TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Hej kochani tu Ola, witam serdecznie, nie sądziłam, że ten film będzie tak trudny do nagrania. Dzisiaj opowiem wam o mojej prawie dwuletniej przygodzie w korporacji i dlaczego odeszłam, bo nie pracuję tam już sporo czasu i zdziwiłam się, bo jest zainteresowanie z waszej strony, żebym opowiedziała dlaczego. Więc bardzo chętnie, nie ma sprawy. Tutaj taki temat, dlaczego odeszłam z korporacji, jakby co najmniej tutaj miał wlecieć jakiś taki soundtrack teraz dramatyczny, co się dzieje za szybami biurowców w waszych miastach. Na początku też trzeba powiedzieć, że firma firmii nierówna. To jest to, co ja rozmawiałam właśnie ze znajomymi i każda branża się różni w ogóle.
To, że system korporacyjny jest bardzo podobny, to fakt, natomiast firma to ludzie, firma to branża, to dana dziedzina i specyfika pracy jest różna. Dlatego, jeśli ktoś będzie mnie słuchał, a na przykład pracuje w korporacji i sobie pomyśli ale ona gada bzdury, już mam dość jej słuchać, bo to nieprawda, to wiedzcie, że ja to opowiadam też trochę ze swojej perspektywy i ze swoich doświadczeń. No dobra, no to zaczynam. Ja pracowałam w korporacji międzynarodowej, w której posługiwaliśmy się głównie językiem urzędowym, był język angielski. Było kilka oddziałów na całym świecie. Pracowałam na Śląsku. Było u nas kilkaset osób w firmie i zajmowaliśmy kilka pięter biurowca.
Ja aplikowałam na stanowisko, które nic mi wcale nie mówiło, ale któregoś wieczoru rozmawiałam z koleżanką na piwie i ona była zadowolona. Ona już od trzech lat tam pracowała, powiedziała fajnie, spoko kasa, spoko ludzie, chodź. Ja mówię, ok, szukałam pracy, nie wiedziałam jakiej, no to mówię fajnie, zwłaszcza, że jeszcze jest koleżanka, to zawsze fajnie jest mieć kogoś innego. Później się okazało, że koleżanka jest w ogóle po drugiej stronie całego biurowca, dużo mi to nie dało, ale jednak. Nasza branża była bardzo odpowiedzialna.
Ja na początku nie zdawałam sobie za bardzo z tego sprawy, dopóki nie zaczęłam mieć kontaktu telefonicznego z różnymi właśnie placówkami, z różnymi paniami z całego świata, z różnych instytucji i dopiero wtedy do mnie doszło, że ola, ty sobie nie wchodzisz tylko do korporacji kliku kliku i bye bye, tylko to jest konkret i tutaj trzeba się skupić i pomagaliśmy ludziom. To jest taki, tak ogólnie powiedziane. Bardzo szybko czas zweryfikował, że mam telefoniczną fobię społeczną i bardzo ciężko było mi funkcjonować na swoim stanowisku.
Ja od początku miałam mega aspiracje, ambicje, od razu jak sobie tam przyszłam, to sobie pomyślałam, że tutaj, wiesz, chcę awansować, nie będę się kisić na jednym miejscu, chociaż nie zawsze ta praca gdzieś tam mi sprawiała radość, a więcej właśnie bardziej takich frustracji, o czym zaraz powiem.
No to ja stwierdziłam, słuchajcie, że w takim razie, ola, jeśli podoba ci się firma, podobają ci się ludzie i masz takie ten, może poszukaj innego stanowiska, bo u mnie ta praca wyglądała tak, że miałam tak, ale super, i tu też zauważałam u moich znajomych tą taką frustrację, przeplecioną z satysfakcją, właśnie, ale fajnie robimy takie fajne rzeczy, takie prestiżowe, wow, korporacja, mogę się rozwijać, awansować, dostaję premie, i później walić te premie, co imita multisport, i wiecie, to tak po prostu, to były takie wzloty i upadki, ale myślę, tak jak we wszystkim w życiu, później dostałam się na inne stanowisko, zupełnie na inne działki, i było to też rozumiane z awansem, bo zaczęłam więcej zarabiać, i miałam wrażenie, że w końcu mam takie ciepłe stanowisko, gdzie już nie ma tego aspektu mojego, że muszę dzwonić, tylko mogę skupić się na pracy, więc zmiana stanowiska, wydaje się, że wszystko już jest super, bo robisz dokładnie to, co chciałaś, o co się starałaś tyle czasu, bo ja naprawdę bardzo długo czaiłam się właśnie na to stanowisko, właśnie to chciałam robić, a tutaj się okazuje, że nie ma tego aspektu stresującego, mam większy spokój w pracy, mam fajny team, ale okazuje się, że ja dalej nie czuję tego.
