TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
🎵🎵🎵 Kojarzycie tego pana? Tak wygląda dzisiaj. 🎵🎵🎵 Czujecie się już staro? Od synthpopu po orkiestrze. Dzisiaj opowiem wam o jeden z najwybitniejszych kompozytorów muzyki filmowej. 🎵🎵🎵 Wstęp do tego filmu miał wyglądać zupełnie inaczej, miał być bardziej epicki, ale niestety YouTube nie wyraził na to zgody i musiałem go usunąć, a w zamian za niego zrobić zupełnie coś innego. Ale jeżeli chcecie zobaczyć jak ten wstęp miał wyglądać w oryginale, to znajduje się on na moim Instagramie. Powiedziałem na samym początku taką lekko enigmatyczną frazę z od synthpopu po orkiestrze. Z jednej strony jest to tytuł roboczy mojego materiału, a z drugiej brzmi jak chwytliwy slogan, który miałby wyróżnić bohatera tego odcinka.
I w sumie tak jest, bo Hustimer, bo to właśnie o nim mowa, zanim zaczął zajmować się muzyką filmową, czyli tym z czego go wszyscy dzisiaj znamy, całą młodość praktycznie spędził grając na syntezatorach w popowo-elektronicznych zespołach, mniejszych lub większych. I w zasadzie muzyką filmową zaczął zajmować się tak naprawdę z przypadku. Ale jak do tego doszło, to zaraz wam opowiem. Hans urodził się we Frankfurcie w 1957 roku. Dorastał w duchu muzyki, bo jego mama była jej miłośniczką. Zaprowadziła go, kiedy miał dwa lata na jego pierwszą w życiu operę. Jego ojciec, inżynier i wynalazca obudził w nim ciekawość do eksperymentowania.
Modyfikował swój fortepian, wrzucając do niego metalowe części czy nawet piłę łańcuchową, by wydobyć z klasycznego instrumentu niespotykane wcześniej dźwięki, które, jak sam wspomina, przyprawiały jego mamę niemal o zawał. Jego pasje do muzyki miały wyszlifować lekcje muzyki z nauczycielem. Hans nie przepadał za takim oficjalnym podejściem do nauki, nie przykładał się do nich i ogólnie nie pałał do nich chęcią. Po dwóch tygodniach uporczowej pracy nauczyciel zrezygnował z dalszych zajęć. Tak naprawdę od tego momentu jego, można powiedzieć, edukacja muzyczna dopiero się zaczęła. Samodzielnie nauczył się gry na fortepianie niedługo po rezygnacji właśnie jego nauczyciela. Co ciekawe, Zimmer nie ma wykształcenia muzycznego. W połowie lat 70. jako nastolatek wyemigrował do Wielkiej Brytanii.
Tam, grając w różnych zespołach, zazwyczaj tych z gatunku garażowych grajków, poznał syn w pop, czyli w skrócie pop, ale ze syntezatorami. Kiedy idolami jego rówieśników byli Beatlesi i Stonesi, on słuchał Kraftwerka, Jean-Michel Jarre czy Evangelisa i taka muzyka go inspirowała. W okolicach 78. roku grał w jednej z punkowych kapel. Wszystkie pieniądze jakie posiadał, przeznaczył na syntezator. Był totalnie spukany, no ale miał syntezator. Jego mieszkanie miało taką specjalną opcję, że trzeba było za prąd zapłacić z góry i żeby mieć taki prąd, trzeba było wyjść na korytarz, rzucić pięć pęsów do automatu i miałeś prąd przez pewien okres. Jak sam wspomina, miał wiele takich wieczorów, kiedy natchniony nagrywał utwory, aż to nagle ucinało prąd.
I tak siedział do rana, po ciemku, rozgrywając w swojej głowie melodię, by jej nie zapomnieć. Rok wcześniej dołączył do dopiero co utworzonego zespołu The Buggles. Jak sam wspomina, lata 70. w Anglii to nie był dobry okres dla muzyki elektronicznej, z czym trudno się nie zgodzić, ale od tej reguły pojawiały się wyjątki i jednym z nich jest utwór Video Killed The Radio Star, który z miejsca stał się numerem jeden na listach przebojów w ponad 10 krajach. Co ciekawe, teledysk do tego utworu był pierwszym teledyskiem w historii, który został wyemitowany na kanale MTV. I tak to były te czasy, kiedy jeszcze leciała tam muzyka. Na syntezatorach grał w wielu zespołach, niektóre sam tworzył.
