TRANSKRYPCJA VIDEO
her own, as a way to create a safer and more nurturing environment for children to learn and grow.
Zanim zacznę, proszę żebyście Państwo wyłączyli te telefony. Ale ja nie zacznę, jeżeli Państwo tego nie zrobicie. O brawo, Pan w drugim rzędzie zasługuje na piątkę. Dobrze, proszę już skończyć z tymi śmiechami, chichami. Skupcie się na tym co mówię. Jak zapewne wiecie, jestem prezesem dwóch fundacji. Jestem również dyrektorką czterech szkół. Zarządzam partnerstwem kilku organizacji pozarządowych. Jak również zasiadam w Radzie Nadzorczej Międzynarodowego Stowarzyszenia zrzeszającego europejskie szkoły demokratyczne. Ale ja bardzo proszę się wyprostować. Pani na końcu sali, pani nie wyłączyła telefonu. Tak, tak, tak do pani mówię. Usiądźcie wygodnie, tak jak potrzebujecie. Jeśli przed chwilą wyłączyliście wasze telefony, to włączcie je. Jeżeli tego potrzebujecie, jasne. Ok, zacznijmy jeszcze raz.
Wyobraź sobie, że jesteś w pięknym dużym domu na końcu wsi. Możesz zamknąć oczy. Przed sobą są ogromne drzwi tarasowe. Otwierasz je. Czujesz ten cudowny, wilgotny zapach mchu. Przed tobą rozpościera się las. Daleko, daleko, hen po horyzont. Na twoją rękę spadają krople letniego deszczu. Czujesz ten dreszcz. Czujesz śpiew ptaków i śmiech dzieci. Tam, w domku na drzewie. A tu, na lewo, przy ognisku, siedzi grupa nastolatków. Rozmawiają o czymś bardzo poważnie. Cieszy cię ten widok. Ty jesteś ich nauczycielem. Mieliście mieć właśnie warsztat z fizyki, ale oni zadecydowali, że siedzą teraz tam, przy ognisku. Masz na to pełną zgodę. To jest ok. Zresztą pogadacie jeszcze o tym dzisiaj wieczorem. Zacznij powoli wychodzić z tej błogości.
Dzisiaj czeka nas jeszcze zebranie szkolne. Ok. Gdzie chcielibyście widzieć wasze dzieci? Na początku doświadczyliście kilku składowych przemocy. Najpierw wymogłam na was, abyście wyłączyli wasze telefony. Wykorzystałam do tego manipulację nagrodą. Potem skłoniłam was, abyście skupili uwagę tylko i wyłącznie na mnie. Wykorzystałam do tego moją wyraźną przewagę związaną z pozycją społeczną. Na koniec publicznie upokorzyłam konkretną osobę, grożąc jej karą za niezastosowanie się do mojego polecenia. Naruszyłam wasze prawo do dóbr osobistych. Niemal wszyscy wyłączyliście wasze telefony, pomimo tego, że macie niezbywalne prawo do decydowania o sobie i swojej własności. To, co się wydarzyło, nazywam treningiem posłuszeństwa. Co dziesiąte dziecko w Polsce regularnie doznaje przemocy. A jedna trzecia nauczycieli nie ma o tym pojęcia. Dlaczego? Czyżby nie potrafili tej przemocy rozpoznać? Nie.
Wygląda na to, że szkoła jest miejscem, gdzie przymus i przemoc są normą społeczną. Nikogo to nie dziwi. Przyzwyczailiśmy się? Polska szkoła to etos ciężkiej pracy i karności. Wszyscy przez to przeszliśmy. I? Ile razy w swoim życiu pozwoliłaś, żeby ktoś zakpił z twojego wyglądu i nic z tym nie zrobiłaś? Jak często rezygnujesz z walki o podwyżkę? Kiedy ostatnio siedziałaś w pracy po godzinach, żałując, że nie jesteś w tym czasie ze swoją rodziną? Tego poczucia bezradności uczymy się już w szkole. Szkoła zabiera dzieciom całe dnie. Zakuwają, żeby dostać się do jak najlepszych szkół średnich. Odrabiają lekcje często grubo po 21. Pracują znacznie więcej niż ich rodzice. Badania to potwierdzają. Polski uczeń spędza nad lekcjami około 47 godzin tygodniowo.