Ja się wtedy bardzo też zawiodłam, bo zależało mi, żeby gdzieś tam się rozwijać, a ten awans miał mnie ucieszyć, ale ucieszył mnie tylko w tym małym punkcie samego faktu, że to awans, ale dalej czułam, że nie dam rady dać siebie więcej, chociaż ambitnie na początku do tego podeszłam i chciałam pokazać, że warto, że mnie przyjęli, to ja później się już wypalałam. Relacja z korporacją jest dziwna, to jest taka według mnie toksyczna relacja, w jeden sposób czujesz, że nikt Cię tam nie potrzebuje, a z drugiej strony od czasu do czasu daje Ci takie zastrzyki trochę prestiżu, trochę energii, trochę właśnie satysfakcji.
W korporacji ogólnie nie ma czasu na kwieciste opowieści, o swoim problemie, o tym, że Ci system nie działa. Tutaj liczy się precyzja wyrażania myśli, to przede wszystkim, trzeba działać, liczy się efektywność, good wiedzy, żeby zapamiętać to wszystko. Jeśli jest jakaś firma, która działa globalnie, ona musi mieć ustalone z góry zasady, żeby wszystko spotykało się ze standardami firmy, więc jest multum plików, good wiedzy w korporacji jest potrzebne, żeby zapamiętać te wszystkie reguły, elementarze do każdego przypadku i trzeba po prostu to ogarniać. Trochę korporacja to tabelka, to liczby, to excel, nawet nie trochę. W sumie korporacja głównie z tym mi się kojarzy. Jesteś wodą na młyn dla dużej machiny.
Zauważyłam, co robi najbardziej gęstą atmosferę w korporacji, to jest to, że czujesz, że dajesz z siebie wszystko, że dajesz dużo i ciągle tylko się dowiadujesz, że trzeba więcej, że trzeba lepiej i gonisz jakieś takie nierealne standardy. Tracą gdzieś po drodze satysfakcji, więc jest to poniekąd dobre dla osób, które chcą przyjść do pracy i po prostu tylko pracować, bo czasami można się wyłączyć i po prostu skupić się na tym, żeby pracować i pracować. To zależy na pewno od branży, od firmy, od stanowiska, ale to jest to, co pamiętam.
Także z moich obserwacji i rozmów z innymi ludzie często czują się w korporacji, że wylewają swoje poty i ciężko pracują na sukces, którego za bardzo też nie widać. Pracowałam przy przeprowadzkach i pakowałam pudła, to mogłam fizycznie zobaczyć, okej, dobra, te książki już są spakowane. W korporacji jest tak, że ciągle napływają do ciebie nowe, nowe, nowe zlecenia, nowe zadania do zrobienia w tym systemie, że nie jesteś w stanie nawet za bardzo monitorować i czuć satysfakcji z tego, ile dzisiaj zrobiłeś, po prostu od 8 do 16, po prostu regularnie musisz robić i to samo i po prostu odhaczać, odhaczać, odhaczać, odhaczać.
To jest to, co było u mnie i mimo tego, że czasami zmieniają się przypadki, wiadomo, bo trafiasz na innych ludzi, bo trafiasz na inny przypadek, bo tym razem musisz się skontaktować z tą osobą, a tym razem z tą i znaleźć inne rozwiązanie, to jednak cały czas to jest takie, że nie ma tej takiej chwili wytchnienia i tej satysfakcji na koniec, aaa, dobra, jest super, bo ciągle ci coś napływa, więc to było dla mnie osobiście bardzo frustrujące.
