TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Moją gościnią jest pani mecenas Agnieszka Tłaszewska, pełnomocniczka z wroty bankowe. pl w sporach z bankami. Dzień dobry pani mecenas. Dzień dobry, witam serdecznie. Mam tutaj trochę danych dotyczących zadłużenia Polaków i one nie brzmią dobrze, powiedzmy sobie jasno i podam, pani to zna na pewno, ale to jest coś dla was. Statystycznie na każdego Polaka to są dane z września bodajże ubiegłego roku, czyli 2022. Statystycznie na każdego Polaka przypada ponad 29 tysięcy złotych kredytu bądź pożyczki. Co więcej zwiększa się odsetek kredytobiorców, którzy nie spłacają swoich zobowiązań na czas. Najnowsze dane Big Info Monitor, to jest raport z września 2022 roku, tak jak powiedziałem pokazuje, że w Polsce jest 2 miliony 680 tysięcy dłużników.
Ogólna kwota zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych wynosi na drugi kwarta ubiegłego roku, według Związku Banków Polskich i raportu Amron Sarfin, trochę ponad pół biliona złotych. Prawie 2,5 miliona Polaków ma czynne umowy kredytowe i wielu Polaków nie spłaca w terminach i tak dalej, są też dane na ten temat. Czyli to jest fatalna sytuacja wielu Polaków, wielu rodzin. Absolutnie nie, bo mimo, że Polacy są narodem bardzo zaradnym, jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe mamy jedną z wyższych spłacalności w całej Unii Europejskiej. Mimo, że mamy prawie najdroższe kredyty hipoteczne w Unii Europejskiej, nadal jednak Polacy są bardzo przywiązani do swoich nieruchomości, do własności.
Dla nich posiadanie własnego mieszkania jest priorytetem i nie będą regulować innych zobowiązań, a kredyt mieszkaniowy jest zawsze na pierwszym miejscu. Proszę mi wierzyć, że Polacy zawsze pożyczą, sprzedadzą coś i zapłacą tę ratę. Mimo, że te raty w ostatnim czasie, niezależnie czy ktoś ma kredyt złotówkowy czy w walucie obcej, wiadomo, że we Francu Szwajcarskim, te raty się często podwoiły. Aż podwoiły. Ja rok temu byłam na strajku kredytobiorców w złotówce i tam przede wszystkim protestowali ludzie, którym rata skoczyła z 1000, 1200 na 2 200, 2 400. Wydaje się, że to nie jest duża kwota u nas w Warszawie i u nas nie ma takich kredytów hipotecznych na ratę 1000 złotych kiedykolwiek.
Ale dla tych ludzi, którzy przyjeżdżali z poza Warszawy, dla nich, ktoś zarabia 4 tysiące złotych, mąż zarabia 4 tysiące złotych, mamy dwójkę dzieci, mamy kredyt. Podwyższenie kredytu z 1000 na 2 tysiące totalnie rozwala budżet. Umówmy się, że oni nie mają możliwości dorobienia, mają rodziny, mają dzieci i sytuacja jest dla nich bardzo ciężka. I to był protest, na którym Pani była. Ale z tego protestu pewnie nic nie wyniknęło. Nic nie wyniknęło. Oczywiście tam jakaś petycja może do premiera została złożona. Jednak problem kredytów hipotecznych w złotówce jest mniej medialny.
Oczywiście on się coraz bardziej rozrasta w porównaniu z kredytami frankowymi, gdzie ciągle mamy orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które są sensacją medialną i na nich się skupia cała uwaga. Ale gdzieś powolutku kapią te pozwy również dotyczące kredytów złotówkowych. No właśnie Pani mecenas, bo tak jak Pani mówi o kredytach frankowych, o frankowiczach mówi się dosyć często. I są te kolejne orzeczenia TSUE i tak dalej. A Pani teraz mówi o sprawie kredytów złotych. Jaka to jest skala? O co chodzi? Kredyty walutowe zakończyły się w 2012 roku. Już ich nie udzielano. Zauważono może sektor, może naciski KNF. Te nacisk na kredyty walutowe spadł znacząco w tych latach. Nacisk w sensie? Na sprzedaż.
Bo jednak problem kredytów frankowych bierze się z tego, że był ogromny nacisk na sprzedaż. I jeżeli w 2007 roku ktoś chciał wziąć kredyt, w większości, i to dosłownie 60-70% przypadków, on musiał praktycznie wziąć kredyt frankowy, bo jemu tak to sprzedawano. Jego wprowadzano w błąd, jego nieinformowano o ryzyku. I mówiono tak, zobacz masz zdolność w złotówce na 200 tysięcy, czyli kupisz sobie 40 metrów pokój z kuchnią, masz dwójkę dzieci bez sensu. Jak weźmiesz we franku, to dostaniesz 60 metrów. Zobacz, miał 2 pokoje, sypialnie, salon. Pięknie brzmi. Wyobraźnia działała. Umówmy się, kto by nie skorzystał z takiej możliwości. Więc to było bardzo kuszące. Dzisiaj problemem oczywiście są kredyty złotówkowe.
Może nie są tak dużym problemem jak się mówi w mediach, bo oczywiście są kancelariusz prawne, które się specjalizują, nakłaniają do składania tych pozwów, które są oparte o stawkę WIBOR, czyli tych złotówkowych kredytów. Wszyscy gdzieś tam na rynku, którzy są profesjonalistami, którzy dbają o dobro swoich klientów, mówią poczekajcie jeszcze, zobaczymy co sądy z tym zrobią. Bo problem polega na tym, że trzeba zbadać każdą umowę indywidualnie i zobaczyć, czy biorąc kredyt w złotówce, człowiek został faktycznie pouczony o ryzyku zmiany WIBOR-u. Abstrahując tego, że WIBOR nie odpowiada rynkowym wartościom pozyskania pieniądza przez bank, bo to teoretycznie jest WIBOR, ale istotne jest, czy w chwili zaciągania zobowiązania hipotecznego konsument został poinformowany, że jest coś takiego jak WIBOR.
WIBOR ustala taka i taka spółka na podstawie danych raportowanych przez 11 banków. My wyciągamy z tego średnio, to jest WIBOR i to jest element twojej raty i to się może zmienić sky's the limit. Tutaj może to rosnąć w niepotycznym tempie, tak jak dzisiaj mamy. I o tym nie byli informowani klienci? Bardzo wielu klientów nie było o tym informowanych. Ale informowanych w sensie zapisu w umowie, czy że nie było rozmowy na ten temat? Rozmów nigdy nie ma. Jeśli chodzi o to, że sam nabywałam kredyt hipoteczny, to radzałam wielu klientom, którzy zaciągali takie zobowiązanie i z obawą prosili, proszę spożyć na umowę kredytową.
Te umowy są nie negocjowalne praktycznie, ponieważ wzory tych umów musi zatwierdzać Komisja Nadzoru Finansowego, więc tam można zmienić drobiazg. I oni prosili o wyjaśnienie pewnych rzeczy, tylko parę lat temu nikt nie spodziewał się, że WIBOR może tak poszybować. To tak jak z Frankiem, nikt w 2008 roku, kiedy Frank kosztował 2 zł i pomyślał, że Frank może skoczyć do 5 zł. To było niewyobrażalne. To było niewyobrażalne, to się zmieniło w 2015 roku. Ale pani mecenas, jak nikt nie mógł tego przewidzieć, to do czego banki miały to przewidzieć? I teraz dobre pytanie, czy nikt nie mógł tego przewidzieć.
