski na tych żołnierzy, żeby podpisywali kontrakty. Poza tym oni po odbyciu służby często są powoływani jako rezerwiści. No więc jak gdyby jak to u Rosjan niby taka jednak nie. Tak, Rubel za wyjście, Dba za wyjście. Ale jednak oficjalnie tych żołnierzy odbywających obowiązkową, zasadniczą służbę wojskową nie wysyłano. Znaczy wiesz to się brało z tego, że mobilizowanych rezerwistów wysyłano, ta pierwsza fala mobilizacji tragiczna dla Rosjan. 80 tysięcy. Tych rezerwistów rzucono i potem zamarzali. Trafili do dobrego pułku to było ok. Trafili do pułku gdzie pułkownik miał ich w czapie to zamarzali na tych polach oszczędzani przez artylerię.
I stąd się wzięło takie przekonanie, że tak wyglądają wszyscy rezerwiści rosyjscy mobilizowani i że po prostu rzuca się mięso armatnie jak w pierwszej wojnie światowej na front. A to nie do końca tak. Przy czym z punktu widzenia systemu to tamci ludzie to byli przeszkoleni żołnierze rezerwy. Na tym polega cała tragedia. To że to była kompletna fikcja to jest już inna rzecz. Natomiast wracamy do tego co się dzieje. No wiesz no głupio tak powiedzieć, ale ja widzę bardzo dobrze prowadzoną obronę. Naprawdę dobrze, naprawdę sensownie prowadzoną obronę. Jak ja już widzę, że Rosjanie zaczynają stosować killboxy jeżeli chodzi o zwalczanie kolumn pancerno-zmechanizowanych ukraińskich to jest dobra taktyka. To jest tak już blisko NATO-skiej.
I oni to robią z sensem. Tak, po naszemu tak zwany worek ogniowy. Czyli tworzymy właśnie coś na kształt worka. Gdzie z reguły to ma na celu taką kilku warstwową obronę przeciwpancerną. Zresztą takim typowym przykładem był film sprzed parunastu chyba już teraz dni. Gdzie te pododdziały drugiego rzutu na Zaporożu wchodzą. One uzyskały pewne powodzenie, przesunęły się. No ale to mówimy o najlepszym wypadku tam półtorej kilometra. I rzeczywiście one wchodzą w takie worki ogniowe, zasadzki przeciwpancerne. Gdzie rażenie następuje z trzech kierunków bronią przeciwpancerną piechoty do tego artyleria. Być może gdzieś tam jakiś kamof, bądź dwa się pojawiają i one jeszcze tam dobijają te pojazdy. I amunicja precyzyjna czyli lancety. Tak, tak, tak.
Faktycznie tam jeszcze był na pewno co najmniej jeden lancet. Tak, bo trzeba pamiętać też Piotrze i to chyba też warto się w tym mieć widzom, że tą rolę, którą u nas spełniają PPK Spike, czy w Niemczech spełniają Euro Spike, czy we Francji MMP, to u Rosjan spełniają lancety. To się stało odpowiednik PPK w dalekiego zasięgu w krajach zachodu. Oczywiście w krajach zachodu jest to o tyle lepsze to są PPK o zasięgu pięciu kilometrów po światłowodzie. Tego nie zakłóżysz po prostu. To jedyne co możesz zrobić to albo spugłować, albo to zestrzelić systemem ochrony aktywnej hardkim. Natomiast Rosjanie stosują lancety, które są dużo tańsze od tych PPK.
Nie mniej mają gorsze głowice, nie mniej w pewnych warunkach również są bardzo skuteczne, no bo są dość mocno odporne na zagłuszenia. Jeżeli mi tam Ukraińcy pozwolą to mam nadzieję, że kiedyś zrobię odcinek o lancetach i będę mógł pokazać jaki rodzaj anten tam są stosowany i co Rosjanie zrobili, bo to jest bardzo sprytnie zrobione, z bardzo ciekawą bazą elementową, na bardzo ciekawych pasmach i tani, relatywnie bardzo ciekawy środek rażenia, bardzo odporny na zagłuszenie. To kompletnie nie stoi nawet koło tych dronów FPV. Tak i to co prawda nie jest obszar mojej specjalizacji, ale lancet z początku wojny był zupełnie innym aparatem niż lancet, który jest produkowany obecnie. Nadmieniam in plus, nie in minus. Tak, tak, tak, to zdecydowanie.
Zmieniono całkowicie układ na prowadzenia lanceta, anteny, częstotliwości pracy, wprowadzono możliwość alternacji i zmieniono przede wszystkim głowicę na taką, która niestety pokonuje już dużo więcej pancerza niż pokonywała. Bo pierwotnie lancet miał głównie głowicę odłamkową, w wersji takiej quasi-przeciwpancernej był wsadzony prekursor z korneta, czyli nie głowica zasadnicza tylko prekursor, natomiast teraz już niestety Rosjanie tam wprowadzają normalne, dedykowane głowice przeciwpancerne, które pokonują całkiem dużo tego pancerza i oni stosują lancety jako odpowiednich pocisków Spike, a w zasadzie Enloss, może bym powiedział tak, Spike Enloss na przykład na zachodzie, to było chyba najlepsze porównanie. Tak, no my idziemy trochę inną drogą, bo nasze półki przeciwpancerne, to się nie znaczy, że nie pojawią się u nas amunicja korzystające.
Chciałem powiedzieć o malutkich w tym półku, ale zostały już wycofane narzędziami. Nie, a ja nie mówię o obecnych, tylko o tych programowanych, gdzie mają właśnie być przeciwpancerne pociski kierowane dalekiego zasięgu. Dokładnie tak. Plus jest taki, że ich zagłuszenie jest dyskusyjne. Dyskusyjne, tak. W każdym razie Rosjanie praktycznie. . . Idziemy do ofensywy. Tak, tak, tak, wracamy na Ukrainę. No i ta obrona jest dobrze prowadzona. Tak, Jarek, bo ja trochę skręcę, bo ja bym chciał powiedzieć, bo ja się zastanawiałem skąd te problemy jeszcze ukraińskie.
