TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Adriań Kowarzyk, witam Państwa w studiu Polskiej Agencji Prasowej. Dziś Państwa i moim gościem jest Pan Boryz Budka, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, a także kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego, numer jeden na śląskiej liście. Dzień dobry. Dzień dobry Panie Redaktorze, dzień dobry Państwu. Zacznijmy od wczorajszego wiecu. Na Placu Zamkowym w rocznicę pierwszych częściowo-wolnych wyborów 4 czerwca 1989 roku odbył się wiec Platformy Obywatelskiej. Według szacunków ratusza zabrał on od 25 do 30 tysięcy osób. Czy uważa Pan to za sukces? To duży sukces dlatego, że środek tygodnia, dzień pracujący pozwalał przypuszczać, że ta frekwencja może być niższa. Jak zawsze nasi wyborcy nie zawiedli, Donald Tusk potrafi mobilizować, potrafi na jego wezwanie przyjechać do stolicy tysiące ludzi.
I to cieszy, bo on jest w stanie, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, aby zbudować to, żeby zbudować to, żeby zbudować to, mare minimalne możliwości, sędzio-duge w Polsce, znakomite. A sitten firma Ania Rusa wybrana, które prominąiek, Kush Custom palecyzm, mały generację emeryentle vasejeh samodziel ethn全chęcie. Jednocześnie zahmowanie масl There's Nothing lane Niektórzy mówią szczepliwie, że frekwencja wtedy była wielokrotnie wyższa, nawet może dziesięciokrotnie. Ja byłem na tym marszu pierwszym, czwartego czerwca, rok temu i pamiętam tę sytuację, kiedy jeszcze po czterech godzinach od rozpoczęcia osoby dochodziły na Plat Zamkowy.
To było niesamowite, że tyle osób chciało przyjechać wówczas do Warszawy i wtedy tak naprawdę rozpoczął się ten marsz po zwycięstwo 15 października ubiegłego roku. Zwycięstwo było, a czy ten marsz nie wyhamował? Czy ta wczorajsza frekwencja nie pokazuje, że wyborcy już mają dość, już zrobili swoje, przecież wygraliście wybory? Mamy to szczęście, że wyborcy są zmobilizowani. Wczoraj widziałem to zaskoczenie naszych politycznych adwersarzy, jakoś była cisza. Popatrzmy co działo się w Brukseli, kiedy pan Jarosław Kaczyński nagle przypomniał sobie Europie, pojechał do Brukseli i cóż, tam im po prostu nie wyszło. Gdy próbowali robić swoje własne spotkania w Warszawie, to okazywały się frekwencyjną klapą. Kaczyński ostatnio próbował podpiąć się w taki bardzo niefajny sposób pod protesty rolników.
Przestą protesty skierowane głównie przeciwko niemu, bo to on, jego ekipa odpowiada za to, że musieliśmy zmieniać niekorzystne zapisy Zielonego Ładu, a Kaczyński mówił o tym, że jest to przecież ich program razem ze swoim komisarzem Januszem Wojciechowskim. To było lata wcześniej. A czy to wystarczy, czy wczorajszy wiec ta mobilizacja wystarczy, aby przechylić tę szalę zwycięstwa na sprawę i sprawiedliwością? Badania pokazują, że nie jest ona taka pewna. Jedziemy łeb w łeb, mówiąc sportowym językiem, dlatego ta mobilizacja jest potrzebna do samego końca. I czy to wystarczy? Mamy jeszcze kilka dni. Jesteśmy w środę, czwartek, piątek. Dzisiaj debata w telewizji publicznej, do oglądania której serdecznie zachęcam.
To również aktywności w okręgach wyborczych, bo to jest bardzo ważne. W każdym okręgu odbywają się jeszcze takie mini imprezy właśnie z wiece poparcia. Ale przede wszystkim my pracujemy od wielu miesięcy właśnie po to, by ten sukces 15 października przekłuć również na sukces 9 czerwca. Bo o ile w Polsce poradziliśmy sobie z populistami i antyeuropejczykami, których symbolem jest Kaczyński, o tyle Europa musi sobie poradzić z jego politycznymi kolegami. Myślę tutaj o Salvini, Le Pen, liderze partii Vox czy Orbanem. I ta walka o silną, bezpieczną Europę toczy się nadal. Jej etapem są również wybory dziewiątego. To do tego jeszcze wrócimy, jeszcze jeden cytat odnośnie wczorajszej frekwencji.