Bo jeżeli ktoś 20 lat trzyma kurs Franka, jak Szwajcarski Bank Centralny w ryzach, można się domyślić, że on kiedyś będzie musiał go uwolnić. Kiedyś nie można w nieskończoność w gospodarce rynkowej trzymać na łańcuchu tego wskaźnika. Więc było oczywiste, że to nastąpi. Co bardziej znami nici ekonomiści, w 2012 roku przewalutowali swoje kredyty. W 2013 roku, a wybuch nastąpił w 2015 roku. Tak samo z Wiborem. Zależy w jakim banku było zaciągane zobowiązanie w 2020-2021, gdzie te stopy zerowały. Stopy Wiborowe były praktycznie zerowe. W zależności od tego w jakim banku było zaciągane zobowiązanie, były różne pouczenia. W jednym banku było na 10 stron. Wibor może się zmienić. Twoja rata może wzrosnąć z 2000 do 8000.
W innym było, jest coś takiego jak Wibor, podpisuj, że jesteś świadomy ryzyka. Czyli tam gdzie te zapisy były długie, tak jak Pani to ujęła przed chwilą, to było ok. To było zachowanie fair wobec klienta. Pytanie, czy w chwili podpisywania umowy doszło do rozmowy przy takim stole i sprzedawca, doradca bankowy powiedział, proszę zapoznać się z tym ryzykiem, proszę być tego świadomy, to jest bardzo ważne. No moim zdaniem w 98% przypadków takich rozmów nie ma, tylko ja przychodzę, proszę podpisać dokumenty. No ok, ale jak to udowodnić, bo potem bank może powiedzieć, nie no rozmawialiśmy. To bank musi udowodnić. Słowo przeciwko słowom. I teraz jeżeli realnie w sądzie ważymy słowo konsumenta i banku, wygrywa konsument.
Bank nie ma instrumentów dowodowych wykazać, że Pani Alicja, która była w 2020 roku w poździerniku przy podpisaniu, pouczyła mnie. Te rozpotkania nie są nagrywane. I jakby doświadczenie życiowe pokazuje, że przy sprzedaży produktów bankowych nie ma tej rozmowy, nie ma wytłumaczenia i wiedza ekonomiczna Polaków nie jest rewelacyjna. I często oni się cieszą, że ktoś mi dał kredyt. I czasami wzięcie kredytu hipotecznego, jeżeli się jest przedsiębiorcą, ktoś jest na zleceniu, nie każdy pan chce dać. Więc jak dostaję kredyt, to podpisuję wszystko co mi dają. Bo chcę kupić to mieszkanie, bo mam marzenie, bo chcę to spełnić i mieć to w swoje mieszkanie. No dobrze, to teraz może zacytuję kilka zdań ze strony zwrotybankowe. pl.
Państwo tam opisują następujące sprawy. Wadliwe zapisy w umowach zabieranych na odległość. Błędy dotyczące warunków umowy. Błędna informacja na temat stopy oprocentowania i rrso. Błędna informacja na temat warunków odstąpienia od umowy. Źle przeliczane koszty kredytu na niekorzyść klienta. Oraz wiele innych błędów proceduralnych. Czyli to są te błędy, nieprawidłowości w umowach, które się znajdują i państwo potrafią je wskazać, wynaleźć. I wtedy można z tym iść do sądu. Tak, i mamy taką sytuację, że kredyty hipoteczne są dla zamożnego klienta. Nie każdy ma zdolność na kredyt hipoteczny. Więc większość narodu posiłkuje się kredytami gotówkowymi, tzw. konsumenckimi. Szacuje się według danych BIK-u, że 7,7 mln dorosłych Polaków posiada kredyt gotówkowy.
Czyli praktycznie co drugi dorosły Polak posiada kredyt gotówkowy, którego średnia wartość wynosi około 20 tys. zł. Pani mecenas, tylko uzupełni, bo ja mam takie dane, które są jeszcze bardziej imponujące. Zadłużenie w postaci pożyczek i kredytów ma ponad 15 mln Polaków. Co oznacza, że blisko 40% z nas ma aktywne zadłużenie. Tak, albo kredyt hipoteczny, albo kredyt gotówkowy, albo to i to. To też jest znaczna grupa konsumentów. Ale kredyty gotówkowe ważą łączne zadłużenie. Przy małym zadłużeniu 20 tys. zł na osobę, łączne zadłużenie wynosi 140 mln zł. Więc jest to ogromna skala. Te kredyty są nadal obsługiwane. Przy kredytach hipotecznych jesteśmy bardziej uważni, co podpisujemy.
A przy kredytach gotówkowych często klikamy je przez internet, przez aplikacje. Jest bardzo dużo ogłoszeń w telewizji, reklam. Jesteśmy torpedowani. Weź na wakacje, kup sobie nowy samochód, weź na komunię, weź na ślub, weź na wszystko. Kredyty konsumenckie są bardzo popularne, a tam niestety kryje się bardzo dużo nieprawidłowości. A tam niestety ma miejsce ani UOKIK, ani Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, instytucja powołana do ochrony konsumentów, która ma narzędzia finansowe nacisku na banków, ani Komisja Nadzoru Finansowego, nie zwraca szczególnej uwagi na te kredyty gotówkowe, gdy jest piękny temat kredytów hipotecznych. A jakie są błędy w tych kredytach gotówkowych? Czym się zajmuje spółka zwrotybankowe. pl? W umowie kredytowej często biorę 20 tysięcy złotych.
Bank dolicza mi przez to, że ja ci daję ten kredyt, 5 tysięcy prowizji za to, że ci udzielam tego. Musisz wziąć składkę ubezpieczeniową, musisz wziąć ubezpieczenie, bo ja muszę mieć zabezpieczenie, że ty spłacisz mi ten kredyt. To dolicza mi 10 tysięcy składki ubezpieczeniowej. Dodatkowo opłatę przygotowawczą za to, że się postarałem i zrobiłem umowę, 600 zł. Więc do kredytu 20 tysięcy złotych bardzo często średnio 15 tysięcy kosztów jest dorzucanych w związku z tym, że udzielam kredyt. To mówi pani jako przykład o tej kwocie. Załóżmy, że jest to 20 tysięcy i nam rośnie prawie do 40 tysięcy. Tak, do 35-40 tysięcy. I teraz na czym polega największy błąd? Na ruszenie trak odstępów.
Pani mecenas, proszę tu zrobić pauzę, ja spróbuję zgadnąć. Ja się na tym nie znam, ale może na prawdę. Podejrzewam, że jest tak, że potem klient kiedy spłaca kredyt, to np. odsetki dotyczą nie samej kwoty kredytu, ale również tych wszystkich kosztów, które zostały doliczone. Dokładnie. Tak absolutnie nie powinno być. Tak nie może być. Ja nie pożyczam według banku 20 tysięcy, w życiu przykładam, że ja pożyczam 20 tysięcy złotych, bo ja nie widziałam na oczy żadnych innych pieniędzy. A muszę płacić oprocentowanie umowne 9,99, 7% plus WIBOR, gdzie to się już robi 16% rocznie, od tych 40-35 tysięcy złotych.
