TRANSKRYPCJA VIDEO
Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT) pomaga osobom z dysregulacją emocjonalną poprzez naukę regulacji emocji. Biologiczne predyspozycje i interakcje środowiskowe wpływają na rozwój zdolności regulacji emocji u dzieci. Ważne jest zrozumienie wpływu rodziców i środowiska na rozwój emocjonalny dziecka oraz akceptacja różnorodności temperamentów. Emocje są kluczowym kompasem w życiu, który należy regularnie kalibrować poprzez dbanie o siebie i regulację emocji.
Dzięki. Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję. Jesteśmy zespołem terapeutów DBT i opowiadamy o terapii dialektyczno-behawioralnej z myślą o osobach doświadczających dysregulacji emocjonalnej, a także ich bliskich, terapeutach i wszystkich, którzy chcą nas posłuchać. Robimy ten podcast, bo wiemy, że terapia DBT jest skuteczna i pomaga w zbudowaniu życia, wartego przeżycia. No to co? Biedzie u lewu! W dzisiejszym odcinku będziemy mówić o dysregulacji emocjonalnej i o teorii biospołecznej. Będziemy o tym mówić z Gabrysią. Cześć, witam wszystkich. I z Bartkiem. Cześć wszystkim. Który czeka na ten odcinek od urodzenia. Mam wypieki na twarzy. Super, że jesteście. No to co, zacznijmy od dysregulacji. Gabrysia, opowiadaj. No dobra. Słuchajcie, jak się zastanawiałam nad dysregulacją i nad. . .
Z tym, kiedy ja doświadczam bez regulacji, to najsilniej przychodziło mi do głowy wspomnienie z dzieciństwa i ten moment, kiedy wychodziła nowa część Harry'ego Pottera, ponieważ uwielbiałam czytać tę książkę. Zaczynałam mniej więcej o 17. 00. Każdy, kto ją czytał, wie, jak ona jest długa. Kończyłam przeważnie o 4. 00 rano. No i wtedy szłam spać, a przeważnie miałam na 8. 00 do szkoły.
Budziłam się rano niewyspana, niespakowana, spóźniona, więc biegłam do szkoły bez śniadania i w szkole orientowałam się, że nie zabrałam zeszytu, więc co robiłam? Biegłam z powrotem do domu, kilometr pod górę, wpadałam spocona, zziajana, czerwona, z szerokimi oczami, przerażona i biegałam po domu szukając tego zeszytu i wtedy wchodziła moja bardzo kochana babcia i pytała, dziecko drogie, co się stało? I to był moment, kiedy odpalały mi się wszystkie emocje i wrzeszczałam, nic się nie stało, nic pochuj. To jest śmieszne, kiedy o tym teraz mylę, ale wtedy było straszne. I przeważnie w szale znajdowałam ten zeszyt, biegłam z powrotem do szkoły i kiedy się uspokoiłam, jadłam śniadanie, myślałam sobie, dlaczego ja na tą moją biedną babcię wrzeszczałam. Bo takie mam wspomnienia z ty z regulacją. Ja mam chodę ci powiedzieć, że. . . Małe dziewczynki mają prawo się rozregulowywać.
Dziękuję. Znaczy duże też, no i nie było. A duzi chłopcy? No właśnie, duzi chłopcy też mogą się rozregulowywać. Ja mam przykład taki, że oprócz tego, że całe życie dbałem o to, żeby się nie rozregulowywać emocjonalnie i wydawało mi się, że ja jestem w tym świetny, żeby kontrolować emocje. Tu miałem taki moment, kiedy jak złapałem gumę na mieście i zacząłem kopać rower ze złot. . . . . . To jednak okazuje się, że nawet i moje kompetencje w zakresie regulowania swoich stanów pobudzenia zawodzą. Ale czekaj, naprawdę kopałeś rower? Tak seriously? Słuchajcie, to znacie mój kalendarz, wiecie jak on jest wypchany, wiecie, że wszystko mam czoło do czoła i dla mnie czasem. . .
to, że ja nie jestem w stanie się przeteleportować z miejsca na miejsce w ciągu określonego czasu, jeśli to się nie może wydarzyć, bo łapię gumę w rowerze, to doznaję stanu dysregulacji totalnej. I to był ten moment, w którym ze złości, że ja nie wiem co teraz będzie, naprawdę zacząłem kopać ten rower. Jakby to była jego wina, że stało się to, co się stało. Pięknie. Słuchajcie, ale my tu w roli ekspertów, naukowców, więc pozwólcie, że podsumuję. Mamy już próbę badawczą, która wynosi dwie osoby badane. Czekaj, czekaj, ale spokojnie. A trzy. Nie ucieknie. No dobrze, ja nie mam takiej fajnej opowieści jak wy. Ja jestem prostą osobą, kiedy jestem głodna, jeśli obiad przedłuża się, opóźnia się dłużej niż o godzinę, to już jestem rozregulowana.
I wszyscy moi bliscy, z którymi na przykład wyjeżdżam na wakacje, wiedzą, że trzeba mieć batony, owoce i je tam napychać w odpowiednim momencie, bo inaczej jestem w stanie zrujnować dzień. Więc może tak. Znam to. No dobrze, to już próbę badawczą, która wynosi trzy osoby badane. Czy to uprawnia nas do wyciągnięcia takiego wniosku, że wszyscy czasem się rozregulowują? Tak, zdecydowanie czasami każdy z nas traci rozum. Problem pojawia się wtedy, kiedy dzieje się to zbyt często i zbyt intensywnie, co w konsekwencji może niszczyć nam życie. I teraz słuchajcie, dla porządku, książkowa definicja dysregulacji według Marsha Linehan to. . . Niezdolność mimo wszelkich starań do zmiany lub regulowania emocji, doznań i działań. Tego co mówimy, jak wyglądamy w normalnych warunkach.
