TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Czy może być coś lepszego od dysku SSD? Jasne! Dwa dyski SSD. Dzięki temu nie tylko zwiększymy ich dostępną przestrzeń, ale praktycznie podwojimy też prędkości zapisu i odczytu. Kiedyś była to operacja dość trudna, dzisiaj to zaledwie kilka kliknięć. W tym filmie sprawdzimy, czy taka operacja na pewno się opłaca oraz pokażę Wam, jak ją wykonać. Z tej strony Paweł, a Ty oglądasz kanał Tech Mania KD. Zapraszam! Materiał ten wypadał by zacząć choć od krótkiego nakreślenia tego, czym jest RAID. Jest to sposób wykorzystania w systemie komputerowym dwóch lub większej liczby dysków twardych, w których dyski te współpracują między sobą. Osiąga się w ten sposób szereg różnorodnych możliwości nieosiągalnych przy użyciu zarówno pojedynczego dysku, jak i kilku podłączonych jako oddzielnie.
Do korzyści płynących z połączenia RAID zaliczyć możemy na przykład zwiększenie niezawodności, czyli odporność na awarie dzięki zachowaniu identycznej kopii zapasowej na którymś z kolejnych dysków. Podstawowa wersja tego połączenia nazywana jest RAID 1 i polega ona na lustrzanym odbiciu wszystkiego tego, co jest na podstawowym dysku. Tak jak tu widzicie dane z dysku 0 znajdują się też na dysku podpisanym jako 1. Korzyść z tego typu połączenia jest oczywista. Gdyby któryś z tych dysków uległ poważnej awarii i całkowicie przestał działać, to na drugim w dalszym ciągu znajdować się będą wszystkie te dane. Wtedy wystarczy podmienić jeden wadliwy napęd na nowy i dane zostaną uzupełnione na wypadek kolejnej awarii.
Jest to drogie rozwiązanie, ponieważ w rezultacie zapłaciliśmy za dwa dyski, a do dyspozycji mamy przestrzeń tylko jednego z nich. Tym samym rozwiązanie to nie jest zbyt często stosowane w komputerach domowych, głównie dlatego, że w obecnych czasach awarie dysków są raczej rzadkością, a nawet jeśli, to lepiej wykorzystać oprogramowanie do tworzenia kopii zapasowych i zabezpieczyć tylko i wyłącznie to, co jest dla nas najważniejsze. Chociażby takie dane jak na przykład album ze zdjęciami. Dla większości użytkowników stracenie chociażby 500 GB zainstalowanych gier to tak naprawdę żadna tragedia. Gry bez problemu można pobrać na nowo, a stan zapisanej rozgrywki przechowywany jest zazwyczaj w chmurze. Dlatego Ride 1 przez użytkowników domowych może być traktowany już raczej tylko jako ciekawostka.
Z kolei macież Ride 0 jest właśnie tym, co dla większości z nas niesie najwięcej korzyści i to jej poświęcony będzie właśnie ten materiał. To on oferuje zwiększenie wydajności transmisji danych, ale też połączenie dostępnych przestrzeni. Ride 0 najlepiej jest stosować na dyskach o tej samej pojemności i względnie identycznych szybkościach transferów. Choć parowanie tych samych modeli byłoby najbardziej optymalne, to w rzeczywistości mogą to być zupełnie inne dyski, z tym, że kontroler płyty głównej będzie ograniczony do prędkości i rozmiaru tego najsłabszego z nich. Dlaczego? Otóż Ride 0 polega na przeplataniu danych pomiędzy napędami. W momencie, gdy na jednym z dysków zapisywany jest blok A1, to dokładnie w tym samym czasie następuje zapis bloku A2.
Jeśli nośnik tutaj podpisany jako 1 byłby tym wolniejszym i załóżmy na to miałby teoretyczną prędkość zapisu rzędu 470 MB na sekundę, a dysk oznaczony 0 zapisywałby z wyższą prędkością, załóżmy też, niech będzie 550 MB na sekundę, to zakończenie zapisu bloku A2 trwałoby dłużej. Problem polega na tym, że kontroler nie rozpocznie zapisu pary kolejnych bloków oznaczonych tutaj jako A3 i A4, nim poprzednia para nie dojdzie do końca. Dlatego choć optymalnie by było łączyć te same modele dysków, to tak naprawdę nie jest to wcale koniecznością. Jeśli na dzień dzisiejszy w swoim komputerze masz stary dysk i kupisz nowy, który, cóż, okaże się odrobinę szybszy, to oczywiście wciąż łącząc je w RAID 0 tylko na tym zyskasz.