Moim zdaniem, bo teraz tak, jak się planuje ofensywę? Możemy wyciągnąć doktrynę i oczywiście gdybyśmy spojrzeli na obowiązujące doktryny, zapisy i to bez znaczenia, czy one będą natowskie, wideoamerykańskie, czy one będą rosyjskie, czy nasze, implementowane z NATO, to ta ofensywa oczywiście jest zaplanowana niezgodnie z tymi zapisami. Tylko Jarek, wiesz, gdyby wszyscy planowali ofensywy mając wszystkiego dużo, no to wiesz, Rommel w Afryce by nie opuścił portu, a Izrael pewnie by przestał istnieć już. Nie, dla mnie taka narracja, że. . . Odniesienie się zapisami, żadne z tych działań nie miałoby się prawa odbyć.
Ty jesteś taki delikatny z wyczuciem, z taktem właściwym oficerowi i w ogóle w Siłach Zbrojnych RP po paru dziesięciu latach, natomiast ja powiem mniej delikatnie, sorry, to było z ironii z mojej strony, natomiast ja powiem mniej delikatnie, no ja uważam, że mówienie, że to nie jest ofensywa, bo nie zostało spełnionych ilość tam wymyślonych warunków, takim modelu idealnym, który nigdy u nikogo nie zaistnieje. Zresztą Jarek, one wymyślone nie są, bo one są prawdziwe. No tak, ale chyba nawet Amerykanie w pustynnej, może Amerykanie w pustynnej burzy osiągnęli taki model. Ale jak gdyby sytuacje, gdzie osiągnięto optymalny stan naprawdę są relatywnie rzadkie i one zawsze się kończą wtedy zwycięstwem.
Oczywiście, to jest przepis na zwycięstwo, jak najbardziej, ja się z tym zgadzam, natomiast osiągnięcie tego stanu przy wojnie, gdzie obie strony walczą z olbrzymimi deficytami, no jest niemożliwe. I gdyby zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy chcieli walczyć ściśle z tymi zapisami doktrynalnymi, to obie strony by na siebie patrzyły i się ostrzeliwały ogniem artylerii. Aczkolwiek chyba obaj się zgodzimy, że to co jest jednym z decydujących czynników to jest lotnictwo. Natomiast z całą pewnością, o czym mówimy od początku, planowanie jakiejkolwiek ofensywy bez uzyskania nawet doraźnej przewagi w powietrzu, bądź upośledzenia przewagi przeciwnika, bo Jarek była ofensywa w pierwszej fazie bardzo skuteczna, gdzie przeciwnik miał absolutną przewagę w powietrzu.
Mówimy oczywiście o wojnie Pjomki-Pur, gdzie armia syryjska i egipska stworzyły przy wsparciu Rosjan i częściowo na ich obsługach wielowarstwowy system obrony przeciwlotniczej na tyle skuteczny, że upośledzili mającą absolutną przewagę lotnictwo izraelskie. I to było możliwe. Natomiast nasycenie środkami, zaskoczenie na poziomie operacyjnym przeciwnika to jak gdyby to stworzyło jednak zupełnie inną sytuację. Trzeba od razu powiedzieć widzom, że to nie wyszło na zaporożu Ukraińcom. Okazało się, że nie udało im się ze stawami przeciwlotniczymi wyeliminować rosyjskiego lotnictwa. Tak. W takim stopniu jak się udało na przykład Egipcjanom nad kanałem sułewskim podczas wojny Pjomki-Pur.
Teraz Jarek, bo natomiast to co zarzucić jednak można z perspektywy dwóch miesięcy Ukraińcom, po pierwsze to moim zdaniem brak maskowania na poziomie strategicznym, a nawet poziomie operacyjnym. Tak, bo mówienie, że robimy ofensywę i robienie ofensywy tam, gdzie mówimy, że robimy ofensywę. . . Oczywiście tu możemy mówić, że mówimy, że robimy, a tamci będą myśleli, że mówimy, więc nie zrobimy. Ale działania ukraińskie od początku potwierdzały całe rozpoznanie, które tam było prowadzone, w ostatniej fazie rozpoznanie bojem, ostrzały tyłów, niszczenie węzłów komunikacyjnych, składów i tak dalej. To wszystko dawało mocny sygnał, że ofensywa będzie tam, bo jak gdyby najbardziej oczywiste miejsca działań ofensywnych były tam, gdzie skoncentrowane były największe siły ukraińskie.
One skoncentrowane pierwotnie były w rejonie Donbasu, czyli powiedzmy linia Słowiańsk, Kramatorsk, potem dalej w kierunku Krzywego Rogu, czyli Zaporoże. No i potem brygady ukraińskie zaczęły przesuwać się właśnie Krzywy Róg i dalej na Zaporoże. I tu jak gdyby nie było tego maskowania i zarzuty, że Ukraińcy. . . Przepraszam Piotrze, ale wiesz, że cały czas jeszcze pamiętajmy o tym, że było bardzo duże zgrupowanie brygad ukraińskich, Kramator, Słowiańsk, Izium, naprawdę duże. I to zgrupowanie w pewnym sensie też powstrzymywało Rosjan przed. . . Tylko Jarek, finalnie były dwa. No tak. To, o którym mówisz i Zaporoże. Zaporoże, tak. Co zrobili Rosjanie? No Rosjanie rozbudowali Zaporoże na tyle, na ile byli w stanie w takim czasie.
Zbudowali tam silne odwody, szczebla. Tam odwody były na szczeblu pułku brygady, dywizji i armii, czyli odwody trzech poziomów, zgodnie z rosyjską sztuką prowadzenia obrony. Tak. Gdzie mamy pułk dwa rzuty na poziomie taktycznym, mamy dywizję na poziomie operacyjnym, w umownie dwóch rzutach, bądź jeden rzut z odwodem raczej, o może tak. I mamy jeszcze odwody poziomu arminy. I teraz, a ponadto stworzyli silne zgrupowanie, które samą swoją obecnością kontrowało zgrupowanie ukraińskie. Przy czym Rosjanie tu stworzyli grupy armii. Prawda? Cztery, jak liczymy z Rosgwardią, to pięć zgrupowań arminy dużych. Tak. Co jak gdyby też jest w sprzeczności z tym, co robili przedtem, bo tam w systemie dowodzenia naprawdę to było rozmyte strasznie, przynajmniej tak to wyglądało.