Czyli można powiedzieć, że to jest taka sytuacja, w której ktoś ma bardzo silne emocje, których nie umie jakoś wyregulować. Dokładnie. Po ludzku, żeby to nie było tak abstrakcyjne, biorąc na przykład na tapetę emocje smutku, to wyobraźmy sobie, że wysyłam smsa koleżance z pytaniem, czy pójdzie ze mną na kawę. Zwrotnie, dostaję wiadomość, nie mam czasu, kropka. U osoby bez dysregulacji może pojawić się smutek, może się pojawić trochę lęku, może jakiegoś takiego myślenia, nie ma dla mnie czasu, czy może się nawet pojawić złość, że nie ma tam żadnej emotki. To ta kropka na końcu robi różnicę. Dokładnie. I u osoby bez dysregulacji pojawią się emocje, ale mózg nadal jest podłączony. Natomiast u osoby, która doświadcza dysregulacji emocjonalnej, smutek natychmiast zamienia się w rozpacz.
A z biologicznego punktu widzenia dzieje się coś takiego, że część mózgu odpowiedzialna za emocje rozpala się do czerwoności. W związku z tym część mózgu odpowiedzialna za myślenie jest co najmniej zdezorientowana, jeśli nie wyłączona zupełnie. I teraz mamy taką sytuację, że jest ktoś w rozpaczy, czyli w ogromnym cierpieniu, a jego mózg nie działa, myślenie zawodzi. I teraz bardzo chcemy się z tego cierpienia wyrywać, bardzo chcemy się ukoić, coś zrobić, no ale jak działamy, że tak powiem, bezmózgowo, to często te zachowania nam krótkoterminowo pomagają, a długoterminowo niszczą życie. W tej historii byłoby tak, że jeśli mam włączony mózg, to być może zapytam tej koleżanki, ej, coś się stało? Nie napisałaś emotki? I ktoś tak pisze, nie, nie, stara, nie mam czasu.
A kiedy nie mamy włączonego mózgu, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że wyślemy 30 rozpaczliwych wiadomości z błaganiem o kontakt. No i jeśli takie coś nam się wydarzy raz w życiu, to przyjaciele czy bliscy zrozumieją. Ale jeśli to się będzie wydarzało trzy razy w tygodniu, to niestety będzie miało to duże konsekwencje i może mieć wpływ na relacje. Kiedy emocje opadają i kora mózgowa się z powrotem podłącza, zaczyna działać, to często w naszej głowie pojawia się pytanie, albo ktoś z bliskich, albo z terapeutów pyta, dlaczego wysłałeś te 30 smsów, jak to się wydarzyło? Ktoś, kto traci cierpliwość może powiedzieć. . . Nie mogłeś pomyśleć w tym momencie? Nie mogłem. Dokładnie. Nie mogłem. Stery przejęły emocje i zabrały mi możliwość myślenia. Nie mogłem pomyśleć. Dokładnie, nie mogłem. I często słyszymy odpowiedź, nie wiem dlaczego tak zrobiłem.
I to jest prawda, że osoby doświadczające dysregulacji bardzo często nie wiedzą, dlaczego tak się zachowały. Co oczywiście frustruje je same, frustruje bliskich i frustruje. . . terapeutów. I z tego co rozumiem frustrowało też Marsha, która całe swoje życie próbowała się dowiedzieć. O co w tym wszystkim chodzi? O co w tym wszystkim chodzi? Wygląda na to, że tak, dlatego tu jesteśmy. Albo przynajmniej częściowo, na tyle ile nam to się udaje wdrażać w praktykę terapeutyczną. Ja może dodam taki wątek, że zaczęliśmy nasz podcast od rozmawiania o tym, czym jest dysregulacja emocjonalna jako taka sytuacja, w której nasze emocje biorą górę nad rozumem. Natomiast ważne jest, żeby zaznaczyć, że jest grupa osób, które tego stanu dysregulacji emocjonalnej doświadcza bardzo często, dużo i niejako taką predyspozycję do takich stanów otrzymały od matki natury.
I to są osoby, które w szczególny sposób ich życie może być przepełnione różnego rodzaju cierpieniem, dolegliwościami, trudnościami, frustracjami, przykrościami. I to są te osoby, o których mówimy, że u nich ta dysregulacja emocjonalna bardziej niż sytuacyjnie występuje, ma charakter ich takiej trochę cechy, cechy temperamentu, cechy osobowości, że mają taką właściwość, że często wpadają w stan dysregulacji. My się na co dzień z takimi osobami spotykamy w naszych gabinetach, z takimi. . . nastolatkami, młodymi, dorosłymi. Z dorosłymi pracujemy na co dzień. I to są osoby, które często mówią o tym. . . że one nie wiedzą co czują, albo czują tak dużo i tak często, że są w tym bardzo pogubieni. Nie mają rozeznania w swoich emocjach i mówią, że im emocje biorą się znikąd i nie wiedzą tak naprawdę skąd.
