TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Fajna obudowa, dobry zasilacz i do tego świetnie wyglądająca karta graficzna. Tylko o co chodzi z tymi kablami? Przecież to wygląda koszmarnie. Jeżeli wydałeś naprawdę sporo pieniędzy na wymarzone komponenty komputera, ale w osiągnięciu pełni szczęścia wciąż przeszkadzają Ci te paskudnie wyglądające kable, to mam dla Ciebie świetne rozwiązanie i co najważniejsze, sporo tańsze niż mógłbyś się spodziewać. Z tej strony Paweł, a Ty oglądasz kanał Techmania HD. Zapraszam. Trzymasz dodatkowe 20% zniżki, które przy okazji różnych świąt i wydarzeń potrafi wzrosnąć do 30%. Przestań przepłacać i już teraz odbierz stronę. Chyba każdy z moich widzów wie, że dobry zasilacz to podstawa. Przy jego zakupie zwracamy uwagę na wiele aspektów.
Moc, certyfikat efektywności, zabezpieczenia, modułowość, głośność, marka czy gwarancja również nikomu nie umknie przy tego typu zakupie. Zwracamy uwagę nawet na długość kabli. Ale czy ktokolwiek patrzy wtedy na to, czy kable wyglądają jako tako, czy są paskudne niczym listopadowa noc? No nie, przy takiej ilości różnych aspektów, które należy brać pod uwagę przy zakupie zasilacza, nie sposób jeszcze patrzeć na to, jak wyglądają kabelki. No, nie róbmy sobie żartów. Przy zakupie jest to przecież raczej najmniej istotne. Wtedy liczy się wszystko inne, bowiem priorytety trzeba mieć. Jednak składamy wymarzony komputer, no i sorry, z czym do ludzi? No, po prostu jak to wygląda? Zasilacz z atysiaka wiązka kabli prezentuje się gorzej niż przewody stacyjki od malucha.
Dobrze, że chociaż czarne kable dzisiaj dają, a nie jak jeszcze do niedawna musztardowo-keczupowe. W dobie przeszklonych obudów i naprawdę pięknie wyglądających komponentów komputerowych, to ta poplątana czerni i tak niewiele zmienia. Nie jestem pewien, czy to właśnie marka Lian Li była pierwowzorem dla wszystkich branży, ale na pewno jako pierwsza liczyła się w tej kategorii produktów. Produktów, którymi są przedłużki kabli łączących zasilacz z płytą główną lub kartą graficzną, bowiem to właśnie te wiązki są najbardziej wyeksponowane. W ten sposób podpinamy już dużo lepiej prezentującą się wizualnie przedłużkę i przy minimalnym wysiłku oraz, co mocno podkreślę, gwarantowanej kompatybilności z każdym zasilaczem, błyskawicznie zarzegnamy nękające nas problemy. Genialne rozwiązanie, proste, szybkie i dla każdego.
Jeśli specjalnie dopacieś do modularnego zasilacza, to pewnie zrobiłeś to z myślą o podmianie któregoś z przewodu lub ich wszystkich na inne, chociażby na takie z cable mode. Tylko, że szczerze i z ręką na sercu odradzam wam iść tą drogą. Kiedyś sam zafascynowany skusiłem się na takie właśnie rozwiązanie, tylko, że raz, jest to bardzo drogie, dwa, wcale nie wygląda tak dobrze jak przedłużka i po trzecie, w sumie najważniejsze, kompatybilność, a raczej jej brak. Nawet jeśli wydaje ci się dzisiaj, że nigdy nie wymienisz zasilacza na inny, bo na tego wydałeś majątek i w końcu zrobiłeś 300 godzinny research, to jeszcze możesz się zdziwić.
Ja też się dziwię, że jednak po dość krótkim czasie zmieniłem 1200W-owego Cooler Mastera, do którego miałem cały komplet okablowania cable mode. Wymieniłem go na cichszego, energetycznie efektywniejszego i mniejszego. W czasach, gdy undervolting ma więcej sensu niż overclocking, trzymanie takiego 1200W-owego, wcale nie cichego Monstrum, zwyczajnie nie miało już dla mnie żadnego sensu. No i mam te kable, zawsze walają się gdzieś po konta, chociaż nawet nie wiem gdzie jest reszta, kosztowały przecież ponad 800 złotych, dlatego dzisiaj chciałbym zaproponować wam coś znacznie lepszego. Tak więc poznajcie produkt, który kupiłem w chińskim sklepie PC Cooling Mode. Wygląda niemal identycznie do wspomnianego Lian Li Streamer Plus, a jego nazwa brzmi jakby była rodem z OLXa, czyli Not Lian Li Streamer Plus.
