TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Cześć, z tej strony Paweł. Ostatnio testowaliśmy nową kartę graficzną ze średniej półki cenowej, ale co gdyby wybrać tańszą alternatywę? Czy zakup z drugiej ręki ma sens? Z jakim ryzykiem się to wiąże? Czy w ogóle jest to płacalne? A może lepiej wcale nie eksperymentować. Otóż udało mi się znaleźć starszą, ale mocną kartę za naprawdę nieduże pieniądze. Ten materiał będzie troszkę inny od poprzednich i w ten piękny dzień zapraszam was na przejażdżkę. Jedziemy odebrać bohatera tego odcinka. Tak jest, przed nami G-Force GTX 700i. Od początku serii polecaliście wiele świetnych kart w komentarzach, jednak to ten model przewijał się wielokrotnie jako najlepsza propozycja na używaną kartę i to nie bez powodu.
Choć liczy sobie ona już kilka lat, to nawet jak na dzisiejsze standardy powinna radzić sobie całkiem nieźle. Co prawda jest to wersja wyposażona w 2 GB PENCI GDDR5 i obsługuje zaledwie daj jak X11. Jednak w 2013 roku należała ona do tzw. high-endu i tania nie była. Jednak teraz udało mi się odkupić za około 250 zł. Ta niska cena powinna wynagrodzić teus z stylową taśmę i beznadziejne wrażenia z unboxingu. Jest to produkt MSI z chłodzenie zbliżonym do referencyjnego, który w większości wydmuchuje ciepłe powietrze tylnymi kratkami. Radiator schowany jest pod plastikiem i nie widać czy jest on czysty czy nie, ale po samym wentylatorze wnosimy, że kusz nie jest mu obcy.
Musimy pamiętać, że 770 pożera nawet do 230 W, a drożny system chodzenia pełni ogromną rolę w prawidłowym jej działaniu. Nowsze karty dzięki ulepszonym procesom technologicznym zużywają znacznie mniej energii, a co za tym idzie wydzielają mniej ciepła i są cichsze. Dobrze, pora skończyć już to podziwianie i czas na instalację GTX-a. Jak to dobrze, że w trzecim odcinku serii wymieniliśmy zasilacz. Teraz bez obaw możemy wpiąć wymagane 6 i 8-pinowe konektory. Zasilacz jest czymś, na co warto zwrócić uwagę przed zakupem tak prądożarnej konstrukcji jak i NATO, czy w ogóle się ona zmieści do naszej obudowy. Nie zapominajcie o tych kwestiach wybierając kartę do Waszego zestawu.
Muszę się Wam przyznać, że po instalacji storowników włączyłem grę w ramach sprawdzenia jak na Was zdobycz sobie radzi i poniespełna 15 minutach odczułem spadek klatek. Gdy tylko zobaczyłem 103 stopnie Celsjusza bez większego zastanawienia wyłączyłem skrzynkę, nie zążywszy zarejestrować tego na wideo. Oczekałem trochę i uruchomiłem lekki i darmowy program o nazwie Furmark. Nadaje się on idealnie nie tylko do sprawdzenia wydajności GPU, ale i dzięki swojemu obciążającemu algorytmowi renderowania futerka jest jednym z lepszych narzędzi do testu sprawności układu chłodzenia. W końcu nie wiem w jakiej warunkach karta działała w przeciągu ostatnich kilku lat i ogólnie to masakra. Zwykła praca w Windows to temperatury pomiędzy 60 a 70 stopni. Po uruchomieniu stres testu zaledwie po 3 sekundach przekracza 80 stopni Celsjusza.
Po minucie jest już 90, a wentylator pracuje na 100%. Kolejne dwie minuty dalej i mamy już 94 do 95 stopni Celsjusza i test przerwałem, jako że widać w jakim kierunku to zmierza. Nie chciałem bowiem dopuścić ponownie do przekroczenia temperatury krytycznej, która według producenta wynosi tutaj 98 stopni. No i co myślicie o tej sytuacji? Ryzyk fizyk? Było mi nie brać używanego sprzętu i mam teraz za swoje? A może jednak uda się z tym coś wykombinować? No pewnie, że tak. Przyjrz o to chodzi w tym filmie. Próba naprawy musi być podjęta. A w końcu nie bez przyczyny seria nazywa się Wskrzeszamy? Komputer do gier. I tutaj ponownie możemy powrócić do korzeni. Kto się zgadza, łapka w górę.