Czy naprawdę musi być tego aż tak dużo? Młodzi Finowie na przykład uczą się o 10 godzin tygodniowo mniej. A przecież Finlandia od lat jest na topie międzynarodowych rankingów edukacji. O co chodzi? Polskie dzieci pracują. Podkreślam to wyraźnie. W naszej kulturze edukacyjnej nauka nie może być zabawą. Skłaniamy dzieci do rozpoczynania pracy o 8 rano. Usadzamy w ławkach, nakazujemy milczenie i przymuszamy do uczenia się na pamięć teorii niemal całkowicie oderwanych od ich realnego życia. Tutaj to dorosły wie najlepiej, czego młody człowiek ma się uczyć i nie pozostawia mu żadnego wyboru w tym względzie. Skuteczność tego modelu realizowana jest dzięki karom i nagrodom. To dlatego polscy piętnastolatkowie mają jedne z najwyższych wyników w nauce w Europie.
Jednak koszt tego jest zbyt wysoki. W zakresie zadowolenia z życia są oni już na końcu skali. Przeglądujemy natomiast w statystykach samobójstw i depresji. Czego uczymy się w szkole? Wyraz szkoła pochodzi od starogryckiego rzeczownika spokój. Czas, wolne nauczenie się. Współczesna nauka potwierdza, że tak właśnie powinna wyglądać edukacja. Wiedzą o tym Finowie, którzy zastąpili ciężką pracę zabawą. Ja sama po 10 latach prowadzenia szkoły demokratycznej widzę, że istotą uczenia się jest wewnętrzna motywacja. A ta najlepiej ujawnia się właśnie podczas swobodnej zabawy. Dziś jestem pewna, że możemy dzieciom zaufać. One nauczą się tego, czego potrzebują. Tymczasem rodzice obawiają się, że jeśli dorosły nie będzie wspierał i motywował ich dziecka w uczeniu się, to ono niczego się nie nauczy.
O, raptem kilka dni temu byli u mnie rodzice pewnej radosnej i niezwykle bystrej dziewczynki. Nazwijmy ją Zosią. Zosia w tym roku powinna pójść do pierwszej klasy. Jednakże rodzice obawiają się rejonówki. Boją się, żeby szkoła nie podcięła ich dziecku skrzydeł. Dlatego myślą o szkole demokratycznej. Ale tego też się obawiają. Zadali mi pytanie. Słuchaj, jeśli Zosia przez najbliższe 8 lat będzie uczyła się tylko tego, co sama wybierze, a potem będzie chciała pójść do liceum, to będzie przecież musiała zdać egzamin u smoklasisty. Czy ona da sobie z tym radę? Opowiedziałam im wówczas o moim synu. Olek ma teraz 20 lat. Ze szkołą konwencjonalną rozstał się w szóstej klasie. Miał zatem masę czasu dla siebie. Bawiąc uczył się.
A kiedy brał naukę akademicką na serio, bo np. chciał zdać jakiś egzamin, to po prostu to robił. W ten sposób zdał maturę. Dostał się też na studia. Nie potrzebował żadnego dozoru dorosłych. Dziś podróżuję. Biegle włada trzema językami. I sam się utrzymuję. Szczęście matki. Mam też dziecko, które wybrało zupełnie inną drogę. Zdecydowanie odmówiło zdawania matury. Za to rozwija się w kierunkach, które nigdy wcześniej nie przyszłyby mi do głowy. Oboje wybrali różne drogi, ale jedno ich łączy. Postawa. Znają swoje potrzeby i znają swoje możliwości. I nikomu nie pozwolą się zajechać. Wracając do Zosi. Ja naprawdę nie wiem, jakich wyborów dokona Zosia, bo to będą jej wybory. Jednego jednak jestem pewna. Otoczona w dzieciństwie i młodości.
Ludźmi, którzy szanują ją i jej prawo do decydowania o sobie. Będzie potrafiła zadbać o siebie. Będzie też potrafiła rozpoznać wszelkie przejawy przemocy. Będzie potrafiła powiedzieć nie. Mówię to z pełną świadomością. Ponieważ moje dzieci korzystają właśnie teraz z owoców tego, że im zaufałam. Ale nie zawsze tak było. Najpierw przez wiele lat tkwiłam pokornie w polskiej mainstreamowej szkole. Najpierw jako uczennica, potem jako mama i nauczycielka. Sporo czasu zajęło mi zrozumienie, że mogę powiedzieć nie przymusowi szkolnemu. I tak, realnemu respektowaniu zapisów konwencji praw dziecka. Tak, prawu do rozwoju i odpoczynku. Tak, prawu do wyrażania własnych poglądów i własnego zdania. I w końcu tak, prawu do ochrony przed poniżającym traktowaniem. To dlatego założyłam szkołę demokratyczną.