Nigdy do końca nie poznaliśmy tego rosyjskiego systemu dowodzenia, za mało było informacji, ale wynikało, że tam te szczeble się przenikały, ale to zapewne było po części spowodowane tym, że Rosjanie ruszyli na wojnę z niedokończoną reformą własnego systemu dowodzenia. Ale teraz ja bym jeszcze wrócił do Ukraińców. Ukraińcy też stworzyli zgrupowania. My mało o tym wiemy, skąd wiemy, bo pojawiają się informacje, że rzecznik zgrupowania bojowego Tawria. Czyli wiemy, że jest zgrupowanie bojowe Tawria, ale nic ponadto o nim tak naprawdę nie wiemy. Ostatnio widziałem informację, że rzecznik zgrupowania bojowego Tauryga. Tak, pojawiają się takie rzeczy, tylko wiesz, ile liczy to zgrupowanie bojowe? Zakładam, że jest to dywizja plus. No to taki korpus, słaby.
Myślę, że jest to między dywizją a korpusem, czyli to jest kompensowanie tego, Jarek, o czym mówimy od początku. Braku pośrednich sztabów, czym obecnie Rosjanie wygrywają. Mając sztaby poziomu dywizji, mając sztaby poziomu korpusu, są w stanie sprawniej operować tą masą relatywnie słabo wyszkolonych wojsk. W przypadku ukraińskim to jest problem, bo mamy brygady bardzo dobre, mamy brygady średnie i brygady słabe. I teraz jeszcze, Jarek, ja chciałbym dojść do miejsca, skąd wynika to, że ukraińskie brygady, które rozpoczęły szkolenie w podobnym bądź zbliżonym czasie, prezentują często bardzo różny poziom. Z braku utrzymania standardów, które wynikają z braków wystarczającej liczby instruktorów i wykładowców.
Jeżeli mówimy o szkoleniu żołnierzy, szkoleniu z technik, tak naprawdę, nie taktyki, bo szturmowanie okopów w rzeczywistości jest techniką, nie taktyką. Chociaż umownie się nazywa taktyka walki w okopach, ale to jest poziom techniki. Tego uczą instruktorzy, ale już sztaby są uczone przez wykładowców. Czyli trzeba zapewnić instruktorów od tej taktyki niskiego poziomu pola walki i wykładowców, którzy uczą kierowania i organizowania walcz. Teraz to powinni być świetnie przygotowani ludzie, najlepiej z doświadczeniem bojowym, jeszcze z umiejętnością przekazywania wiedzy. Oczywiście przy takiej masowości było to absolutnie niewykonalne i teraz niektórym brygadom to się udało zapewnić, innym nie. Natomiast tu nie było czegoś takiego jak certyfikacja brygady. Przynajmniej ja nie słyszałem.
Być może niektóre z brygad taką certyfikację przeszły, szczególnie te szkolone przez NATO. Ale co, że opywal albo opywal im robili? To znaczy się, że krewal jest sposobem certyfikacji. To jest program. On się charakteryzuje tym, że jest zero-jedynkowy. Zaliczył, nie zaliczył. Bardzo wymagający krewal, bo tam jest zaliczyłeś, nie zaliczyłeś. Nie ma dwa, trzy, cztery. Tak, nie. Ja tym programem byłem certyfikowany jako dowódca batalionu i to nawet dwukrotnie, więc wiem jak on funkcjonuje. I teraz w przypadku szkolenia ukraińskiego nie było opcji, żeby certyfikować brygadę jako całość, bo to trzeba przygotowywać duże ćwiczenie. Bo żeby zcertyfikować brygadę potrzebujesz ćwiczenie tak naprawdę takie jak nasz Dragon.
No tak, bo to jest na wielkości brygady. Bo ta cała brygada musi działać w określonym środowisku, które zapewniają inne ćwiczące pododdziały. Przeciwnik musi być taki, żeby stanowił wyzwanie dla brygady. Dla brygady, tak. Oczywiście można certyfikować brygadę wyciągając sztab i po jednej kompanii z każdego batalionu. Czyli kompanie podgrywają jak gdyby bataliony. Oczywiście można to robić w ten sposób i jest to robione w ten sposób, co wynika z pewnych ograniczeń, w które tu nie chcę wchodzić. Nie idziemy tą drogą. Pozwolę sobie nie komentować. Dobra, idziemy dalej. Ale taką certyfikację zrobić można. I ona w jakiś sposób pokaże przygotowanie. Natomiast bardziej przygotowanie brygady do dowodzenia i kierowania walką niż rzeczywiste jej zdolności w pełnym obszarze.
Ale Jarek, tak naprawdę to Amerykanie mają zdolności z certyfikowania pełnej brygady. Gdzie wyciągamy całą brygadę, ona jedzie do centrum, gdzie opfor stanowi kolejna brygada, której zadaniem jedynym jest bycie opforem, czyli przeciwnikiem. I tam cała brygada walczy z wrogiem. No ok, naprawdę to jest taki poziom, który trudno osiągnąć jest w uwarunkowaniach naszych. Czuję się bezdrawsko, bo będzie powstawał ten batalion, centrum symulacji i tak dalej. Zobaczymy co się urodzi. Zobaczymy co się urodzi. To znaczy moim zdaniem idzie ku lepszemu. Na pewno koncepcje są dobre i to idzie tak jak. . . Plany są takie i zakładane efekty końcowe, jakie powinny być. Natomiast wyzwanie jest tak olbrzymie, tak wieloobszarowe i ono zajmie lata.
Ważne, żeby tego ktoś tam po drodze później nie. . . Zaskoczałem. Wracajmy do Ukraińców. Ale wracajmy do. . . Zróżnicowany poziom szkolenia brygady. Tak i teraz Jarek wiesz. . . I teraz pytanie jeszcze, jaka jest świadomość dowództw ukraińskich co do rzeczywistego stanu przygotowania brygady? Obawiam się, że oni podeszli, wyszli z założenia, że pomijając kadrowe brygady, to te wyszkolone na zachodzie są dobre. I potem był soledar i rzucenie wiesz. . . Tak i takie było pierwotne założenie i tu dochodzimy do kolejnego elementu. Tak patrzę na czas, nie wiem czy dojdziemy do drugiej części naszej rozmowy. Najwyżej nagramy drugą część, jak będziesz miał czas.
Najwyżej nagramy drugą część o szkoleniu u nas trochę i granicy przygotowaniu do operacji. Natomiast Jarku. . . I teraz to założenie było o tyle błędne, że po pierwsze szkolenie na zachodzie i tak było dramatycznie skrócone. Ono niestety było bardzo sztywne w swoich założeniach. O tym się pojawiły liczne informacje od żołnierzy ukraińskich, którzy byli no powiedzmy łagodnie mówiąc rozczarowani tym co się działo. No na przykład te słynne szkolenie specjalców w Niemczech, że oni stwierdzili, że to w sumie no. . . Dlatego, że Jarek, tam głównie uczono, tam głównie brali udział nie wykładowcy, a instruktorzy. Czyli mówimy o tym szkoleniu maksimum kompaniaków.