Nie umieją wskazać jakiejś okoliczności, które przyczyniają się do reakcji emocjonalnych. To są osoby, które zgłaszają, że ich emocje są dla nich. . . obezwładniające w jakiś sposób, takie, które w zasadzie utrudniają im życie. Przychodzi mi do głowy taka metafora, bo mówiłaś, Gabi, o ciele migdałowatym. Upraszczając, czy dobrze rozumiem, że możemy przyjąć, że wszyscy ludzie mamy taki organ, który odpowiada za nasze emocje i który jest taką naszą nawigacją? ale niektórym ten organ się rozregulowuje, trochę tak jak nawigacja może się rozregulować, czy przyrząd nawigacyjny na statku i to sprawia, że ta nawigacja już przestaje być skuteczna. Ja lubię taką metaforę, teraz jesteśmy na podcaście, rozmawiamy do mikrofonów i zanim ten podcast się rozpoczął, nasi panowie techniczni mieli kilka minut, żeby wyregulować nasze mikrofony.
Gdyby te mikrofony były ustawione na zbyt dużą czułość na to, co my mówimy, to one wyłapywałyby dźwięki, których nawet nasze ucho w tym pomieszczeniu nie słyszy. Jakieś, nie wiem, kurczę, pole elektromagnetyczne, które gdzieś w tym pomieszczeniu panuje, ono już by rozregulowywało te mikrofony. Nie mówiąc o tych wszystkich mlaśnięciach, które też by były zarejestrowane. O, prawda? Panowie starali się, żeby tego. . . Nie słychać, nie wiem czy to słychać, ale robię. . . Ale zobaczcie, że z emocjami jest coś podobnego, prawda? Że jeżeli one są przesterowane w jedną czy w drugą stronę, wtedy kiedy albo emocji jest za mało, albo emocji jest za dużo, to to są takie kłopotliwe kompasy życiowe. Bartek, ty masz kilka, kilka cech wspólnych z marszaliną. Co nie? Na przykład? Na przykład co? No wiecie mi.
Na przykład to, że frustruje cię nie wiedzę. Jak ty to pięknie potrafisz powiedzieć. No dobra. Tak faktycznie było tak, że mnie również frustrowało to, że nie rozumiałem osób, które zgłaszały tego rodzaju trudności z emocjami. Spotykałem dzieci, nastolatków, które miały problemy z regulacją emocji. zgłaszały duży poziom cierpienia z różnych powodów, a ja się zastanawiałem o co chodzi i dlaczego ja tego nie rozumiem. I muszę powiedzieć, że gdy natknąłem DBT i przeczytałem o modelu biospołecznym, czyli o takiej opowieści, którą ukuła Marsha na temat tego, w jaki sposób dochodzi do rozwoju takiej cechy, jaką jest dysregulacja emocjonalna, to doznałem stanu wow, now I get it, teraz po prostu. . . puzzle się ułożyły w jakąś sensowną opowieść. Opowiadaj w takim razie. Tylko powiem, że jeszcze dodam, że Bartek wtedy powiedział, Gabi, Gabi, znalazłem teorię.
Ja powiedziałam, to mi opowiedz. I poszliśmy na szkolenie z DBT. Żoryc Bart przył opowieść. No, ale powiem, że Model biospołeczny to jest dość duża teoria, która jest dość złożona. My ją postaramy się tutaj przedstawić w telegraficznym skrócie. Podzielimy się tym w taki sposób, że ja opowiem o jednej części, o części związanej z biologią, potem przekażę głos Gabrysi, żeby opowiedziała nam o części społecznej. Jak w samej nazwie widać model biospołeczny to jest taka historia, która stara się połączyć wątki tego, co jest związane z biologią i z tym, co jest związane. z środowiskiem. Biologia jest po mojej stronie. Marsza Linehan opowiada nam o tym, że osoby, które rozwiną dysregulację emocjonalną, mają trzy biologicznie uwarunkowane cechy dotyczące emocji. Ogólnie nazywamy to temperamentem, zwanym emocjonalną podatnością na zranienie.
Pierwsza cecha to cecha, która mówi o tym, że dane osoby są wrażliwe na bodźce emocjonalne. To znaczy, że różnego rodzaju bodźce, nawet błahe, nawet takie, które inne osoby postrzegają jako mało znaczące, są wystarczające do tego, żeby u danej osoby wystąpiło pobudzenie emocji. Przykład? Przyda się. Nawet w tej opowieści Gabrysi. Jeden SMS, który dla innych osób może być mało znaczący. Aha, nie możecie ze mną spotkać? Jestem wyregulowany. To dla osoby wrażliwej może być wystarczającym bodźcem do tego, żeby wpaść w rozpacz. Druga cecha. Marsza mówi, że osoby, które mają dysregulację emocjonalną, Jak już zareaguję emocjonalnie, to nie byle jak, tylko od razu na wysokie C. Tutaj mówię, że nie smutek, a rozpacz. Nie lęk, a panika. Nie złość, a wściekłość. Nie wstyd, tylko ochotę zniknąć i zapaść się pod ziemię.
Nie poczucie winy, tylko. . . Tak ogromne doznanie, że zrobiłam coś tak strasznego, czy zrobiłem coś tak strasznego, że zasługuję na to, żeby ktoś mi wyrządził jakąś ogromną karę, by oddać sprawiedliwość. Czyli emocje zamiast być średnie, to są bardzo duże. Trzecią cechą jest to, że dana emocja przez długi czas wygasa. Dana osoba potrzebuje dużo czasu, żeby wrócić do swojego stanu wyjściowego. emocja wyrównała się do stanu, który występował wcześniej. To jest tak, że u danej osoby wówczas występuje także duża wrażliwość na kolejne bodźce emocjonalne, czyli jeżeli ja wciąż tą emocję swoją mam, to wystarczy jeszcze jeden jakiś kamyczek do ogródka, ja mogę znowu wybuchnąć na przykład. I to również musimy brać pod uwagę. Marsza podkreśla, że te trzy cechy mają swoje bardzo duże biologiczne uwarunkowania.