Członkowie naszej społeczności szkolnej robią to, co chcą, kiedy chcą i jak chcą. Ich autonomię ogranicza tylko troska o innych. I pomimo tego, że nikt nie zmusza ich do nauki, zdają egzaminy. Ci ludzie czują się sprawczy, dlatego że wiedzą, że mają wpływ na to, co dzieje się w ich życiu. Pamiętacie, zapowiadałam wam na początku zebranie szkolne. No chodźcie tam. Na prawo od schodów znajduje się hol. Przez to ogromne trójkątne okno wpada światło poranka. Ludzie się schodzą, bo słyszysz nawoływanie. Zebranie! Wszyscy siadają na miękkiej wykładzinie w kręgu. Po chwili myszą. Dziesięcioletni chłopak, który jest przewodniczącym zebrania szkolnego, prosi o ciszę. Czyta agendę. W ciągu dnia członkowie społeczności szkolnej wpisywali na nią swoje sprawy.
Jedną z nich jest temat gier komputerowych. Chłopak, który tę sprawę zgłosił, chciałby, żeby czas elektroniki był przesunięty aż do ciszy nocnej. Tak w naszej szkole można nocować. Myszon zatem pyta zgromadzonych o zdanie. Każdy i kadra i młodzi wyrażają swoją opinię na ten temat. Po kręgu, po kolei. Niektórzy puszczą głos dalej. Dla nich to nie ma znaczenia. Ważne jest, że na koniec, po wysłuchaniu wszystkich, myszon mówi. Ok, czyli rozumiem, że przesuwamy czas elektroniki do 21. Czy jest sprzeciw? Nie widzę. Zasada przeszła. Zapytacie pewnie, co by się wydarzyło, gdyby jednak ten sprzeciw był. No gadalibyśmy dalej. Aż do osiągnięcia konsensusu. Być może zabrałoby to więcej zebrań. Ale w tej szkole nie zawsze jest tak różowo.
Zdarzają się tu konflikty. Bywa też agresja. Widzą to dorośli i pomagają młodym przez to przejść. Za trudnymi zachowaniami dzieci dostrzegają ich potrzeby. Razem z dziećmi szukają rozwiązań. Tutaj na przykład nie ma czegoś takiego jak skarżenie. Każdy ma prawo przyjść i powiedzieć, co mu się nie podoba. Każdy ma prawo szukać wsparcia w społeczności. Każdy może popełnić błąd i każdy może chcieć go naprawić. Nie bez powodu badania szkół demokratycznych pokazują, że w tych miejscach jest znacząco niski współczynnik przemocy rówieśniczej. Tak się dzieje, kiedy szkoła stwarza przestrzeń dla świadomych i sprawczych obywateli Rzeczpospolitej Szkolnej.
No to ile razy w swoim życiu pozwoliłeś, żeby ktoś zakpił z twojego wyglądu i nic z tym nie zrobiłeś? Jak często rezygnujesz z walki o podwyżkę? Kiedy ostatnio siedziałeś po godzinach w pracy, żałując, że nie jesteś w tym czasie ze swoją rodziną? Wiecie, że nie musicie się na to godzić? Te dzieciaki już wiedzą. My przyzwyczailiśmy się do przemocy w życiu społecznym. Przymykamy na nią oko i cierpimy po cichu. Zawdzięczamy to m. in. treningowi posłuszeństwa w szkole. Ale możemy to zmienić. Nasze dzieciaki mogą to zmienić. Więc jeśli jesteś rodzicem, możesz zapisać swoje dziecko do Szkoły Demokratycznej. A jeśli nie masz dziecka, powiedz o tym kumplowi z pracy, powiedz sąsiadce. I jeśli nie chcesz, nie zostawaj po godzinach w pracy.
W 2012 roku założyłam pierwszą w Polsce grupę unschoolingową. Zalążek Szkoły Demokratycznej. Było w niej czworo dzieci. Dzisiaj w Polsce działa kilkadziesiąt wolnych szkół. A ja? Ja marzę i działam w kierunku publicznej, bezpłatnej Szkoły Demokratycznej. Wiem, że to marzenie rezonuje z marzeniami tysięcy innych ludzi. Wzmocnijcie to marzenie. .