Co mi wpływa na wysokość raty, na sposób spłaty tego zadłużenia, bo w pierwszej kolejności moje spłaty w pierwszym roku są zaliczane na pokrycie tych prowizji, składki ubezpieczenia obyj opłaty. Potem są odsetki umowne od tych 35 tysięcy złotych, a na końcu ten kapitał. Więc bardzo często w tych pierwszych ratach na kapitał idzie piękne 0 zł, albo złotówka, albo złotówka, bądźmy hojni. To rodzi tyle nieprawidłowości w umowie kredytu, bo zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim, zgodnie z prawem unijnej, dyrektywami, które określają warunki udzielania pożyczek konsumenckich bank lub instytucja pożyczkowa, ale dotyczy to bardzo często przede wszystkich banków, może naliczać odsetki umowne od udostępnionego kapitału. To jest tak, to są od wypłacanego udostępnionego kapitału.
Ja dostałam 20 tysięcy złotych, a oni naliczają od wszystkiego te odsetki. To powoduje, że mam błędnie wskazane RRSO, czyli rzeczywiste roczno oprocentowanie tego kredytu na moją niekorzyść. Ja myślę, że oni tak manipulują tymi danymi, które podstawia się pod algorytm wyliczający RRSO, że on daje zaniżający wynik. Ja myślę, że to RRSO jest 14%, a ono w rzeczywistości jest 18-20%. Stopa oprocentowania faktycznie nie wynosi 9,99%, a 12%. Mam inne warunki i terminy spłaty, inną kwotę kredytu, inne odsetki, inne koszty. Teraz powoduje to, że ja często, że kredyt, tu widzimy na przykładzie, że poszukałam 20 tysięcy, oni naliczają odsetki od 35, i ja realnie za 20 tysięcy muszę oddać 55 tysięcy, 60 tysięcy czasami.
Mamy sytuację, gdzie jeden z największych banków w Polsce pożyczył komuś 60 tysięcy złotych. To jest dokładnie case, to jest przykład z realnej umowy, a bank doliczył mu 60 tysięcy prowizji. Ustawa o kredycie konsumenckim mówi, że te koszty poza odsetkowe, czyli które nie są odsetkami umownymi, nie mogą przekroczyć 45% kwoty udostępnionego kapitału. A tu jest 100%. Bardzo często banki popełniają takie błędy. I jaka jest kara, jaka jest sankcja? Ale jeszcze przez chwilę o tych błędach. Banki popełniają takie błędy, ale co nieświadomie? W naszej ocenie absolutnie świadomie i celowo banki co miesiąc udzielają kredytów konsumenckich na kwotę 5,5 mld zł miesięcznie.
W sytuacji kiedy zdolność hipoteczna spadła wzrastają te kredyty gotówkowe, ich wielność sprzedaży. I teraz mamy sytuację, że oni sprzedają 5,5 mld. My szacujemy, że oni miesięcznie zarabiają na tych odsetkach od tego nieudostępnego kapitału miliard miesięcznie. Teraz jeżeli ja mam ryzyko, że dostanę karę umowną, najwyższa kara umowna udzielona za tego typu praktyki była nałożona w zeszłym roku, bodajże w listopadzie na Santander Bank Polska, wynosiła 32 mln zł. I była to kara za kilka lat działalności w ten sposób. I to jest kara nieprawomocna. Najwyższa kara nałożona na banki w tym kraju wynosiła 50 mln zł, została finalnie przez sąd wojewódzki uchylona. Więc 32 mln zł kary dla banku to jest nic.
I teraz jeżeli ja mogę zrobić miliard, czy ja nie poświęcę 32 mln kosztów, nawet niech ten bank zarobi 300 mln na tym, to ja 30 mln jestem w stanie sobie w koszty nadal zarobić. I teraz oczywiście UOKIK nakłada karę. UOKIK to widzi. UOKIK widzi, że oni błędnie określają stopy oprocentowania, błędnie określają RRSO właśnie przez to, że odsetkują te koszty kredytowe. I nakłada kary na nich. Tylko że to są kary 5 mln, 6 mln. Nakazuje im za przestanie tej praktyki. Oni po roku czasu znowu do tego wracają. Od razu praktycznie do tego wracają, bo im się to opłaca.
Pani mecenasem mi trochę przypomina sytuację w różnych takich mediach powiedzmy tabloidowych, które mają budżety na procesy o naruszenie dup osobistych na przykład. I to jest wkalkulowane w budżet, gdzieś tam wpisane. Czy tu jest coś podobnego? Absolutnie. Jestem o tym przekonana, bo bank, to są błędy bardzo często popełniane przez sektor bankowy. Oczywiście są firmy pożyczkowe, które też się popełniają. One są ostrożniejsze, bo mają mniejsze budżety. Mówimy teraz o parabankach? Tak zwanych parabankach. To są firmy pożyczkowe. One podlegają pod te same normy co banki w zakresie tych kredytów konsumenckich. Absolutnie bank jest uzbrojony również swoich prawników, swoich analityków. Jest pod nadzorem KNF-u. Bardzo ostrym się wydawało.
Takie błędy nie mogą być popełnione świadomie. To jest niemożliwe. Nieświadomie. Nie mogą być popełnione nieświadomie. Tak. Nie mogą być popełnione nieświadomie. To jest praktycznie niemożliwe. Więc moim zdaniem oni sobie absolutnie to kalkulują, bo znają sobie jaka jest kara za to, czym się zajmuje spółka zwroty bankowe. My analizujemy umowę kredytową i my zwracamy, my sprawdzamy czy jest prowizja, czy jest składka, jakie są koszty kredytu. My patrzymy czy bank, czy firma pożyczkowa odsetkowuje je, czy nalicza odsetki również od tej prowizji, od tej składki ubezpieczenia, od tej opłaty przygotowawczej. 99% przypadków, kiedy są te koszty, oni to robią.
I teraz co można zrobić? Bo absolutnie konsument nie jest bez rany. Konsument ma bardzo mocne narzędzie, o którym jednak się nie mówi. Narzędzie, które się nazywa sankcja kredytu darmowego, która jest w ustawie od 2011 roku, była w wcześniejzej ustawie, która regulowała kredyty konsumenckie. Jeszcze raz powiedzmy, sankcja kredytu darmowego. Bardzo ciekawe określenie. Słucham, słucham. Co to znaczy? Jest to instrument, który jest od kilku dziesięciu lat na rynku polskim i ono oznacza w uproszczeniu.
Jeżeli ja zobaczę w mojej umowie, że bank naliczył mi odsetki od mojej prowizji, to znaczy, że popełnił błąd w kwocie kredytu, w stopie oprocentowania, w warunkach terminu spłaty, w określeniu kosztów kredytu i wówczas zgodnie z artykułem 45 ustawy o kredycie konsumenckim, ja jako konsument składam oświadczenie. Drogi bank, w mojej umowie zauważyłam, że są błędy wymienione w tym artykule 45, które skutkują tym, że kredyt jest darmowy. Ja zwracam ci kapitał, ale ty na tym kredycie nic nie zarabiasz. On jest dla ciebie darmowy. Nie płacę kosztów, nie płacę nawet odsetek umownych. Zwracam ci wyłącznie sam kapitał. Umowa nadal trwa inaczej niż np. we kredytach frankowych.