Czy to znaczy, że osoba urodzona z temperamentem emocjonalnej podatności na zranienie nieuchronnie rozwinie dysregulację emocji? To jest świetne pytanie, na które Marsza odpowiada w taki sposób, że i tak nie. To zależy od tego, co za chwilę opowie nam Gorysia. Okej. Opowiem, ale nie mogę wytrzymać, żeby nie opowiedzieć jeszcze o kolejnych badaniach, które. . . Marsza zrobiła na temat kolejnego rodzaju temperamentu, który również zwiększa możliwość rozwinięcia dysregulacji, mianowicie impulsywność. Okazuje się, że osoby, które mają większą tendencję do reagowania, ogólnie mówiąc takim pobudzeniem na różne bodźce zewnętrzne, również. . . rozwijają często dysregulację. I dlaczego nie mogę wytrzymać? Bo to jest opowieść o mnie. Więc po pierwsze biologicznie nie mogę wytrzymać. Jeśli ktoś nie wie, co to jest impulsywność, to słuchajcie.
Słuchajcie, o co w tym chodzi? To jest z jednej strony świetna cecha, dlatego że powoduje, że ja potrafię się, nie wiem, jestem ukochaną ciocią, bo się świetnie bawię z moimi siostrzeńcami, skaczę po łóżku i się super bawię. Ale z drugiej strony, no bywa też tak, że w euforii wymyślę, słuchajcie, zróbmy podcast na temat debetu, zajawię tym 10 osób i w ogóle wtedy nie widzę takich konkretów w stylu, czy ja umiem to zrobić, ja mam na to czas, czy ktoś ma na to pieniądze. To się wtedy absolutnie nie liczy. I to jest, nazywamy to teoretycznie trudność z opanowaniem zachowań zgodnych nastrojem. Jeżeli jestem w euforii. . . To wszystko się da.
Dlaczego to mnie wystawia potem na potencjalne zranienia i możliwą dysregulację? Bo jak nastrój opada, to ludzie, którym się naopowiadało i naobiecywało, oczekują realizacji. Ojej, skąd ja to znam? A potem się włącza umysł i jest myślenie, kurczę, ja chyba nie mam na to czasu. I to mówimy o trudności z opanowaniem zachowań zgodnych z nastrojem, a druga rzecz to jest trudność z zachowaniem skutecznym. To znaczy, jeżeli ja czy osoba impulsywna się zdenerwuje, bo na przykład koleżanka spóźnia się na spotkanie, no to jak się nie ma takiej biologicznej podatności, to łatwiej jest sobie pomyśleć, może ma jakiś ważny powód, zanim ją ochrzanie, to zapytam, co się stało, może to nie jest tak, że ona mnie olewa.
A jak się ma taką biologiczną podatność, to często się zdarza, że siedzimy przy stoliku i myślimy sobie, nie, nie ochrzanie, jej zaczekam, zapytam najpierw. Potem kożanka wchodzi, otwieram usta i nagle się okazuje, że wszystko, co chciałam opanować. . . Już się stało. To jest po prostu biologicznie trudniejsze. To nie znaczy, że to coś usprawiedliwia albo zwalnia nas z pracy nad tym, ale mnie to bardzo uprawomocniło, że to jest biologia. Podsumowując, nasze kompetencje dotyczące regulacji emocji, a także nasze kompetencje związane z naszą impulsywnością, one w sporej mierze są biologicznie uwarunkowane. I zależne od tego, co nam dała Matka Natura w darze. Biologii. Innymi słowy, niektórzy rodzą się z temperamentem podatności na zranienie, niektórzy rodzą się z temperamentem impulsywnym i to czyni ich bardziej podatnymi na rozwinięcie dysregulacji.
Tak, ale o tym teraz opowie wam Gabi. Przynajmniej tak twierdził Bartek. Tak, tak, proszę, mów Gabi. Dobrze, słuchajcie, ja czuję właśnie jak się podjarałam przed chwilą opowiadaniem o intulsywności i potrzebuję trochę wstępu, żeby mnie uspokoić i żeby moja kora przedczołowa wróciła do stanu, w którym myślę i żebym mogła wam opowiedzieć o części społecznej, więc sorry za ten przydługi wstęp. Musisz wziąć oddech. Dziękuję, ale to spowoduje, że myślenie mi wróci. Dobra, słuchajcie, część społeczna. Dlaczego to środowisko jest ważne? Dlatego, że każdy dzieciak, mały bąbel, rodzi się z wrodzoną umiejętnością do doświadczania emocji. Natomiast regulacji, zarządzania, nazywania emocji musimy się nauczyć. I robimy to poprzez, po pierwsze, obserwacje innych ludzi, a po drugie, poprzez komunikaty, które dostajemy od środowiska.