Wspólnie te dwa dyski, nawet taki starszy i trochę nowszy, w macierze osiągną wciąż dużo wyższe transfery, niż gdybyś podłączył je jako dwa oddzielne dyski. Niby wszystko fajnie, ale po co inna, co komu takie rozwiązanie? Najprostsze, co może przyjść do głowy, to sytuacja, gdy masz jeden dysk SSD, załóżmy o pojemności 250 GB i brakuje ci na nim przestrzeni. Ostatnio dyski mocno potaniały, więc warto skorzystać z tego momentu i dokupić na przykład drugi taki sam, a nawet trzeci. Jeśli wcześniej jeden dysk miał przykładowo prędkość 500 MB na sekundę i pojemność tych 250 GB, to przy wykorzystaniu dwóch te wartości się podwoją, a przy trzech tak jest. Pojemność zrośnie łącznie do 750 GB, a prędkość może dobijać 1,5 GB na sekundę.
Oczywiście to tak w zaokrągleniu, ale do benchmarków jeszcze przejdziemy. W mojej opinii na pewno lepiej jest wykonać właśnie taką operację, aniżeli sprzedać starszy dysk tylko po to, aby kupić nowy o większej pojemności. Tu chyba się ze mną zgodzicie. Jednak ten sposób połączenia nie jest wolny od wad. Największym problemem RAID 0 jest właśnie kwestia przeplatanych danych pomiędzy dyskami. Jeśli jeden z nich ulegnie uszkodzeniu, to dane pozostałe na dysku wciąż działającym będą bezwartościowe. Jednak tutaj sytuacja ma się podobnie do tego, co opisywałem przy okazji wyjaśnienia przy macierze RAID 1. Czyli dzisiaj dyski nie padają zbyt często, ot tak sobie bez zapowiedzi. Istnieją w nich systemy automatycznego monitorowania stanu zdrowia.
W napędach mechanicznych na bieżąco mierzone są czasy rozruchu i wkręcenia się na obroty, czas dostępu głowicy, temperatur i szereg szereg innych parametrów. Dyski SSD nie posiadają co prawda ruchomych części narażonych na awarie i zużycie, jednak system monitorowania i raportowania w nich również działa. Jeśli dysk jest bliski końca swojego żywota, to oczywiście otrzymasz stosowną informację o tym, że jest to ten moment, w którym warto rozważyć jego wymianę. Zresztą chyba każdy jest świadom tego, że zawsze warto mieć kopię zapasową tych najistotniejszych danych i wtedy RAID 0 dla niego nie powinien nigdy stanowić problemu. Do korzyści płynących z innych połączeń RAID zaliczyć możemy też poszerzenie przestrzeni dostępnej jako jedna całość.
To bywa bardzo przydatne w sytuacji, gdy mamy kilka mniejszych dysków, nawet takich starszych, a chcielibyśmy, aby wszystkie one były w systemie widoczne jako jedna duża partycja. Jeśli masz jakąś starą 80, 320 i jeszcze coś innego, to wszystkie z nich można sprowadzić do jednego logicznego woluminu. Dobrze więc, trochę teorii mamy już za sobą, tak więc zabierzmy się za konkrety, w których przedstawię wam rezultaty jakie udało mi się osiągnąć z połączenia dwóch dysków SSD marki Intenso. Niedawno testowałem jeden z nich na kanale, jest to solidny, naprawdę tani dysk, jednak szybkością on specjalnie nie grzeszy.
Stosunek cen do wydajności jest rewelacyjny, ale to dopiero dzięki połączeniu dwóch takich dysków w Macież RAID 0 uzyskamy nie tylko tani, jednotera bajtowy SSD, ale też takie dwa będą osiągały wyższe transfery niż nawet najdroższy dysk SSD działający pojedynczo na kontrolerze SATA. Tak jest, dwa tanie dyski dadzą nam więcej, aniżeli najdroższy z najdroższych. No właśnie i to jest powód dla którego jest to takie kuszące. W tym momencie zamieszczam na ekranie rezultaty uzyskane w najbardziej popularnych programach do testowania dysków. W zależności od stopnień zapełnienia są one jeszcze tam dodatkowo podpisane. Często bolączką dysków SSD jest drastyczny spadek wydajności w momencie gdy dochodzimy do końca wolnej przestrzeni.