Umowa nadal trwa, tylko jest sankcja kredytu darmowego. Ja spłacam wyłącznie sam kapitał, czyli te 20 tysięcy w tym przykładzie, a nie te 35 odsetkami, które wynoszą powiedzmy łącznie 50-60 tysięcy złotych. Ja spłacam 20 tysięcy złotych. I teraz konsument może to zrobić w trakcie trwania kredytu, albo maksymalnie rok, jak spłaci ostatnią ratę. I w tym okresie wystarczy złożyć takie oświadczenie, drogi banku korzystam z sankcji kredytu darmowego z uwagi na naruszenia w mojej umowie kredytowej. Gdy konsument sam składa to oświadczenie, wystarczy taka treść dosłownie, bo konsument nie jest profesjonalistą. My jako profesjonaliści, jako spółka, zwrotybankowe. pl, my piszemy, wskazujemy te naruszenia i my wskazujemy jaki jest koszt tego.
Ponieważ kiedy ja złożę w trakcie trwania umowy kredytowej takie oświadczenie, korzystam z sankcji kredytu darmowego, bank musi mi oddać to, co mi bezpodstawnie pobrał. A pobrał mi prowizję i odsetki umowne od tych wszystkich kosztów, od tego wszystkiego. I proszę sobie wyobrazić, że z naszych analiz wynika, że średnio konsument, który ma kredyt, który już trwa rok, dwa, nawet czy czasami krócej, średnio jego roszczenie wobec banku wynosi 20 tysięcy złotych. Również 20 tysięcy złotych, tak jak w naszym przykładzie. Bo ponieważ mamy tak wysokie koszty udzielania tych kredytów, przede wszystkim to roszczenie obejmuje zapłaconą prowizję, która jest od razu pobierana przy uruchomieniu kredytu. Ja tych pieniędzy nauczyłem, nie widzę.
Ja widzę potem w umowie, o 10 tysięcy złotych było. My rozmawiamy z tymi ludźmi i ci ludzie są często zaskoczeni. I mówi na nas klientka, ja brałam 55 tysięcy, co wy mi tu gadacie. My patrzymy w umowę, o 85 tysięcy masz pani. Ona mówi, jak to, jak to? Ubezpieczenie, jakie ubezpieczenie? Ja nie brałam żadnego ubezpieczenia. I ludzie są naprawdę zszokowani, bo oni nie wiedzą, że takie były koszty. Oni często przez aplikację, w jakimś punkcie w mniejszych miastach są takie punkty kredytu ubezpieczenia, tam ludzie biorą te kredyty. I tam się po prostu daje dokument, naprawdę nikt tego nie czyta.
I potem jest ogromne zaskoczenie, jak to, to ja płac odsetki umowne od 85, a nie 55. I się robią wielkie liczby. Bo ten klient po prostu chce dostać ten kredyt i nie patrzy na te wszystkie dodatkowe rzeczy. Ale co by było, panie męcenasie, gdyby popatrzył na te dodatkowe rzeczy i zobaczył jakie są te dodatkowe koszty i że de facto nie bierze 50 tysięcy, tylko 80 tysięcy. Co ten klient biedny mógłby zrobić? Czy on powiedział bankowi Drogi Banku, ale to chyba nie tak. Nie, nie, to ja nie chcę. To zmieńmy te umowy.
Mógłby to? Mógłby, znaczy no mógłby, tylko to jest rozmowa z instytucją, która ma taką przewagę dominującą nad konsumentem, że jej się nie opłaca w takim razie rozmawiać z takim konsumentem. Słuchaj, ja na twoim miejscu mam 10 hannych na pożyczkę. Nie chcesz to iść do drugiego banku, gdzie ci dadzą jeszcze więcej. Dlatego realnie nie ma możliwości negocjacji tych umów. Nie ma. Zresztą też KNF, on musi zatwierdzać te wzory, tak jak są zatwierdzone wzory umów deweloperskich, u deweloperskich, u deweloperów, gdy są te rachunki powiernicze. Tak samo kredyty hipoteczne, umowy kredytu hipotecznego, umowy jakichkolwiek kredytów, musi je KNF zatwierdzić. I tam pole manewru jest, no nie ma, nie ma, nie ma takiej możliwości.
Dobra, czyli teraz jeszcze raz, ja spróbuję powtórzyć to, co pani mecenas powiedziała. Dotyczy to tych klientów, których umowy trwają, czyli oni spłacają, są w trakcie spłacania kredytów oraz tych, którzy spłacili już kredyt, ale nie minął więcej niż rok. Tak jest. I teraz załóżmy, że pierwsza rzecz, żeby on przyszedł do państwa, to on musi w ogóle wiedzieć, że ma z czym przychodzić, że ma po co przychodzić, więc jak rozumiem, państwu zależy na tym i państwo walczą o większą świadomość klienta, edukują państwo klientów, żeby oni wiedzieli w ogóle, że jest sens, że przychodzić i jest o co walczyć. Tak jest, tak jest.
No ale dobra, no to załóżmy, że mamy tego świadomego klienta, który już się dowiedział, że może warto sprawdzić, co tam jest w tej umowie, przychodzi do państwa. No i załóżmy, że widzicie, że wziął to przysłowiowe 20 tysięcy, ale w umowie jest 40 tysięcy. Co wy wtedy robicie? Co się dzieje? My wówczas zawieramy z tym konsumentem umowę. Mówimy tak, drogi konsumencie, my bierzemy na siebie wszystkie koszty, czyli opłatę sądową, koszty prawnika, koszty korespondencji z bankami i my za ciebie walczymy. My walczymy na twoją rzecz. Jak wygramy, to dzielimy się tym, co odzyskamy. To 50 na 50.
I w naszej ocenie jest to bardzo uczciwa propozycja, ponieważ te spory nie są proste, ponieważ banki doskonale wiedzą, co chronią. A chronią 140 miliardów w swoich kapitałach, gdzie dzisiaj ryzyko z franków jest szacowane na niecałe 100 miliardów złotych. A tu jest więcej. To jest większy problem dla sektora. Czy jeszcze raz to jest za kwota? 140 miliardów złotych. To jest kwota, którą my szacujemy, że to jest realnie wartość niesłusznie pobranych kosztów przez banki. Ponieważ zgodnie z raportami BIK-u kredyty gotówkowe ważą 156 miliardów złotych. Tylko że banki raportują do BIK-u kwotę wypłat, a nie kwotę ile faktycznie zapisują sobie w notyściku, że musisz mi ją oddać.
Czyli nie zapisują tych 40 tysięcy, tylko raportują 20. W naszej ocenie faktyczne zadłużenie Polaków z tych umów kredytowych, z tych, co banki uważają, że konsumenci muszą oddać, jest po 300 miliardów. Więc faktycznie z tego naprawdę, licząc bardzo ostrożnie, około 140 miliardów jest naprawdę do odzyskania niesłusznie pobranych odsetek, prowizji, może i składek ubezpieczeniowych. Ponieważ Santander dostał, to jest informacja publiczna ujawniona w decyzji prezesa UOKIK-u, dostał karę 32 milionów za to, że odsetkował koszty składki ubezpieczeniowej. I za to dostał 32 miliony złotych. Więc my dzisiaj tego nie robimy, bo uważamy, że to może być ryzykowne dla klienta, żeby dochodzić również składki ubezpieczeniowej, którą mu również pobrano, której on na oczy nie widział.
