TRANSKRYPCJA VIDEO
Dołącz do spotkania z Brygadą Kryzysu, w którym udział biorą Piotr Misiurek, Jakub Moscicki i Krzysztof Piech. Piotr, autor książek i pracy doktorskiej na temat kryzysów, razem z Jakubem, zaangażowanym w handel i prowadzącym fundację, omawiają bezpieczeństwo banków i wartość inwestowania w nie. Czy warto je sprzedać na krótko? Czy FED wprowadził jakieś zmiany? Wszystko to i wiele więcej w naszym filmie.
Odkryj, jak program Lombard umożliwił bankom pozostawienie swoich obligacji, mimo spadku ich wartości. Dowiedz się, jak podwyższenie stóp procentowych przez Rezerwę Federalną wpłynęło na dalszy spadek cen tych obligacji. Czy regionalne banki, które zainwestowały w nieruchomości komercyjne, mogą mieć problemy? Jakie są perspektywy dla sektora bankowego i finansowego?
Zbadaj, jak sytuacja z bankami i obligacjami w Polsce jest obecnie pod kontrolą, ale to nie oznacza, że wszystkie problemy zostały wyeliminowane. Czy testy stresowe z poprzednich lat przewidziały wysokie stopy procentowe, które wpłynęły na rentowność? Czy polskie banki będą musiały dostosować się do tych zmian?
Zrozum, jak zakup obligacji i udzielanie pożyczek przez banki, a także problem niedopasowania płynności, mogą wpłynąć na gospodarkę. Dowiedz się, jak odwrócona krzywa dochodowości i sprzeczna natura obligacji krótko- i długoterminowych mogą wpłynąć na banki i być niezdrowe dla gospodarki.
Odkryj, jak indeks cen producenta w Niemczech spadł po raz pierwszy od dawna, prowadząc do niższych kosztów dla producentów. Czy to może oznaczać tańsze produkty dla konsumentów? Jak problemy gospodarcze Chin, takie jak spadek wartości nieruchomości i brak możliwości pracy dla wykształconych młodych ludzi, mogą wpłynąć na gospodarkę światową?
Poznaj makroekonomiczną sytuację w Chinach, która nie jest dobra z powodu problemów z inwestycjami w nieruchomości i planowaniem. Jak potencjalny krach na rynku nieruchomości mógłby wpłynąć na chińską gospodarkę, która jest silnie zainwestowana w ten sektor?
Zapoznaj się z sytuacją finansową w Polsce, która jest niepewna i ryzykowna, z obawami o inflację i budżet. Jakie są obawy dotyczące sposobu zarządzania gospodarką przez rząd i potencjalnego wzrostu inflacji? Jakie są konsekwencje polityki gospodarczej przed wyborami i dystrybucji funduszy?
Dowiedz się, jakie mogą być potencjalne zmiany w sektorze bankowym w Polsce i na świecie, w tym zmiany kapitałowe i potencjalne upadłości banków. Jakie są niepewności związane z decyzjami geopolitycznymi podejmowanymi przez kraje takie jak Chiny, Stany Zjednoczone, Rosja, Niemcy i Ukraina? Oglądaj nasz film i dowiedz się więcej!
Witam serdecznie, Piotr Misiurek. Kolejne spotkanie z naszą brygadą Kryzys dzisiaj w odrobinę okrojonym składzie, ale są z nami Jakub Mościcki. Siema Kuba. Cześć, witajcie. Jest z nami Krzysztof Piech. Witaj serdecznie. Cześć, witam wszystkich. Następnie poprosimy was może o odrobinę autoprezentacji i przypomnienie naszym widzom, czym zajmujecie się na co dzień, co legitymizuje was do wymądrzania się w kontekście kryzysów. Może Krzysztof, zaczniemy od ciebie. Ja się kryzysami zająłem. lat temu, 24 jakoś mniej więcej. Napisałem z tego doktorat kilka książek, w tym trylogię na temat kryzysu przygotowałem z ponad setką autorów. To największa tego typu publikacja na temat kryzysu po 50 lat. Także. . . W wolnym czasie, kiedy nic się nie dzieje z zakresu kryzysów, zajmuję się innowacjami, blockchain, AI ostatnio.
A gdy są kryzysy, no to wracam do starego, fajnego tematu, bo to jest coś, co zawsze rozgrzewa opinię publiczną i oczywiście zainteresowania ekonomistów. Jasne. Kuba? Ja to nie wiem, co mam w sumie powiedzieć, bo nie wiem, dlaczego wy mnie wszyscy zapraszacie. Jakiś szczególnie mądry to nie jestem, ale tak hobbystycznie, no to zajmuję się trochę, trochę graniem na giełdzie, plus prowadzimy fundację Trading Jam Session, która właśnie zajmuje się przekazywaniem nawzajem sobie informacji i wiedzy ekonomicznej zarówno z dziedziny tradingu, jak i inwestycji, więc jakby trochę w tym temacie się kręcę, dlatego myślę, że No coś tam, coś nie, coś wiem. Dokładnie tak. I to jest tym powodem, dlaczego ktoś jest zapraszany. Ostatni raz widzieliśmy się prawie pół roku temu. Właśnie pamiętam.
Czy to było wtedy, co już banki się wywracały w Stanach? Tak, to już było po fali upadku banków o ratunkowej akcji amerykańskich regulatorów, kiedy powstał ten fundusz By the fucking deep. Właśnie, to się zmieniło w samym sektorze bankowym, może od tego zaczniemy. Czy banki już są bezpieczne i te w Ameryce i te w Europie i te w Polsce? Czy może warto dalej się tego obawiać i uciekać z kapitałem z banków, a może właśnie próbować zagrywać jakieś shorty na upadki instytucji finansowych? Jak to wygląda z Twojej perspektywy? Myślę, że tam się niewiele zmieniło. To znaczy zmieniło się to, że FED w międzyczasie, nie pamiętam, czy jak wtedy już rozmawialiśmy, to to było odpalone. Wydaje mi się, że tak.
Odpalił ten Lombard dla banków, gdzie banki mogą zostawiać te swoje obligacje, które się okazały, że są teraz guzik warte. W związku z tym, że FED zresztą podnosi stopy procentowe, więc jakby cena tych obligacji, które banki już mają u siebie na bilansach, cały czas spada, bo nikt ich nie chce, skoro mogą teraz sobie kupić obligacje tam za 10-latki, chyba są teraz 4,4%, więc nikt nie chce tych obligacji, które płacą na 0,5, no bo po co to komu, więc te ceny dalej spadają, no i FED odpalił właśnie ten program ratunkowy, który teraz wybija kolejne, ATH, jeśli chodzi o wartość tego, nazwijmy to, zastawu, no bo to w sumie jest taki lombard, gdzie bank przychodzi z obligacjami i mówi, no nie mam na jedzenie, weźcie te obligacje, dajcie mi jakieś pieniądze, no ja wam tam to kiedyś to oddam.
Więc tak to sobie działa, no i dzięki temu te banki się nie przewracają. W międzyczasie chyba tylko Z3 zdążyły upaść jakieś tam mniejsze banki takie regionalne, no bo to w nich był ten największy problem. Ale ciekawostka jest taka, chyba też wtedy o tym wspominałem, że. . . Te banki regionalne są najbardziej zaangażowane w nieruchomości komercyjne. No i teraz widzieliśmy kilka takich nieruchomości, już zostało sprzedanych za 50% wartości. No i jak przyjdzie czas rolowania tych zobowiązań, które zostały zaciągnięte na zakup tych nieruchomości, no to się okaże, że. . . Teraz jak ktoś będzie musiał zaciągnąć nową pożyczkę już po obecnych stopach procentowych, to się okaże, że to jest kompletnie nieopłacalne.
Bank sobie pomyśli, że przy takiej stopie procentowej ta firma nie ma kompletnej zdolności kredytowej, żeby taki kredyt uzyskać. A się jeszcze w międzyczasie okazuje, że. . . zapełnienie tych budynków komercyjnych cały czas mocno spada, więc się może okazać, że nikomu się nie będzie opłacało tych nieruchomości komercyjnych dotykać i myślę, że to tam może być problem, który się jeszcze bardziej przysporzy problemów tym markom regionalnym. Ok, dzięki Kuba. Krzysztof, jaka jest Twoja perspektywa na sektor bankowy, finansowy? Zgadzam się, to jest skobor, że dużo się nie zmieniło pod tym względem na świecie.
