TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
PTA Witam was serdecznie na moim kanale z tej strony Krzysztof Wojczal Zapraszamy również na my do bloga krzysztofwojczal. pl Jeśli ktoś woli materiał w wersji tekstowej, to link znajdziecie w opisie do nagrania bo to nagranie jest opracowane właśnie na bazie analizy znajdującej się na blogu.
Mogę dzisiaj trochę niewyraźnie mówić, mówić przez głos, nie jestem w najlepszej formie i podejrzewam, że jutro już nie będę w ogóle w formie, żeby cokolwiek nagrywać, więc stwierdziłem, że póki jeszcze jestem w stanie mówić, jakkolwiek puty nagram ten materiał, z tego względu, że sprawa jest dosyć pilna, spontaniczna i trzeba działać dość szybko, bowiem w ten weekend bardzo mocno uaktywniły się prorosyjskie narracje nawołujące do tego, żeby zaprzestać pomocy Ukrainie, hasło to nie nasza wojna się pojawiło, także widać, że Rosjanie starają się pracować, prawdopodobnie przygotowują sobie takie propagandowo-polityczne podłoże po to, żeby przeszkadzać decydentom z zachodu, podejmować właściwe decyzje, ponieważ wywoływanie zamieszania w społeczeństwie i podłużanie społeczeństwa do haseł, które w zasadzie mają blokować pomoc dla Ukrainy, to oczywiście tego rodzaju presja społeczna może mieć negatywny wpływ na decydentów, którzy będą bardziej opieszale działać w kwestii Ukrainy, pomimo tego, że wojna na Ukrainie to jest nasza wojna i o tym jest właśnie to nagranie i powinniśmy sobie z tego zdawać sprawę, o czym za chwilę będę uzasadniał.
Natomiast jeśli Ci się podoba to, co robię, ten kanał zapraszam do wsparcia na Patronite, link znajdziecie w opisie do nagrania i zapraszam oczywiście na kwestię na etap merytoryczny. Może jeszcze trzy słowa wstępu, z tego względu, że w weekend pojawiły się właśnie te prorosyjskie narracje bardzo mocno widziane w infosferze naszej, polskiej zwłaszcza. No i postanowiłem napisać tekst, od 3 tygodnia się pojawiała ta narracja, postanowiłem napisać tekst na ten temat, żeby nieco dać odpór tego rodzaju twierdzeniu, że to nie jest nasza wojna i nie powinniśmy pomagać Ukrainie.
No i jestem bardzo dumny z tego, że udało nam się wprowadzić hasło, to jest nasza wojna do proponowanych, do najbardziej, do najczęściej wyświetlanych na polskim Twitterze, także to jest wasza zasługa, to jest nasza zasługa i trzeba po prostu walczyć z prorosyjską propagandą, jej własnymi metodami, jej własnymi hasłami, jej własnymi środkami i bardzo fajnie odwróciliśmy to hasło właśnie na korzyść naszego interesu narodowego, ale też interesu całego zachodu, interesu NATO, interesu Unii Europejskiej, o czym zaraz będę mówił, bo tak to jest nasza wojna, powinno być hasłem nie tylko Polski, nie tylko państw bałtyckich, czy Rumunii, które są albo mogą być bezpośrednio zagrożone przez Federację Rosyjską po upadku Ukrainy, ale i również całego zachodu, ponieważ, ponieważ co będę starał się tutaj w tym nagraniu uzasadnić, Federacja Rosyjska, Władimir Putin wypowiedział wojnę nie Ukrainie, a całemu zachodowi, a wojna na Ukrainie, a wjechał czołgami na Ukrainę tylko dlatego, że nie był w stanie, Federacja Rosyjska nie jest w stanie, jest za słaba, żeby zaatakować NATO, więc zaatakowano słabego, wydawałoby się, samotnego, wydawałoby się gracza, jakim jest Ukraina.
Także jest to wojna zastępcza, proxy war przeciwko zachodowi i to można bardzo łatwo, w bardzo prosty sposób uzasadnić, udowodnić i to postaram się zrobić. Natomiast tutaj jeszcze raz dziękuję za tak szeroki odzew na mediach społecznościowych wszystkich i używanie hasła, to jest nasza wojna, ja będę tego hasła używał teraz, jak najczęściej przy każdym możliwym nagraniu, przy każdym możliwym tekście i mam nadzieję, że jak najszersza rzesza osób, ekspertów, polityków, no naprawdę nawet zwykłych komentatorów na mediach społecznościowych, że wszyscy będziemy używać tego hasła, po to by zneutralizować narrację prorosyjską i żeby agitatorom tej narracji wręcz odbiło się trzkawką hasło, to nie nasza wojna i żeby po prostu nie mogli go używać skutecznie.