Dobrze, ale jak sobie z tym poradzimy? Otóż samo dbuchanie na wentylator czy sloty przecież nam nic nie da. Rozkręcenie karty zawsze wiąże się z ryzykiem uszkodzenia, ale będzie po mojemu albo wcale i karta wyląduje w śmietniku. Do zabawy niezbędny jest śrubokręt oraz pasta termoprowodząca. Warto zaopatrze się również waciki kosmetyczne, twardsze ściereczki papierowe oraz odpowiedni alkohol. Najlepiej taki powyżej 90%. ILE KU*** I nie spożywamy go, a używamy jedynie do oczyszczenia powierzchni. Śrub jest naprawdę wiele i warto je odkręcać tak, aby później wiedzieć, która była gdzie. Najbardziej należy uważać na te cztery przy samym procesorze graficznym. Odkręcamy je po przekątnej. Przy zdejmowaniu radiatora należy być bardzo ostrożnym.
Stara pasta termoprowodząca najprawdopodobniej będzie zaschnięta, przez co oderwanie go od płyty PCB może być utrudnione. A gdy już zaczyna się rozłączać, to zwróć uwagę na ewentualne przewody i odłącz je. Podczas tego procesu należy uważać również na pady termiczne. To te pianki na kostkach pamięci. Teraz polewamy alkohol na papierowy ręcznik. I szorujemy powierzchnię radiatora do czysta, jednak z procesorem graficznym obchodzimy się już jak z jajkiem, bowiem łatwo ukruszyć rogi nawet papierowym ręczniczkiem. Z tego względu dajemy sobie tutaj ekstra czas i nie śpieszmy się z wykonaniem tej czynności. Wypadałoby się też dostać do samego radiatora. Współczesnie mamy kilka kolejnych śrub i mamy wszystko jak na dłoni. Jednak ani wentylator, ani radiatory nie obfitują w jakiejś ogromnej ilości nagromadzonego kurzu.
Co prawda w zupie nikt by tego nie chciał, jednak wcale tragedii nie ma. Wystarczy wszystko oczyścić, najlepiej sprężonym powietrznym i złożyć w całość. Następnie na oczyszczony procesor nakładamy odpowiednią ilość pasty termoprowodzącej. Jestem za tym, aby ją równomiernie rozsmarować po powierzchni, ale to już kwestia tego w co kto wierzy. Zdjęć tę kwestię mamy za sobą, należy wszystko złożyć z powrotem, nie zapominając o ponownym podłączeniu wentylatora. No i jakie rezultaty? Czy cała operacja się opłacała? Przeprowadzamy teraz test w furmark i już pierwsze sekundy wyglądają obiecująco. Po trzeciej minucie testu temperatury wydają się utrzymywać na 83 stopniach Celsjusza, a wentylator pracuje w zdrowym zakresie 70%. Zdrowym jak dla tej karty, bo przy konstrukcji pożerającej 230 W, chłodem nigdy nie powieje.
Po 15 minutach pełnego syntetycznego obciążenia, pomimo lekkiego wzrostu do 85, temperatura wydaje się powrócić do 83 stopni Celsjusza z tym, że prędkość wentylatora podniosła się, aby zrekompensować nadmiar generowanego ciepła. Testy syntetyczne to jedno, ale uruchomiłem także kilka gier w ramach sprawdzenia na ile wymiana pasty się sprawdziła. Nawet po dłuższej rozgrywce temperatury były jak najbardziej ok. Zwykle w okolicy 85 stopni Celsjusza z maksymalną do 87. Widziany przez Was tutaj Fallout 4 jest w rozdzielczości 4K. Do tego nagrywany jest zbudowaną aplikacją przechwytywania obrazu od NVIDI, stąd tak mało klatek. Ale chodziło mi tutaj o to, aby wygenerować możliwie jak największe obciążenie karty, bowiem nie mierzymy teraz wydajności tej grafiki, co po prostu chcemy dać jej jak najbardziej w palnik.