Ważnie w pracy są też ludzie, u mnie w pracy byli super ludzie i ja naprawdę mam takie fajne wspomnienia, też sprawiali, że chciało się pracować i był taki luźny klimat, więc to jest fajnie, wiem, że są w niektórych korpo mega spięte atmosfery, że wszyscy wiecie, nikt się do siebie nie odzywa, tylko komputer i tak dalej. U nas było jednak fajnie, luźnie, co też bardzo wpływa na to, jak dobrze wspominam moją firmę, mimo tych wszystkich korporacyjnych minusów. To, co też jest trochę takie demotywujące, to fakt, że właśnie jesteś bardzo anonimowy. Jest tysiąc pracowników, kilkadziesiąt działów, kilkanaście osób w teamie i swojego szefa nie znasz osobiście.
Prawdopodobnie gdybyś chodził po mieście i powiedział mu dzień dobry, to on by sobie pomyślał, boże, co to za laska, a dobra, to pewnie skorpo, bo przecież mam 500 pracowników pod sobą. Więc jest taka trochę anonimowość, mijasz ludzi, nie znasz ich do końca, nie czujesz, że masz do końca jakieś tam wielkie znajomości, no dobra, chyba że pracujesz po kilka lat, 5-6 lat w firmie, to wtedy widać, że są już te grupki porobione, że ludzie się znają. Ale myślę, że mniejsze firmy dają większą możliwość pokazania siebie, w ogóle poznania się nawzajem. W mniejszych firmach bardziej możesz wykazać się swoją kompetencją, możesz bardziej pokazać jakieś swoje umiejętności miękkie, czy jesteś komunikatywny, czy dobrze pracujesz w grupie.
Jakby na samym początku widać, czy jesteś ogarnięty. A właśnie w korporacji jest tak, że za bardzo nie liczy się to, jaki jesteś, co z jednej strony może być plusem i z drugiej strony minusem. Poza tym, co jeszcze chcę powiedzieć, co jest dość frustrujące, myślę, w korporacji to to, że ciężko jest zobaczyć, jak inni sobie radzą. Po prostu siedzisz przy komputerze i nie możesz podpatrzeć jak ktoś pracuje, zastanawiasz się dlaczego ten ktoś jest rozumiany jako lepszy. Nie wiesz, bo tak naprawdę nie jesteś w stanie skontrolować w ogóle jego pracy, zobaczyć ile on tym razem zrobił, ile nie zrobił, nie masz wyglądu do jego statystyk i to jest takie niezdrowe.
I tutaj pojawia się właśnie ten wyścig szczurów tego, że są ustalane jakieś normy, my wszyscy do nich dążymy, wiecie, zasapani, żeby wyrobić to wszystko, ale tak naprawdę patrzysz i każdy siedzi przed komputerem i nie wiesz jak oni pracują, co oni robią. Możesz zobaczyć to pracując w restauracji, pracując w teamie, gdzie widzisz fizycznie kto ile robi, czy się opiernicza, czy się nie opiernicza. Ciężko jest ci też w ogóle samemu zrobić jakąś ewaluację własnej pracy, bo jedynie do czego możesz się przyczepić to do tego, że taki procent w tym miesiącu mi się. . . Ach, i te procenty, więc do czego zmierzam? Do tego, że to zależy ogólnie.
Myślę, że są osoby w korporacji, które się odnajdą, bo jest tam wiele plusów, na przykład takich, że nie musisz za bardzo się zawsze starać, bo korporacji też zależy na tych pracownikach i doceniają pracowników, którzy po prostu są regularni, którzy są uczciwi, którzy przychodzą i pracują. Nie musisz koniecznie mieć takie ambicje, żeby rwać się do każdego projektu dodatkowego i tak dalej. Możesz po prostu pracować dobrze i korporacja to lubi, więc to jest też fajne, że z jednej strony jest presja, ale jeśli wrzucisz sobie na luz i będziesz mieć to swoje tempo pracy, niekoniecznie jakieś wygórowane super, to możesz się tak naprawdę nawet trochę zamknąć w sobie i skupić się tylko na pracy.
To też zależy już naprawdę od osobowości, od cech charakteru. To widać, są osoby, które pracują po kilkanaście lat w korporacji i nic ich nie rusza, dla nich jest ok, a są osoby, które przychodzą na dwa miesiące i zwiewają, bo myślą, o Boże, jaka presja w ogóle, nie podoba mi się, bo ja chcę coś bardziej kreatywnego, nie? To każdy musi już sam stwierdzić, na co chce poświęcać te osiem godzin. Czy są osoby, które czują spełnienie w korporacji, że realizują to coś dla siebie? Jestem ciekawa, dajcie znać w komentarzach, czy jest tam ktoś, kto idzie do pracy i sobie myśli, wow, dzisiaj robię to, to co lubię.