Prawda? I tam jak gdyby wrzucono tych wszystkich żołnierzy ukraińskich do jednego worka, czyli nieważne czy był to zawodowiec, który ćwiczył, który walczył od ośmiu lat. Chociaż tacy na tych szkoleniach się pojawiać nie powinni, chyba że jako współinstruktorzy, co byłoby bardzo mądre. Ale tego nie robiono z tego co ja wiem. Natomiast pojawiali się żołnierze zawodowi, żołnierze ochotnicy i żołnierze z mobilizacji. Czyli wcieleni de facto przymusowo do armii ukraińskiej. No bo na tym polega mobilizacja, że to jest przymus. Otrzymujesz powołanie, stawiasz się do służby. I był to ogromnie zróżnicowany poziom, natomiast jak gdyby zawsze jednak zmotywowany. Tu tej motywacji odmówić nie można oczywiście żołnierzom ukraińskim. I teraz jeżeli to szkolenie zaczynano taki kurs od zera.
Czyli bezpieczeństwo w posługiwaniu się bronią. I teraz właśnie jeżeli zaczynamy to szkolenie od poziomu dla wszystkich bezpiecznego posługiwania się bronią. No to dla weteranów to jest stracony czas. Aczkolwiek ciekawostka to wiem od naszych instruktorów, że żołnierze ukraińscy z relatywnie krótkim doświadczeniem, bojowym, ale krótkim dość. Na przykład nie przestrzegają zasad bezpiecznego posługiwania się bronią. Czyli trochę, no dlaczego jak biegnę mam zabezpieczyć karabinek. Skoro trzy miesiące walczyłem, biegałem z odbezpieczonym i nic się nie wydarzyło. Prawda? No i teraz przekonywanie, że okej, ale jednak w czwartym miesiącu się potkniesz, palec ci na spust się omsknie. Ale to już jest bajka inna. I teraz to szkolenie, mimo wszystko ono było ogromnie sztywne.
Na przykład kwestia użycia dronów, gdzie Ukraińcy są w zupełnie innym obszarze niż NATO. I to nie oznacza, że obecna taktyka ukraińska użycia dronów zbudowała przyszłość światowych sił zbrojnych. Nie, ona się sprawdza w specyfice konfliktu ukraińskiego. To jest oczywiście baza olbrzymich doświadczeń dla NATO. I ignorowanie ich w szkoleniu żołnierzy ukraińskich jest błędem. A to jest trochę tak, okej, ale te wasze drony to tak naprawdę u nas, bo my mamy inne zdolności. Nie, mądrość powinna polegać na tym, że zanim poprowadzimy taki kurs, tam powinni się pojawić instruktorzy albo osoby, które będą instruktorami z armii ukraińskiej. Gestor tego kursu, czyli osoba, która za ten kurs odpowiada, powinna zorganizować warsztaty między własnymi instruktorami, a instruktorami ukraińskimi.
I opracować optymalny program szkoleniowy według potrzeb armii ukraińskiej. Bo to wymaga wysiłku. A dla mnie jednym z głównych grzechów szkoleniowych jest grzech zaniechania. Ten poziom był bardzo zróżnicowany w zależności od krajów. Teraz właśnie. I teraz trzeba jeszcze dojść do tego. Ja sam miałem okazję uczestniczyć naprawdę w wielu kursach natowskich. Ale kurs natowski jest bardzo często z nazwy, a z reguły jego gestorem jest określony kraj. I oczywiście ten poziom jest różny. Przy czym najlepsze są kursy, gdzie nie ma stałej kadry instruktorskiej. Czyli tak jak na przykład baza Oberammergau w Niemczech. Tam na kursy ściąga się wykładowców, instruktorów zdaniem gestora, czyli twórcy kursu najlepszych. I oni prowadzą kurs na miejscu w bazie.
I to są ludzie z aktualną wiedzą, doświadczeniem, bo jednak to nie są przypadkowi ludzie. Już o nich wiadomo, że oni te zdolności przekazywania wiedzy mają. I to są świetne kursy na bardzo wysokim poziomie. Tam nie ma pytań bez odpowiedzi, bez mądrej odpowiedzi. I przy czym rzeczywiście uczestnik kursu wyjeżdża z przekonaniem, że nie stracił czasu. I trochę podobnie powinny być organizowane kursy dla armii ukraińskiej. No ale tak, tu jest problem masowości, bo takie kursy, o których mówię, to się planuje z dwuletnim wyprzedzeniem. Tu nie było takiej możliwości. Oczywiście to można zrobić inaczej, tylko trzeba by zmienić cały system planowania w NATO. Bo NATO dalej funkcjonuje planowaniem kursów z dwuletnim wyprzedzeniem.
I okej, owszem, my Ukraińcy zrobimy Wam lepszy kurs za dwa lata. Z tego zaplanujemy, sprocedujemy, wyznaczymy gestora, gestor będzie dalej to procedował, zrobi warsztaty wcześniej. I w przyszłym roku taki kurs będzie. NATO nie prowadzi wojny. Paradoksalnie bardzo wysoko podobno były oceniane kursy w Polsce. To tak od strony ukraińskiej można usłyszeć, że byli bardzo zadowoleni. U nas też ten poziom był zróżnicowany, ale generalnie byli bardzo zadowoleni, bo u nas było dużo bardziej elastyczne podejście instruktorów i chyba dużo bardziej życiowe. Jarek, bo my jesteśmy przyzwyczajeni nadal do improwizacji.
Co ma plusy, Jarek? Ma to plusy i minusy, ale gdyby powiedzieć, nie wiem, w jakimkolwiek centrum szkoleniowym zachodnim, okej, za dwa miesiące macie zrobić kurs z tego i z tego, no to oni by powiedzieli, ale nie, za dwa miesiące to ja mogę przedstawić program tego kursu. Draft programu. I potem to sprocedujemy. Oczywiście w wyniku tego taki kurs będzie znacząco lepiej przygotowany niż nasz ad hoc, tylko czasem lepiej mieć kurs na nieco niższym poziomie, zrobiony szybko, ale adekwatnie do pilnych potrzeb operacyjnych, tylko żeby, żeby jak gdyby, jak tu dyplomatycznie powiedzieć, żeby rzadsze były te robione ad hoc, a częstsze te planowane. Tak, tak. Okej, no i teraz byliśmy przy tym obszeku, czyli tym bezpieczeństwie operacji.