Może i nie mieli pomysłu na nazwę, a może po prostu liczyli na lepsze wyniki w Google. Nie jest to dla nas ważne. Ważne jest to, czy produkt jest odpowiedniej jakości i czy możemy mu zaufać. Za chwilę przyjrzymy się przedłużce bliżej i poddamy ją testom obciążeniowym, ale dlaczego mielibyśmy w ogóle wybierać taki produkt? Otóż jak zawsze chodzi o pieniądze. Przedłużka do płyty głównej od Lian Li to wydatek rzędu 314 zł. Za potrójny 8-pin do grafiki wołają niemal 340. Jeśli w swojej grafice masz podwójny 8-pin, to przedłużkę dostaniesz za mniej niż 250 zł. Ceny oczywiście się zmieniają, dlatego wszystkie linki do cen aktualnych odnajdziecie w opisie. Z kolei to, co zakupiłem jest sporo tańsze.
Przedłużka do płyty kosztuje trochę mniej jak połowę tej kwoty. Po trójny 8-pin jest o 54% tańszy, ten podwójny też jakby nie było o stówkę tańszy. W rezultacie za potrzebny mi zestaw wraz z przesyłką zapłaciłem jakieś 340 zł, zamiast 650 czy 700, co według mnie robi ogromną różnicę. Przeglądając się zakupionemu produktowi muszę przyznać, że ten wygląda dokładnie tak, jak się tego spodziewałem. Wszystkie elementy są w tym samym odcieniu bieli, za wyjątkiem kabelka ARGB, który wpada troszkę bardziej w odcień niebieskiego. Chociaż w sumie dokładnie tak został on zaprezentowany na stronie sklepu, więc nie mogę powiedzieć, abym czuł się w jakikolwiek sposób wprowadzony w błąd. Kupujesz to, co widzisz na obrazku i tak w końcu powinno być.
Zresztą przewód ten w większości przypadków będzie i tak schowany w serwisowej części obudowy, więc nie ma to większego znaczenia. Tworzywo, z którego wykonano wtyczki wydaje się być twarde i solidne. Wierzchnia część z ledami spełniająca tutaj rolę estetycznego zakrycia przewodów jest elastyczna, taka nawet powiedziałbym jakby gumowa. Bardzo dobrze, że daje się ona ładnie wyginać i dostosować w każdą ze stron, jednak wadą jest to, że jest to ten rodzaj gumy, który przyciąga wszelkie zabrudzenia. Trudno się tego dopatrzeć po zdjęciach na stronie producenta, ale 8 piny można tu rozdzielić.
Co więcej nie jest to takie, że tak to nazwę dziadowskie rozwiązanie, jak w oryginalnych kablach od zasilaczy, gdzie te dodatkowe 2 piny wiecznie wypadają i czasem trzeba się porządnie nagimnastykować, aby nie wymknęły się przy wpinaniu do karty graficznej. Nie ma szans, aby te przedłużki same się rozczepiły podczas montażu i jest to coś, na czym bardzo mi zależało. Może nie dla każdego jest to takie istotne, ale mi jako recenzentowi zdarza się wyjmować i wkładać kartę graficzną czasami nawet 20 czy 30 razy dziennie, więc owszem znacząco poprawia to mój komfort pracy, ale i oszczędza czas. Grubość przewodu to wbrew pozorom bardzo ważny element. Cienki przewód ma większą rezystancję, a co za tym idzie, przy wyższym amperażu potrafi się on nagrzewać.
Oczywiście w przypadku prądożernej karty przewód cieplejsze o kilka czy nawet kilkanaście stopni od temperatury pomieszczenia niczemu nie szkodzi, ale stosując zbyt cienki przewód oporność może wzrosnąć do tego stopnia, że będzie się przegrzewał i w rezultacie mógłby stopić izolację czy wtyczki, a byłaby to sytuacja, której przecież nikt z nas by sobie nie życzył. Dlatego istotny jest fakt, że producent zastosował tu przewodę o grubości 18 AWG, czyli troszkę ponad 1 mm średnicy. Grubość jest więc ok, ale i tak wypada sprawdzić jak radzi sobie przedłużka pod realnym obciążeniem. Lecz nim to zrobimy, powinniśmy je podłączyć. Sama instalacja jest bajecznie prosta, przynajmniej w teorii.
