TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Depresja ma naprawdę wiele różnych twarzy. Od takiej klinicznej, gdzie chory po prostu nie może podnieść się z łóżka, unika aktywności przez sezonowe depresje łapiące na określone pory roku, przez epizody maniakalno-depresyjne, po taką umiarkowaną, pełzającą depresję, niemal niewyczuwalną, ale odbierającą siły. Nie ma wątpliwości, że depresja jest chorobą witalności. To nie smutek, to brak sił, a przez to chęci do działania. To ciągłe osłabienie prowadzące do irracjonalnego napływu mrocznych myśli. Jeśli chcesz wiedzieć o niej więcej, zrobiłem już animację o tym, jak żyję się z depresją, czy o rzeczach, których nie powinniśmy o sobie z depresją mówić. Linki pojawią się u góry. Dzisiaj spróbujemy spojrzeć na zachowanie swoje i swoich najbliższych, na popularne objawy depresji. Oczywiście, jak w każdym poradniku, zachowaj pewną rezerwę.
To nie jest tak, że jak się jeden punkt zgadza, to już na pewno masz głęboką depresję. Z reguły musi zgodzić się kilka punktów na raz, i to przez długi czas. Wówczas proszę, udaj się do specjalisty, by wykonać fachową, indywidualną diagnozę, lub jeśli podejrzewasz o tę chorobę, osobę Tobie bliską, weślij ją do psychologa, terapeuty, psychiatry, lub po prostu do lekarza rodzinnego po właściwe skierowanie. Leczenie depresji jest u nas refundowane z NFZ. No to zaczynamy. Oto 10 objawów depresji. Pierwszy objaw. Zmiana w sposobie mówienia i myślenia o sobie i o otoczeniu. Po pierwsze, zmieniasz swój styl myślenia na wewnętrzny. Myślisz więcej o sobie, o tym, co Ci się przytrafiło. Rozmawiasz częściej o swoich problemach, częściej się skarżysz.
Co więcej, zmienia Ci się optyka. Używasz więcej tak zwanych wielkich kwantyfikatorów w mowie, czyli często padają takie słowa jak zawsze, wszystko, nigdy. Stwierdzenia duże, kategoryczne. Oraz przejawiasz bardziej dychotomiczne myślenie, czyli prawda fałsz, złodobro, ból błogostan. Niestety depresja, choć może prowadzić do ciekawych egzystencjalnych przemyśleń, spłyca i upraszcza nasze myślenie oraz kieruje je do wewnątrz. Co warto zaznaczyć, zarówno skupienie na sobie, jak i dychotomiczne postrzeganie otoczenia, prowadzi często do postaw defensywnych w życiu. Czyli do poczucia, że jesteś zagrożony, że jesteś otoczony złem, cierpieniem, że fałsz króluje i trzeba się przed nim obronić, że świat jest złej wrogi. Postawy defensywne sprzyjają pogłębianiu się stanu depresyjnego, bo z reguły prowadzą do życia w ciągłym napięciu i poirytowaniu otoczeniem, odczuwaną złością i niesprawiedliwością. Drugi objaw. Odrzucenie konwenansów społecznych.
Postrzeganie wszelkich rytuałów i drobnych społecznych interakcji jako płytkie, nic nieznaczące, pozorowane, aktorskie, przesadzone, to takie poczucie, że wszyscy wokół noszą jakąś maskę, grają jakąś rolę, a ty ten fakt dostrzegasz i wprawia cię to w poczucie samotności. Masz przeświadczenie, że widzisz ludzi takich, jakimi są naprawdę, a nie takimi, za jakich się podają. To wszystkie dzień dobry, do widzenia, small talki, wprowadzenia, przedstawienia się, to wszystko dodatkowo irytuje ponad normalny dyskomfort. Jest takie ekstranie przyjemne. Co prawda na pierwszych etapach postępującej depresji, nadal sam zakładasz tę maskę. W końcu trzeba iść do pracy, mówili, że trzeba się uśmiechać do ludzi, witać ich na wejściu, no to robisz to, ale z coraz mniejszym przekonaniem.