Frekwencyjna klapa wiecu Tuska, wyraźnie poirytowany Tusk wypluwał słowa nienawiści, straszył, groził, żałosny widok. Tak to skomentowała była premier Beata Szydło. Jakieś zdanie komentarza? Ja się nie dziwię. Przecież pani Beata jest symbolem absolutnej pisowskiej klęski na arenie międzynarodowej, w Unii Europejskiej. Przecież Beata Szydło jechała na szczyt próbując zablokować Tuska i przegrała 27 do 1. To przecież Beatę Szydło pan Jarosław Kaczyński potraktował jak, przepraszam, ale mebel do przestawienia, kiedy rano jeszcze jej bronił w sejmie, a potem wieczorem kazał złożyć dymisję.
Frustracja Beaty Szydło jest widoczna również dlatego, że PiS nawet nie potrafi, mając większość w sejmiku małopolskim, wybrać marszałka, ponieważ tak kłócą się, tak nienawidzą się między sobą, że różnego rodzaju pisowskie frakcyjki rozsadzają ich od środka. Czyli w związku z tym nie bierze pan do świetlnych słów? Pani Beata jest ostatnią osobą, która może mówić o frekwencji, o sukcesach, jest ostatnią osobą, która ma prawo kogokolwiek pouczać, no ale cóż, tak to jest, jeżeli nie ma się nic konkretnego do powiedzenia, no to pozostaje wylewać żale. To teraz coś merytorycznego. Co będzie z kredytem mieszkanie na start, zwanym wcześniej kredytem 0%? Prowadzone są prace w rządzie, my rozmawiamy z naszymi koalicjantami. Ale koalicjanci mówią, że nie poprą.
Polska 1250 mówi nie poprzemy, Lebica mówi nie poprzemy. Jest czas kampanii wyborczej, ona nie sprzyja czasami konstruktywnym projektom. A to myśli pan ze zgranie na kampanię? Jestem ostatnią osobą, która chciałaby polemizować w mediach z koalicjantami, stanowimy dobry zespół w ramach koalicji 15 października i niech tak zostanie. Ale macie prawo się różnić. Rozumiem, że ktoś może mieć inne zdanie. Na tym polega właśnie koalicja, na tym polega to, że jesteśmy różnymi ugrupowaniami politycznymi. Tylko ja zawsze zachęcam do tego, by rozmawiać tam, gdzie jest miejsce na rozmowy, między liderami, na posiedzeniach rządu, a nie poprzez media. Media też lubią zdobywać różne informacje.
Może w takim razie jest szansa na polityczny mezalianc i przepchnięcie tego projektu głosami PiS-u? Koalicja 15 października ma taką większość, że jeżeli ma własne projekty, to nie potrzebujemy nikogo, by nam w głosowaniach pomagał. Ale mówią, że nie poprą. To się zmieni po dziewiątym? Poczekamy do finalnej wersji projektu. Uwzględniamy również uwagi naszych koalicjantów. Natomiast jedyne, w czym możemy głosować wspólnie z PiS-em, to ściągnięcie immunitetu panu Wosiowi. Jeżeli Kaczyński chce pokazać, że wszyscy są równi wobec prawa, to powinien on i jego partyjni koledzy zagłosować za uchyleniem immunitetu panu Wosiowi, byłemu ministrowi w rządzie pana Morawieckiego, no i również głosować później za uchyleniem kolejnych immunitetów związanych z zarzutami dotyczącymi sprawy Funduszu Sprawiedliwości.
Ale rozumiem, że byście się nie obrazili, gdy PiS zagłosował z wami na ten projekt. To znaczy oni nie głosują jak chcą. Oni pokazują, że nie mając własnych pomysłów, próbują udawać, że mają pomysł na Polskę. Nie mają. Proszę sobie wyobrazić, panie redaktorze, że gdy przeciągali oddanie władzy, gdy robili wszystko, by zaburzyć werdykt wyborców, wrzucali puste ustawy do Sejmu bez żadnego zabezpieczenia budżetowego. Przecież nie zabezpieczyli pieniędzy w budżecie chociażby na tarczę, która chroni dzięki koalicji 15 października konsumentów na rynku energii. Oni wrzucili ustawę taką pustą, w której nie było zabezpieczenia w budżecie. Dokładnie to samo zrobili z VAT-em. Dokładnie to wszystko było naprawdę wydmuszką i to teraz tak jak PiS.