Jedna ciekawa, powiedzmy, taka refleksja po tych kilku miesiącach to to, że władze nie tylko federalnym, ale też i później w Szwajcarii odrobiły swoją lekcję i czy lepiej czy gorzej, może gorzej i lekko w środku Szwajcarii, to jednak nie dopuściły do upadku szeregu kolejnych banków, do rozwania się paniki. Pamiętamy błąd FED-u z 2008 roku, kiedy pozwolono na upadek Lehman Brothers, No i to zapoczątkowało dość się niekontrolowaną sytuację. Teraz tą sytuację udało się opanować, ale to nie oznacza, że przyczyny całych problemów są w dalszym ciągu wyeliminowane i że banki same w sobie są w dobrej kondycji, bo stres testy, który wykonywano w poprzednich latach w Stanach. zakładały dużo niższe stopy procentowe.
Tam nikt nie przewidywał, że mogą one pójść do tak wysokiego poziomu, a w związku z tym też i rentowności będą się zwiększały i tak dalej. Także nim banki się dostosują do nowej rzeczywistości, a patrząc po rentownościach tych krótkokresowych obligacji amerykańskich, skarbowych, no to rynek raczej przewiduje, że stałe procedury będą w dalszym ciągu w wysokim poziomie, a może nawet trochę jeszcze wyższym, żeby walczyć z inflacją, zwłaszcza, że wyniki Bezrobocia też pokazują, że jest jeszcze przestrzeń na walkę z inflacją, więc trzeba już wchodzić w stymulowanie gospodarki. Także to oznacza, że jeszcze przed bankami jest sporo miesięcy, jeśli nie lat pracy nad zmianami w strukturze swoich aktywów. No i to też później ma wpływ również na Polskę, o czym jeszcze może wspomnimy dzisiaj. Polskie banki będą musiały się do tego dostosować.
Natomiast na tych zmian będzie jeszcze trochę. Kwestia, czy coś po drodze się nie wykolei, że tak powiem, w tej maszynie, która sunie po torach, bo sytuacja jest daleka od powiedzmy normalne. Mamy ATH na rynku obligacji od 2007 roku. nie było tak wysokich poziomów rentowności obligacji. Także to 2007 już jest zawsze takim, taką datą, która budzi alarm, no bo co będzie dalej. Także na szczęście. . . Nie wpuszczanie tej obligacji, abym się wciąż wciął w przerwę, bo to dla wielu ludzi może być. . . takie trochę zmieszanie. Z jednej strony mówiliśmy o tym, że banki mają problemy z powodu obligacji. Ja teraz mówimy, że jest ATH rentowności. No to o co chodzi z tych obligacjach? Skoro jest ATH to ona też jest świetnie.
To dlaczego banki mają problem? Banki mają problem też ze strukturą tych obligacji. Mówię o tutaj odwrócenie krzywej rentowności, co rzadko się zdarza i raczej przewiduje recesję, jeśli już, bo w normalnej sytuacji, jeśli mamy obligacje na długi okres, powiedzmy 20-30 lat, one powinny być wyżej oprocentowane. Tymczasem te na kilka miesięcy do przodu są wyżej oprocentowane niż te na kilkanaście lat do przodu, bo to pokazuje, gdzie inwestorzy widzą ryzyko, większe ryzyko widzą z krótkoterminową sytuacją makroekonomiczną niż z długoterminową. Długoterminowo banki czy rynek przewiduje, że stopy procenta będą spadały, a na razie rosną. No i to jest problem w strukturze banków, bo do tego trzeba założyć jeszcze też kwestie finansowania, bo z jednej strony to. . . obligacje, ale też banki nie tylko kupują obligacje, ale też udzielają kredytów, biorą depozyty.
I to też wszystko trzeba uwzględnić w odpowiedniej kolejności. Może podam przykład z rodzimego podwórka, gdy gettbag się wywrócił, że tak powiem, po jakimś czasie okazało się, że przyczyną tego nie było to, że albo jedną z głównych przyczyn, bo tam było pewnie więcej, była jedną z tych przyczyn niedopasowanie płynności. Wierzytelności, które Gerbek skupował były spłacalne po iluś tam latach, ale Gerbek musiał na bieżąco spłacać swoje własne długi, w związku z tym stracił płynność. Podobna sytuacja może dziać się z bankami, nawet banki, które mogą mieć dużą sumę bilansową, mogą mieć przejściowo kłopoty z bankami, z płynnością, w związku z tym to, co Kuba tutaj wspominał, może być problem z tym, ok, jesteśmy dużym bankiem, mamy pieniądze, mamy aktywa, ale nie mamy pieniędzy, bo nam chwilowo zabrakło, dajcie nam pieniądze i tego typu sygnały też widać z polskiego rynku.
Pewnie do tego wrócimy, gdzie też polskie banki będą musiały coś w tym zakresie zrobić, bo regulator też już dostrzegł ten problem. Ja tam dorzucę jeszcze swoje pięć groszy, bo Piotr, tam wspomniałeś o tym, że ATH jest na rentownościach, to powinno być dobrze. No właśnie tutaj takie krótkie wyjaśnienie dla tych, którzy nie wiedzą, jak działają obligacje. Jeśli mamy obligacje wartą 110, wszystko jedno czego, 110 i ona płaci 0%, tak jak jest 0 kuponowa, no to jeśli ją potrzymasz przez rok, no to masz na niej rentowność 0, tak? Kupiłeś za 110, sprzedajesz za 110. Ale jeśli cena spada do i ty na koniec dostaniesz 110, no to ona już ma rentowność 10. Więc to działa trochę na odwrót, czyli im bardziej rentowność wzrośnie, tym cena tej obligacji stałochuponowej spada. Czy właściwie jak cena spada, to rentowność rośnie.
Czyli to jest różnica od ceny bieżącej od tego, co na koniec. . . Odwrotność tak naprawdę. No tak. Albo ktoś, kto będzie chciał od siebie to kupić, ale nikt nie będzie chciał od siebie tego kupić. Jeśli nie opuścisz ceny, tak by się ta cena, rentowność zrównała między innymi, między innymi. tymi, które są oferowane teraz, które możesz kupić od zwiądu Stanów Zjednoczonych. Więc jakby na tym polega ta. . . To dosyć ciężko na początku zrozumieć, ale jak już się zrozumie, to to jest jakby wręcz idiotycznie proste. Też na chwilę poprosimy o tych obligacjach. Wspomniałeś Krzysztof o odwróconej krzywej, że większe zyski mamy z obligacji krótkoterminowych. Co jest też kontrintuicyjne. I teraz są różne głosy z czego to wynika.
Inni ludzie twierdzą, że wynika to z tego, że tych długoterminowych i tak by nikt nie kupił. Bo nikt tego ryzyko nie chce teraz ponosić w dłuższej perspektywie. A inna teoria jest taka, że to całe zacieśnianie. . . banków centralnych czy w Stanach Fedu i też jakby Ministerstwa Skarbu. To się nazywa chyba. . . Nie Ministerstwo tylko. . . Jesteśmy przy okazji wyciszone. Tak, po naszemu to by było Ministerstwo Finansów, załóżmy, trzeba użyć departmentu amerykańskiego. Właśnie, są też takie teorie, że im też zależy na tym, żeby to długoterminowe nie było sobie opłacalne, żeby nikt tego nie kupował, bo to naprawdę oni za bardzo na razie nie chcą zacieśniać płynności na rynkach.
Jak sobie rolują tylko terminowe co jakiś czas, to ta płynność na rynkach, mimo że jej nie ma, to jednak. . . to jednak jest, czy może szybko wrócić. Jak bym do tego podchodzić, czy amerykański rząd chce sprzedać te obligacyjne terminowe, czy na razie jeszcze nie, tylko tak udaje. Jeśli chodzi o obligacje długoterminowe, to czy oni chcą czy nie chcą, to nie ma większego znaczenia. Tak oni bardziej chodzi o to, czy potrzebują czy nie potrzebują. Natomiast jeśli chodzi o rentowności, to te krótkoterminowe są bardzo powiązane z tym, co robi FED, natomiast te długoterminowe są bardziej powiązane z tym, jak ludzie widzą tą długoterminową przyszłość. I stąd wynika ten rozjazd. Czyli jeśli sobie widzimy, zresztą to, co wspomniałeś, że to jest trochę takie kontruintuicyjne, Dzięki.