Jarek, wiesz co, ja mam po dwóch miesiącach wrażenie, że Rosjanie naprawdę bardzo dobrze wiedzieli, jak będzie wyglądała ukraińska ofensywa. Wiesz co, chyba tak, chyba tak, bo to było naprawdę dobrze przygotowane w miejscu, gdzie ona będzie. To tak trochę. . . Ale nawet operacyjnie bardzo dobrze i teraz, tak jak patrzę z perspektywy dwumiesięcznej, na czym polegał taki błąd, bo z całą pewnością Ukraińcy planując ofensywę na Zaporożu popełnili zasadnicze błędy i tutaj ludzie mówiący, że ta ofensywa jak gdyby źle została zaplanowana, no mimo wszystko to prawdą jest, bo ona została zaplanowana źle. To trzeba powiedzieć, dlatego że ofensywa ocenia się według efektów. Nie ma efektów, była źle zaplanowana. Zaplanowano źle, no taka jest prawda.
Przy tym nadmieniam, że ja nie przekreślam jej, ale zaplanowana została źle, bo jeżeli po dwóch miesiącach ciężkich walk mamy postępy z poziomu taktycznego, nawet nieoperacyjnego, to znaczy, że plan był zły. I teraz z czego on wynikał? Mimo wszystko ofensywę planuje się również oceniając przeciwnika, jak on będzie walczył. I ja mam trochę wrażenie, że Ukraińcy oczekiwali, że Rosjanie będą się bronić tak jak się bronili na prawym brzegu Dniepru. To była statyczna obrona oparta o fortyfikację, bo prawy brzeg Dniepru nie był znacząco gorzej ufortyfikowany niż pas przesłaniania, na którym dalej walczą Ukraińcy. Wcale nie. Nie był wcale mniej zaminowany moim zdaniem. Mogę się mylić, ale sądzę, że nie.
Ale dlaczego Ukraińcy uzyskali powodzenie? Dlatego, że tam Rosjanie po pierwsze uznali, że wystarczą fortyfikacje i miny, żeby zatrzymać Ukraińców, a po drugie nie byli w stanie prowadzić tak mocnych kontrataków, bo ich ograniczał Dniepr. Bo do kontrataków potrzebujesz dostarczania zasobów, uzupełnień i tak dalej. I teraz nie mam na to żadnych dowodów. Mam swoje obserwacje i to nie jest teza z mojej strony, bo tezę trzeba udowodnić. To jest moja obserwacja, że Ukraińcy oczekiwali, że podobnie będą się bronić Rosjanie na Zaporożu. Czyli pozwolą dotrzeć im do pierwszej linii i dopiero będą kontratakować w momencie, kiedy się zaczną walki o pierwszą linię.
A to jest obarczony ryzykiem, bo może dojść do tak szybkich przełamań, że rezerwy nie zdążą zareagować. Rosjanie absolutnie tego nie zrobili. Oni prawidłowo ocenili to ryzyko, też bazując na doświadczeniach z operacji pod Hersoniem i kontratakowali od samego początku. Tak, już w pasie przesłaniania, żeby było śmieszne. Tak, co akurat z ich doktryną nie jest zgodne. No nie. Dlatego, że doktryna. . . No nie jest faktycznie. Obrona rosyjska zakładała, że jest wielowarstwowa. Nie ma problemu, jeżeli pokonana jest pierwsza linia obrony, bo za tą jest kolejna, kolejna i kolejna. I to wynika jeszcze bardzo głęboko, korzeniami sięga do czasów łuku kurskiego.
Ty, ale naprawdę masz rację, bo tak teraz sobie myślę i to jest rzecz, która mi uciekła, bo faktycznie wzorzec doktrynalny do pułku jest jasny. To można sobie ściągnąć te PDF i poczytać. To nie jest problem i to się w zasadzie powtarza. I faktycznie, tak faktycznie oni zadziałali sprzecznie z własnym wzorcem doktrynalnym. I Jarek, i w zasadzie nie po to buduje pas przesłaniania, żeby w nim kontratakować. O, zdecydowanie. Po co jest pas przesłaniania? On ma spowolnić ruch wojsk, zmusić ich do wcześniejszego rozwinięcia, kanalizować go dzięki polom minowym i zaporom inżynieryjnym. Mają się dostać pod ogień artylerii, przeciwpancernych pocisków kierowanych, amunicji krążącej, czyli dronów samobójców i tak dalej, i tak dalej.
A tutaj Ukraińcy spotkali się z rosyjskimi kontratakami. Dlaczego? Bo Rosjanie nie mają za plecami przestrzeni operacyjnej. Oni mają 100 kilometrów za plecami. Jarek. Tu pokonanie pierwszej linii obronnej mogło spowodować przestrzeliwanie przez ukraińską artylerię lufową głębi ugrupowania rosyjskiego. Niemal całego. I na to Ukraińcy liczyli, bo moim zdaniem Ukraińcy wcale nie zakładali przebicia się przez te wszystkie linie obronne. Wystarczyło przebić się na taką odległość, żeby razić ogniem artylerii lufowej całą głębię rosyjskiego ugrupowania. Dlatego, że Jarek, ukraińska artyleria lufowa, ta zachodnia, ma przewagę w zasięgu zdecydowaną nad lufową rosyjską. Tu mówimy o 40-60 kilometrów w zależności od typu amunicji, wersus średnio 20, tak, tak, max 30 z gazogeneratorem d-murosem.
Mamy przewagę rzędu 15-20 kilometrów w ogniu kontrbateryjnym, to jest masakra. To jest overkill. Dokładnie. I teraz tak, Ukraińcy zakładali, że Rosjanie pozwolą im dotrzeć do tej pierwszej linii i tam się będą toczyć główne walki. I takie było założenie. Stąd jak gdyby 47 wyjechała tak jak wyjechała. Na razie nie idźmy w 47, bo to też jest bardzo ciekawa brygada, niesamowicie zmotywowana, która poniosła olbrzymie straty. Wiesz co, motywacja. Powiem, że darzę tych żołnierzy olbrzymim szacunkiem, naprawdę. Natomiast tu są jeszcze inne kwestie, o których możemy. . . Tak, natomiast skakanie po polu minowym nie jest dobrym pomysłem, niezależnie od motywacji.