Czyli ten projekt, to gwarantuje pan, że ten projekt nie pójdzie do kosza, tylko zostanie przemodelowany. Rozmawiacie i to wejdzie w życie, tylko że w innej formie. Dlaczego decyzje o tym, kiedy rząd to przedłoży i w jakiej formule podejmie pan premier, dlatego trzeba spokojnie na to zaczekać. My podtrzymujemy i uważamy, że problem mieszkaniowy i kwestie mieszkania dla ludzi młodych to jest priorytet. Bo to słyszymy na spotkaniach, to jest w naszym programie. Równolegle. Lewica mówi tak, ale mieszkania na wynajem, to jest ich pomysł. Równolegle trzeba pracować nad różnymi rozwiązaniami. To znaczy ten program musi być kilku, fundamentowy, kilka obszarów.
Dlatego rozumiejąc, ja też jestem wielkim zwolennikiem tego, by ułatwiać wynajmowanie mieszkań, musimy dać wybór ludziom. Czy mieszkanie na własność z pomocą państwa, czy też tańszy wynajem, czy też formy budownictwa komunalnego. Czyli program do kosza nie idzie. Zmieniając temat, a propos wyboru komunikacyjnego, według nieoficjalnych informacji i pulsu biznesu, premier Donald Tusk miał podjąć już pozytywną decyzję w sprawie budowy CPK i miałby ją dziś ogłosić. Coś pan o tym wie? To są nieoficjalne informacje. Nie wiadomo. Wiem, że pan premier pracuje nad dobrym rozwiązaniem tej kwestii. Przede wszystkim, tak jak obiecaliśmy w kampanii wyborczej, nie można budować nawet najlepszych inwestycji na krzywdzie Polaków.
CPK, a głównie linie doprowadzające kolej w tamto miejsce zostały tak zaprojektowane, że bardzo mocno podzieliły Polaków. To było bezmyślne kreślenie tras rozsadzających osiedla, niszczących nowo wybudowane domy. I tutaj było bardzo proste zapewnienie pana premiera. Zawsze uwzględnimy postulaty społeczne. Kolej dużych prędkości, ewentualne lotnisko będą budowane tak, by uwzględnić postulaty mieszkańców, by nie budować tego na krzywdzie. Czyli nadal ewentualne lotnisko. O tym będą decyzje rządowe. Natomiast wiemy doskonale, że musimy rozbudowywać nasze porty lotnicze. W jakiej formule? W takiej, żeby była ona najbardziej optymalna. Ja pochodzę ze Śląska i to, co PiS próbował zrobić z regionalnymi lotniskami, wołało o pomstę do nieba.
Dlatego, że inwestycje samorządowe, inwestycje lokalne w rozbudowę lotnisk poszłyby do kosza, bo PiS de facto chciał zniszczyć ruch lotniczy, sportów lotniczych kosztem wielkiego portu. A to się da połączyć, da się połączyć duży port centralny z portami regionalnymi. Czyli kilkanaście portów regionalnych plus CPK. Najlepszym tego przykładem są Pyrzowice. Tam kolejne inwestycje na ponad miliard. Tam rozbudowa całego cargo, świetnie skomunikowane lotnisko. Ale to jest możliwe właśnie dlatego, że tam, gdzie byli i są profesjonaliści, gdzie zarządzają profesjonaliści, tam z sukcesem rozbudowywane są tego typu lotniska. Tutaj znowu kadry są najważniejsze, a pamięta Pan redaktor, co było symbolem CPK zarządów PiS-u, olbrzymie pieniądze wydawane na utrzymanie łąki w Baranowicach. No tak, rozumiem, że to rozliczycie.