Jednymi z większych, gdzie występował, była włoska grupa nowej fali Krizma, z której współtworzył ich trzeci album Catode Mamma. Założył również duet Heldem z Warrenem Kahnem, perkusistą Ultravox, to ci od Dancing with Tears in My Eyes. Jako duet właśnie zostali zaproszeni na koncert hiszpańskiego zespołu Meccano, który do dziś jest bardzo popularny głównie lokalnie. Dwa utwory z tego koncertu zostały nagrane i dodane na płytę koncertową, którą bez problemu można znaleźć na platformach streamingowych. W latach 80. osiadł w Londynie, gdzie pracował dla studia Air Edel. Tworzył tam zazwyczaj jingle reklamowe, a najdłużej eksploatowany jingle został stworzony do teleturnieju Going for Gold, który emitowali przez 9 lat. Pracując w Air Edel, wykreował swój styl.
Znany był z przemycenia do melodii syntezatorów, chętnie z nich korzystając z wyświetleń, a w ogóle w ogólnym obrazie działało na plus, bo był ceniony za swoją oryginalność w brzmieniu. Pracując przy reklamach zaczął fascynować się samym procesem tworzenia ścieżki dźwiękowej. Reklamy często reżyserowane są przez naprawdę dobrych i znanych reżyserów. To jako ciekawostkę dodam, kojarzycie tę reklamę tej słynnej restauracji fast foodowej? Nie mogę się doczekać aż próbujesz. Mnie za pierwszym razem w tym filmie, że nie znam tego tego reklamu, No to została ona wyreżyserowana przez Jana Komase. Tak, tego Jana Komase, który w tym samym roku dostał nominację do Oscara za boże ciało. Także przełóżcie sobie tą sypię, która jest w tym filmie, a nie w tym filmie, bo to jest reżyserowa reżyserowa reżyserowa.
I tak, w tym filmie, w tym filmie, w tym filmie, w tym filmie, w tym filmie, w tym filmie, przełóżcie sobie tą sytuację na realia Londynu. Kto tam może robić takie reklamy? W każdym razie Hans zaczął wychodzić wtedy poza użytkowe ramy muzyki komercyjnej, a zaczął rozwijać w sobie umiejętność opowiadania historii poprzez dźwięki, melodie czy całe utwory i to zaczęło do niego przemawiać znacznie bardziej niż granie w zespołach. Tak też zaczął odsuwać się od koncertowania i skupiał się na pracy w reklamach. Uwielbiał spotykać się z reżyserami i dyskutować na temat danej opowieści. Wtedy kreowały się w jego głowie melodie i od razu wyłapywał, jaki instrument będzie odgrywał główną rolę a jak i poboczną czy poszczególne konkretne dialogi. Zainspirowany opowiadaniem historii poprzez muzykę, w latach 80.
został dostrzeżony przez Stanleya Mayersa, który wziął Hansa pod swoje skrzydła mianując go własnym asystentem. Współpracowali przy paru filmach. Wtedy wypracowali sobie wyjątkowy styl łącząc klasyczną orkiestrę z elektrycznym brzmieniem. Stanley nauczył go jak działa orkiestra, jak pisać utwory na orkiestrę i ostatecznie jak z nią współpracować. Niemal w każdym wywiadzie wspomina o nieocenionym wkładzie Stanleya Mayersa w dalszy rozwój jego kariery. W 1987 roku nagrał swoją pierwszą solową ścieżkę dźwiękową do filmu Terminal Exposure, który okazał się gniotem ale nam musiałem to powiedzieć z kronikarskiego obowiązku. Do samego roku na świat wychodzi film Świat na uboczu, który prawdopodobnie zobaczył tylko Hans Zimmer, jego mama i żona Barego Levincona. Chwila, ale kim jest Bare Levincon a tym bardziej kim jest jego żona? Już tłumaczę.