Bo Santander Polska daje swojej siostrze albo spółce matce tą składkę ubezpieczeniowej, jeszcze pobiera prowizję 70% za to, że to ubezpieczenie mi wcisnął. Więc ja nadal tych pieniędzy nie widzę. I też uważamy, że nie powinno się tego odsetkować. I UOKIK potwierdził to w ostatniej decyzji, że faktycznie nie można tego robić. Jest to naruszenie zbiorowych praw konsumenta. Więc my bierzemy na siebie całe ryzyko dochodzenia tych roszczeń z bankami i długiej walki. Naszej ocenie maksymalnie jednak czas sporu z bankiem tutaj będzie wynosił do 24 miesięcy maksymalnie, ponieważ to jest jednak rozpoznawane przez sądy rejonowe, które działają szybciej. Też możemy tą właściwością miejscową, nie musimy w Warszawie się procesować, możemy w całej Polsce.
Ale my bierzemy na siebie również te koszty postępowania apelacyjnych, bo banki będą walczyć do umarłego. Nie podadzą się łatwo. Więc my bierzemy na siebie całkowity koszt tego postępowania. Wygramy, dzielimy się z konsumentem. Dobra, to jeszcze wracając do tego naszego przykładu. 200 tysięcy wziął klient taki był ten kredyt, ta pożyczka, ale do tego były te koszty. Wyszło prawie 40 tysięcy i państwo walczą o odzyskanie jakiej kwoty? My, tak i teraz powiedzmy, że wziąłem 20 tysięcy złotych, to liczono mi 5 tysięcy prowizji. Ja już zapłaciłam 10 tysięcy odsetek umownych. 10 tysięcy, bo jak weźmiemy sobie harmonogram spłaty kredytu, ja tam mam ratę kapitałową i ratę odsetkową.
I powiedzmy, że wychodzi, że już zapłaciłam 10 tysięcy odsetek plus zabrali mi tą prowizję, moim roszczeniem jest 15 tysięcy złotych. Roszczenie obejmuje zapłacone odsetki umowne i prowizję, które od razu mi ściągnięto przy uruchomieniu kredytu. I konsument ma 15 tysięcy złotych. I proszę sobie wyobrazić, że bardzo często mamy sytuację przy mniejszych kredytach. Firmy pożyczkowe, 7 tysięcy pożyczki, 7 tysięcy prowizji, dokładnie taka sama kwota. I okazuje się, że po roku czasu trwania tego kredytu konsument może od takiej spółki odzyskać 9-10 tysięcy złotych więcej niż pożycząc. Więc oni sobie doskonale znają sprawę z ryzyka, jakie jest związane z tą sankcją kredytu darmowego. Więc bardzo tego bronią.
I nie ma możliwości załatwienia tej sprawy bez postępowania sądowego. Jakąś ugodą czy czymś takim? Absolutnie nie. Banki nie idą w tym kierunku, ponieważ im się to powiedzą, że zawrą 5-6 ugód i wyleje się lawina tych roszczeń. Wcześniej spółka zajmowała się takimi roszczeniami o zwrot prowizji. Gdy kredyt został wcześniej spłacony przed terminem, konsumentowi przysługiwało rozliczenie kosztów za czas niewykorzystany. Czyli przybłogę wzięłam w 2018 20 tysięcy złotych, dostałam te 5 tysięcy prowizji, tą składkę. Po 6 miesiącach spłaciłam kredyt. Wygrałam w TOTKA, spłaciłam. Bank powinien mi oddać prowizję za niewykorzystany okres. Wzięłam już na 2 lata. To za 18 miesięcy powinien mi tę prowizję oddać. Składkę ubezpieczenia mam wszystkie koszty.
Powinien mi oddać. Tam średnia wartość roszczenia była 3 tysiące 600. Bo w umowie było zapisane, że jest taka możliwość, żeby wcześniej przed terminem spłacić kredyt. Absolutnie. To jest święte prawo w każdym praktycznie zobowiązaniu, jeżeli nie zostanie włączone. A absolutnie w umowach kredytu konsumenckiego można spłacić swoje zobowiązanie wcześniej. I wówczas przysługuje mi ten zwrot tych kosztów niewykorzystanych. Musiało niestety dojść do życzenia TSUE w 2019 roku, które wywróciło ten rynek do góry nogami. I TSUE powiedziało tak. Kiedy wcześniej spłacisz kredyt konsumencki, należy ci się zwrot tych kosztów, których nie wykorzystałeś. Bo miałeś prowizję udzieloną na 2 lata. Aż TSUE się musiało wypracować w tej sprawie. Tak jakby to nie było jasne.
Ale dlaczego pani mówi, że niestety? Bardzo często polskie sądy występują do Trybunału z pytaniami o potwierdzenie treści przepisu. Zdają sobie wagę. Cała sprawa frankowa, tak naprawdę sprawa kredytu frankowych czy sprawa tych zwrotów prowizji wynika z braku odwagi często składu sędziowskiego, zasądzenia określonych kwot. To jest niebezpieczne dla sektora bankowego. Chcę mieć podkładkę, brzydko mówiąc. Chcę mieć potwierdzenie w najwyższym sądzie Trybunału w Unii Europejskiej, że mam rację. I oni potrzebują odwagi, żeby zasądzać, orzekać zgodnie z literalną przepisów prawa. Bo o tej sankcji kredytu darmowego, ona wynika wprost z treści przepisów prawa. To nie jest kwestia interpretacji, wykładni, jakiegoś komentarza. Właśnie, czyli nie ma takiej potrzeby, żeby aż CUE się wypowiadało na ten temat? Tak, tak, tak.
No dobra, ale się wypowiedziało, potwierdzając te przepisy. Bo teraz, bo w tej sankcji kredytu darmowego jeszcze wprost się nie wypowiedziało, ale w tym poprzednim tak. I CUE się powiedziało, tak ja potwierdzam, gdy wcześniej spłacisz kredyt bank musi ci rozliczyć koszty kredytu. A banki tego przez lata nie robiły. Nie robiły, nie robiły. I do dzisiaj, proszę mi wierzyć, czasami trzeba iść do sądu, żeby odzyskać swoje pieniądze, mimo że WOKIK o tym mówił. KNF nakazuje rozliczać te prowizje. CUE się jednoznacznie wypowiedziało, nadal jest opór w bankach. Dlaczego? Ponieważ one czekają, aż te roszczenia się przedawnią. Mówimy o roszczeniach, które są średnio, ważą jeszcze 10 miliardów złotych, a banki cierpliwie czekają. Aż się przedawnią? Aż się przedawnią.
A ty zaraz, zaraz, ale mówimy o tym roku od wygraśnienia obowy? Nie, mówimy jeszcze o tych starych, o kredytach, które wcześniej spłaciliśmy. Jeżeli np. zamknąłam kredyt w 2019 roku, spłaciłam go wcześniej. Bardzo prawdopodobne, że bank, mimo obowiązku ustawowego, nie zwrócił mi z automatu tych kosztów nadpłaconych. I teraz moje przedawnienie trwa 6 lat do 2025 roku. I bank cierpliwie czeka, żebym ja się nie upomniałam. Cicho? Cichutko. Nie ma problemu, nie ma problemu. Mamy sytuację, że przed 18 lipca 2018 roku okres przedawnienia wynosił 10 lat. Czyli powiedzmy w 2013 roku spłaciłam kredyt w grudniu, ja mam do grudnia, mogę jeszcze żądać tych zwrotów tych kosztów.