Czy CPK powinno powstać? Muszę wprost zapytać. Powinien powstać czy centralny, czy duoport. Ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale wiem jedno, potrzebujemy dobrego portu komunikacyjnego. W jakiej formule, czy duoportu, triportu, czy jednego wielkiego portu? Niech wypowiadają się eksperci, a politycy niech to realizują. To postawmy, to kropkę. Zmieniam z temat. Fikcyjne ataty i niegospodarność. To mają być główne wnioski kontroli, która trwa właśnie w Agencji Rozwoju Przemysłu. Podała wczoraj wirtualna Polska. Może pan potwierdzić te rewelacje jako były szef mapu? Kolejna stajnia u Gijasza. Nowy zarząd od razu wziął się za porządki. No i wypadają trupy z szaf. Co to za trupy? To było niesamowite.
W ostatnim czasie, gdy PiS wiedział, że przegrywa wybory, musi oddać władzę, tworzono fikcyjne etaty, fikcyjne działy. To były osoby zatrudniane jak na polskie warunki za olbrzymimi wynagrodzeniami. To było 30 tysięcy złotych. Średnia płaca w ARP na fikcyjnych stanowiskach. Co więcej, umowy tak zawierane, żeby nie można było ich wypowiedzieć przez dłuższy czas. Odprawy bądź okresy wypowiedzenia sześciomiesięczne. To wszystko zmiana schematu organizacyjnego tylko po to, żeby swoich kolesi wcisnąć w ostatni. To była taka last minute wyciąganie z kasy państwowej. To się działo na miesiąc przed wyborami, na dwa miesiące, na pół roku? To się działo na kilka miesięcy. To nawet działo się już po wyborach, kiedy wiedzieli, że oddają władzę.
Ile osób dotyczyła ta sytuacja? Ile osób zatrudniono w odpary? Kilkadziesiąt osób na fikcyjnych etatach. Zarząd złożył doniesienie do prokuratury, bo w ocenie menadżerów mogło dojść do popełnienia przestępstwa. Działania na szkodę spółki. To już organy ścigania muszą wyjaśnić. Jak to udowodnić? Że ktoś był zatrudniony fikcyjnie? Bardzo łatwo, jeżeli ktoś przez kilka miesięcy niczego nie zrobił. Czyli były takie dyskutacje? Brak jakiejś korespondencji. To są nazwiska, które są bardzo ciekawe. Nie jestem uprawniony do mówienia, ale powiązane z politykami PiS-u. To naprawdę jest kolejny przykład tego, jak wydatkowano środki pieniężne. Tam wcześniej informowano, że były fundacje, jedna taka dosyć ukryta, gdzie podwójne etaty znowu mieli członkowie rodzin.
Ciężko ukryć fundacje, bo one są oficjalnie rejestrowane. Tak, ale o jednej prawie nikt nie wiedział. Sam koszt utrzymania roczne tej fundacji to było około 5 milionów złotych, a prawdopodobnie niezgodnie z prawem wydatkowano około 40 milionów złotych. Więc gdzie nie obejrzeć się, tam niestety dochodziło do tego typu sytuacji. I już teraz widzimy, dlaczego tak kluczowym dla PiS-u była obrona Ziobrowej Prokuratury. Dopóki prokuratura była zależna od polityków, dopóty PiS-owcy mogli spać spokojnie, że im włos z głowy nie spadł. A teraz jest niezależna od polityków? Polityk jest prokuratorem generalnym. Przede wszystkim wracamy do normalności. Prokuratorem krajowym został fachowiec, a nie kolega pana Zbigniewa Ziobry. Przede wszystkim widać to w samych działaniach prokuratury.
Otóż zajęła się tym, do czego została powołana, czyli ściganiem przestępców. To samo dzieje się w polskich służbach. Przecież, Panie Redaktorze, to, co donoszą media, chociażby portal. onet o agencji rezerw strategicznych, w jaki sposób jedna z firm, którą promował prezydent Rzeczpospolitej, firma, która zajmuje się odzieżą, wystąpił, tylko nie chcę już ja promować tego typu działań. Prezydent wystąpił w filmiku promującym, chodził w tej odzieży, mówi, że w ogóle nie ma nagle nic wspólnego. Ta firma otrzymała blisko 500 milionów złotych na zakup między innymi agregatów, które były przeznaczone na Ukrainę. Ale to spozrawa jest badana. Dyl życia. Kupili w Chinach za 90 milionów agregaty i za 300 je sprzedali.