Kiedy Bare Levincon, reżyser ówcześnie znany z takiego hitu jak Good Morning Vietnam szukał kompozytora do swojej nowej produkcji usłyszał od swojej żony, że obejrzała ostatnio Świat na uboczu i zakochała się w muzyce. Z tym poleceniem Bare go zobaczył, po czym niezwłocznie skontaktował się z Hansem by poprosić go o współpracę, a dokładnie chwilę przed północą pojechał do jego mieszkania w Londynie. Stanął w drzwiach i powiedział No i tak rozpoczęła się ich współpraca. Levincon opowiedział mu o swoim najnowszym pomyśle na film. Jak się później okazało ten pomysł przerodził się w cztery Oscary a nominacji zdobył dwa razy tyle. Tym filmem był Rain Man. Za Rain Męna Hans dostał swoją pierwszą oscarową nominację.
Co ciekawe rok wcześniej obsypany oskarami ostatni cesarz zgarnął statuetkę za najlepszą muzykę, której producentem też był Hans ale jak się domyślacie producentów ta nagroda nie obejmuje. To był punkt zwrotny dla kariery Zimmera. Podem stał się rozpoznawalny w Hollywood a co za tym idzie zaczął odostawać coraz ciekawsze propozycje. Tak też się stało. Po premierze do Hansa zgłosił się który w 89 wypuści wożąc panią Daisy z Morganem Freemanem tego samego roku Ridley Scott wyda swój najnowszy czarny deszcz. Choć stylistycznie różni się zupełnie o Driving Me z Daisy to obie ścieżki zostały napisane w tym samym miesiącu. Można powiedzieć, że po tym jego kariera rozkręciła się na dobre nieuchronnie zmierzając w stronę sukcesu. Rok 93 True Romance oraz charakterystyczna melodia grana na ksylofonie Ale cofnijmy się trochę rok przed True Romance wychodzi niszowy film ze wolności.
Południowa afrykańska produkcja o apartheidzie w czasie II wojny światowej prowadzona przez małego białego chłopca pośrod czarnoskórych rówieśników. Niemiecki kompozytor nagrał do niego ścieżkę w Afryce wraz z lokalnymi hurami i perkusistami. Po premierze rząd RPA określił go mianem przewrotowego, w skrócie byli bardzo niezadowoleni. Niedługo po tym został zaproszony przez Disney o skomponowanie muzyki do ich nowej animacji. Dla Timera był to pierwszy taki projekt. Domyślacie się pewnie, że chodzi o króla lwa. Tym razem miał również pojechać do RPA, by nagrać tam prawdziwą afrykańską muzykę, która brzmiałaby najbardziej autentycznie. Nie wspomniałem zegół wolności bez powodu. Po nim Hans trafił do kartoteki policyjnej i biorąc pod uwagę bardzo niestabilną sytuację w kraju, jego wyjazd do RPA mógłby się skończyć tragicznie.
Disney bojąc się o jego życie ściągnął chór Zulusów, a także Lebo M, przyjaciela Hansa, którego poznał podczas ostatniej podróży. Lebo znał się na muzyce Afryki jak mało kto, a sam został obdarzony potężnym głosem. Koncertują wspólnie do dzisiaj. No i w taki sposób nagrał jedną z najważniejszych ścieżek dźwiękowych do animacji filmowej w dziejach. Ten film zapewnił mu Oscara, a także złoty glob trafił na jego konto. Mam ogromny sentyment dotyku filmu. Mimo, że jest 6 lat starszy ode mnie, to pamiętam, że obok trylogii Matrixa był to najczęściej odparzany film DVD w moim domu. I tu jestem bardzo wdzięczny swoim rodzicom, że wychowałem się na tym filmie, bo to produkcja jedna na 100, albo na 1000, albo nawet i na milion.