A teraz przechodząc już do merytoryki, Rosjanie czy prorosyjska narracja, czy agitatorzy, czy też propagandziści prorosyjscy wykorzystują pewnego rodzaju rozdźwięk pomiędzy deklaracjami a czynami na zachodzie, ponieważ czyny są takie, jakie powinny być, to znaczy oczywiście można w tym czy innym przypadku mówić o pieszałości czy o pewnym braku zdecydowania, ale co do zasady cały zachód, państwa zachodnie takie jak Stanów Zjednoczonych, Wielka Brytania, Francja, Polska, a nawet Niemcy podejmują takie decyzje, takie realne działania, które rzeczywiście są w ich interesie, tak w interesie poszczególnych państw, jak i w interesie całych bloków, takie jak Unia Europejska czy NATO.
Natomiast narracja jest troszeczkę inaczej, decydenci, politycy, a nawet w prasie eksperci czy publicyści unikają jasnego stwierdzenia, że tak to jest nasza wojna i że walczymy na Ukrainie z Federacją Rosyjską. Wiąże się to po pierwsze z taką bojaźnią wobec Putina, żeby nie przypadkiem rzeczywiście nie wejść w konflikt z Federacją Rosyjską, żeby Rosjanie nie atakowali z zachodu czy poszczególnych państw. Ta bojaźń jest oczywiście zupełnie bezpodstawna, a jednocześnie z drugiej strony wydaje mi się, że komentatorzy czy politycy czy eksperci weszli w taką pułapkę narracyjną, zastosowaną przez propagandistów rosyjskich. To znaczy, bo to hasło to nie jest nasza wojna, ono nie jest tylko w Polsce rozpowszechniane. To jest również na zachodzie szeroko kolportowany przekaz.
Wpadliśmy nieco w taką pułapkę narracji prorosyjskiej polegającej na tym, że jeśli Rosjanie nas oskarżają o to, że prowadzimy wojnę przeciwko Rosji na Ukrainie, to jest taki odruchem, żeby zaprzeczyć, że nie. Wcale nie prowadzimy wojny z Federacją Rosyjską na Ukrainie. Ten odruch jest w mojej ocenie bardzo szkodliwy. Właśnie o to chodzi Władimiro i Putinowi, o to chodzi Rosjanom, żeby tak właśnie to deklarować, że mimo tego, że działamy, żebyśmy chociaż mówili, że nie działamy, żebyśmy się bali myśleć o tym, że jesteśmy w jakiejś sferze, na jakiejś płaszczyźnie w wojnie z Federacją Rosyjską. Bo tego rodzaju myślenie, tego rodzaju mówienie pęta nasze działania, a nie działania rosyjskie.
Z tego względu, że Rosjanie, oni tą wojnę prowadzą z NATO. Tak działa propaganda rosyjska, tak przedstawiają społeczeństwu, tak mówi o tym Putin, tak mówi o tym Miedwiediew, tak mówią o tym żołnierze czy oficerowie rosyjscy. Kolportuje się fałszywy przekaz, że na Ukrainie walczy dziesiątki tysięcy najemników, w tym Polacy, zachodnich najemników. Także co do zasady Rosjanie zachowują się, działają, mówią i myślą tak, jakby walczyli z NATO na terytorium ukraińskim. I to jest właśnie ciekawe, że przecież jeśli my stwierdzimy, że tak, to jest nasza wojna, my jesteśmy praktycznie stroną tej wojny, chociaż nie uczestniczymy w niej w sposób aktywny, nasi żołnierze nie walczą przeciwko Federacji Rosyjskiej.
Formalnie nie jesteśmy w stanie wojny z Rosjanami i jednocześnie rzeczywiście nasze wojska nie walczą z Rosjanami, to tak de facto, jeśli przyznamy, że tak, to jest nasza wojna i jesteśmy w tej wojnie jako strona, która pomaga Ukrainie, jesteśmy w tej stronie stroną, wspólnie z Ukrainą i walczymy przeciwko imperializmowi Federacji Rosyjskiej, to tak naprawdę tego rodzaju przyznanie się, ono nie może budzić żadnych negatywnych skutków. Ponieważ jak już mówiłem, Rosjanie tak działają, jakbyśmy tam walczyli, więc jeśli my przyznamy, że tam walczymy, to co oni mogą zrobić więcej? To już tak naprawdę, oni tak się zachowują, tak jakbyśmy tam byli.
Więc to jest tylko i wyłącznie narracyjna pułapka, która ma pętać nasze myśli, nasze działania na to, żebyśmy się wzbraniali przed tym, żeby ktoś nas posądzał o to, że walczymy z Rosją na terytorium ukraińskim. I tego rodzaju pułapka, o czym zaraz też będę to bardziej szczegółowo tłumaczył, ona jest wstępem do całej takiej techniki manipulacyjnej stosowanej przez propagandę rosyjską, która zmierza do stawiania coraz bardziej zakłamanych tez w oparciu o tezę prawdziwą. Jaką jest fakt, że tak to jest nasza wojna i walczymy z Federacją Rosyjską na terytorium ukraińskim w różny sposób, oczywiście nie w sposób kinetyczny, nie w taki, że bezpośrednio uczestniczymy w walce, ale pośrednio tak jest.