Próbowałem ją tak smażyć przez kilka dni i wszystko wydaje się jak najbardziej w porządku. Mogę śmiało uznać, że cały zabieg zakończył się sukcesem, dlatego też przyszedł czas na szybkie umówienie benchmarków. W teście Cloud Gate mamy zauważalny wzrost względem poprzedniego odcinka, aczkolwiek nie żaden nadzwyczajny. Heaven Benchmark już bardziej faworyzuje GTX-a z 16% wzrostem. Furmark jako że testuje sam procesor graficzny wręcz porywa wynikiem. Z 2700 na prawie 5000 to nie lada różnica. Jednak ten test ignoruje ilość dostępnej pęci graficznej i w grach może być trudno przełożyć to na realny wzrost. Z kolei coś dziwnego mamy w pasmarku. Test grafiki trójwymiarowej jest niższy względem poprzednio testowanego RX 560.
Tutaj mocno doskwiera niewielka ilość pamięci mojego GTX-a i nie pozwala na uzyskanie wyższego wyniku. A jeśli chodzi o taką realną wydajność w grach to jak na kartę, za 2,5 stówki złego słowa nie mogę powiedzieć. Często doskwiera mała ilość pamięci RAM, ale modele z 4 GB już tak tanie nie będą, więc coś za coś. Jednak to wiele też zależy od samej gry i miejscami to nie grafika, a procesor był bottleneckiem. Po prostu zaczynało już brakować mocy obliczeniowej. W sumie taki GTX ma wiele zastosowań. Gra się fajnie, grzeje w stopy i osusza mieszkanie.
Czyli że jak? Wychodzi na to, że zestaw AMD plus używana karta za 2,5 stówki mamy niewielkim kosztem fajny komputer do gier? Jakby nie patrzeć, to właśnie na to wychodzi. Poderwanie wydajnej karty z drugiej ręki ma najwyraźniej sens i przecież niska cena zakupu w połączeniu z wysoką wydajnością w grach jest tym, czego każdy z nas poszukuje. Jednakże zbliżamy się do podsumowania, to jak zwykle muszę wtrącić swoje 3 grosze i powiedzieć wam o swoich zastrzeżeniach. Otóż wprócz oczywistych względów za takim rozwiązaniem musimy pamiętać, że nigdy do końca nie wiemy, co tak naprawdę kupujemy z drugiej ręki. Może to być względnie zajechana karta, która pracowała w koparce kryptowalut non stop. Jej żywot będzie policzony.
Po drugie, nawet jeżeli zdobędziesz egzemplarz, który chodził w domowych warunkach, to niezbędnym może okazać się jej odkurzenie i wymiana pasty termoprowadzącej dokładnie tak, jak było w moim przypadku. Niby to nic takiego i 15 minut roboty, ale nie każdy się przecież tego podejmie i nie każdy ma na stanie pastę termoprowadzącą, 90% alkohol czy w ogóle inne elementy przydatne w przeprowadzeniu takiej operacji. Niestety to nie wszystko. Vulkan czy DirectX 12 nie jest obsługiwany przez starsze konstrukcje, co jest kolejną naprawdę dużą wadą. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy poderwanie używki jest dobrym krokiem i polecacie takie rozwiązanie innym? W końcu mało wydajemy, dużo zyskujemy. Przynajmniej jeśli chodzi o czyste FPS.
Czy może wręcz przeciwnie i stoicie mocno za tym, aby kupować nowe konstrukcje? Nowe karty pobierają zdecydowanie mniejszej ilości prądu względem osiąganej wydajności. Co za tym idzie, pracują ciszej. Spójrzcie nawet na ostatnio testowanego przeze mnie RX 560. Przy zwykłej pracy w Windows wentylator się tam zatrzymywał i karta pobiera naprawdę minimalne ilości energii. Gdzie GTX 770 dalej szumi i grzeje? Ja jestem mocno rozdarty pomiędzy tymi dwiema ideologiami. Może macie jeszcze jakieś argumenty za i przeciw? Jeśli tak, to przedstawcie je w komentarzach poniżej. Jeżeli podobało Ci się to nagranie, bardzo proszę pozostaw po sobie chociaż tą łapkę w górę oraz subskrybuj mój kanał. A może znasz kogoś zainteresowanego tematem? Jeśli tak, koniecznie wyślij mu linka.
Natomiast jeśli masz jakiekolwiek pytania, jak zwykle możesz je zadać w komentarzu pod tym filmem. Tymczasem ja się z Tobą już żegnam i zapraszam do następnych nagrań. Trzymajcie się, hej!.