Nie, Jarek, ale wiesz co, bo tu jak gdyby chciałem w tym odcinku właśnie sporo o szkoleniu mówić, stąd tak trochę będziemy skakać. Właśnie też trochę przeskoczymy do szkolenia. Jest coś takiego jak samo uwalnianie i samo przekraczanie pola minowego. I teraz Jarek, pierwsza zasada jest, kiedy wejdziesz na pole minowe, kiedy wiesz, że wszedłeś na pole, kiedy kolega obok nam nie wylecia. Albo dostrzegasz min. I teraz pierwsze, czego ci nie wolno, to przyklęknąć. Dlatego, Jarek, że jeżeli stopy stoją już na tym polu minowym, to na pewno pod żadną z nich nie ma miny. Ale przyklęknięcie tą sytuację zmienia. Możesz co najwyżej sobie przykucnąć.
I zanim przyklękniesz, wyciągasz bagnet albo szpikulec specjalnie do tego celu przeznaczony. No ale raczej mało żołnierzy, którzy nie są saperami, takie szpikulce nosi. Jarek, mało tego, w ogóle te szpikulce umarły w wielu armiach. No bo po co, nie? No bo bagnet z rusztami odbila, nie? Tak to się odbija teraz, Jarek. I tym nożem, odpowiednią techniką musisz sprawdzić, czy pod kolanem tej miny nie ma. I teraz kolejna kwestia. Nie możesz pomóc temu, który na tej minie wyleci. Nie pomożesz. Albo sam wylecisz. Wylecisz na pewno sam. I to są niestety podstawy samo uwalniania z pola minowego. Natomiast oczywiście ktoś powie, że się mądrze. Nie, no ja po prostu mówię o technikach.
Ale nie krytykuję tych żołnierzy ukraińskich, którzy tam na tym polu minowym ginęli i tak dalej. Natomiast to z techniką działania na polu minowym nie miało naprawdę nic wspólnego. Taka jest prawda. I wróćmy jeszcze, Jarek, do ofensywy, żeby to jakoś zamknąć. No i teraz jak gdyby Rosjanie też uznali, że dopuszczenie Ukraińców do pierwszej linii jest zbyt ryzykowne. I kosztem własnych dużych strat kontratakowali. Przy czym trzeba zwrócić uwagę, że Rosjanie bardzo mądrze rozbudowali pola minowe i systemy fortyfikacji, które im na te kontrataki pozwalały. Tak. Czyli nie taka głupia była ta linia surowikina, nie? Ale, Jarek, rozmawialiśmy, ja się nigdy z niej nie śmiałem.
Zawsze beton jest betonem, nawet jeżeli on jest w marnej jakości i on stanowi jakąś przeszkodę. On stanowi wyzwanie. Oczywiście oko budowany w linii nie spełnia wymogów transzeji takiej do prowadzenia ognia. Ale dalej jest rowem, z którego ci żołnierze strzelać mogą. I zawsze lepiej strzelać z dziury w ziemi niż z terenu, gdzie ukrycia nie ma. Poza tym część fortyfikacji została zbudowana prawidłowo, zgodnie ze sztuką. To też o tym sobie. . . No chyba, że się okaże, że te, które były robione na pałę, to były robione na pałę, bo one miały powstać tam, gdzie powstały, a niekoniecznie zakładano ich użycie.
Zresztą Jarek, z całą pewnością, jak ja obserwuję na tyle, na ile mogę ocenić materiały filmowe, które się pojawiają, część fortyfikacji, które zbudowali Rosjanie mają charakter mylący. Jestem o tym przekonany. Całkowicie. No dobra Jarek, i teraz wracając do głównego pytania, czy ofensywa ukraińska się właśnie kończy. Powiem, że nie. Ona będzie trwała. Myślę, że ona będzie trwała do września, dlatego, że wprowadzenie kolejnych sił pozwoli na kontynuowanie nacisku przez co najmniej kolejny miesiąc, sześć tygodni może. Dlatego właśnie, że ukraińskie brygady walczą batalionami, ale między innymi dlatego, że niestety ukraińskie sztaby, które miały ekstremalnie krótki czas na przygotowanie się do działań itd. Właśnie sztaby brygad nie mają gotowości do prowadzenia operacji całością sił brygady.
Tej zdolności moim zdaniem nie mają i to nie jest zarzut. Tak jak powiedziałem, skąd jak gdyby wziąć dobrych oficerów sztabu poziomu brygady. Ja wezmą udział w wyścigu kolarskim, bo na razie są na etapie trójkołowego rowerka niektóre brygady. Ale część z tych oficerów na pewno pochodziła z brygad z doświadczeniem bojowym, czyli zabrano dowódców batalionu, których awansowano na dowódców brygad. Zabrano oficerów operacyjnych szczebla batalionu, z których zrobiono oficerów operacyjnych szczebla brygady. Zabrano logistyków z batalionu itd. Tylko, że w armiach, które mają na to czas, tak jak natowskie, taki ruch się zawsze wiąże z kursem, który ten oficer przechodzi. Gdzie jest szkolony i to jest już poziom akademicki, szkolony jest na poziom wyżej. Bez tego naprawdę trudno.
Samo doświadczenie często nie wystarczy. Przy czym ono mogło być zupełnie inne. Jeżeli z dobrego dowódcy kompanii zrobiono oficera operacyjnego sztabu, on będzie czuł taktykę kompanii. Ale czy będzie umiał planować działanie kilku pododdziałów naraz. Gdzie do tej pory był dowódcą bezpośrednim, a teraz wszedł w etap pośredniego kierowania i organizowania walk. Jeżeli to wszystko złożymy, te problemy szkoleniowe od tych najniższych poziomów, tego olbrzymiego zróżnicowania. Jeżeli na to wszystko spojrzymy podsumowując trochę całościowo, to nakłada się jeszcze na to olbrzymi problem i to są informacje z mediów ukraińskich dotyczące korupcji, jeżeli chodzi o ukraiński aparat mobilizacyjny. Jego skala musi być naprawdę olbrzymia, bo tu mówimy o przepływie milionów dolarów.