Dlatego to, co do nas mówią ludzie, to, co mówią opiekunowie, jest niezwykle ważne i może nam pomóc nauczyć się regulować albo wpłynąć na rozwinięcie się dysregulacji. I teraz środowisko. Co to znaczy? Środowisko to są wszyscy ludzie, którzy wpływają na dziecko. My bardzo często skrótowo mówimy rodzice, ale pamiętajmy, że to mogą być też nauczyciele, dziadkowie, ciotki, wujki, terapeuci. koledzy i tak mi się też wydaje, że teraz bardzo istotne jest, żeby pamiętać o mediach społecznościowych, że to też wpływa na dzieciaki. Bartek kiwa głowy. Tak, tak, tak, tak. Absolutnie. Środowisko takie cyfrowe można powiedzieć, z którymi się nasi właśnie dzieci nastolatkowie stykają na co dzień. Dokładnie. Więc ja będę, pewnie wszyscy będziemy jakoś skrótowo mówić rodzice, ale środowisko to są, pamiętajcie, że to są wszyscy, którzy mają wpływ na dziecko.
Co to znaczy unieważniające? Zachowanie unieważniające to jest cały kontinuum zachowań. I najbardziej skrajnym jest doświadczenie przemocy różnego rodzaju, czy to fizycznej, czy emocjonalnej, czy seksualnej. Natomiast wydaje mi się, że na temat przemocy jest bardzo dużo informacji w internecie. I wydaje mi się, że to można już wygooglować. A to, na co ja bym chciała jakoś bardzo zwrócić uwagę, to na to, że do unieważnień dochodzi też w naprawdę fajnych, kochających się rodzinach. A i tak dochodzi w nich do unieważnienia. Dlaczego? Mnie jest najłatwiej myśleć na przykładach. Wyobraźmy sobie taką rodzinę, parę, dwójkę bardzo temperamentalnie, spokojnych, dobrych, ciepłych, księgowych. Stereotyp, ale. . . Aleś poleciała! Pozdrawiam wszystkich księgowych. I rodzi im się bardzo impulsywne dziecko.
Teraz może być tak, że ci rodzice po prostu nie wiedzą, jak się z takim impulsywnym dzieckiem, że tak powiem, obchodzić, bo naprawdę sami nie rozumieją, nie czują, nie mają takich możliwości, żeby poczuć tak silne emocje. Albo wychowują dziecko zgodnie z zasadami, które nie pasują do tego dziecka, albo sami nie mają zasobów, są przeciążeni, albo sami mają własne trudności z regulacją emocji. Nie ma złych intencji, mogą być naprawdę bardzo dobre. Czyli impulsywne dzieciaki z dużą impulsywnością, na przykład jak widzą talerz pełen cukierków, to zjadają wszystkie cukierki? Aha. I co wtedy mogą tacy rodzice zrobić? Czy nie możesz zjeść po prostu jednego? No. Impulsywne dzieci też jak się złożczą, to złożczą się często intensywnie, na przykład trzasną drzwiami. Nie trzaskaj drzwiami.
Dzieciaki mogą usłyszeć takie komunikaty, uspokój się, nie przesadzaj, przestań, czy nie możesz się zachowywać tak jak siostra albo kuzynka. To nie jest powód, żeby tak intensywnie płakać. Dla tego ty reagujesz w ten sposób, to jest nie do zniesienia. Dokładnie. Przestań, przestań. Dokładnie. I te wszystkie komunikaty to są przykłady unieważnień. Może też siedzać tak, że taki rodzic z różnych powodów, ale często zakładam, że z bezradności, może powiedzieć, idź do pokoju i wróć jak się uspokoisz. No i dziecko idzie do pokoju i ma taki komunikat, coś jest ze mną nie tak, każą mi się zmienić, ale nie mówią mi jak. Ono nie wie jak, po prostu nie wie jak. No i dziecko z podatnością na zranienie prawdopodobnie pójdzie w rozpacz. A dziecko z impulsywnością najprawdopodobniej pójdzie w złość.
Jeśli dojdzie do dysregulacji, no to prawdopodobnie za tym pójdą też jakieś zachowania. Dziecko, które jest z rozpaczy, jest duża szansa, że zrobi sobie krzywdę. Dziecko, które jest wściekłe, no jest taka szansa, że na przykład zdemoluje pokój. No i jedno i drugie zachowanie powoduje, że przeciętnemu, dobremu rodzicowi no już trudno jest wytrzymać. Więc pójdzie i zareaguje. I wtedy zapyta. Dziecko, co się stało? Albo jak Ci mogę pomóc? Albo po prostu da dziecku jakąś uwagę. I co to powoduje? To niestety powoduje wzmocnienie tych zachowań, bo dziecko się uczy, jak powiem, że jestem trochę smutny, to mnie odeślą do pokoju, ale jak zrobię sobie krzywdę, to przyjdą i mnie przytulą. W związku z tym następnym razem może się wydarzyć tak, że już małego smutku nie będzie, będzie rozpacz.
W związku z tym nieświadomie rodzice wzmacniają. dysregulacja. No, co się może wydarzyć dalej? Dziecko zareaguje tak raz, drugi, piąty i rodzic się zaczyna o to wkurzać. I już przestaje być wspierający i zaczyna mówić, albo inaczej najpierw myśleć, a potem mówić Ty dziecko tak nie cierpisz, tylko ty mną manipulujesz. Albo ty chcesz ode mnie coś uzyskać, albo już nie naprawiają kolejny raz drzwi, tylko mówią idź i sobie zarób na te drzwi, jak chcesz je mieć, nie? I dochodzi do kolejnej rundki unieważnienia, ale też dochodzi do rozpadu relacji, często rodzinnych. Czasami jeszcze rodzice, nie tak, rodzice zawsze to robią na samym początku życia dziecka, zgadują jakie dziecko ma emocje. I u dziecka, które ma adekwatną ekspresję emocji to nie jest takie trudne, ale u dziecka rozregulowanego bardzo często dochodzi do nieadekwatnej ekspresji, czyli dziecko smutne na przykład.