Te maski społeczne uwierają, aż coraz głośniej i wyraźniej zaczynasz stawiać im opór, a to może prowadzić do niechlujnego ubierania się, do bardziej agresywnego i bezpośredniego postępowania, do otwartego i niejako bezczelnego łamania norm społecznych. Trzeci objaw. To życie za mgłą, za przydymionym szkłem i wmawianie sobie, że jest jak ból głowy, że to minie. Jeśli zdarzyło ci się nie przespać jednej nocy i po porannej, mocnej kawie masz taki stan, że niby oczy są mocno otwarte, ale lekko szczypią i nie możesz skupić do końca wzroku na niczym zbyt długo. Jesteś rozproszony, lekko zagubiony. To jednym z tych objawów jest taki stan przez kilka dni, bez żadnego wyraźnego powodu. To taka lekka mgiełka, takie poczucie, że wszystko do ciebie dociera, ale masz lekko przytępione zmysły.
Choć bardzo się starasz skupić, to wszystko jest takie, no trochę nierealne, zbyt szybkie. Brożej, bo większość z nas zna właśnie taki stan po nieprzespanej nocy i naszą naturalną reakcją jest mówienie sobie, że to minie, że to jak ból głowy, trzeba się zdrzemnąć i na pewno będzie pod rzemce lepiej. No więc mija drzemka za drzemką, porządny nocny sen i nic. Później wpadniesz na inny pomysł, że trzeba się poruszać, że odrobina wysiłku, no bo jak nie snem, to rozchodzimy i wysportujemy tą dziwną senność. Ale i to jakoś nie przynosi rezultatu, w podniu znowu jest to samo. To bardzo specyficzny stan, gdy niemal cały dzień masz takie poczucie w oczach, jakbyś ledwo się obudził, taką lepkość, takie zachęcenie do przetarcia oczu, albo bardzo regularnie.
To właśnie taka mgiełka, taki stan ciągłego, lekkiego zmęczenia. Czwarty objaw. Masz egzystencjalne, bardzo trafne przemyślenia. Co innego być egzystencjalistą i mieć w wysoce refleksyjną natura, a co innego stać się taką osobą z dnia na dzień. W pierwszych etapach depresji taki irracjonalny napływ mrocznych myśli może wydawać się bardzo ciekawym zjawiskiem. Zaczynasz dostrzegać pewne wydarzenia od strony, której do tej pory na to nie patrzyłeś. Często przeradza się to w oceny zachowania innych, ale nie tylko. Dla przykładu będzie to zarówno seria spostrzeżeni na temat swojej rodziny. Dajmy na to takie przykłady. Matka jest tylko statą dla kasy i jest straszną materialistką. Moja siostra jest pustą wydmuszką, bez talentu, klasy, obdarzającą się na Instagramie.
Dziadek był takim kombatantem, każdy może się ukrywać całą wojnę w stodole. No i widzisz, co z tego, że możesz mieć rację w tych wszystkich rzeczach? Takie obserwacje, jeśli zostaną wypowiedziane, będą bardzo krzywdzące dla tych osób. Ale taki prymitywny egzystencjalizm może pójść dalej. Na przykład, niemal każda praca nie ma sensu, nic nie tworzy, zmierza do nikąd, jest kompletnie bezcelowa, nie ma sensu pracować, bo taka praca niesie tylko cierpienie i nieszczęście. Religia to tylko wymysł człowieka, by kontrolować innych ludzi. Życie nie ma sensu, jesteśmy tylko gadającymi workami na mięśnikości. Planeta ginie, każdy kto decyduje się obecnie na dziecko, skazuje je na okropną przyszłość pełną kataklizmów i wojen.
No i jak widzisz, można mieć rację, ale co to za rację? To może pójść po prostu dalej w nihilizm i poczucie ogólnej pustki, jakie zresztą często towarzyszy już klinicznej depresji. Osoby z natury egzystencjalne lub takie, które uprawiają ten nurt filozoficzny, potrafią wyciągnąć z takich zagadnień szybko bardzo głęboką refleksję, ciekawą konkluzję, pozytywną, nie zapętać się tylko w kilku niemądrych pytaniach i ciągłym głodzie odpowiedzi lub w celi naturalistycznych spostrzeżeni bez kompletnie celu. Oczywiście pamiętaj, że takie egzystencjalne refleksje mogą pojawić się w innych momentach w życiu, w momentach zmiany, w momentach gdy dojrzewamy, więc pamiętaj, że taka refleksja, jeśli występuje bez innych objawów, może być wyznacznikiem zupełnie innego procesu w twoim życiu. Piąty objaw. Nie odbierasz telefonów od dalszych znajomych oraz nieznanych.