Cichutko siedzą, nikt o tym nie wspomina, a banki cierpliwie czekają, aż te roszczenia się po prostu przedawniają. Czy zna pani takie przypadki, że klient zadał pytanie bankowi, klient, który właśnie spłacił wcześniej przed terminem swój kredyt. I zadał pytanie bankowi, który siedział cichutko. Drogi banku, a czy mi się nie należą jakieś tam zwroty w związku z tym, że szybciej spłaciłem kredyt? Czy zna pani takie przypadki, że były takie pytania i jakie były reakcje banku wtedy? W ostatnim czasie, z uwagi na faktyczny nacisk ułokiku, żeby to rozliczać. Jeżeli pan dzisiaj by upomniał się o swoim kredyt z 14, 15, 16, bank powiedział mi, o Jagapa, faktycznie należą ci się pieniądze. I zadałby.
Dzisiaj w tych kwestiach, w tych spłatach, wcześniejszych spłacie kredytu konsumenckiego banki faktycznie na wezwanie do zapłaty, na reklamacje reagują. A z kolei przez sankcję kredytu darmowego konsumenci sami składają i konsumenci czasem do nas dzwonią, ja próbowałem, to nic nie da. Bo na drodze pozasądowej nic nie załatwić. Bank nie może zburzyć tego muru, bo popłynie lawina. Oni się okopali. Więc nie ma możliwości sankcji kredytu darmowego załatwić na drodze polubownej, przedsądowej. A przy tych zwrotach prowizji, przy spłaconych wcześniej kredytach jest szansa przedsądowa. A dlatego my jakby jesteśmy nastawieni niestety na potyczkę sądową, bo nie mamy innego wyjścia.
Oczywiście spółka jest nastawiona na osiągnięcie zysków z tego, ale my również prowadzimy pewną kampanię informacyjną, ponieważ faktycznie widzimy, że skala nieświadomości konsumentów, skala niewiedzy, skala nieprawidłowości sektora bankowego, bo mówimy to jest przede wszystkim sektor bankowego, oni udzielają kredytów gotówkowych. Udział tych firm pożyczkowych, tzw. parabanków jest niewielki. To jest naprawdę niewielki procent. A banki pożyczają na wiele męższe kwoty, na dłuższe okresy, do 10 lat i zarabiają na tym potężne pieniądze. Jest to dzisiaj dla nich najważniejszy sektor. Często tutaj ekonomiści czy przedstawiciele KNF-u czy Związku Banków Polskich mówią, że nie możemy tak atakować banki, bo banki finansują gospodarkę. Nie jest to prawdą. Banki finansują konsumentów.
To jest ich podstawowy dzisiaj produkt, na którym zarabiają. Kredyty konsumenckie. Więc oni najwięcej zarabiają i są skłonni ponosić najwyższe ryzyko prawne, finansowe, doliczając sobie te odsetki umowne, od tych kosztów, które kredytują. Spróbujmy może to wszystko uporządkować, ale zanim to nastąpi to jeszcze mam pytanie o nieoprezentowane kredyty mieszkaniowe, gwarantowane przez państwa. Co to takiego jest? Rząd w tamtym bodajże tygodniu, na początku połowy marca 2023 roku przyjął projekt i raczej zostanie nadana ścieżka uproszczona, żeby ta ustawa mogła wejść w życie już od 1 lipca. Rząd przewiduje fajne rozwiązanie i znów jest ograniczona tylko dla osób, które nigdy nie posiadały żadnej nieruchomości, nie posiadały mieszkania, czy spółdzielczego, czy własnościowego.
Nawet jak dostały w spadku to mieszkanie, to one już się tutaj nie kwalifikują pod to. Wiek jest fajnie wydłużony, do 45 roku życia mogą być ci kredytobiorcy starać się na takie finansowanie. Przewiduje ono, że przez pierwsze 10 lat trwania kredytu hipotecznego mam go oprocentowanego na 2%. A resztę płaci bank. I jest fajna wysokość 500 tysięcy złotych dla osoby, która jest sama lub dla małżeństwa. Dla małżeństwa jest 600 tysięcy. Dla małżeństwa jest 600 tysięcy i również jak się ma jedno dziecko to też jest do 600 tysięcy. Nie ma jak w wcześniejszych programach dofinansujących zakup mieszkania, nie ma ograniczenia ile jest wart jeden metr kwadratowy.
Bo wiadomo, że w Warszawie ten jeden metr kwadratowy dzisiaj waży około 10 i powyżej 10 tysięcy minimalnie. To może w półtusku jest to 5-6 tysięcy. Więc nie ma ograniczenia kwotowego. Ja mogę za te 500 tysięcy kupić sobie 30 metrów albo mogę kupić coś więcej. Więc jest to fajny projekt, fajne są założenia. Do 45 roku życia do 500 tysięcy dla osoby samej, 600 tysięcy dla małżeństwa z dzieckiem. 2% stałe oprocentowanie na 10 lat. Więc bardzo fajne rozwiązanie. Prowadza się stałą stopę oprocentowania, która jest powszechna w Europie od lat. Tylko w Polsce z różnych na pewno przyczyn.
Mamy zmienne oprocentowanie, a tam człowiek ma pewność, że przez 10 lat jego rata nie ulewnie zmianie. Więc jest to fajne rozwiązanie. Zwłaszcza, że powiedzmy głównymi kredytobiorcami pierwszego mieszkania są ludzie od 25 do 35 roku życia. Ludzie młodzi, którzy dopiero jakby zakładają rodziny i będą mogli się zabudżetować na 10 lat. Wiedzieć ile ich ta rata kredytu będzie kosztowała. To brzmi dobrze, ale czy w takim razie tu są jakieś zagrożenia dla kredytobiorców, konsumentów? Jeżeli oni zostaną poinformowani, że po tych 10 latach, bo kredytu hipotecznego nie zawieramy na 10 lat, zawieramy go na 30 lat i po tych 10 latach wchodzisz na warunki rynkowe. Czyli często na 7% oprocentowania realnego.
Czyli twoja rata znowu z 2000 może wzrosnąć do 4 po 10 latach. Wiem, że wszyscy zmierzałam do tego, żeby więcej zarabiać, polepszać swoją sytuację, ale różne rzeczy mają miejsce. Nagle się może okazać, że za 10 lat ja nie będę w stanie realizować tego kredytu hipotecznego. Też ta ustawa zakłada, że banki mają stosować mniejszy rygoryzm finansowy wobec tych kredytobiorców, czyli wymagać o nich niższej zdolności kredytowej na obsłużenie tego kredytu na 2%, a nie na warunkach rynkowych. Czyli oni realnie mogliby nie dostać kredytu hipotecznego, ale kwalifikując się na to oprocentowanie rządowe 2% już dostają.