Kuli się, ale i wychodzi i trzaska drzwiami. I wtedy rodzic myśli, walnęło focha. I mówi, ty to jesteś ciągle wściekły. A tak naprawdę dziecko jest smutne. No i znowu zostaje unieważnione i znowu nie ma szansy uczyć się, jak regulować własne emocje. Mam wrażenie, że już długo gadam, więc sobie poprę. Ojej, mi przyszło do głowy pytanie Emilii, które padło przed chwilą, czyli czy jak dziecko ma taką bardzo dużą dysregulację emocji, czy. . . to czy to oznacza, że ono będzie miało takie problemy w życiu? A teraz przychodzi mi drugie pytanie.
Czy jak rodzice robią te wszystkie rzeczy, o których ty, Gabi, mówisz, nie rodzice, tylko środowisko, to czy to też bezwiednie prowadzi do tego, że człowiek w przyszłości będzie miał problemy? No i tu wchodzi ta opowieść o tym, jak ważne jest, żeby brać pod uwagę, że to obydwa obszary wchodzą w grę. To znaczy, Możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której mamy do czynienia z dzieckiem, które ma bardzo dużo biologicznych cech predysponujących do rozwoju bezregulacji emocjonalnej, a rodzice są po prostu anielscy. Buddyści z Ashramu buddyjskiego, którzy robią naprawdę dużo, żeby pomagać swojemu dziecku uczyć regulacji emocji i w skrajnych sytuacjach nawet to. nie umożliwia takiemu dziecku rozwoju adekwatnego sposobu regulacji swoich pobudzeń emocjonalnych. Po prostu ta komponenta biologiczna jest zbyt silna i zbyt mocna. Podaję przykład niezwykle skrajny, żeby to jakoś zilustrować.
Bo możliwa jest także sytuacja skrajna, ale przeciwna. Czyli, że mamy do czynienia z osobą, z dzieckiem, które na samym początku nie ma tych biologicznie uwarunkowanych cech. Jest dzieckiem, niemowlęciem bardzo. potulnym, spokojnym, wyregulowanym, ale pech chce, że takie dziecko natrafia na środowisko skrajnie unieważniające. Na przykład takie, w którym występują masywne problemy emocjonalne rodziców, przemoc fizyczna, emocjonalna, seksualna, jakiś rodzaj zaniedbania rodzicielskiego. I w przypadku tak skrajnych sytuacji i skrajnych unieważnień też jest możliwe, że nawet takie dziecko bez biologicznej dyspozycji rozwinie w przyszłości problemy związane z dysregulacją emocjonalną. Zazwyczaj mamy do czynienia z taką mieszanką tych dwóch zjawisk i biologicznej predyspozycji różnego stopnia i unieważnieniami różnego stopnia, których ktoś w życiu doświadcza. To ja potrzebuję uwypuklić taki wątek niedopasowania instrukcji obsługi, którą ma rodzic do temperamentu dziecka. Wracając do przykładów księgowych.
Dla nich reakcje dziecka mogą być absolutnie niezrozumiałe. I oni bazując na tej instrukcji, którą mają do siebie, z najlepszymi intencjami, z pełną miłością mogą reagować w sposób, który to dziecko unieważnia. Ale gdyby to dziecko miało impulsywnych rodziców, mogłoby być tak, że oni doskonale by to rozumieli i potrafiliby powiedzieć, widzę, że jesteś wściekły, słuchaj, pouderzaj sobie w poduszkę i pogadamy za chwilę. I już. . . I już tego unieważnienia by nie było. Dokładnie. To jeszcze metafora. Wyobraźcie sobie, że Gabrysia ma temperament podatności na zranienie, a ja nie. Ja jestem gruboskórna. Ja mam grubą skórę, która nie reaguje ani na powiew wiatru, ani nawet na morską bryzę, dopiero na jakieś takie mocniejsze. Na orkan. Orkany, właśnie, dzięki. A Gabrysia ma temperament emocjonalnej podatności na zranienie, czyli tak jakby miała bardzo cieniutką emocjonalną skórę.
Najmniejszy powiew wiatru już może być dla niej nie tylko odczuwalny, ale wręcz nieprzyjemny. I idziemy razem z Gabrysią do kina, idziemy na Tytanika, bo teraz chyba niedługo będzie jakiś nowy Tytanik. W sensie stary, ale nowy. I oglądamy go. I dzieją się te wszystkie rzeczy, które tam się dzieją. I we wszystkich tych momentach emocjonalnych Gabrysia reaguje bardzo emocjonalnie. Płacze, przeżywa, łuka, zaczyna się dusić, a ja siedzę, oglądam, wcinam popcorn. Przecież to widziałaś, nie? Nie bardzo mnie to rusza. Ten Jack tam potem zastyga na tych drzwiach, Gabrysia wybucha szlochaniem, rozpaczą. A ja tam jeszcze dorzucam popcorn i popijam colą. I Gabrysia jest cała w przeżywaniu tej sytuacji.