A wy, czy też macie jakieś wspomnienia z Królem Lwem? Jeżeli tak, to napiszcie je w komentarzach. Z Oscarem na koncie stał się bardzo rozpoznawalny w kręgu filmowym, jednak momentem, który wyniósł go na piedestał był Gladiator. Otrzymało za niego wiele nagród, jednak co najważniejsze, po premierze stał się gwiazdo muzyki filmowej. Następnego roku wychodzi Helikopter w ogniu, Pearl Harbor, później ostatni Samurai, Rybki Sferajne, Madagaskar i można tak wymieniać bez końca, aż dochodzimy do, moim zdaniem, jednego z najciekawszych etapów jego kariery. Panuje u nas w redakcji taki przesąd, że jeżeli wspomnimy w naszym materiale o Christopherze Nolanie, to materiał prawdopodobnie słabo się obejrzy. I faktycznie zazwyczaj tak jest, jednak mówiąc o Hansie Zimmerze, nie możemy nie wspomnieć o wieloletniej współpracy z Christopherem Nolanem, bo przez ponad dekadę dostawaliśmy od tych dwóch gentlemanów wspaniałe filmy z wyjątkowymi ścieżkami dźwiękowymi.
Rozpoczęła się ona w dosyć interesujący sposób. Kiedy Chris miał w planie nakręcić pierwszego Batmana, skontaktował się z Hansem. Ten jednak odmówił twierdząc, że nie wie jak przenieść w muzyce podział pomiędzy Batmanem a Brucem Waynem. Nolan ciągle nalegał, jednak bezskutecznie. Polecił mu współpracę z Jamesem Howardem, na co reżyser przystał, ale tylko częściowo, nie mogąc odpuścić współpracy z tak cenionym kompozytorem. Ostatecznie do pierwszego i drugiego Batmana muzykę zrobili wspólnie z Howardem, ostatnia część została zrealizowana tylko przez Hansa. No i w międzyczasie otrzymaliśmy Incepcję oraz Interstellar, który stał się nawet mebiczny, pomimo dramaturgii brzmienia tego soundtracku. No i ostatni film od tego duetu to Dumpkierka. To wszystko to przepiękne ścieżki dźwiękowe, z których chętnie i często wracam, a obecnie są uznawane za jedne z najlepszych, jakie Hans wypuścił.
Zimmer oczywiście poza Nolanem, przez ostatnie lata nagrał też takie hity, jak Piraci z Karaibów, Sherlocka Holmesa z Downey Juniorem, najnowszego Blade Runnera, czy najnowsza Wonder Woman, którą możecie teraz usłyszeć. No a przed nami nowy błąd, który znowu nie jest już w filmie, zatrudniczy się Hansa, to z pewnością was tam zaprosi, żebyście opowiedzieli mu historię swojego filmu. W 2016 roku zagrał 19 koncertów w całej Europie, w tym 3 w Polsce. Grał na największych halach starego kontynentu, zapełniając je po brzegi, a bilety schodziły niemal błyskawicznie. Następnego roku postanowił powtórzyć trasy, tym razem na całym świecie dał ponad 50 koncertów.
Cały show dostępny jest na Spotify oraz w formie wideo, ale niestety muszę was zmartwić, że pomimo bardzo selinnego nagrania i naprawdę trzymającego w napięciu brzmienia, to nie oddaję nawet w połowie tego, co osobiście przeżyłem, widząc ten piękny spektakl. Potraktowałem trochę ten etap jako zwieńczenie kariery tego wybitnego kompozytora, bo w sumie tak jest, ale na szczęście Hans nigdzie się nie wybiera i miejmy nadzieję, że będziemy mogli go słuchać jeszcze przez 10 lat. A więc do zobaczenia w następnym odcinku. Długie lata. Czasami robisz odcinek, bo wydaje ci się, że temat jest ciekawy i może się komuś spodobać, ale są też takie tematy, którymi chcesz opowiedzieć o czymś, co ciebie bardzo pasjonuje i tak jest właśnie w tym przypadku.
Ten temat zwlekał, żeby go opowiedzieć już od dosyć dawna, ale teraz w końcu miałem okazję, żeby to zrobić. Mam nadzieję, że odcinek mimo wszystko wam się podobał, a mi nie pozostaje nic innego, jak się z wami pożegnać, także do zobaczenia następnym razem. Napisy stworzone przez społeczność Amara. org.