Na szczęście testowane modele od Intenso wolne są od tej nazwijmy to wady i nawet w momencie zapełnienia rzędu 95 czy nawet 98% nie ma mowy o jakimkolwiek spowolnieniu. Jak możecie zauważyć jest tam pewien rozstrzał w wynikach, ale jest to typowe i różnice te leżą w granicach błędu pomierowego. Z kolei benchmark, który jest dla mnie nawet bardziej istotny polega na zmierzeniu czasu niezbędnego do zapisu pliku o rozmiarze 100 GB. Jest to trudny test, który sprawdza realną wydajność kości zapisu, bowiem pojemność bufora danych spada wtedy już na drugi plan. Testem dokładnie wyjaśniam przy okazji recenzji dysku Intenso. Jeśli chcesz posiadać większą wiedzę, a nieżeli większość kolegów to mocno zachęcam do zobaczenia także tamtego filmu.
Karta do tego materiału w tym momencie wyjeżdża w twoim prawym górnym rogu. W każdym razie aby zbędnie nie przedłużać to tak oto prezentują się wyniki. Pojedynczy dysk Intenso potrzebował aż 8 minut i 16 sekund do zapisu jednego 100 GB pliku. Z kolei po połączeniu dwóch takich samych w Ride Zero czas ten spadł do 4 minut i 3 sekund. No i teraz chwila rozkminy. Czy komuś coś nie pasuje jeśli tak to ręka do góry? Właśnie. Teoria mówi o tym, że Ride Zero jest w stanie niemal zbliżyć się do dwukrotnej szybkości zapisu czy odczytu pojedynczego dysku. Więc niby jakim cudem można by było na tym zyskać nawet więcej. Przecież to od razu wygląda na jakiś wałek.
Testy te powtarzałem kilkakrotniej, choć raz bywało trochę słabiej, to innym razem bywało nawet znacznie lepiej, więc jak to jest w ogóle możliwe? Otóż przyczyną uzyskania tak dobrych wyników może być fakt, że na swoim komputerze miałem już ręcznie pobrane i zainstalowane specjalne sterowniki Ride Expert 2 prosto od AMD. Dzięki nim kontroler ten działa sprawnie. Nawet sprawnie aniżeli ten podstawowy kontroler na którym działał wcześniej pojedynczy dysk. Jasne, fizycznie prędkości zapisu w komórkach dysku SSD się w ten sposób nie poprawią, ale dobrze działający kontroler może skrócić czasy dostępu do dysku. Jeżeli jeszcze szybko powrócimy do wyników z AS SSD, to możemy zaobserwować, że chyba właśnie to jest przyczyną ogólnie wyższych prędkości zapisu niż początkowo mogliśmy sobie nawet wymarzyć.
No bo skoro czasy dostępu są krótsze, to w przypadku zapisu takiego 100GB pliku może się to przełożyć na realne i zauważalne już zyski. Innymi słowy, szybkość zapisu komórek się nie zmieniła, ale skrócił się czas potrzeby na, nazwijmy to, na zaatakowanie każdej z nich, co w rezultacie usprawniło i skróciło czas zapisu tak ogromnego pliku testowego. Oczywiście tak ten tez wypadł w przypadku dysków Intenso, które same siebie nie są demonami prędkości. Przy konstrukcjach bardziej wyśrubowanych te różnice mogą być zapewne mniej dostrzegalne, ale jednak daje to sporo do myślenia. Dobrze, skoro udowodniliśmy już, że takie połączenie może mieć ze sobą mnóstwo korzyści, to w końcu nadszedł czas na szybki poradnik o tym jak wykonać tę operację u Was.
Na wstępie tego materiału wspomniałem, że jest to tylko kilka kliknięć, no bo de facto zajmuje jedynie chwilę, ale na potrzeby tego materiału pokażę Wam na spokojnie, tak krok po kroku jak utworzyć macierz w systemie Windows 10. Otóż kliknij prawym przyciskiem myszy przycisk Start, po czym wybierz Zarządzanie dyskami. Otworzy się oto taka aplikacja. W moim przypadku dyski oznaczone tutaj literą E i F są właśnie tymi, które połączymy w RAID 0. Jednak aby móc cokolwiek zadziałać należy je najpierw do tego przygotować. Klikam prawym na pierwszym z nich i wybieram Usuń wolumin. No i tutaj pragnę jeszcze raz zaznaczyć, że operacja ta usunie wszystkie dane jakie masz na dyskach, na których wspomniane działania chcesz wykonać.
W aplikacji Zarządzanie dyskami musicie być bardzo ostrożni i czytać to co jest tam napisane. Tutaj w dwóch kliknięciach można wywalić sobie całą partycję więc naprawdę warto to robić uważnie i nie na śpiocha. Jeśli się ze wszystkim zgadzacie to lecimy dalej. To okno które teraz widzimy informuje o utracie danych na wybranym przeze mnie dysku. Oczywiście że się zgadzam i klikam przycisk Tak. Dokładnie to samo robię na drugim dysku. W ten sposób przestrzeń na nich pozostanie nieprzydzielona i możemy działać dalej. Ponownie klikam prawy na pierwszy z dysków i widzimy, że zawartość menu kontekstowego uległa zmianie. Mamy tu do wyboru utworzenie woluminu prostego czyli takiego zwyczajnego. Kolejny nazywany jest tutaj jako łączony.