Dobra, przejdziemy sobie do plusów i minusów, które wypisałam i one są bardzo takie obiektywne. Mam wrażenie, że to są fakty. Porównałam sobie je z Internetem, więc potwierdza się. Regularność i przewidywalność godzin, czyli 8. 16, 9. 17, jeśli ktoś dba o swoje życie prywatne i tą sferę właśnie work-life balance, że wieczorami zawsze może sobie coś zaplanować, to jest plus. Czyli super, albo dostajesz od czasu do czasu jakąś kartę do wydania w mpiku, dekatlonie, masz też multisporta, czyli możesz chodzić na siłownię. Opieka zdrowotna też jest plusem. Młody zespół, różnorodność, czyli niekoniecznie zawsze młody, ale różnorodność i też właśnie kulturowa, narodowościowa i też różnorodność ludzi.
Są ludzie z różnych branż, różne rzeczy w życiu robili i są w różnym wieku i to jest fajny taki miszmasz. Możliwość awansu i zmiany stanowiska. To jest fajne, jeśli masz tyle działów w swojej firmie. Ktoś jest od komunikacji, tutaj ktoś jest może od marketingu, a tutaj ktoś jest może od kontroli jakości. Zawsze są HR-y, zawsze jest jakaś księgowość, więc tak naprawdę zaczynając od zera możesz wymyślić sobie jaką możesz wykonać ścieżkę kariery w firmie. Pensja na czas i całkiem spoko. Pensja to fakt jest zawsze na czas i w przeciągu roku można dość sporo więcej zarobić, począwszy od tego ile dostajesz pieniędzy na rękę na początku.
Im dłużej pracujesz w korporacji tym co roku dostajesz jeszcze więcej kasy. Premie, czyli premie miesięczne, kwartalne, spotkania integracyjne, które dają poczucie przynależności i integracji z firmą na co korpo liczy. Musiałam sobie dopisać swoje. Czyli impreza zimowa, impreza letnia, imprezy za darmo. Jesz ile chcesz i pijesz ile chcesz. To też jest plus na przykład w porównaniu z pracą nauczycielki na przykład, albo jakiegoś przedstawiciela handlowego. Nie masz ani telefonu firmowego, ani nie robisz niespogodzinach, tylko wychodzisz. Dziękuję, do widzenia. Nie musisz przychodzić do pracy z humorem. I to fakt. Nikt nie oczekuje od Ciebie, żeby być, aaa, cześć, witam wszystkich, bardzo serdecznie.
Tylko siadasz, wchodzisz, okej, wszyscy widzą, masz gorszy humor i możesz sobie tak pracować, możesz sobie tak pracować, po prostu lubisz. I nikt Cię za to nie wyrzuci, bo pracujesz dobrze. I tyle. I to jest według mnie plus. Darmowa kawa i owoce. To jest ostatni plus jaki wypisałam. Minusy. Konieczność realizowania nierealistycznych celów. No po prostu. Myślę, że to mówi samo przez się. Jak jest dużo pracy i czujesz tą presję, żeby być docenione, żeby dostać premię, to musisz się trochę zaharować. Pewno też zależy od działu. Rewalizacja wyścig szczurów, walczenie o posadę o względy. Poniekąd jest. No jest.
I ludzie za bardzo o tym nie rozmawiają. Jeśli masz jakichś bliskich znajomych, idziesz sobie z nimi na kawkę do kuchni, to faktycznie możesz się trochę podzielić tym, że wydaje Ci się, że ta osoba się trochę bardziej podlizuje, a ta trochę jest za bardzo doceniana, chociaż tamta druga osoba robi więcej. Ale tak to będzie zawsze wyglądało. Myślę, że to też kwestia tych ocen trochę. Dostając jakąś ocenę, też chcąc niech coś porównujesz się, tak samo jak w szkole, dostajesz czwórkę, a ktoś dostał piątkę, to czujesz się gorszy, czujesz czasami, że to jest niesprawiedliwe i tak dalej.