Otóż wyciągasz przewód z płyty głównej, wpinasz go do przedłużki i z powrotem do płyty, z tym, że ten u mnie był odwrotnie. Nie wiem czy ktoś w fabryce się walnął czy co, ale estetyczny element z LEDami przykrywający przewody był po wewnętrznej stronie, a przecież powinien być po zewnętrznej, czyli troszkę nie tak jak plan zakładał. Niczego mądrego tutaj już nie wymyślimy. Trzeba ręcznie wyjąć wszystkie przewody zgrzebieni i powtykać je ponownie, ale już prawidłowo. Na nasze szczęście i nieszczęście jednocześnie przewody bardzo dobrze siedzą w swoich miejscach. Tym samym nie da się od tak rozpiąć wszystkich jednym pociągnięciem. Można je wyciągać po kilka sztuk jednocześnie, chociaż najlepiej robić jeden po drugim.
Gdy wszystkie przewody już wyjmiemy, to robimy przewrotkę i wpinamy ją ważnie w odpowiednie miejsca. Nie ma co czarować, ale procedura ta zajmuje dobre 10 czy nawet 15 minut. Po takiej przewodce przewód nadawał się już do wpięcia. Połączenie przedłużki karty graficznej jest również bardzo łatwe. Wpinamy 8 piny i już gotowe. Przynajmniej wtedy, jeśli chcesz poprowadzić zasilanie do karty od dołu. W moim przypadku nie jest to możliwe, gdyż wycięcie do przestrzeni serwisowej jest tutaj zbyt małe i przechodzi tamtędy i tak sporo innych przewodów. Żeby przepuścić przedłużkę od góry, musiałem przepinać wszystkie przewody i w tej przedłużce, chociaż mając już prawe, poszło mi znacznie szybciej. Podpięcie oświetlenia było najmniej problematyczne. Mamy tutaj trzypinowe, 5-woltowe ARGB.
Wpinamy je do płyty głównej, kontrolera czy do czegokolwiek, co podaje nam odpowiedni sygnał sterujący. Ja się wpiąłem w długą wiązkę pozostałego osprzętu. A teraz, gdy wszystko jest już na swoim miejscu, czas najwyższy rozpocząć testy. W tym pomoże nam 2-kilogramowy RX 7900XTX, którego TGP, czyli pobór samego procesora graficznego wynosi 355W, chociaż cała karta i tak wtedy połyka ponad 400W, no bo wiecie, pamięć VRAM, RGB, wentylatory i wszystko inne na płytce PCB też ojeść woła, więc jest to idealna konstrukcja do tego typu testów. Po 30 minutach takiego ciągłego, nieubłaganego stresu zmierzyłem temperatury pirometrem. Backplay karty miało około 55 stopni Celsjusza. Wtyczki przy grzbiecie karty miały tak pomiędzy 44 a 47 stopni.
Zabawny jest to, że ledy świecą się tu na tyle mocno, że nawet na nich czuć podwyższoną temperaturę. Mają one spokojnie powyżej 30 stopni. Wiem, że pirometr nie jest tutaj idealnym narzędziem i jeśli chcesz pomóc w zakupie kamery termowizyjnej, to jak najbardziej zapraszam do grona wspierających na Patronite czy YouTube. Tym sposobem otrzymasz też dostęp do ekskluzywnego serwera Discord, na którym poruszamy tematy przyszłych odcinków i różne inne zagadnienia techniczne. Niezbędne linki znajdziesz w opisie, ale wracając do pomiarów, to wtyczka na grzbiecie karty narażona, jak pewnie się spodziewacie, jest na ciepło z niej buchające, co oczywiście w pewien sposób zaburza wyniki. Dlatego zmierzyłem też temperaturę połączenia przedłużki z przewodami od zasilacza, czyli tymi znajdującymi się po stronie serwisowej obudowy.
Temperatura w pokoju wynosiła 25 stopni, więc te 38, 34 stopnie przy gorącym komputerze, który i tak był dosunięty do ściany, to w sumie tyle co nic. Pamiętajcie też, że przepływa tę ogromna ilość energii elektrycznej. Skoro testowana przedłużka do karty daje radę, to 24-pinowy przewód do płyty głównej nie będzie miał najmniejszego problemu z przekazywaniem niższego amperażu. A skoro mamy już pewność, że przedłużki są bezpieczne i można je używać nawet z najmocniejszymi kartami graficznymi czy prądożernymi procesorami, to czas najwyższy porozmawiać o samym oświetleniu. Efekty wyglądają doprawdy fantastycznie. Kolory są bardzo żywe, nasycone i bardzo, bardzo jasne. Tutaj muszę was przeprosić, bowiem moja kamera nie jest w stanie uchwycić tak dynamicznego zakresu, przez co ledwie widać kolory reprodukowane przez przedłużki.