Firma, która nigdy z tym nie miała nic wspólnego. Co nagrania? CBA to rozpracowywało i co i tak jak w przypadku Orlenu. Parasol polityczny, nie wiem, znajomości z politykami PiS-u powodował, że ktoś był nietykalny. Człowiek, który tam jest główną postacią, nagrania operacyjne, które ujawnił jeden z portali, pokazują, że chciał uciec do Hiszpanii, że wiedział, że ta pętla się zaciska, jeszcze próbował wyrejestrować fundacji o takiej samej nazwie, bez składania sprawozdań finansowych, bo jak donoszą media, z fundacji tej finansowani byli jego pracownicy, finansowane były jego wydatki.
No patologia w samym sercu i to jeszcze patologia, której niestety twarzą stał się prezydent Rzeczpospolitej, bo nie wiem, czy mu nikt nie powiedział, czy na tyle był naiwny, że z dumą prezentował tą odzież, a jednocześnie ci ludzie robili tego typu, ile od prezydenta wymagamy najwyższej staranności, a nie pakowanie się w tego typu kłopoty. To przejdźmy do wyborów. Ponad 40% wyborców według różnych sondaży negatywnie ocenia fakt kandydowania ministrów do Europarlamentu. Ministrów, panu myśli, tych byłych ministrów, w tym pana. Nie martwi to pana? Cóż, polityka to jest gra zespołowa. Ja też wolałbym zostać w resorcie, którym miałem zaszczyt kierować, ale w województwie śląskim po 20 latach nie zdecydował się kandydować Jerzy Buzek.
Postać niewątpliwie najbardziej zasłużona dla mojego regionu był z Gremie. Pełna zgoda, ale gdyby nie Jerzy Buzek, to pewnie znalazłby się też ktoś inny. To nie jest tak, że nikt nie jest nie zastąpiony, prawda? Nawet z innego regionu. Dostałem takie zadanie. Po drugie, na Śląsku nie lubimy spadochroniarzy, panie redaktorze. Wszędzie się tak mówi, ale wygrywają. Proszę zwrócić uwagę, że w województwie śląskim od 20 lat nie było spadochroniarza i nie będzie spadochroniarza. To jest dumny region, tak jak każdy inny w Polsce. Natomiast tam bardzo mocno cenimy sobie, żeby przedstawiciel był z naszego regionu. To jest wielkie wyzwanie dla mnie. To jest też tak to, o czym mówił premier Tusk.
W Europie, w Parlamencie Europejskim potrzebujemy polityków z krwi i kości. Ludzi, którzy mogą w każdej chwili zadzwonić do premiera, którzy są z tego bliskiego otoczenia. Potraktujmy Parlament Europejski jako część naszego prawodawstwa. I właśnie po 12 latach z tym prawniczym doświadczeniem, doświadczeniem ministerialnym dostałem nowe zadanie. Ale i zaufanie. Szefa partii, jak rozumiem. Bardzo ważne, żeby tutaj pracować w tym ścisłym gronie, tak jak Marcin Kierwiński czy Bartek Sienkiewicz. No to jest zadanie, które wykonamy, bo w tej kadencji bezpieczeństwo polityka europejska będzie tym kluczem do tego, czy Polacy będą pewni, że w Europejskim Sojuszu wszyscy staną murem za Polską, będą rozumieć nasze potrzeby, będą wspierać nasze wydatki, chociażby na to, co dzieje się na granicy.
Kandydowanie to jest środek do osiągnięcia celu. Szef partii postawił przed Panem jakieś pewnie cele, nie licząc kandydowania. Co nimi jest? Po co Pan tam jedzie? Są dwa takie kluczowe elementy. Wspomniane już przeze mnie bezpieczeństwo, przede wszystkim bezpieczeństwo militarne Polski i pokazanie na arenie międzynarodowej, że ta wschodnia część Unii Europejskiej, to gwarancja bezpieczeństwa, bezpieczna Polska, bezpieczne kraje bałtyckie, to bezpieczna Europa. Moją rolą będzie przekonywanie kolegów, koleżanek z Portugalii, Włoch, Hiszpanii, Francji, czyli z tych bardziej odległych krajów, że ich bezpieczeństwo zależy również od tego, co się u nas dzieje. No i drugi element to transformacja energetyczna, transformacja naszej gospodarki.