Ja od Ciebie chcę pożyczyć pieniądze na tydzień, no to mi dasz powiedzmy na 10%, a jak chcę pożyczyć na rok, no to mi powiesz, nie no, na rok to Ci na 1% pożyczę, bo mamy obróconą krzywą rentowności, no to tak to będzie działało. No więc to jest jakby takie trochę postawienie gospodarki na głowie i mamy sytuację taką, gdzie na przykład banki muszą się, muszą udzielać na przykład hipotek na 30 lat, tak, czyli wchodzą w tą długą nogę, a finansują się na przykład depozytami. trzy miesięcznymi. I ta różnica jest wtedy tam u nich bardzo widoczna i bardzo niezdrowa dla banków. To o czym wspomniał Krzysztof, to niedopasowanie czasowe. No i to jest jeden z tych powodów, dla których takie odwrócenie tej krzywej rentowności jest niezdrowe dla gospodarki.
I zwykle, właściwie chyba nie było czasu, kiedy po odwróceniu się krzywie rentowności nie następował jakiś kryzys. Tam różnica była tylko w długości czasu, po jakiej to następowało. Nie wiem, czy pamiętasz jakie to były przydziały, czasa to były tygodnie, miesiące, lata? Nie, nie, to było zwykle kilka tygodni. Wszyscy już się cieszyli, że krzywa rentowności wróciła do tych normalnych kształtów. To tam chyba było od 6 do 18 miesięcy. Ale to mówię spod dużego palca, to jeśli ktoś tam widzi w komentarzach, że to jest źle, to napiszcie, ale wydaje mi się, że to było między 6 a 18 miesięcy. Mhm, okej. Znowu Krzysztof jesteś wyciszony, musisz wyłączyć mikrofon.
Tak sięgam do pewnych wykresów na początku lipca, jak ktoś chce, może znaleźć na Warsaw Enterprise Institute jest mój artykuł na temat kryzysu bankowego z bieżącego roku i tego, jak może wpływać na polską gospodarkę. I tam też zamieściłem takie wykresy na przestrzeni ostatnich 40 lat, jak się miała rentowność obligacji amerykańskich do recesji. I rzeczywiście to jest, no tak powiedzmy, od tego szczytu. rentowności do rozpoczęcia recesji tak na oko rzeczywiście 18 miesięcy, może nawet koło dwóch lat, ale teraz mamy znowu rekordowe. . . poziomy, także jest niebezpieczna sytuacja. Na szczęście z punktu widzenia zarządzania kryzysowego, jeśli wiemy, że coś może nastąpić, to władze mogą się do tego przygotować. Najgorsza sytuacja, kiedy coś jest nagle nieprzewidywalne i nie wiadomo, co z tym zrobić.
Trzeba wtedy nagle szukać jakichś recept na rozwiązania, których dotąd nie stosowano. Także tutaj do tego czasu jeszcze być może uda się Bankom zmienić swoją strukturę, bo to co Jakub wspomniał, finansowanie. krótkoterminowe, długoterminowych zobowiązań, to jest coś, co może zagrozić płynności banków. I to nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i w Europie i nie tylko w Europie, ale również być może w Chinach, bo pewnie dojdziemy jeszcze do rynku nieruchomości. Także te problemy mogą być globalne, no bo też inflację mamy globalną i ona wcale nie chce jakoś specjalnie ustępować im, choć raczej żyjemy w tej sytuacji. Mamy naszą własną inflację, która jest chyba drugą najwyższą w Europie, ale te stany inflacji są na wysokim poziomie od lat generalnie na świecie, nie tylko w Polsce.
Także jeszcze dużo może się w tym zakresie dziać. No i cóż, będzie nas, wydaje mi się, czekało oczyszczenie rynku z najnieefektywnych podmiotów, przy czym ta efektywność teraz będzie trwała nie przez zyskowność, tylko przez płynność. W tym sensie, kto będzie miał problem z zarządzaniem swoją płynnością, może nieoczekiwanie dość dla wszystkich mieć problemy. Czyli w kontekście tego, bo mamy na pewno branże, które są. . . Zadłużone, które muszą finansować swój rozwój poprzez pożyczki, pożyczają i inwestują. To jest jakby biznes tradycyjny, czy właśnie deweloperka, kiedy to jest sporo nakryte. Ale z drugiej strony mamy gigantów technologicznych, którzy mają rezerwy gotówkowe warte setki miliardów dolarów. Więc tak, no chopski rozum, jakbym teraz miał kupować coś na giełdzie, no to ci co mają rezerwy gotówki, a nie ci co mają ogromne, ogromne zadłużenie.
Czy szukasz teraz, żeby ktoś podłożył się i powiedział rekomendacje, co teraz kupować, a co sprzedawać? No tak, oczywiście tak. Przecież na to czekamy. Wspomnieliście też o tej krzywej obligacji, która jest odwrócona. I to nie jest dzielne zjawisko, ale z tego co kojarzę, mamy taki kraj, gdzie to jest dzielne zjawisko od dość dłuższego czasu, czyli Japonia, gdzie też pojawiają się głosy, że Może bankowiec centralny Japonii się to już jednak znudzi i będzie chciał wrócić do normalnego kształtu tej krzywej oprocentowania na tamtejszych obligacjach. Co dla sporej ilości inwestorów jest taką przesłanką, że sporo kapitału może przejść w kierunku obligacji japońskich. Co może być korzystne dla tamtejszej waluty? Może kupić obligacje od rządu japońskiego, od rządów jenów. Trzeba by nie kupić najpierw te jeny.
Więc jeśli tak trzeba by się w Japonii odwróciła w końcu, to generalnie jaki to ma wpływ na takie makro, na Stany czy na Chiny? że jakby w jednym miejscu, czyli w Stanach, ta kształta się odwróciła i zobaczymy jak długo w tym kształcie będzie, a Japonia idzie w drugą stronę. Czy może pójdzie, bo też nie jest jeszcze pewna. Jak to pooceniasz? Z tą Japonią to się przyznam, że przez to, że większość czasu teraz spędzam na budowie, to Japonii nie śledziłem jakoś zbyt pilnie ostatnio. Natomiast wspomniałeś o tym, że jeśli oni chyba zresztą przestali kontrolować, czy zapowiedzieli, że przestaną kontrolować. wysokość rentowności obligacji i one tam trochę wybiły do góry, ale podnoszeniem stóp procentowych po to, żeby podnieść wartość swojej waluty, to jest taka dosyć ryzykowna gra, bo z drugiej strony. . .
Możesz sobie zabić biznesy, to co się zresztą dzieje w Stanach Zjednoczonych. Konsumenci są, zaczęli już przejadać, praktycznie przejedli już wszystkie oszczędności, jakie zrobili w COVID-zie. Zaczęli maksować swoje karty kredytowe, żeby jakoś tam przeżyć do pierwszego. No i to bezrobocie tam nie za bardzo chce spadać, ale się okazuje, że między innymi przez to, że tam jedna osoba może mieć kilka etatów po to, żeby właśnie związać koniec z końcem.
Więc takie podnoszenie stóp procentowych po to, żeby trochę ratować swoją walutę, no niestety może się odbić nie do końca dobrze na całej gospodarce, właśnie przez to, że prowadzenie biznesu i generalnie zaciąganie długu, który jest niestety taką krwią do krwiobiegu naszej gospodarki, staje się coraz droższe i przez to mniej opłacalne przy tych mniej rentownych projektach czy biznesach, no i może się skończyć źle dla całej gospodarki. Chciałbym, żebyś powiedział coś dodać. Ja powiem sobie, że Japonia jest dość specyficznym krajem, jeśli chodzi o posiadanie ich aktywów czy obligacji, bo tam rząd może drukować obligacje tyle, ile chce i tak Bank Japonii kupuje. Także to chyba najbardziej zadłużony albo jeden z najbardziej zadłużonych pod tym względem krajów na świecie.
Kwestia w dalszym ciągu zainteresowania, że tak powiem, kiedy ta sytuacja może się umknąć. zmienić, a ona się już otrzymuje od długiego czasu, więc wpływ na kursy walutowe w środku Japonii z punktu widzenia budżetu czy wskaźników zadłużenia nie ma takiego większego znaczenia, ale myślę, że to raczej jest przejaw działania na takiej zasadzie, zróbmy coś, sprawdzimy, czy to wyjdzie, bo już wszystko robiliśmy przez ostatnie 30 lat. nic nam nie wychodziło, to spróbujmy zrobić coś jeszcze innego na takiej zasadzie, bo podręczniki z ekonomii tutaj są, że tak powiem, bezużyteczne w tym zakresie, bo takich sytuacji jeszcze na świecie nie było. Oprócz pewnych przykładów, bo polityka tej Soski i tak dalej od lat 30. pokazuje, co. . . trzeba robić i w tym duchu jest prowadzona polityka makroekonomiczna na świecie już od długiego czasu.