Za to wentylatory, pamięć ram czy karta graficzna ledwo się świecą. Innymi słowy, ludzkie oko widzi to znacznie lepiej niż w tym materiale jestem w stanie wam pokazać, chociaż przyznać muszę, że gdyby świeciły się one równie jasno co reszta komponentów komputera, to problemu by nie było. Przedłużki są jasne, może nawet za jasne. Oczywiście wiele zależy od trybu pracy, kolorów i tak dalej, ale i tak będą zawsze jaśniejsze niż reszta. Możecie teraz obserwować jak wygląda efekt finalny. Najpierw z niemal całkowicie przeźroczystym panelem bocznym. Moim zdaniem jest już trochę lepiej niż bez panelu, bowiem część tego światła jednak przygasa i lepiej się ono rozchodzi wewnątrz obudowy.
No a że mam drugi, ciemniejszy panel boczny do mojej obudowy, to sprawdzimy jak przedłużki prezentują się i w takiej sytuacji. Gdybyście byli zainteresowani, to link do pełnej recenzji tej skrzynki zostawię też w opisie. I wiecie co? Chociaż sam początkowo byłem mocno przytłoczony tą jasnością, to z takim normalnie przyciemnionym panelem jest już całkiem sensownie. Oczywiście wciąż wolałbym, gdyby przewody świeciły się odrobinę mniej, ale z panelem bocznym jest już całkiem przyzwoicie. Ozele, tak wiecie, co do wad, to przyczepiłbym się tu oczywiście do samego faktu, że są one właśnie stanowczo za jasne. Niestety sam standard ARGB nie pozwala na obniżenie jasności, więc trochę już szkoda. Nie podoba mi się też fakt, że musiałem przepinać przewód 24-pinowy. Tu się ktoś ewidentnie walnął.
Co do przedłużki do karty to jasne. Pewnie lepiej by było poprowadzić ją od dołu. Wtedy byłoby wszystko ok, ale u mnie się tak po prostu nie da. Może gdyby zaprojektowali łatwo wypinane grzebyczki, co umożliwiłoby szybkie przerzucenie z jednej strony na drugą, to byłoby to jakieś rozwiązanie. Żałuję też, że nie mamy tutaj możliwości wyboru długości. Może się bowiem zdarzyć tak, że ktoś do swojej obudowy potrzebował będzie dłuższych przedłużek. W ogóle nie wiem, czy zauważyliście, ale mój 24-pin jest wadliwy. W jednym miejscu brak reprodukcji zielonego. Czerwony jest, niebieski jest, ale przez brak zielonego inne pośrednie kolory już tak jakby delikatnie zanikają. Taka wada upoważnia mnie do prośby o wysłanie nowego produktu, ale osobiście wcale mi to jakoś tak mocno nie przeszkadza.
Warto też zwrócić uwagę na to, że choć elastyczna guma jest, no cóż, elastyczna, to przewody już swojej długości zmienić nie potrafią, a tym samym po zgięciu jedne będą naprężone, drugie luźniejsze. Można to trochę ugłaskać, przesunąć ten środkowy grzebień, ale przy większych zgięciach będziemy musieli się z tym już pogodzić. Jednakże ja na takie przedłużki się skusiłem i takie z własnej woli zakupiłem. Co prawda alternatyw nie brakuje. Kto wie, może znajdziecie coś lepszego, taniej. Ja spędziłem wiele godzin na przeglądaniu różnych opcji i to co kupiłem wydawało mi się najbardziej konkretne i godne zaufania. Mija już trochę czasu od momentu zamontowania ich w mojej obudowie i w sumie wciąż jestem bardzo zadowolony z wyboru.
W zasadzie i tak zwykle korzystam z komputera z RGB wyłączonym i wiecie co, wtedy te przedłużki też świetnie wyglądają. Może nawet lepiej niż wtedy, gdy RGB jest włączony, ale to już tylko kwestia gustu. To co dla mnie istotne to fakt, że znacząco poprawiło to mój komfort pracy z komputerem, ale przede wszystkim mój build wygląda sporo lepiej niż wcześniej. I skoro wydatek ten był o połowę niższy niż to, co bym normalnie zapłacił za markowy produkt, to uważam, że jest to przedmiot warty polecenia. Link jak zawsze odnajdziesz w opisie i w przypiętym komentarzu. Jeżeli spodobał Ci się ten materiał, to koniecznie odwiedź moją stronę www. techmania-hd. pl. Dzięki intuicyjnemu menu na pewno odnajdziesz tam kolejne inspirujące Cię materiały. Do zobaczenia w następnym.
.
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.