Wychodzimy z kina, ja mówię, no to co tam Gabi, parówki czy kanapki, na co idziemy? A Gabrysia mówi, ale jak ty w ogóle możesz jeść? I płacze, i przeżywa, i opowiada, widziałaś to, a widziałaś tamto, a jak to się mogło tak skończyć? No i w końcu się rozchodzimy. Ja ponieważ jestem gruboskórna w tym sensie, że nie przeżywam tak intensywnie emocji, już. Zapominam o tym, robię coś innego, a gabrysi te emocje zostają, utrzymują się długo, ona z nimi zasypia i ona się z nimi budzi rano, więc piszę do przyjaciółek i piszę do nich, słuchajcie, ja ciągle myślę o tym filmie, a wtedy one odpisują, daj już spokój, to było wczoraj, no weź już dziewczyno, zaczyna się nowy tydzień. I zaczyna się z kolei ten element społeczny, czyli unieważniającej reakcji ośrodowiska.
Ten przykład pięknie pokazuje, bo myślę, że to warto jeszcze dodać, że unieważniające reakcje środowiska to są reakcje, które utrudniają regulację emocji. To są reakcje, które nie uczą nas tego, jak my mamy się uspokoić, wyregulować, jak my mamy siebie zobaczyć od dobrej strony, tylko zazwyczaj one zaostrzają nasze emocje. Jeżeli ja jestem Gabrysią, która jeszcze przeżywa Titanica i słyszy od koleżanek daj sp. . . spokój, to to mi nie pomaga się wyregulować. To mi pogarsza moje emocje. Albo je zamienia w takie emocje pod tytułem, z moimi emocjami jest coś nie tak. I ja jestem jakaś, nie wiem, mam dziwną tą strukturę emocjonalną, że ja tak długo te emocje przeżywam. I dzieją się różne, no trudne rzeczy dla kogoś, kto ma takie emocje.
No właśnie, nie? Co się dzieje? Dzieje się to, że dziecko, a potem dorosły człowiek nie potrafi nazywać swoich emocji, to co mówił Bartek, co oznacza, że nie potrafi ich regulować. Czyli tak zdolność do nazywania emocji, jeżeli ja byłem cały czas unieważniany, to ja zaczynam tracić w ogóle jakąś wiedzę o tym, jakie ja mam emocje. I w terapii DBT to jest w ogóle niezwykle ważny fragment treningu, że my uczymy uważności, uważności swoich stanów emocjonalnych oraz kompetencji w zakresie nazywania tego, co ja w ogóle czuję, co to jest to, co ja teraz przeżywam. Dochodzi też do tego, że jest ogromna trudność w doświadczaniu, w wytrzymywaniu tych trudnych emocji, no bo tak jak mówiliśmy, każdy z nas czasem doświadcza ekstremalnie trudnych emocji i my w większości wiemy, że one za jakiś czas miną, to trzeba po prostu przetrwać.
Ale jeśli to jest osoba, która doświadcza tych emocji bardzo często i bardzo długo, to naprawdę potrzebuje konkretnych informacji, jak sobie z tym radzić. A jak słyszy od środowiska przestań, po prostu, czy możesz robić inaczej, to naprawdę nie potrafi. I dlatego w terapii DBT, w treningu umiejętności, mamy na to przygotowany cały moduł umiejętności związanych właśnie z tolerowaniem dyskomfortu związanego z dysregulacją emocjonalną. Używamy umiejętności, które służą przetrwaniu, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji. Używamy do tego doznań fizycznych, używamy do tego odwracania uwagi, staramy się poprawić chwile, w której aktualnie przebywamy. Pojawiają się takie akronimy jak TIP, IMPROVE, ACCEPTS, dużo tego. W związku z tym, że osoby, które doświadczają bardzo silnych emocji, często słyszą, że czują źle, dochodzi do czegoś takiego, że przestają sobie ufać.
Przestają ufać sygnałom, które wysyła im ciało i często dochodzi do tego, że mówią, ja nie wiem, co ja czuję, ja nie wiem, jak ja mam żyć, ja nie wiem, czy ja chcę to robić. czy nie chcę, czy chcę być z tą osobą, czy nie chcę być z tą osobą. Nie wiem, o co mi chodzi tak naprawdę, nie wiem, kim jestem. I jest to okropnie trudny stan. I w DBT uczymy też samouprawomocnienia. Myślę o tym, że takie osoby często myślą też o sobie, że moje emocje są głupie. To, jak ja przeżywam świat, nie powinno tak wyglądać. Ja nie powinienem tak. . . czuć, czy nie powinienem tak reagować na bodźce emocjonalne.
I dlatego w DBT mamy tą umiejętność widzenia siebie jako jednostki, która ma prawo mieć takie reakcje emocjonalne, że one się nie wzięły znikąd. One mają swoje uwarunkowania. Ja mam dla siebie znaleźć to zaufanie, uprawomocnienie, uznanie i odbudować poczucie, że jestem jednostką, która nie jest zmarzła. Jest z kosmosu, jest żywym człowiekiem, która ma prawo doświadczać takich stanów emocjonalnych, jakich doświadcza. Dużo też dzisiaj tutaj mówiliśmy o reakcjach ze środowiskiem. Ma to takie konsekwencje, że często osoby z dysregulacją emocji nie mają przyjaciół, są bardzo samotne, mają pocharatane relacje z rodziną, trudno jest im utrzymać związki, dlatego że nie uczą się na etapie socjalizacji, na etapie dorastania, w jaki sposób adekwatnie prosić o różne rzeczy, odmawiać różne rzeczy w jakiś sposób, łagodnie podtrzymywać relacje. No i znowu DBT ma na to. . . Cały moduł.