Tak jak ktoś to kiedyś powiedział, we are all Keynesians now, wszyscy jesteśmy już teraz Keynesistami. Natomiast zanim Keynes nadszedł, że tak powiem, no to właśnie banki centralne, co robiły w sytuacjach kryzysowych? Podnosiły stopy procentowe i to robiły dość regularnie, zresztą wywołując przez to recesje w swoich krajach, ale to były jedyne działania, które wtedy banki centralne. . . znały, więc mamy taki powrót do sytuacji, do działań sprzed 100 lat i więcej, jeśli chodzi o to, co Bank Centralny robi. Tylko przyczyną tutaj nie jest, powiedzmy, walka z kryzysem, tylko raczej taka desperacka próba zrobienia czegokolwiek, co mogłoby się udać. Czy się uda, to zobaczymy. Nie tu są problemy. To znaczy Bank Centralny Japonii nie rozwiąże problemów tego kraju, bo to są problemy strukturalne, problemy ze starzejącym się społeczeństwem.
z gasnącą innowacyjnością, z niechęcią do przyjmowania imigrantów, którzy mogliby zwiększyć dynamikę na lokalnym rynku pracy itd. Tak że takich problemów Bank Centralny nie rozwiąże. I co to też po części problemy takie kulturowe, powiedziałbym. Więc z kraju kwitnącej wiśni mamy kraj biegnącej wiśni. pieniężnymi instrumentami nie uda się tego rozwiązać. Można eksperymentować, może coś nam się uda na krótką metę, ale na dłuższą metę nie. No i ciekaw jestem, czy przy okazji nie popełnią w Japonii kolejnego jakiegoś większego błędu, który mógłby potencjalnie skutkować większym problemem dla gospodarki, a sytuacja, tak jak wspominaliśmy, tutaj na świecie będzie się zmieniała i ona będzie dotyczyła też sektora bankowego. W Japonii już dawno nie było kryzysu w sektorze bankowym, nie było już od 40 lat.
na temat takiego kryzysu, więc kto wie czy tam też do czegoś na tym tle pokojącego nie dojdzie. Teraz na chwilę może zanim jeszcze przy inflacji. Z jednej strony wspomniałeś Krzysztof, że ta inflacja jest dalej wysoka. Być może jeszcze nie do końca widać jej koniec. Z drugiej strony wspomniał Jakub o tym, że amerykańscy konsumenci co już mieli wydać to wydali, co na kartach mogli pożyczyć to pożyczyli. Więc ten konsumencki drive scenowy może powoli będzie wygasał. Z drugiej strony mamy Chiny. które mają swoje problemy. Spada im eksport, duże zadłużenie, problemy z płynnością w wielu branżach. Na pewno w deweloperce. No i się mówi zresztą o tym, że Chiny na pewno będą kupowały dużo mniej surowców niż do tej pory.
Więc może jednak ta inflacja nie jest już groźna. Ona jeszcze jest, ale zaraz wygaśnie i może będziemy się za chwilę martwili, brnimy. Ale banki centralne czy rządy o deflację w poszczególnych krajach? Co Kuba sądzisz na ten temat? No banki na pewno się będą martwiły o deflację. Nawet nie tyle banki, co rządy. Jeśli jesteś zadłużony i twoje zadłużenie cały czas rośnie, spadają ci wpływy z tytułu podatków, no bo wszystko staje się tańsze, tak? Nam, takim zwykłym zjadaczom chleba, tanieje chleb, tanieje benzyna, tanieje cynsze.
idealna sytuacja dla zwykłego obywatela, no a rządy niestety mają zupełnie inne spojrzenie na tą sytuację, bo im spadają wpływy z podatków, jeśli chleb jest tańszy, no to od razu podatek od tego chleba też będzie niższy, więc taka deflacja, mimo że dla nas jest dobra, to dla banków centralnych, czy właściwie dla rządów jest jakby zabójstwem, bo wtedy ciężko sobie z tym poradzić, z rosnącym zadłużeniem. Natomiast wspomniałeś o Chinach, tam się w końcu ten nasz Evergrande, o którym rozmawialiśmy, wywalił. Złożyli już oficjalnie papiery. upadłość, znaczy nie upadłość, tylko ochronę przed wierzycielami. W sumie na jedno wychodzi, ale prawnie jest trochę inaczej. Natomiast wracając do inflacji, to jak sobie zobaczymy, wczoraj został opublikowany indeks cen producenckich w Niemczech. To spadł pierwszy raz od bardzo dawna i to spadł o 6%. Więc producenci, producentom spadają koszty.
Głównie to wynikało z, jak tam się wczytamy w te dane, w rozbiciu na poszczególne składowe. Głównym takim czynnikiem była energia. Natomiast na końcowego efektu to nie ma większego znaczenia, bo i tak to, co producent musi ponieść w kosztach, to jest tańsze, więc automatycznie będzie mógł zaoferować konsumentom tańsze produkty i pewnie tam po jakimś czasie, szczerze się przyznam, że nie patrzyłem jaka jest ta bezwładność między cenami producenckimi, a tymi, które kończą w detalu, ale koniec końców to pewnie do nas. . . do nas prędzej czy później dotrze. Tak jak wspomniałem zresztą też w Chinach, no Chiny też mają spory problem. Najpierw zaczęli obniżać stopy procentowe, żeby napędzić tą swoją gospodarkę, gdzie tam o tyle jest specyficzna sytuacja, że około 70 czy ponad 70% całego majątku Chińczyków jest zgromadzonych w nieruchomościach.
Więc oni na te nieruchomości tak patrzą, huchają, dmuchają, żeby im się, broń Boże, to nie wywaliło, no bo będzie wtedy problem, tak? Ten efekt bogactwa nagle wyparowuje, a to jest to, co. . . trzyma trochę tam popyt wewnętrzny, więc jeśli tam się zacznie źle dziać, a już się trochę źle dzieje, bo już następny tam deweloper zaczyna się chwiać i nie spłaca odsetek, no to może być problem. Zresztą Chińczycy bodajże w zeszłym tygodniu przestali publikować dane odnośnie bezrobocia wśród młodych, bo się okazało, że jak młodzi ludzie, którzy poszli tam na uniwersytety, studiować jakieś tam mądre rzeczy. No i stamtąd wyszli. No to się okazuje, że nie ma za bardzo dla nich pracy, bo nikt takiej tam wysoko kwalifikowanej siły roboczej za bardzo nie potrzebuje.
Oni sobie tego naprodukowali bardzo, bardzo dużo, więc pokazywanie takich młodych ludzi, którzy siedzą i nic nie robią, bo nie ma dla nich zajęcia, no jest raczej nie po myśli partii komunistycznej. Tak, może się o tym nie wspominać. I nie daj Boże, jeśli jeszcze im coś głupiego przyjdzie do głowy, jakby nam tak siedzieć i patrzeć w sufit. Więc jakby dla partii komunistycznej to jest tam naprawdę, naprawdę spory problem teraz. A dla nas może się to przełożyć na deflację, bo Chińczycy, żeby im eksportować więcej, będą pewnie musieli trochę powalczyć z ceną. No i znowu to przełożenie się na całą naszą światową gospodarkę, gdzie prawie wszystko, co mamy, to jest z Chin. No to też nam stanieje. Dla nas to dobrze, a dla makroekonomii całej to niestety jest źle. Krzysztof się uśmiechał.
Czy chciałbyś coś dodać? Tak, sytuacja jest daleka od wysyłości. To, co wiemy już od lat, że są problemy z lokowaniem czy z planowaniem inwestycji w nieruchomościach w Chinach. Wszyscy znamy obrazy pustych miast i tak dalej. Póki kraj ma dużo pieniędzy, to gdzieś tam jakoś te nieefektywności, możemy z tym jakoś żyć. Natomiast to, co jest. . . Straszne z punktu widzenia gospodarki kapitalistycznej to struktura lokowania środków. Jeśli chcemy większość naszych środków ulokować w jedno aktywo, załóżmy w akcję, wszyscy będą. . . ładować środki. Oczywiście, że może dojść do bąbla na rynku akcyjnym. Podobnie w przypadku Chin, kiedy owszem, zaliczyli już problemy na rynku akcyjnym, wydawało się, że problemy rozwiążą poprzez co? Poprzez pójście w najbardziej pewny sektor, jaki można sobie wyobrazić, czyli rynek nieruchomości.