Jest to opcja o której wspominałem w przypadku chęci wykorzystania kilku lub nawet wielu dysków w celu skumulowania ich pojemności. Trzecia opcja w Windows nazywana jest jako wolumin rozłożony. Jest to oczywiście write zero i właśnie o tę opcję tutaj nam się dzisiaj rozchodzi. Jeszcze w woli jasności i gdybyście byli ciekawi to czwarta opcja, którą jest tutaj wolumin dublowany jest macierzą write 1. Czyli to powiedzmy jakby z kopią zapasową. No ale nas interesuje write zero, tak więc klikamy tę trzecią opcję od góry. Pokaże nam się kreator i w pierwszym kroku klikamy dalej. Następnie mamy wybrać dyski w celu utworzenia macierzy. Po prawej stronie okna widzimy ten, który uprzednio wybraliśmy.
Z kolei po lewej znajdować się będą dostępne dyski z nieprzydzieloną przestrzenią. W moim przypadku jest to drugi identyczny dysk. Klikam na niego i wybieram dodaj. Teraz gdy obydwa znajdują się po prawej stronie okna widzimy, że całkowity rozmiar woluminu się podwoił, czyli wszystko wygląda ok. Wciskam więc przycisk dalej. Tutaj można przypisać literę dysku i przejść do następnego kroku. W kolejnym oknie możemy nadać dowolną etykietę czy też nazwę dysku widzianą później w eksploratorze. Warto tutaj zaznaczyć też szybkie formatowanie, co zaoszczędzi tam sporo czasu. Klikamy dalej, jeśli wszystko wygląda ok, wciskamy zakończ. Kolejno wciskamy tak i to tyle. 3 sekundy później wszystko jest gotowe do pracy.
Jak widzicie proces połączenia dysków macierzy w systemie Windows jest do prawdy intuicyjny i zdecydowanie bardziej zalecany aniżeli wykonanie tej samej operacji z poziomu UEFI czy też BIOSu jak kto woli. Owszem, ten sam rezultat możemy uzyskać tworząc macierz bezpośrednio z jego poziomu. Jeśli chodzi o różnicę wydajności to po wykonaniu benchmarków żadnych dopatrzeć się nie mogłem, więc tę teorię można raczej obalić. Jedyna różnica to sam fakt, że jeśli stworzycie macierz RAID w UEFI, to Windows będzie dwa te dyski widział jako jeden fizyczny nośnik. Tworząc macierz w systemie operacyjnym, choć będzie pokazany jeden dysk w eksploratorze, to w zakładce wydajności zobaczycie dwa fizyczne nośniki noszące tę samą literę dysku. Jest to już raczej kwestia bardziej wizualna.
Największą wadą tworzenia macierzy w UEFI jest fakt, że łatwo tam coś po prostu skaszanić. U każdego producenta płyt głównych operacja ta może wyglądać zgoła inaczej. Tym samym zwiększa to szanse popełnienia błędu. Moja porada tutaj jest prosta. Zabierzcie się za to tylko i wyłącznie w przypadku, jeśli chcecie utworzyć macierz dla dysku systemowego. Bowiem jeśli chcecie postawić system operacji na macierzy, musi ona być właśnie utworzona w UEFI czy też BIOSie. Z kolei robiąc dysk dla gier czy programów to utworzenie RAID z poziomu Windows jest jak najbardziej OK. Ogólnie rzecz biorąc jest to naprawdę bardzo fajna zabawa i dla wielu użytkowników może być korzystnym rozwiązaniem.
Jeśli kilka lat temu kupiłeś SSD o niewielkiej pojemności i brak ci dzisiaj miejsca, to dodaj teraz do komputera drugi podobny dysk, aby poszerzyć dostępną przestrzeń, a tym samym uzyskaj tak wysokie transfery jak jeszcze nigdy przedtem. W końcu miło jest wyciskać ze sprzętu wszystko na co go stać. Jeśli dowiedziałeś się czegoś nowego i interesującego dzięki temu filmikowi, puknij łapkę pod filmem i przesij go znajomym. Gdybym zainspirował cię do ulepszenia swojej maszyny, to podziel się o tym w komentarzach no i nigdy nie zapominaj o kopii zapasowej przy tego typu działaniach. Z mojej strony to wszystko i dziękuję serdecznie za wysłuchanie. .
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.