I teraz jaka jest gwarancja, że za 10 lat oni będą mieli nadal możliwość spłaty tego kredytu, gdy wejdą w stawki rynkowe? To pytanie, które pani teraz zadanie, to jest pytanie do kredytobiorców bardziej, żeby oni się zastanowili co być, żeby oni wiedzieli w ogóle, żeby mieli tę świadomość, co się stanie po tych 10 latach. O tym pani mówi. O tym mówię, ale też o tym mówię, że banki muszą wiedzieć, że one z racji swojej dominującej pozycji muszą to bardzo szczegółowo konsumentowi wyjaśnić i mu zabrognozować. Po 10 latach, znając wszystkie założenia makroekonomiczne, my jesteśmy w stanie wyliczyć, że ta rata nie będzie wynosiła 2500 zł, tylko 5000.
Zastanów się, czy za 10 lat będziesz w stanie obsłużyć kredyt na 5000 zł? Dobre pytanie, ale pani wie za nas, tak jak pani powiedziała, wszyscy zakładają, ludzie mają ambicje, myślą o ścieżce zawodowym, o rozwoju zawodowym, o coraz większych zarobkach, że dadzą radę. No bo jak w ogóle przewidzieć co będzie za 10 lat? Za 10 lat wszystko może być inaczej. Pani jest najważniejsza, żeby konsument, jeżeli konsument zostanie uczciwie o tym poinformowany, że za 10 lat może być 5000 zł, to już jest jego osobista decyzja, biorę to ryzyko na klatę, ponieważ kredyt jest pewnym ryzykiem, jest pewnym graniem w hazard z życiem, czy za 10-20 lat będę w stanie obsługiwać ten kredyt.
Więc to zależy od autonomicznej decyzji, ale konsument musi być rzetelnie poinformowany. W wyrokach Trybunału przyjawia się w kółko ta sama narracja. W konsumencie ty musisz znać rzeczywiste, realne warunki finansowe zobowiązania, które zaciągasz. Jeżeli bank poinformuje to jest fajnie, to jest ok. Jest to fajne rozwiązanie, bo faktycznie ja znam wielu młodych ludzi, którzy mówią, że wziąłbym kredyt, wynajmuję, ale nie stać mnie. Nie mam zdolności kredytowej, zwłaszcza w dzisiejszych stopach procentowych. Ludzie, którzy wcześniej zarabiali po 10 tysięcy złotych na umowę o pracę, na czas nieokreślony, mieli zdolność rzędu 800 tysięcy milion złotych. Dzisiaj 400 tysięcy. Co można kupić w Warszawie, Katowicach, Wrocławiu, Gdańsku za 400 tysięcy złotych? Ja też nie wiem.
Może 30 metrów. 30 metrów podejrzewam z wyposażeniem Moćmeralni. A mogę wynajmować jeszcze parę lat mieszkanie 50-60 metrów. Nie dziwię się, że nie chcą wchodzić w ten hazard i jednak zmniejszać trochę swoją stopę. To by było fajnym rozwiązaniem. Jak najbardziej uważam, że mieszkanie jest prawem, a nie przywilejem. I teraz różnie ludzie w życiu mają. Różne są sytuacje życiowe. Obowiązkiem państwa jest nie przeszkadzać, a po drugie stworzyć realne możliwości uzyskania tego finansowania. Nasi rówieśnicy młodych ludzi w Niemczech, Finlandii, Norwegii mają zupełnie inne możliwości zakupu pierwszego mieszkania niż młodzi Polacy. Którzy zarabiając na początku drogi 3 tysiące, 4 tysiące złotych nie istnieją dla rynku mieszkaniowego z uwagi na koszt kredytu hipotecznego.
Więc dzisiaj też dostanie kredytu hipotecznego jest ogromnym przywilej, jest rzadkością. Stąd drastyczny spadek kredytów hipotecznych o 70-80% względem 2021 roku. Ten program rządowy dotyczący nieoprocentowanego kredytu mieszkaniowego przez te 10 lat, oprocentowany na 2%. To jest dobra wiadomość dla młodych ludzi. Tak jest, to dobra wiadomość. Więc jeżeli ktoś chce wziąć kredyt mieszkaniowy, niech poczeka do lipca. To ma wtedy zgodnie z zapowiedziami rządu wejść w życie od 1 lipca. Banki są też bardzo żywo tym zainteresowane. Również deweloperzy, którzy zapewne będą tak manipulować cenami, żeby się zmieścić w tych limitach. Ponieważ jest zastój na tym rynku, a gdy jest zastój na rynku budowlanym, kładzie się wiele innych branż.
Dostawczych AGD, absolutnie okien i tak dalej. Pani mecenas, przed chwilą pani wspomniała o sytuacji młodych ludzi w Norwegii, w Niemczech gdzieś tam jeszcze. Właśnie chciałem o to zapytać. Wracając do sprawy tych nieuczciwych praktyk banków dotyczących naliczania odsetek, naliczania prowizji i tak dalej. I te kwoty są dużo wyższe niż kredyt, który został zaciągnięty, a konsumenci nie mają takiej świadomości. Czy to jest tylko praktyka w Polsce, czy banki robią tak również w innych miejscach na świecie, ale zostajemy przy Europie? Robią też tak na innych rynkach. Oczywiście Finlandia, Niemcy to są bardzo wysoko rozwinięte bankowo i nadzorowo kraje. Tam nie dochodzi do takich nieprawidłowości. Tam jest inna kultura prawna, inna kultura finansowa.
Tam nie ma takiej skali nieprawidłowości. Ale Trybunał Sprawiedliwości miał rozpoznawą sprawę dotyczącą odsetkowania tych kosztów, tej prowizji, tej składki w Słowenii, Słowacji, Hiszpanii, Włochy, Rumunię. To są kraje, gdzie rozpoznaliśmy, że są również te nieprawidłowości. Także sektor bankowy wie ile można zarobić. Ja wrócę do tego. Jest to ich ryzyko finansowe, ale dzisiaj każdemu kredytobiorcy, każdemu kto ma kredyt gotówkowy polecam sprawdzić swoją umowę. U nas analiza jest bezpłatna. Każdy kto ma kredyt konsumencki, niech ściągnie sobie z internetu albo zeskanuje, zrobi zdjęcia swojej umowy kredytowej. Niech wyśle, my do niego wrócimy z informacją. Ile masz do odzyskania? Nic Cię ta osługa nie kosztuje. Możesz spróbować.
Ja nie mówię, że to potrwa 14-30 dni, ale odzyskamy te pieniądze w ciągu roku, w ciągu maksymalnie 24 miesięcy według naszych szacunków. I warto spróbować, bo nic nie można stracić, a można faktycznie zyskać. I co jest bardzo fajne, co też tutaj powiem, nasza ta usługa sprzedaje się rewelacyjnie. Dlaczego? Ponieważ my informujemy kredytobiorców, że nie dość, że masz do odzyskania jakieś pieniądze, ale Twoja rata kredytu konsumenckiego na przyszłość zmaleje do obowiązku spłaty wyłącznie kapitału. I jakie to są kwoty? 55 tysięcy. Tutaj mówiłam o tym przypadku, ktoś poszczył 55 tysięcy. Bank mu notuje nieprawda, poszczył się 85 tysięcy. Twoja rata wynosi 1400 złotych dzisiaj. Kredyt jest na 8 lat.