Jakończycy też kiedyś to przećwiczyli i zakończyło się to bardzo dużym problemem, z którego już od 300 lat próbują wyjść i nie za dobrze im to Wychodzi, no gospodarka chińska nie ma takich problemów strukturalnych jak japońska, ale wcale to nie oznacza, że gospodarka, w którą bardzo solidnie inwestowano w nieruchomości, że taka gospodarka nie może się wywrócić, bo po rynku nieruchomości przyjdzie rynek tych, co finansowali te nieruchomości. Z jednej strony to będą osoby fizyczne, które będą chciały mieć jakieś zyski z inwestycji, natomiast też i banki, które będą potrzebowały mieć środki na bieżąco, na bieżącą działalność, a których te środki nie będą mogli odzyskać, no bo co? Przejmą nieruchomości i kto będzie je w dalszym ciągu chciał mieć, jeśli rynku na nie nie będzie, czyli kryzys klasyczny. kryzys na rynku nieruchomości, który może się rozpocząć.
I teraz porównanie ze Stanami Zjednoczonymi. Dlaczego w Stanach Zjednoczonych nie było takiej sytuacji w 2007-2008 roku, tylko problem na rynku nieruchomości zaczął się od Lehman Brothers. No tam jest gospodarka trochę bardziej zdywersyfikowana, jeśli chodzi o to, kto inwestuje. To nie ma jednego dużego podmiotu developerskiego, bo tych podmiotów nie ma, jest bardzo dużo, konkurencja na rynku amerykańskim jest bardzo duża. W Chinach jest inaczej, jak kiedyś bywałem w Chinach, z moimi znajomymi Chińczycy wyjaśniali, u nich nie ma podmiotów średnich, są albo małe, albo bardzo duże, bo jak coś jest średnie, to rynek po prostu tego typu firmy wyeliminuje, więc albo są firmy lokalne i mają w ten sposób możliwości przeżycia albo firmy są od razu na skalę krajową.
No i mamy do czynienia z taką sytuacją, gdzie słyszeliśmy o istnieniu jakiegoś urzędu antymonopolowego, urzędu ochrony konkurencji konsumentów w Chinach, prawda? To są takie instytucje, które jeszcze w dalszym ciągu muszą wyewoluować, powstać w Chinach, żeby ta gospodarka była. . . że zdrową gospodarką wolno-rynkową, ale do tego czasu pewnie ileś tam błędów się wydarzy. Wydaje mi się, że tutaj ta gigantomania, jeśli chodzi o deweloperów. Sam byłem kiedyś w Klinach na konferencji, którą organizowała firma z, piąto największa firma produkująca samochody, która miała pomysł zbudować miasto na 50 tysięcy osób i żeby tam eko-samochody jeździły, wszystko byłoby eko, jeszcze oparte na blockchainie, tokenach i tak dalej. Także u nich myślenie jest tego typu. U nas myślenie o osiedlu dla 5 tys. osób już jest duże, a u nich to 50 tys.
No to takie rzeczy w planach bywają. Jaka jest tego konkluzja? Duzi deweloperzy mogą upaść, bo ciągną za sobą banki. Społeczeństwo chińskie na tym będzie też cierpiał. Wpłynie to oczywiście na sytuację makroekonomiczną, bo już widać spadki cen ropy naftowej, bo wszyscy wiedzą, że tutaj może. . . gospodarka chińska zwolić, co wcale nie jest specjalnie korzystne dla gospodarki światowej, bo spowolnienie przez lata pandemii przećwiczyliśmy, co może się wtedy dziać, jakiego rodzaju perturbacje to dla gospodarki światowej może powodować.
No i wydaje mi się, że nie wiem czy akurat już przy tym, powiedzmy, kolejnym kryzysie, Chińska gospodarka, stając się powoli największą gospodarką na świecie, będzie również miała tego typu negatywną charakterystykę, że będąc powiązana z gospodarką światową, o ile to tam przez ostatnich ponad 100 lat kryzysy międzynarodowe zaczynały się w Stanach Zjednoczonych, o tyle teraz będą być może zaczynały się w dużej mierze właśnie w Chinach, albo coraz częściej będzie do nich dochodziło. Stąd też powinniśmy dość blisko przyglądać się gospodarce chińskiej, co wcale nie jest takie łatwe, bo trzeba zrozumieć inną specyfikę. Dodatkowo jeszcze dostęp do lokalnych informacji dla nas jest dużo trudniejszy. Ty chciałbyś Kuba coś dodać? Właśnie fajną informację przeczytałem, tak w kontekście tego, od czego zaczynaliśmy. Tu Wam przeczytam, bo to krótkie jest.
Agencja S&P Global obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej oraz zrewidowała perspektywę dla kilku amerykańskich banków. Ostrzega zarazem, że sektor może zostać nadwyrażony przez ryzyko finansowania i słabszą rentowność, przekazał we wtorek Reuters. Więc tam się cały czas sytuacja w bankach niestety rozwija i to się rozwija niestety w złą stronę. Też mam takie pytanie. Być może ogląda chiński przywódca, jak to zwany Kubuś Puchatek. To co byśmy mu doradzili? Co Kubuś Puchatek musi zrobić, żeby Chiny wyszły z tej trudnej sytuacji? Najgorsze w takich pytaniach jest to, że jakby. . . Rozleliśmy mleko, stajemy nad tym rozlanym mlekiem i się zastanawiamy, no dlaczego, co teraz zrobić z tym rozlanym mlekiem? No sytuacja jest bardzo prosta, nie rozlewać tego mleka na samym początku.
Jakby wszyscy wiemy, co się stanie, jak nadrukujemy pieniędzy, że ta inflacja nam pójdzie do góry. Wszyscy wiemy, co się stanie, jak będziemy pompować kredyty, na przykład jakieś tanie w nieruchomości. No to oczywiście, że nieruchomości pójdą do góry. przynajmniej te, które akurat będą subsydiowane, tak jak to się stało u nas, to te nieruchomości, które mogły się załapać na kredyt, ten 2% od razu wystrzeliły do tego maksimum kredytowego przy tym programie dwuprocentowym. Zaskoczenie, nie? Zupełnie. Nikt się tego nie spodziewał. Szok i niedowierzanie. No więc najlepiej nie doprowadzać do takiej sytuacji, a nie później się zastanawiać, co by teraz trzeba zrobić. No teraz trzeba by zrobić. . . to co niestety w Stanach Zjednoczonych FED też musi zrobić.
I zresztą dążą do tego, czyli zwiększyć trochę bezrobocie, no i sprawić, żeby te wszystkie bańki, które się tam potworzyły, no zeszło z nich powietrze, te nierentowne czy głupie pomysły biznesowe, żeby sobie upadły, żeby ludzie, którzy tam pracowali, zwykle byli przepłacani, jak to było w startupach w większości, no żeby sobie znaleźli pracę, która rzeczywiście jest komuś do czegoś potrzebna, będą swój czas poświęcać na tam czwartkowe, owocowe czwartki i granie w piłkarzyki w biurze, co zresztą mieliśmy tutaj takie biuro niedaleko, gdzie często bywałem. I tam się właśnie tak, tak działo i tak z przelewem trochę na to patrzyłem. Oczywiście tam były prawie same start-upy i tak to, tak to wyglądało. No więc radą na to jak wyjść z kryzysu jest niedoprowadzenie do tego kryzysu. Bądź mądrym Chińczykiem przed szkodą, a nie po szkodę. Dokładnie.
Krzysztof? O, pytania oczywiście z zakresu tych trudnych, czy bardzo trudnych. Łatwiej byłoby nam się wymądrzeć o Polsce. Znaczy, ja myślę, że tak, że tutaj być może Chińczycy, jako Chińczycy, będą gigantomantycznie, że tak powiem, podejmować pewne decyzje, tak jak wcześniej nie dopuszczali do upadku niektórych firm. Tak samo teraz być może. Być może Państwo wejdzie ze swoją. . . za swoim kapitałem i będzie ratowało firmy. Może nie do końca wszystkie, ale przynajmniej będą starać się, żeby zwykli Chińczycy tutaj nie ucierpieli. A przecież potrafili już swego czasu, nie wiem, za. . . zablokować, zakazać szortowania na giełdzie szamkańskiej itd. Także mogą różne rzeczy robić. Mogą zakazać np. spadku cen nieruchomości, no bo kto im zabroni, prawda? No bo taka to jest gospodarka.