Nie tylko w moim województwie, dla którego Jerzy Buzek wywalczył dodatkowe 10 miliardów dedykowanych środków na sprawiedliwą transformację, ale dla całej Polski. Polityka atomowa, kwestie związane właśnie z odnawialnymi źródłami energii, to wszystko to jest wielkie wyzwanie, ale do tego potrzeba dobrych rozwiązań, które my przypilnujemy w parlamencie europejskim. A co dalej z Platformą Obywatelską, kiedy straci wiceprzewodniczącego, straci w sensie wiceprzewodniczący, przeprowadzi się do Brukseli, kiedy sekretarz generalny, pan Marcin Kierwiński, również prawdopodobnie przeprowadzi się do Brukseli, wspomniał pan ministra Sienkiewicza. Na szczęście nikt z nas nigdzie się nie będzie przeprowadzał. Spędzanie większości czasu.
Do Brukseli mamy dwie godziny z Warszawy, natomiast to jest bardzo ważne, żeby pokazywać, że ta część europejska to jest również element bezpieczeństwa i polityki krajowej. I dlatego ja jestem bardzo spokojny o tą naszą współpracę. Co więcej wiem, że pan premier właśnie dlatego powierzył nam taką misję, żeby być w tym stałym kontakcie, żeby jednak polityków wagi ciężkiej wysyłać na tą misję, bo najbliższe 5 lat będzie kluczowe dla polskiego bezpieczeństwa, dla naszej pozycji w Unii Europejskiej. Jak rozumiem, żeby mieć zaufanych ludzi tam, na miejscu. Tak oczywiście.
My z premierem pracujemy od 21 roku, kiedy organizowaliśmy ten powrót, kiedy organizowaliśmy zwycięską kampanię, kiedy dużo pracy włożyliśmy i to jest oczywiste, że dalej będzie ta współpraca, tylko w trochę innej roli. Czyli to nie będzie osłabienie partii na krajowym podwórku? Ja wierzę, że to będzie wzmocnienie na platformy obywatelskiej, bo ta silna reprezentacja w Europie to jest również pokazanie, jak poważnie traktujemy parlament europejski, jak poważnie traktujemy naszych europejskich partnerów, więc damy radę. Dzisiaj było sporo o niepotwierdzonych informacjach, więc taka jeszcze jedna. Ustalenie tygodnika wprost, który dotarł do wewnętrznych badań Koalicji Obywatelskiej, wymieniono wcześniej pan Marcin Kierwiński, może liczyć dopiero na trzeci wynik w swoim obozie politycznym.
Przegrywa z Hanna Grolikiewicz-Walc, a także Michałem Szczerbą, który startuje z 5. miejsca. Tak nieoficjalny mówi wprost. Widział pan takie badanie? Przecież to jest jeden wielki fejk. Żenujące, że kiedyś poważna redakcja, sam prenumerowałem wprost, kiedy byłem jeszcze w liceum, później studentem, rzuca takie absolutne dyrdy małe. Czyli nie było takiego badania? Zostało pomyślone? Zastanowionym jest, że nie wiem czy pani redaktor to podpowiedział, czy sama jest tak kreatywna, nikt nie prowadzi tego typu działań. Poza tym mogę się z panem tutaj założyć w studio, że Marcin Kierwiński będzie miał najlepszy wynik w Warszawie. Załóżmy się o przekonanie w takim razie. Tak jest. Spaniale. Ostatnia rzecz.
Co dalej z językiem śląskim? Uchwalimy, kiedy pan prezydent Andrzej Duda wyprowadzi się z pałacu, kiedy wróci na łono PiSu, bo jak widać legitymacja partyjna PiSu, mimo że formalnie złożona, jest dla niego ważniejsza, aniżeli kilkaset tysięcy ludzi na Śląsku, którzy chcieli tej ustawy. Najbardziej bulwersujące jest ostatnia część uzasadnienia. Jeśli pan prezydent Andrzej Duda próbuje wpisać język śląski w jakąś wojnę hybrydową, to naprawdę przez te dziewięć lat niczego się nie nauczył. Nie poszło mu z angielskim, ale z językiem śląskim również nie dał sobie rady. Powiedział pan Borys Budka, numer jeden na śląskie liście Koalicji Obywatelskiej w wybrakach do Parlamentu Europejskiego, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Dziękuję za rozmowę. Bardzo dziękuję. Dziękuję państwu.
Dziękuję państwu i zapraszam na kolejne wydanie Studio Papi już jutro o godzinie 10. 00. .