Jeżeli tylko w jednym terytorialnym biurze odpowiadającym za mobilizację stwierdzono przepływ gotówki rzędu 18 milionów, to o ilu tysiącach łapówek rozmawiamy. A pojawiają się kolejne informacje, dlatego że oczywiście Ukraińcy tego nie tolerują. Ukraińcy oczywiście wstrzeli kompleksową kontrolę, która obecnie odbywa się, ale właśnie ta kontrola wykazuje kolejne nieprawidłowości. I ta skala musiała negatywnie wpłynąć na ukraińskie zdolności mobilizacyjne, jeżeli chodzi o wcielanie w ramach poboru żołnierzy do ukraińskiej armii. Bo trzeba pamiętać, że w tej chwili w dużej części walczą żołnierze powołani, rezerwiści, a nie ochotnicy. Tak wojna wygląda, nie da się prowadzić masowej wojny tylko ochotnikami. I teraz podsumowując trochę, Jarek, to co mówiliśmy. Rzeczywiście plany ofensywne ukraińskie, te pierwsze się nie sprawdziły.
Ukraińcy przeszli do takiej taktyki, której ja nie jestem zwolennikiem, czyli uderzeń małymi grupami szturmowymi. Czyli ileś plutonów prowadzi szturmy. To pierwsza wojna światowa, szturm trupen. Tak, liczba tych plutonów jest ograniczona, dlatego że Ukraińcy prowadzą tę ofensywę na pasach przełamania, co jest zgodne ze sztuką. Natomiast te pasy powinny się robić coraz szersze. Czyli w ramach postępów to nie powinno mieć taki kształt, tylko kiedy przełamanie postępuje, powinno być odwrócony lejek. To jest w tej chwili. . . W wyniku czego rosyjskie kontrataki są bardzo skuteczne, bo powstrzymanie kontratakiem czegoś takiego, co ma tylko czubek, jest znacznie prostsze niż powstrzymanie czegoś, co zaczyna się rozchodzić.
Ale do tego jest potrzebna ta zdolność dowodzenia całością batalionu, a z poziomu brygady kolejnymi batalionami, które wprowadzamy w podobnym czasie do walki. Myślisz, że może ta obrona rosyjska zacząć pękać faktycznie? Znaczy się tak. I teraz dokluczowe pytanie, czy ofensywa zakończyła się niepowodzeniem. Niekoniecznie. Ta rosyjska obrona może w końcu zacząć pękać, na co Ukraińcy liczą. Może, bo jednak te postępy minimalne, ale one są. Są.
Tylko pytanie, czy jeżeli nawet ona w znaczący sposób pęknie, na jak długo? Czyli czy Rosjanie nie zachowają zdolności do mocnego kontrataku, żeby te pęknięcia załatać, poważne? I czy Ukraińcom wystarczy sił, jeżeli to pęknięcie będzie z kolei je wykorzystać? Obecnie wiele rzeczy wskazuje, że ta obrona pęknąć może, ale to mówimy dopiero o pierwszej linii. Natomiast niewiele rzeczy wskazuje, żeby Ukraińcy byli w stanie to pęknięcie strategicznie wykorzystać, bo to nie chodzi o sukces poziomu operacyjnego. Miał być sukces strategiczny, czyli odcięcie Krymu. Tak. To jest celem ofensywy. Odcięcie Krymu.
Ja jestem niestety pesymistyczny, ale nie ze względu na to, co się dzieje na Zaporożu, tylko ze względu na to, że na północy Rosjanie zmusili Ukraińców do użycia zupełnie świeżych brygad. Tak i to widać wyraźnie. Te brygady dość charakterystyczne, one w swojej liczbie porządkowej na początku mają cyfrę 4. 42, 43, 44 i tak dalej i tak dalej. I niepotwierdzone jeszcze, ale prawdopodobnie nawet chyba trzy brygady pojawiły się na północy. Tak, trzy na pewno. Trzy świeże brygady na pewno. I to chyba w kolejności 4, 2, 4, 3, 4, 4 nawet. Tak. Aczkolwiek tutaj nie jestem na 100% pewien, czy liczby podałem prawidłowo. Natomiast użycie aż trzech brygad, czy elementów trzech brygad.
Dlaczego mówimy ciągle o elementach? Bo poksołe darem Ukraińcy prowadzili całość brygady naraz. Tak i wyciągnęli z niej potem dwie trzecie. I to się źle skończyło. Ta brygada nie miała zdolności operowania całością sił równocześnie. Stąd tam się mogą pojawiać kolejne bataliony wprowadzane do walki. Aczkolwiek na jednym kierunku faktycznie rzucili całą brygadę. I teraz plus jest taki, że to jest obrona. Więc rzeczywiście tutaj łatwiej będzie jednak sztabom tą obronę prowadzić. Z tym, że te brygady zapewne będą miały kontratakować Rosjan. Dlatego, że Rosjanie wprowadzili do walki elementy z pierwszej pancernej. Tak. Najprawdopodobniej. I to są siły świeże. I nie można odmówić motywacji.
Niestety, ale ja od początku wojny byłem bardzo sceptycznie nastawiony do koncepcji masowego porzucania broni przez armię rosyjską itd. I to się nie dzieje i nic nie wskazuje na to, żeby działo się. I teraz ten nacisk rosyjski na północy powoduje, że rezerwy, które mogłyby być w kolejnej fazie wykorzystane na Zaporożu bądź pod Bachmutem. Będą się zużywać na północy, który dla Ukrainy głównym obszarem wysiłku nie jest obecnie. Ja też dużej mierze tłumaczę to uderzenie rosyjskie dość mocne na północy. Nie ofensywa, bo to nie jest rosyjska ofensywa, ale mocne uderzenie. Naprawdę mocne.
Tak, bo ten kierunek jest z kolei dla Ukraińców w przypadku ataków rosyjskich groźny, dlatego, że pozwala wyjść na kierunek Izium, Widę, dalej Kramatorsk, Słowiańsk bądź na Charków. Na Charków, tak. I teraz na to wszystko nakłada się jeszcze Bachmut. Gdzie pierwsze uderzenie ukraińskie, czyli nieco umownie traktując kierunki, ale dla uproszczenia na północ od Bachmutu i na południe od Bachmutu, czyli dwustronne przeskrzydlenie miasta. Początkowe sukcesy, mocne uderzenie ukraińskie. No i potem tak, na północy silne kontrataki rosyjskie zatrzymały postępy ukraińskie. W tej chwili Ukraińcy na północy się bronią, nie atakują. Na południu ten nacisk trwa i tam tak naprawdę walki trwają o trzy wioski, takie uproszczeniowane punkty. Tam jest Andrijewka, Kliściwka i Kurdumiewka.