Natomiast tak bardziej serio i na dłuższą metę, co można byłoby zrobić? Niezależny od WACE urzut antymonopolowy, który miałby nawet możliwości zakończyć, ale nie zakończyć. wydawanie decyzji co do podziału firm na mniejsze, bo z jednej strony zrozumiała jest ta chęć, która. . . Do Chin przyszła też trochę, biorąc pod uwagę to, jak Karańczycy postępowali ze swoimi czabolami, czyli dopuścić do powstania dużych firm, trochę w związku również z porozumieniem, w jaki sposób z rządem, po to, żeby te firmy mogły później zdominować świat. Samsung, inne firmy, które znamy z Korei, w ten sposób zaczynały swoją działalność, stając się takimi narodowymi czempionami. W Chinach jest podobna tendencja, natomiast ona doszła, wydaje mi się, już do zbyt niebezpiecznej skali jak na tą gospodarkę, więc myślę, że zadbanie tutaj o konkurencję na rodziłym rynku mogłoby pomóc. To jest jedna kwestia.
Druga kwestia dywersyfikacji inwestycji. Jeśli wszyscy inwestują w jeden sektor, jest to niebezpieczne dla gospodarki. Sparzyli się na akcjach. nie wiedząc co zrobić, ale pozwolić Chińczykom inwestować po świecie, a nie tylko u siebie. Jest to trudne do przełknięcia dla Chińczyków, dla władzy Chin, bo to oznacza konieczność otwarcia się na gospodarkę. Dotąd zrobi bardzo dużo, żeby kapitał z Chiny nie wypływał gdziekolwiek za granicę i to tutaj też sektor krypto na tym ucierpiał. Kolejne działanie, co można byłoby zrobić, wychodzi się z kryzysu poprzez innowacje. Chińczycy zamknęli sobie wychodzenie przez branżę kryptowalutową. Widać pewne tutaj, że tak powiem, jak skółki, które jeśli w grę wchodzi Hongkong i tego typu rzeczy, no ale Hongkong to jeszcze niecałe Chiny. Wydaje mi się, że. . .
że będziemy, tak coś mi się wydaje, że w ciągu kolejnych miesięcy będziecie widzieć trochę przewartościowanie w podejściu Chin do branży kryptowalut, albo że powiedzmy bardziej blockchain w jakiś sposób bez kryptowalut, albo z kontrolowanymi przez państwo kryptowalutami, jak to by mogło wyglądać. Będziemy widzieli tego typu zmiany i inwestowanie w ten sektor. Bez innowacji gospodarka chińska. nie będzie się rozwijała, a te innowacje mają szansę się sprawdzać tylko w zderzeniu z rynkiem globalnym. Lokalnie tych innowacji aż w takiej mierze się nie wytworzy. Globalnie to oznacza, że też im swoboda przepływu kapitału, oczywiście w jakiś sposób w większej mierze kontrolowana przez władze Chin, ale coś tutaj w tym zakresie pewnie będzie się działo.
Tutaj też jest sporo teorii, czy nawet testów inwestycyjnych długoterminowych, że skoro przez dekady nieruchomości były głównym wehikułem inwestycyjnym w Chinach, I teraz się do tego ludzie jakby sparzą, czyli że nie cały czas rośnie i sporo ludzi na tym straci sporo pieniędzy. Będą szukali nowych innych wychów powyższania majątku. Pewnie giełda będzie jednym z nich, ale też pewnie będzie to krypto. Tak wspomniałaś, jakby władze chińskie nie będą chciały, żeby to było takie krypto nasze koszerne, że pan Chińczyk ma Bitcoin na swoim portfelu. Tylko się może zrobić jakieś ETF w Hongkongu, poprzez które będzie można. . . Będą zamawiać ekspozycje, a te bitcoiny będą leżały sobie w skarbcu banku regulowanych przez chińskie władze. Chińskie władze będą mogli przyjść i powiedzieć, że ok, to teraz konfiskujemy i koniec zabawy.
Tylko pytanie jak oni do tego podejdą, bo jakby nie znam aktualnego stanu ruletki krypto, jeśli chodzi o Chiny, bo oni tam raz banują, raz odbanowują, znowu banują, znowu odbanowują, później można wydobywać, nie można wydobywać, więc teraz nie wiem, jaki jest aktualny stan i czy będzie można właśnie pójść w tą stronę. Jeśli będzie to politycznie poprawne, no to się pewnie okaże właśnie tak jak mówisz, można zrobić, ale można zrobić ETF-a na krypto i jakby notować go tylko na giełdach chińskich. Nawet jeśli chodzi o to, żeby Hongkong był brałką wjazdową, która jak ktoś naprawdę chce i ma większe pieniądze, to znajdzie drogę z Chin do Hongkongu. Ale niekoniecznie, żeby to było dostępne dla szeregowego Chińczyka w samych Chinach, które mają mniej możliwości i kapitału.
W komentarzu na Twitterze ktoś wspomniał taką tezę, że ponieważ Chińczycy mają teraz problemy, to Amerykanom będzie zależało na tym, aby ich amerykańskie stopy były wyższe jeszcze przez pewien czas, bo to w jakiś sposób jest negatywne dla Chin. Ja osobiście nie wiem dlaczego, ale może wy macie teorie, dlaczego wysokie stopy w Stanach są negatywne dla Chińczyków. Pewnie chodzi o inwestycje, także po co masz inwestować np. w Chiny, w jakieś tam fabryki.
i dostawać tam rentowność powiedzmy 10% rocznie, jeśli możesz kupić sobie obligacje w Stanach Zjednoczonych i bez żadnego ryzyka dostawać 5-6% no to po co, nie? I pewnie dlatego, jeśli rzeczywiście tak jest, no to te inwestycje, bo tak jest chyba, inwestycje zagraniczne w Chinach tam też mocno spadły, więc no pewnie to jest takie dociśnięcie Chińczyków, prawdopodobnie po to, żeby jakieś tam negocjacje z nimi prowadzić, może chodzi o wojnę, która trwa za naszą granicą, żeby tam Ruskim za bardzo nie pomagali nazwijmy to taka mniej więcej równowaga, żeby ta wojna sobie tak trwała, ale nie za bardzo ktoś miał za dużą przewagę, bo to się okazuje, że wszystkim się tak trochę opłaca, nie? Ja nie za bardzo wiem, o jakiego rodzaju inwestycje chodzi, bo jeśli chodzi o Greenfield, to nie ma takiej wymiany, że albo pójdziemy do Stanów, albo do Chin, bo to zupełnie inne kraje, o innych kosztach pracy i produkcji.
Ostatnie raczej przenoszenie, czy może inaczej wstrzymanie części inwestycji w Chinach, to raczej ma charakter taki strukturalny, związane z pandemią i ewentualnie wojną, stąd te pomysły, żeby na miejscu w Stanach Zjednoczonych pewne fabryki stworzyć. a nie koniecznie wszystko lokować w Chinach, tak jak to było przez długi czas dotąd. Ale to są decyzje oderwane od 100%, bardziej związane z decyzjami takimi politycznymi, strategicznymi. Natomiast jeśli chodzi o krótkoterminowe inwestowanie, kapitał krąży po świecie, szuka wyższych rentowności i niskich ryzyk, jeśli chodzi o to. Jeśli ktoś akurat takie preferuje, więc wysokie stopy w Stanach oczywiście będą tutaj powodowały zainteresowanie lokowaniem środków właśnie tam, a niekoniecznie jakieś papiery chińskie czy z innych krajów.