Też jest nam takie sytuacje, że ludzie mieli wrażenie, że dużo robią i naprawdę mogli się popisać tu jakimś dodatkowym projektem, wyjściem z jakąś taką inicjatywą. Koniec końców przychodzi rok podsumowań i jest tak, no dostajesz trójkę, czyli dostateczne, bo sorry, ale nie wstrzeliłeś się w te widełki, jeszcze tak drakowałoby w 10% i dostałbyś czwórkę, na przykład. I to jest to, że, o sorry memory, narobiłeś się, ale nie wstrzelasz się. To jest smutne. No tak, ale to też może być plusem, na przykład ktoś, kto nie chce się w ogóle z poufalać i przychodzi do pracy tylko zarobić kasę, nie chce łączyć tego z czymś zasadfakcjonującym, to to na pewno będzie plus. To już mówiłam.
Na open space jesteś skazany na różne osoby, które mogą Cię w jakiś sposób denerwować, źle na Ciebie wpływać, albo masz obok siebie osoby, które na przykład lubią bardzo zimno, a Ty lubisz ciepło, więc widzisz dużo osób w kocach, a dużo osób widzisz w sandałach i jedna osoba nie rozumie, dlaczego Ty przychodzisz w sandałach, a ktoś nie rozumie, czy Ty jesteś powalony, że siedzisz pod kocem. Także klimatyzacja ma negatywny wpływ trochę na relacje wśród ludzi i ja miałam problemy ze zdrowiem. Pamiętam, bardzo mi to siadało na drogi oddechowe, bo non stop wiało zimno, a nie jestem przyzwyczajona i nie lubię. Jeszcze jednym minusem jaki wypisałam to bieżący dostęp do Twojego komputera i wyników.
To niekoniecznie tylko w systemie korporacyjnym, ale ogólnie Twój kierownik może monitorować Twoją pracę non stop, wejść Tobie na system i zobaczyć co w tym momencie robisz. Wiem, że są inne prace, które też mają takich czasami dziwnych szefów, że nie możesz w ogóle wejść na YouTube, a nie puści sobie piosenki w tle. Wiem o tym, że tak jest. To mnie zainspirowała jedna z Was, napisała mi na Instagramie, że ona właśnie zwolniła się z korporacji, bo kierownik był bardzo monitorujący i sprawdzał non stop co się robiło. I to zabijało gdzieś tam zaufanie, a jak nie ma zaufania to pracownik też nie jest tak bardzo wydajny i tak bardzo efektywny, bo czuje się obserwowany.
I kiedy czujesz się obserwowany to nie potrafisz pracować na najwyższych obrotach, bo boisz się non stop, że coś spierniczyłeś znowu. Wiesz o co chodzi. To zależy już od kierownika, zależy w jakim teamie. Ale tak, no ani nie odradzam korporacji, ani nie polecam. To naprawdę musicie zobaczyć czy rezonujecie w ogóle z tego typu pracą. Wiem, że to jest bardzo bezpieczna opcja, taka regularna z fajną pensją i z różnymi innymi dodatkami. Coś wewnętrznie mi nie dawało spokoju i myślę, że po prostu to był ten cały system. I brak satysfakcji z tego, że ja nie mogę dać do tej pracy tej cząstki siebie.
Poza tym też mam sporo umiejętności miękkich, które według mnie były duszone w zarodku w korporacji. Ja po prostu czułam, że się duszę, że przy tym biurku już nie mogłam wytrzymać. No, w każdym razie ja chciałam spróbować czegoś innego. Ja ciągle mam taką myśl, że w sumie jeszcze jestem młoda, nie mam tak wiele zobowiązań w życiu, że mogę spróbować inną ścieżkę i po tym wszystkim mam tak, ok, dobra, Drogowska spokazuje mi w tamtą stronę. Nie jestem w stanie się tutaj spełnić. Na chwilę obecną jestem szczęśliwa. Nie mówię, że nigdy do korporacji nie wrócę, bo to by było kłamstwo.
Ja nie wiem co przyniesie czas i nauczyłam się, żeby nigdy nie mówić nigdy, bo to naprawdę różnie bywa. Dajcie mi znać jakie są według was plusy i minusy, żeby osoby, które planują albo które chciałyby tutaj jakby podyskutować miały jakąś taką kopalnię opinii w komentarzach. Mam nadzieję, że byłam tutaj obustronna, nie chciałam, żeby to było takie jednostronne. Bardzo obiektywnie to powiedziałam. Uważam, że korporacja ma sporo plusów. Dziękuję serdecznie za oglądanie i widzimy się w następnym filmiku. Haaa, moje blacy. Dzięki, papa. .
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.