Obiecujesz sobie, że odzwonisz, potem nie odzwoniasz i masz z tego tytułu poczucie winy. Lekkie, bo lekkie, ale już głupio odzwonić na trzeci dzień. Tak więc zaczynasz unikać najpierw dalszych znajomych, a jak zdarzy się nie odebrać od bliższych, to potem wysiłek tłumaczenia się, że nie odebrałem bierze górę i do nich też nie odzwoniasz. I ten krąg się zawęża. Telefon dzwoni, nie odbierasz, obiecujesz sobie, że odzwonisz, nie odzwoniasz. Telefon dalej dzwoni, ty dalej nie jesteś w sosie na rozmowy, już tak długo nie odzwoniasz, że telefon po prostu przestaje dzwonić. Koniec dzwonka od kogoś witasz z ulgą, że już nie musisz, że telefon nie przymusza. To jeden z wyraźnych sygnałów, że zaczynasz bardzo podświadomie odpychać innych od siebie.
Oczywiście nie każda depresja ma w swoim pakiecie schowanie się pod kołudre i miesiące w samotności, ale z reguły jest to na rzeczy. Najpierw odrzucasz znajomych niejako przez przypadek, ale potem jest to regularne odtrącanie działania zarówno odbierania, jak i odzwaniania. A telefon jest tutaj bardzo wyraźnym symptomem, który łatwo zaobserwować. Szósty objaw. Wpadasz często w apatię. To znaczy, że rzeczy, które wiesz, że powinny być super radosne, przeżywasz jak wieczorne mycie zębów. Podobnie rzeczy wyjątkowo przykre i smutne mogą tobą kompletnie nie ruszyć. Według wszelkich konwenansów ty dobrze wiesz, jak powinieneś się zachować. Jednak tak się nie dzieje. Nie targają tobą emocje, które przychodzą z zewnątrz. Większość rzeczy jest dla ciebie kompletnie obojętna.
Apatia i obojętność to są rzeczy, które naprawdę ciężko przeoczyć. Siódmy objaw. Robisz dużo nieodpowiedzialnych rzeczy, by się pobudzić. Niestety, mylne rozumienie depresji jako stanu, w którym jesteśmy smutni, prowadzi nas do maskowania i kontrowania takiego stanu rzeczy działaniami, które mają nam dostarczyć szybko dużo radości. Czyli próbujemy zaleczyć depresję, chorobę witalności, lekiem złożonym z bardzo dużej dawki ekscytujących rzeczy, takich jak niebezpieczny seks, nadmierne jedzenie, sporty ekstremalne, hazard, szalone imprezy, narkotyki. Niestety z reguły ma to odwrotny skutek, bo po takich wyskokach przychodzi przysłowiowy, a czasem dosłowny kac i jeszcze bardziej podupadamy na poziomie energii. Pamiętaj, że depresja jest chorobą witalności. To nie jest stan, gdzie jesteśmy ciągle smutni, to stan bez energii. Nie wyprawimy go żadną kawą, energetykiem czy szalonym doświadczeniem. 8.
Spadek witalności. Skoro już wspomniałem o esencji choroby, jaką jest depresja, to warto rozwinąć ten wątek. Na nic nie masz siły. Czasem w pierwszych stadiach odczujesz to jako bóle w nogach, stawach, pleców, szyi, jakby towarzyszyło ci ciągle jakieś napięcie, które trzeba rozładować, albo niedospanie, które trzeba rozciągnąć. Ale ani masaż, ani rozciąganie specjalnie nie pomaga. Jeśli tak, że spadek witalności nawet długotrwały może być spowodowany naprawdę wieloma czynnikami, to połącz to sobie z pozostałymi punktami. Spadek witalności jest, mówiąc szczerze, obecny przy każdej niemal chorobie. Od kataru, przez grypę, zatrucia żołądkowe, przez poważne choroby wewnętrzne, genetyczne czy nawet alergie. Przy większości jednak chorób mamy dodatkowo symptomy towarzyszące, które odróżniają się od depresji.
Zresztą spadek witalności przy depresji jest tak stabilny, stały, na jednym poziomie. Daje takie poczucie, że tak już będzie na zawsze. Wtedy nie ma zbyt dużo szczerzy, więc swoje ciało. Warto w takim wypadku się przebadać, by wykluczyć choroby takie jak niedoczynność tarczycy, wirusy i inne przewlekłe powolne choroby wewnętrzne, których nie widać na co dzień. Z tak ciężkiego punktu widzenia jedną z dobrze znanych fizycznych przyczyn depresji jest niski poziom hormonu serotoniny. Właśnie jej brak odpowiada za spadek witalności, a leki, które przewracają jej poziomy, realnie pomagają chorym. Oczywiście to znaczące uproszczenie, ale złożoność zjawiska depresji sprawia, że nadal ciężko skuteczną farmakoterapię dla każdego konkretnego przypadku.