Natomiast świat jest na tyle duży, że w różnych miejscach można lokować swoje nadwyżki kapitału i nie tylko w Stanach, bo i w Polsce też jest wysoka inflacja, wysokie stopy procentowe, choć powinny być wyższe, żeby z tą inflacją skutecznie działać, bo bazowa jest w dalszym ciągu bardzo wysoka i spada nam w dużej mierze dlatego, że gospodarka nam zaczyna się ochładzać, a nie dlatego, że zdrowieje nam gospodarka, ale to już jest innego rodzaju kwestia. Więc ja tutaj bym był trochę bardziej sceptyczny, jeśli chodzi o to, natomiast tak krótkoterminowo te naciski Amerykanów na to, żeby Chińczycy zaczęli. . .
trochę bardziej wraz z nimi podejmować decyzje takie o charakterze strategicznym i militarnym, to może mieć znaczenie, zwłaszcza jeśli dodamy do tego Rosję, kryzys rubla, odpływ kapitału w jakikolwiek sposób jeszcze tam, powiedzmy, możliwie przez te wąskie kanały, które pozostały. Także coś ciekawego może się tu dziać, aczkolwiek myślę, że dość Trudno byłoby powiedzieć o tym, co dokładnie takiego, ponieważ nie wiemy. Nie jest to dopasowanie przez Greenfield, a jeśli chodzi o inwestycje portfelowe, to za mało tutaj wiemy, żeby jakoś jasno powiedzieć, co się tak naprawdę zawiąże z tym. Teraz może przejdźmy z Chin na nasze polskie podwórko. Już parę razy, Krzysztof, w swoich wypowiedziach napomknąłeś o Polsce, o polskich bankach, polskim sektorze finansowym. Może teraz skupmy się na tym, jak z twojej perspektywy wygląda sytuacja polskiej gospodarki i polskich rynków kapitałowych.
Czy jest dobrze? Gospodarka w Polsce? Kto tam się przyjmuje gospodarką? Wybory mamy. Żarty żartami, ale biorąc pod uwagę to, jak dużo media poświęcają uwagi, też ludzie w swoich rozmowach uwagi różnym wydarzeniom w Polsce. Wybory rozgrzewają wszystkich, ale z tymi wyborami związana jest też inna sytuacja niż w poprzednich latach. Olbrzymie pieniądze. płynące do gospodarki zespółek państwowych i nie tylko z rządu poprzez wydatki para rządowe, że tak powiem, czyli z budżetu BIS, który nie jest widoczny w oficjalnych statystykach, ale gdzieś tam po różnych funduszach, bankach są rozsiane. To wszystko utrudnia transparencję, bo nie wiemy, jak jest prawdziwy stan budżetu państwa, a minister finansów panuje nad Połowa zadłużenia może kraju połowa budżetu, prawdziwego budżetu. kraju jak zgaduje, czyli nie panuje nad tym.
W związku z tym dopiero za jakiś czas będziemy wiedzieli, co się dzieje naprawdę gospodarka spowalnia, co już mniej więcej widać, ale to też jest związane trochę po części z gospodarką niemiejską. Gdy ona spowalnia, u nas też to spowolnienie jest odczuwalne i do tego też się trzeba przyzwyczaić, że będziemy odczuwać konsekwencje tego, co się dzieje u naszego największego partnera. handlowego, żeby nie było, że to jakieś teorie spiskowe czy coś tam po prostu. Duża część naszego eksportu trafia do Niemiec i to w dodatku rosnąca, w tym sensie, że z roku na rok polski eksport do Niemiec rośnie, co jest dobre, tylko że synchronizacja cykli koniunkturalnych pomiędzy Polską a Niemcami będzie coraz bardziej rosła. To jedna kwestia.
Druga kwestia, która związana jest z tymi nadmiarnymi wydatkami, to ja się boję o inflację po wyborach. Nie mam pojęcia, czy to jest coś, co się może wydarzyć w przyszłości. To jest jedna z najważniejszych kwestii, która jest w naszej historii. Na razie ta inflacja została zahamowana również decyzjami administracyjnymi, jeśli chodzi o ceny energii elektrycznej itd. , ale to nie znaczy, że te problemy jakoś udało się rozwiązać. Mamy w dalszym ciągu niespecjalnie efektywną strukturę produkcji energii w naszym kraju, choć nie się to zmienia, bo to jest ze względu na fotowoltaikę. Ale gdybyśmy mieli zupełnie uwolnić gospodarkę od wpływów polityków, to mogłoby się okazać, że nagle nam ta inflacja wcale nie jest taka niska, a wręcz może nam wybuchnąć.
Tego się boję, bo w sytuacji, kiedy nie wiemy o co chodzi tak naprawdę w gospodarce, a dokładnie finansach publicznych, Nie wiemy, co może się z tym dziać. Tutaj już Kuba wspomniał, spadająca inflacja wcale nie musi być korzystna dla budżetu państwa, bo wpływy podatkowe mogą rozlać, a mogą spadać, albo nie rosną tak wysoko, jakby rządzący oczekiwali, a nie wiemy jakie są zobowiązania. W świecie wysokich 100% trzeba było emitować obligacje stosunkowo wyżej oprocentowane i trzeba będzie je spłacać albo rolować. No i proponując rynkom. finansowym również na świecie, bo zaczęto również wypuszczać obigacje z myślą o zagranicy. Nie wszystko się udało klasować w Polsce. Tak czy inaczej, sytuacja z budżetem czy z finansami publicznymi jest dość niepewna, niejasna i nawet ryzykowna.
Co z kolei oznacza, że być może inflacja wcale nie jest pod kontrolą. Ona się wydaje w pewien sposób kontrolowana, ale on może nam wybuchnąć. A polityczny cykl, o którym jest takie zjawisko, pokazuje, że nawet w krajach bardzo rozwiniętych po wyborach inflacja rośnie. Kwestia tylko o ile nam wzrośnie. Bardzo bym nie chciał, żeby ten. . . było, ale boi się, że do tego typu sytuacji dojdzie, że przed wyborami będzie pudrowanie sytuacji gospodarczej i uciszanie wszelkiego rodzaju krytyk, które mogłyby wpływać na to, jak przebiegnął wybory. A po wyborach się okaże, że król był dość nagi i trzeba będzie coś z tym zrobić. Kwestia kto już to będzie robił, to już jest kwestia polityczna.
gospodarki i polityki z wpływem na, czy z dużą uwagę, czy zwróceniem uwagi na politykę wydaje mi się tutaj dość niebezpieczne z punktu widzenia tego, co będzie się z gospodarką w kolejnych miesiącach działo. Ciężko mi coś dodać do tego, co Krzysztof powiedział, bo powiedział praktycznie wszystko, co się może teraz stać. Najsmutniejsze chyba w tym wszystkim jest to, że te wszystkie programy, które teraz ruszyły, programy rozdawania pieniędzy, żeby nakupować głosów, no to niestety one efekt inflacyjny będą już właśnie miały po wyborach. W statystykach wszystkich głosowskich zobaczymy już po tym, jak poznamy wynik wyborów i nowe rozdanie. w Sejmie. Pytanie jak się wtedy będą rozkładały siły polityczne i co z tym zrobimy, na razie wszystko wskazuje na to, że jednak PiS bardzo dobrze rozgrywa tę sytuację, bardzo dobrze rozgrywa opozycję.
Nie to, żebym jakby szczególnie PiS popierał, ale jakby patrząc z takiej strony strategicznej, no to bardzo dobrze mi to wychodzi. Opozycja im chyba nawet pomaga w tym, nie wiem, czy umyślnie, czy trochę przez przypadek. ale podejrzewam, że i tak bardzo dobry wynik osiągną. No i niestety wydaje mi się, podobnie jak Krzysztof wspomniał, no przyjdzie nam rachunek do zapłaty za tą imprezę, którą teraz mamy, te wszystkie 13 emerytury, programy 2% w nieruchomościach i tak dalej, że niestety przyjdzie nam zapłacić ten paragon grozy, dostaniemy już właśnie po wyborach, pod koniec roku gdzieś pewnie. Może na chwilę będę adwokatem Diabła i tutaj stanę w obronie rządzących. Być może te ich działania są też pozytywne.
Może dzięki temu, że mam ten tani kredyt, to właśnie polskie banki są w dobrej kondycji, nie grozi im upadłość, mają płynność i się wszystko dalej kręci. Nie no, krótkoterminowo tak, no krótkoterminowo wiadomo, że ktoś na tym zarobi, tak? Jeśli jesteś deweloperem i ci siadło sprzedaż przez wysokie stopy procentowe, no to teraz żyje ci się jak, jak pączek w maśle, więc ktoś się zawsze na tym zarobi, tak? Jeśli dostaniesz, wyślesz trzynastą czy tam czternastą emeryturę, no to te babcie zawsze tam te 100-200 złotych wnuczkowi dadzą, no to wnuczek też powie, nie no, że zapisu to się świetnie żyje, za PO tak się nie żyło. I to się będzie tak kręcić, więc krótkoterminowo mamy plusy, ale długoterminowo niestety będzie paragon grozy. Moim zdaniem. Zobaczymy, czy to się sprawdzi.