Jest na początkowej drodze. Odzyskamy jakieś pieniądze, ale Twoja rata kredytu z 1400 złotych spadnie do 650 zł. Różnica dla budżetu domowego jest kolosalna, ogromna. I teraz te kredyty bardzo często, średnio kredyty w Polsce są zawierane na 5-7 lat. To są długie kredyty. I teraz jeżeli my uzyskamy tą sankcję na początku kredytu, to za 2 lata ktoś ma około połowy lat kredytu mniej do spłaty. Dla budżetów domowych, które często są napięta. Zresztą jak ma się dzieci, to studnia będzie. To te kilkaset złotych jest kolosalną różnicą i pewnym oddechem spokojem dla takich rodzin. Także najważniejsze są te skutki, które będą na przyszłość dla tych konsumentów.
Że ta rata naprawdę może znaleźć. Czyli nie tylko, że zostanie uzyskana jakaś kwota, to jeszcze spadnie rata. Na przyszłość, dokładnie. Spłaca się tylko ten kredyt. A mogę jeszcze dopytać o te ubezpieczenia, o te składki ubezpieczeniowe. Bank potrzebuje ubezpieczenia udzielonego kredytu, czyli takiej polisy ubezpieczeniowej. Na wypadek gdyby klient stracił zdolność rytową, to bank odzyskuje te pieniądze, które nie zostaną spłacone przez klienta. To o to chodzi? Tak racjonalny człowiek, i ja też tak uważałam, że mógłby pomyśleć. A my widzimy również skalę nieprawidłowości przy tych ubezpieczeniach.
I bardzo często tak sądnią, ludzie nie wiedzą, że mają doliczone ubezpieczenie, a jak się wejdzie w te warunki ubezpieczenia, to one są oczywiście na wypadek śmierci, utraty pracy. Ale one obejmują często, że gdy stracisz pracę, gdy umrzesz, ubezpieczyciel spłaci za ciebie odset raty za 12 miesięcy, a ja mam kredyt na 10 lat. To co mnie interesuje, że on mi przez rok będzie spłacał kredyt. No jak zachoruje, powiedzmy jest to fajne. Ale jak umrę, to co moich spadkobierców zadowoli, że rok czasu zostanie spłacony, a jak oni zostaną z moim długiem, będą musieli go jeszcze 8-9 lat spłacać. Dlatego te ubezpieczenia są bardzo fikcyjne, one nie dają realnej ochrony.
I przy udzielaniu ubezpieczeń trzeba zgodnie z polskim prawem ustalić potrzebę ubezpieczonego. Na co on potrzebuje? Bo inne ubezpieczenie potrzebuje ktoś, kto ma 28 lat, umowy najczas nieokreślone, jest informatykiem, zatrudniony w Ministerstwie Finansów. A inne potrzeby ma ktoś, kto ma 56 lat, nie jest do końca objęty ochroną zwolnienia przedemerytalnego, jest piekarzem. Inne ma szanse, prawda? Z utraty zatrudnienia ktoś, kto ma 56 lat, a ktoś, kto ma 28 lat, jest informatykiem. A oni nie stosują takiej ankiety, nie rozpoznają poczucu ubezpieczonego i dają takie samo ubezpieczenie. Nieważne ile masz lat, 10 tysięcy jest składka i tyle. A co mam za to ubezpieczenie zapytam? Każdy, 12 lat za Ciebie spłacimy.
To jest suma ubezpieczeniowa, bardzo często rok albo jakiś okres trwania kredytu. Nawet mam 10 lat kredytu, bardzo rzadko są ubezpieczenia, które obejmują cały okres ubezpieczeniowy. Często masz ubezpieczenie na pierwsze 3 lata. Ja 3 lata sobie jeszcze zaprojektuję, zaplanuję co się stanie. Mam umowę, jest kontrowy, a interes będzie z 10 lat. A tu często ubezpieczenie, wtedy już nie ma ubezpieczenia. Czyli jak ja umrę w 8 roku spłaty kredytu, to moi spadkobiercy muszą te 2 lata spłacać, bo nie ma ubezpieczenia, sorry, wygasło. Więc te ubezpieczenia są bardzo często narzucane bez dopasowania do ubezpieczonego, a ich koszt jest bardzo znaczny.
Te składki ubezpieczeniowe są bardzo wysokie i one się odbywają w pewnych grupach kapitałowych, bo każdy bank ma w grupie finansowej, co do zasady, ubezpieczyciela. I teraz oni między sobą księgują te pieniądze. Czyli jedna firma X daje swojej spółce, która albo jest moją spółką matką, albo jest moją spółką tak zwaną siostrą te same pieniądze i jeszcze pobiera do 70% prowizję, że mi sprzedała to ubezpieczenie. Rodzi to szereg nieprawidłowości i szereg patologii. Wytwarza się trochę sztucznie pieniądz. Ja udzielam realnie 20 tysięcy złotych, a proszę zobaczyć ile ja sobie dopisuję pieniążków, kreuję te pieniądze i się robi duży problem. Pani mecenas na waszej stronie internetowej znalazłem taką informację, która jest bardzo wymowna i robi wrażenie.
Według naszych analiz nawet 90% umów kredytowych zawiera błędy. To bardzo dużo. Czyli rzeczywiście z tego by wynikało, że kiedy przyjrzymy się naszej umowie z bankiem kredytowej umowie, to jest wielce prawdopodobne, że tam się znajdę nieprawidłowości. Absolutnie tak. To są delikatne szacunki. To są delikatne szacunki. To 90%. Inni prawnicy, którzy się zajmują tą sankcją kredytowalnego mówią pod 99%. Daj mi umowę, a znajdę błąd. Dosłownie tego typu. Bo jednak tych nieprawidłowości w tych umowach kredytowych jest tak wiele, że przy takiej analizie kilkugodzinnej, zastanowieniu się kilku osób, kilku prawników, którzy w tym siedzą, są w stanie podważyć niemal każdą umowę. Taka jest skala nieprawidłowości w tych umowach kredytowych. Niesłychane.
Dobrze, czyli mówimy o tym. Taki jest Państwa przekaz. To jest taki można powiedzieć apel, sugestia dla klientów, dla kredytobiorców, żeby znaleźli swoje umowy. I z tym samym sprawdzaniem nie jest to trudne, bo my laicy się nie znamy na tych zapisach. Chodzi o to, żeby pokazać to fachowcom, którzy stwierdzą czy tam są jakieś nieprawidłowości. Jeżeli się okaże, że tak, to jest szansa na odzyskanie. Tak jest. To działamy, odzyskujemy. Więc absolutnie zachęcamy zdjęcia, skan, swoje umowy wysłać. My to sprawdzamy, u nas są analitycy, oni się tym zajmują, sprawdzą i dadzą komunikat konsumentowi.
Twoja umowa zawiera błędy, możesz odzyskać takie i takie pieniądze, a twoje korzyści na przyszłość, rata spadnie ci o połowę, o jedną trzecią. I jesteśmy w stanie to oszacować. Zachęcam, można spróbować, najważniej, że to nic nie kosztuje. I można samemu spróbować, ale zachęcam do oddania swojej umowy specjalistom, którzy kilka minut są w stanie już rozpoznać, czy ta umowa zawiera te błędy. No tak, oczywiście krótki rzut okiem i już wszystko wiadomo. Dokładnie. Mamy kalkulatory, które to wyliczają analizy, tak że naprawdę jest to rzytelna praca nad tymi umowami. Pani mecenas, bardzo dziękuję za tę rozmowę. A moim gościem była pani mecenas Agnieszka Tomaszewska, pełnomocniczka z wrotów bankowych. pl w sporach z bankami.
Dziękuję bardzo. .