I to jest 10-12 kilometrów pas. Maksimum. I tam się pojawiły kolejne ukraińskie brygady, czyli znowuż rezerwy. Ja patrzyłem na tym pasie walczy, znowuż mówimy o wydzielonych elementach, ale sześć brygad? Sześć brygad? Jarek, sześć brygad, no to gdyby liczyć stany wyjściowe, 30 tysięcy ludzi. I nawet jeżeli są angażowane pojedyncze bataliony, no to i tak, tak naprawdę angażowane są brygady, bo sztaby brygad jednak tymi batalionami dowodzą. One je zaopatrują, zapewniają wsparcie, rotują je. No nie będą te brygady, komponenty tych brygad nie będą zaangażowane na zupełnie innym odcinku operacyjnym, to jest jasne. W tej chwili zdarza się, mam wrażenie, że pojedyncze bataliony są rzeczywiście podporządkowywane innym brygadom.
Pierwsza samodzielna pancerna, szczątki 92, 93, czy szczątki po tym co się stało z tym brygadą w Bachmucie. Jarek, to nigdy nie jest optymalne rozwiązanie na długi czas. Piotrze, a nie masz wrażenia, że to jest tak, że na przykład 93, która została zmielona w Bachmucie, dosłownie zmielona, po prostu pozbierano to co zostało z brygady w dwa bataliony i jeden z batalionów podporządkowano, żeby, przepraszam, nie marnował się? Jarek, to jest możliwe, ale to świadczyłoby o głębokich brakach, jeżeli chodzi o doświadczonych żołnierzy Armii Ukraińskiej, bo można taką brygadę skierować do odtwarzania, a właśnie kadry z tych brygad na ten czas zaangażować w szkolenie.
Ja mam dziwne wrażenie w przypadku dwóch brygad, w pierwszej samodzielnej i 92, albo 93 bodajże, że właśnie tak zrobiono, że sklecono ze szkolenia. Jarek, nie wiem, ale te brygady na pewno poniosły bardzo ciężkie straty, o tym wiem. Pierwsza poniosła, 60 proc. brygady poszło się gonić w obronie Czernichowa, skuteczna obrona bez dwóch zdań, ale ta brygada jest odtwarzana, właściwie była odtwarzana. No i wiemy, że 93 poniosła potworne straty w Bachmucie podczas obrony Bachmutu. Mam dziwne wrażenie, że z tych dwóch brygad sklecono jeden albo góra dwa bataliony, które są wykorzystywane i nawet nie jestem pewien, czy odtwarza się całe te brygady, ale to tak. Nie wiem, Jarek. Też nie wiem, to jest do sprawdzenia.
Natomiast elementy tych brygad, wszystko wskazuje na to, że nadal walczą. No i teraz jak gdyby. . . Konkludując. Tak, tak, czas na jakąś konkluzję. Ta ukraińska ofensywa, bo mówię, mimo wszystko ja dalej jestem w pozycji, że jest to ofensywa, aczkolwiek rzeczywiście gdybyśmy spojrzeli na zapisy takie doktrynalne, to ona wielu aspektów takiego działania nie spełnia. Natomiast dalej, no jak gdyby na sukces strategiczny składają się sukcesy operacyjne, a suma sukcesów taktycznych tworzy ten sukces operacyjny. Nawet jeżeli to się toczy w wielu miejscach na tym taktycznym poziomie, dalej istnieje szansa, żeby z tego powstał jakiś sukces operacyjny.
Co do sukcesu strategicznego już jestem zdarzeń mniej optymistyczny, a celem jednak tej ofensywy miał być sukces strategiczny, a nie operacyjny. Więc ofensywa będzie trwała, jakieś sukcesy na pewno będą, natomiast jeżeli nadal odwody ukraińskie będą rozszarpywane trochę na różne kierunki, to żadnego sukcesu strategicznego nie będzie. Chyba, że mamy ten czynnik, który zawsze się może pojawić, czyli ukraińskie rozpoznanie znajdzie słaby element ugrupowania rosyjskiego, otworzy nowy kierunek uderzenia i tak dalej. Natomiast tu mimo wszystko działania ukraińskie są obecnie mało elastyczne. Bo na koniec jeszcze jedna rzecz. Pierwsze dni ofensywy na Zaporożu, tam mimo wszystko uzyskano znaczące powodzenie w rejonie Wielkiej Nowosiłki, gdzie uzyskano pewne powodzenie.
W rejonie Wielkiej Nowosiłki i tam sztab, ale to sztab zgrupowania, czyli prawdopodobnie zgrupowanie Tawia, on zaspał. Bo uderzenie w styk armii było świetnym ruchem. Przecież tam rosyjscy generałowie na drodze dowodzili dosłownie i tam wypychali te bataliony, żeby zatrzymać postępy ukraińskie. Oczywiście to jest dalej być może, ale gdyby tam się pojawiły kolejne rzuty szybko, to istniałaby szansa, może nie na tak spektakularne, ale powtórzenie sukcesu, nie wiem, jakiś przykład historyczny. Ok, Jom Kipur, znowu wrócimy. Uderzenie izraelskiej brygady pancernej w styk dwóch egipskich armii, które zupełnie zmieniło obraz walki, czyli taktyczny sukces przekuto na operacyjny, a operacyjny na strategiczny. Może się to jeszcze wydarzy, aczkolwiek bardzo chciałbym, natomiast nic obecnie na to nie wskazuje.
No i chyba tą konkluzją możemy zakończyć ten odcinek. Piotrze, bardzo Tobie dziękuję. Dziękuję również. I to by było tyle drodzy widzowie. Dziękuję bardzo za wszystkie lajki, subskrypcje, za komentarze. Wielkie i gorące podziękowania za przesyłanie tego filmu dalej. Bardzo dziękuję też patronom wspierającym kanał w programie Patronite w tle plansza z podziękowaniami dla Was. Obserwujcie kanał. Jutro naprawdę bardzo ciekawy odcinek z doktorem Bartelskim na temat okrętu podwodnego DZIK w II wojnie światowej na Morzu Śródziemnym. W czwartek tygodniówka z Dawidem Kamizelą. Dziękuję, że jesteście. Trzymajcie się. Cześć. .