No ja tutaj bym powiedział na to w ten sposób, bo tak, od kilku lat mamy taką sytuację, gdzie można byłoby powiedzieć, że mamy gospodarkę, choć nie wszystkie wskaźniki pokazują, że mamy gospodarkę w większym stopniu napędzaną konsumpcją niż napędzaną wzrostem wydajności gospodarki i inwestycjami zwłaszcza prywatnymi. Jeśli popatrzymy na to, od czego zależy wzrost gospodarczy w długim okresie, to raczej od wolnego rynku, od inwestycji, zwłaszcza prywatnych, od innowacyjności. Tymczasem, to innowacyjność ma w dalszym ciągu w dużej mierze wspierano funduszami państwowymi, unijnymi w szczególności. A tymczasem, to co od lat kilku podkreślam, to co w swoich książkach habitacyjnych udowodniałem, istnieje coś, co się nazywa paradoksem europejskiej innowacyjności. Polega to na tym, że. . . Im więcej pieniędzy unijnych na innowacyjność wpływa do danego regionu w Unii Europejskiej, tym innowacyjność tego regionu jest niższa, a nie wyższa.
Więc jeśli mamy innowacyjność wspierane przez fundusze unijne, to znaczy, że ta gospodarka wcale nie będzie zbyt innowacyjna, bo koszty obsługi tych funduszy, koszty biurokratyczne i tak dalej i ryzyka z nimi związane wcale nie muszą być tak niskie. Także to są tego typu kwestie. Więc ja nie widzę tutaj takich długookresowych lokomotyw wzrostu gospodarczego w naszym kraju w postaci innowacyjności, w postaci inwestycji. prywatnych, ale widzę za to koncert różnego rodzaju krótkoterminowych decyzji, a tu stopy obniżmy, a to rozdajmy trochę więcej pieniędzy itd. To fajnie, bo część społeczeństwa się z tego powodu cieszy, deweloperka się cieszy, ale to oznacza, że potencjalny podróż wzrostu gospodarczego wcale nie będzie tak wysoki, jak mogłoby być, tylko że ciężko jest pokazać, jakie ono mogło być.
Jeśli ja mógłbym powiedzieć, że moglibyśmy się rozwijać 50% rocznie przez 10 lat, gdybyśmy odpowiednio zmienili sposób stymulowania gospodarki, to dałoby się to zrobić. Irlandia jest tego przykładem, że takie rzeczy daje się robić, ale nas zadowala wzrost. 5-6%, bo i tak jest wysoki, obiektywnie rzecz biorąc, na tle innych krajów. Ale to są koszty alternatywne, jak to się mówi w ekonomii. Przejadamy długo terminowy wzrost gospodarczy, koncentrując się na krótkim okresie. I wszyscy się cieszą, wyborcy się cieszą, rządzący się cieszą, ale dla mnie jako ekonomista nie tak to powinno być.
Kolejna kwestia, jeśli tutaj wspomnieliśmy o bankach, ja tutaj zauważyłem pewną wypowiedź przewodniczącego KNF, który odrobił trochę lekcji po upadku tutaj tych kilku banków amerykańskich i powiedział, to akurat przytoczyłem w tym artykule, o którym już wspominałem dla Warsaw Enterprise Institute, przewodniczący KNF zapowiedział zaostrzenie regulacji wobec banków. bo chce wprowadzić tego typu rzeczy, by kredyty hipoteczne, pamiętajmy, są na długi okres, powinny być finansowane nie ze sprzedaży, nie z krótkoterminowych depozytów, bo mamy wtedy problem z płynnością, tylko ze sprzedaży długoterminowych obligacji, na przykład tutaj listów zestawnych. Wtedy mielibyśmy zdrową sytuację z punktu widzenia struktury banków. Bank daje kredyt na 30 lat. ale emituje pod to listy zastawne załóżmy z ich wykupieniem też za 30 neat.
Więc sytuacja banków będzie się w tym zakresie zmieniała, bo antycypując możliwe problemy w bankowości nie tylko amerykańskiej, ale generalnie światowej, no to część z tych problemów również dojdzie do naszego. krajem i z tego punktu widzenia ciekawa jest kwestia, jak duży może być to rynek, jeśli chodzi o listy zastawne. Nawet były takie szacunki, że wartość tych listów, które trzeba będzie wyemitować, to będzie sięgała, jeśli dobrze pamiętam, choć mogę się tutaj pomylić, ale to mogą być kwoty rzędu 180 miliardów złotych. Skąd w Polsce znaleźć takie pieniądze? No nie da się. Nie ma takich pieniędzy w naszej obrębie. Trzeba pójść za granicę.
Co proponować? Jakiego rodzaju tutaj odsetki w sytuacji tak już wysokich stóp procentowych, a później jeszcze co z ich rolowaniem i tak dalej? To może być niespecjalnie ciekawa sytuacja, więc wydaje mi się, że dużo jeszcze nie wiemy, co w naukowości może się zdarzyć, ale będą dość wydaje mi się istotne zmiany o charakterze takim strukturalnym, bo z jednej strony zmniejszanie oddziałów banków, oddziałów lokalnych, przechodzenie na informatyzację po to, żeby zmniejszać. koszty i tak dalej, to jest proces, który trwa już od dłuższego czasu, proces, z którym w Wielkiej Brytanii ostatnio zaczęto walczyć, nakazując bankom utrzymywanie gotówki, zakazując likwidowania lokalnych oddziałów, tak żeby społeczeństwo miało dostęp i do gotówki, i do bankowości.
Być może pewnego rodzaju zmiany w tym zakresie również w Polsce będą widoczne, ale na tym tle potężne zmiany kapitałowe z punktu widzenia płynnościowego, mówię o tych listach zestawnych, i to będzie coś, co będzie czekało generalnie bankowość na świecie. I nie wiadomo jak do tego czasu, tutaj zmiany struktury kapitałowej, banki się zachowają i ile z nich ewentualnie upadnie, bo pamiętamy, że w dalszym ciągu mamy ryzyko bankowe. W dalszym ciągu rządzący nic nie zrobili, przerzucili problem na sektor, na, że tak powiem, sądownictwo i nic nie zrobili w tym, żeby ten problem rzeczywiście. . . rozwiązać i to jest stykająca bomba, zobaczymy jakie będą tego konsekwencje. Dzięki.
Może tylko taką ciekawostkę z znajomego, który jest prawnikiem, zajmuje się tymi kredytami frankowymi, że tamta sytuacja może się rozwiązać za 2-3 lata patrząc na to, jak z tego co mówił, rozprawy są tam wyznaczane przy tych kredytach frankowych, że spokojnie teraz nie mamy się co o to martwić, to będzie sytuacja do rozwiązania właśnie za jakieś 2-3 lata. Minęła nam godzina, będziemy zmierzać ku końcowi. Czy może jest kwestia, temat, którego nie poruszyliśmy, a waszym zdaniem warto było jeszcze w porozdaniach wspomnieć? Myślę, że wszystko, żeśmy przetrzepali na dzisiejszym spotkaniu. Nie wspominaliśmy wyjątkowo nic o wojnie. Także tutaj wielka niewiadomość, co będzie się działo, ale te decyzje geopolityczne, które są podejmowane ponad naszymi głowami, mówię tutaj Chiny, Stany, po części Rosja, Niemcy, Ukraina.
Tutaj Polska wypadła z tych decyzji trochę na własne, że tak powiem, z powodu własnej działalności związanej z niechęcią do wyjścia. świata zachodu minus Stany Zjednoczone i dokładnie sektor, że tak powiem, militarny. Także trochę się w tym zakresie może jeszcze dziać, ale co, jak, to wszyscy nie wiemy, bo wszyscy czekaliśmy na wielką ofensywę sił ukraińskich i na szybkie zakończenie wojny. Okazuje się, że wojen między dość równymi partnerami trudno skończyć taką wojną w tak krótkim czasie. Nad tym wszystkim jeszcze jest jakiś interes zapewne również gospodarczy, finansowy, trudny dla nas do uchwycenia. I tutaj jeszcze będzie trochę o niepewności w tym zakresie. O nich nie wspomnieliśmy, ale pewnie za jakiś czas wrócimy do tych tematów. Ok, dziękuję. Tak ja się będziemy kończyć.
Dziękuję wam panowie za udział w dyskusji i do zobaczenia pewnie za kilka miesięcy. Trzymajcie się. Dzięki wielkie. Do usłyszenia. .
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.