Cały moduł dotyczący skuteczności interpersonalnej. I znowu pojawiają się tam akronimy, mamy tam DearMana, mamy Giwa, mamy Pasta, myślę, że uwielbiamy akronimy w DBT. Czyli cały moduł. . . moduł umiejętności związanych z tym, w jaki sposób kreować, podtrzymywać, nawiązywać relacje społeczne i jak w tych relacjach społecznych dbać o siebie, dbać o relacje, dbać o skuteczność. Chciałabym z całego serca dodać coś, co. . . Jeszcze nie padło i gdyby ktokolwiek obdarzony temperamentem emocjonalnej podatności na zranienie zastanawiał się, czy to ok mieć taki temperament, to chcę powiedzieć, że to jest bardzo ok mieć taki temperament. To jest piękny temperament, że osoby obdarzone emocjonalną podatnością na zranienie przeżywają życie we wszystkich wymiarach, pełnią emocji, mają dostęp często do stanów i emocji. do których większość ludzi nie ma dostępu. Mogą mieć np. przeżycia mistyczne, dla wielu osób niedostępne.
Mogą mieć taki poziom wrażliwości, który pozwala na odbieranie rzeczywistości na niezwykłych poziomach. I to jest coś pięknego i coś dobrego, dlatego że po prostu jest. Podobnie jak temperament impulsywny, który daje energię i daje siłę i daje power. I tak to Gabi pierwsza powiedziała o podcaście. I to ona spięć wciła ten pomysł w nasze głowy. I to jest piękne i to jest dobre, bo jest. I każdy jest jakiś i to jest dobre. Bardzo chcę to podkreślić. Super, że Emilia o tym mówisz. Oczywiście nie mogę wytrzymać, muszę ci wejść w piłkę. Bo jak mówicie o osobach podatnych na zranienie, słuchajcie, to jest mega ważne, żeby to podkreślić, że to są ogromnie twórczy i kreatywni ludzie, że mnóstwo piosenek, mnóstwo wierszy nie powstałoby, gdyby nie ten rodzaj temperamentu.
Co by było z muzyką. Dokładnie. Bez nas, bez nas. Dokładnie. Na koniec chciałabym was poprosić o taką wisienkę na torcie, o kropkę nad i, waszą ulubioną metaforę. która najpiękniej oddaje to, o czym dzisiaj mówiliście. Mam od razu w głowie. Impulsywność. Jak rzecz czekam na swoją kolej. Dobrze, dobrze, nie będę kłócić. Tak właśnie jest. Moja ulubiona metafora to jest metafora dotycząca ogrodu. Marsza mówi, pamiętaj, że możesz być tulipanem w różanym ogrodzie. To znaczy, możesz być. . . Obydwa te kwiaty są piękne, mogą one rosnąć obok siebie, ale są różne. I jeżeli tak się wydarzy, to nie próbuj zmieniać siebie w róże, albo róży w tulipany, tylko idź i poszukaj swoich kolegów, ludzi, którzy są do ciebie podobni.
Możemy ze sobą współistnieć, ale każdy z nas potrzebuje też podobnych osób. Ja bym jeszcze tylko dodała, że a jednocześnie naucz róże. Jak dobrze Cię rozumieć. Dokładnie. Fajnie jest być tulipanem w różanym ogrodzie z doświadczeniem, że róże Cię rozumieją i nie oceniają. Gdzieś w świecie są też tulipany. Słuchajcie, moja metafora, ja chyba ją sobie sam wymyśliłem, ale ona mnie bardzo uprawomocnia. To jest taka metafora, którą ja mam na to, że nasze emocje. . . stanowią dla nas bardzo ważną informację zwrotną na temat tego, gdzie powinniśmy iść dalej. Ja je traktuję jako taki nasz wewnętrzny kompas. Taki kompas, który uwaga, jeżeli jest, jeżeli my z niego nie korzystamy, czyli wyłączamy emocje, to możemy nie dopłynąć do portu, do którego warto byłoby dopłynąć.
A z kolei jeżeli ten kompas jest przesterowany, jest tak wrażliwy, że ta igiełka kompasu biega z lewa na prawo od smutku do złości itd. , to również nam uniemożliwia dotarcie tam, gdzie chcemy. I ja tak postrzegam terapię DBT, że terapia DBT to jest też sposób na to, żeby nasz wewnętrzny kompas emocjonalny służył nam i wskazywał nam kierunek do fajnego życia. I jeżeli my z tego kompasu nie skorzystamy, to możemy tam nie trafić. A jeżeli nasz kompas będzie przeregulowany i będzie szalał, to też nam utrudni do darcie do fajnego życia. I ja chcę jeszcze do kompasu. Bo mam taką myśl, że kompasu nie da się ustawić raz na zawsze, że o kompas trzeba dbać. Kompas trzeba kalibrować regularnie. Dokładnie.
Więc trzeba pamiętać też o tym, że o siebie trzeba całe życie dbać i że regulacja emocji to jest robota na całe życie. Myślę, że kalibrowanie kompasu na dzisiaj możemy uznać za odrobione, zaliczone. Yes! Bardzo Wam dziękuję. Dzięki. Też dziękuję. Tak, dzięki wielkie. Jesteśmy zespołem terapeutów DBT. I opowiadamy o terapii dialektyczno-behawioralnej. Z myślą o osobach doświadczających dysregulacji emocjonalnej. A także ich bliskich. terapeutach i wszystkich, którzy chcą nas posłuchać. Robimy ten podcast, bo wiemy, że terapia DBT jest skuteczna i pomaga w zbudowaniu życia, wartego przeżycia. .
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.