Mie jednak świadomość, że jak wykluczysz inne fizyczne przewlekłe choroby, to twój spadek witalności może mieć swoje źródło w niskim poziomie serotoniny. Dziewiąta objaw – zaburzenia snu. Jeśli mówimy o spadku witalności, to możemy mieć też zaburzenia snu. Wiąże się to albo z epizodami bezcenności, po których nastąpić mogą maratony spania po 12 i więcej godzin. Niezliczona ilość drzemek, zaskakująca aktywność od 3 nad ranem, by potem spać przez pół dnia. Jednym słowem, nie tylko zaburzenia snu, ale zaburzenia całego zegara biologicznego. To niestety automatycznie prowadzi nas do jeszcze gorszego samopoczcia za dnia i w sposób spiralny wpadamy w sitła depresji. Mniej snu to gorsza regeneracja, gorsze skupienie. Gorsze skupienie to gorsze samopoczucie. To większe wycofanie. Większe wycofanie to większe napięcie i zmęczenie.
A tym samym potrzeba snu no i tak w kółko. Dziesiąty objaw. Myśl o zniknięciu. Na koniec coś bardzo ważnego. W pierwszych etapach ostrzegawczych, kiedy można wykryć u siebie początki depresji, często pojawić się może myśl o tym, że najlepiej by było, gdybyśmy zniknęli, że wszyscy poradziliby sobie bez mnie. Ta myśl przebiera najróżniejsze postaci. Na przykład, co by było, gdyby mnie nie było. Albo, gdyby mnie nie było, nie byłoby problemu. Generalnie jest to postawa podszyta poczuciem winy za coś. Często to będzie jakaś realna, nieprzyjemna sytuacja. Dajmy na to, u nastolatka będą to wściekli rodzice z powodu słabych ocen. Wówczas taki nastolatek pomyśli, że gdyby mnie nie było, rodzice by się mnie wściekali, nie denerwowali.
Dorosły natomiast pomyśli sobie, że gdyby zniknął, to mój partner, który teraz przeze mnie płacze, miałby dużo lepiej i nie musiałby się ze mną w bolesny sposób rozstawać. Wszystko by się rozwiązało. Czy pomyślenie to otwarta furtka do myśli samobójczych? Takie niewinne dywagacje o zniknięciu mogą przerodzić się w realny plan samobójczy. Od odstawienia leków, przez celowe dążenie do konfliktów, dawanie sobie uzasadnienia do zachowań autodestrukcyjnych. I nawet nie mówię tu o samookalaczaniu, bo to bardziej oczywiste, ale na przykład o celowym degenerowaniu relacji z innymi, unikaniu jakichkolwiek obowiązków, rzuceniu pracy, popadnięciu w długi. I choć wielu samobójców choruje oczywiście na depresję. I to sam akt samobójstwa jest dla wielu nadal zbyt trudny.
Zwróćmy uwagę na to, że w Polsce diagnozuje się około miliona osób z depresją. Gdyby oni wszyscy mieli ciągoty samobójcze, to mielibyśmy niewyobrażoną ilość samobójstw, a jednak te nie wydarzają się aż tak często. Stąd też ci ludzie podejmują wiele autodestrukcyjnych półśrodków. Idąc na czołowe zderzenie z problemami życiowymi, bez ładu, bez żadnego przemyślenia, jeśli dostrzegasz takie autodestrukcyjne zachowania, to jest to mocna lampka ostrzegawcza. Jeśli zostanie zignorowana, to na końcu tej destrukcyjnej spirali osoba chora może już we własnym przeświadczeniu nie mieć żadnego innego wyboru, tylko zakończyć tę męczarnię. Tych 10 objawów depresji oczywiście nie może być dla ciebie indywidualną diagnozą. Taką postawie jedynie specjalista.
Jeśli jednak dostrzegasz u siebie lub o osoby bliskiej kilka długotrwałych symptomów tego typu, nie wachaj się i skorzystaj z pomocy choćby lekarza rodzinnego, który skieruje cię w odpowiednie miejsce. A na ten czas dziękuję za twoją uwagę i pamiętaj, pozostań nieprzeciętne cześć. .