I teraz, żeby zrozumieć, co tak naprawdę trzeba zrobić, żeby ta wojna się zakończyła, bo czy uważamy, że to jest nasza wojna, czy nie uważamy, że to nie jest nasza wojna, chyba wszyscy są w stanie stwierdzić jednoznacznie, że trwanie tej wojny jest niekorzystne, bo to jest niekorzystne. Zarówno dla Rosjan, dla strony rosyjskiej i dla sympatyków strony rosyjskiej, jak również ta wojna jest niekorzystna z perspektywy zachodu, Polski i zachodu. Różnica polega tylko na tym, że obie strony uważają, że nie są zgodne co do tego, kto powinien tę wojnę wygrać. Natomiast to, że ona się powinna skończyć, jest oczywiście kwestią bezsporną.
I teraz, co Zachód, jak Zachód, czy jak strona ukraińska mogłaby osiągnąć, jak mogłaby osiągnąć cel, by tą wojnę zatrzymać, czy doprowadzić do tego, że będzie trwały pokój prowadzący do Prosperity. Poddanie Ukrainy, o czym za chwilę będę mówił, nie wchodzi w grę, bo to się nic nie skończy. Wcale się nic nie skończy. I to nie skończy tematu później dalszej presji. O tym zaraz będę jeszcze mówił. Kwestia tego jest, żeby Rosjanie nie szli dalej. I są na to dwie metody. Pierwsza metoda, kluczem jest to, żeby przekonać Putina i samych Rosjan, że nie mają żadnych szans na zwycięstwo. Pozbawić ich wszelkich nadziei.
Jeśli będzie jakaś iskra nadziei na to, że Rosjanie są w stanie wygrać na Ukrainie, to, już to chyba Władimir Putin udowodnił i strona rosyjska, to Rosjanie nie cofną się przed niczym. Będą walczyć do zwycięstwa. Czy to im zajmie pół roku, czy miesiąc, czy pół roku, czy rok, czy dwa. Oni po prostu będą walczyć do zwycięstwa albo do upadku Federacji Rosyjskiej. I tak było np. w przypadku inwazji sowieckiej na Afganistan. Wojna tam trwała ponad dekadę i skończyła się tym, że rozpadł się Związek Sowiecki. Nie był to główny powód, ale jednym z powodów, to znaczy wojna trwała aż do momentu, kiedy Sowieci się sami zapadli.
Tak więc jak widać, na zapaść Federacji Rosyjskiej teraz oczywiście można liczyć, ale to jest raczej perspektywa paroletnia, a nie paromiesięczna. Więc czy my chcemy jeszcze przez parę lat mieć stan, w którym za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. No i teraz mamy dwie możliwości, żeby tę wojnę zakończyć. Pierwsza to jest jedna, może nie jedna, ale po prostu walna bitwa na terytorium ukraińskim, w której te bitwie Rosjanie zostaną zdruzgotani. I zostaną zdruzgotani po mobilizacji całego potencjału konwencjonalnego, jakim dysponują. Wówczas nabiorą pewności, że nie są w stanie w sposób konwencjonalny zająć Ukrainy, a więc będą gotowi na pokój.
A celem pokoju dla Ukraińców i dla Zachodu, niezbędnym warunkiem pokoju jest wejście Ukrainy do struktur zachodnich, do Unii Europejskiej, a zwłaszcza do NATO. Bo jeśli Ukraina nie wejdzie do NATO, nie dostanie gwarancji bezpieczeństwa z NATO, to po przegranej wojnie Rosjanie za 2, 3, 4 lata wrócą znowu i znowu będzie mieli wojnę. I Ukraińcy dobrze o tym wiedzą, dlatego walczą aż do zwycięstwa i są tak zdeterminowani, bo wiedzą, że jakiekolwiek rozmowy pokojowe w tej chwili, kiedy Rosjanie jeszcze nie otrzymali tego drutgozpiątącego ciosu, są bezcelowe, bo tylko oddalą egzekucję. I właśnie Ukraińcy na ten scenariusz, na ten wariant liczą trochę, to znaczy chcą pokonać Rosjan w walnej bitwie.
Dlaczego? Dlatego, że to jest dla nich jedyna droga do tego, żeby z Rosjanami zwyciężyć, żeby mieć spokój raz na zawsze, albo raz na 20, 30 lat, albo i dłużej. I to zależy w dużej mierze od nich, oczywiście od Zachodu również, bo dostarczamy im broń. Natomiast z perspektywy Zachodu jest jeszcze druga opcja, dzięki której można zatrzymać tę wojnę, dzięki czemu można nawet zatrzymać rozlew krwi na Ukrainie. I to jest taki sposób, który po prostu uniknie dalszego przelewania krwi, dalszej walki, dalszych strat po stronie ukraińskiej.
I tym sposobem jest, jeśli chcemy osiągnąć to przekonanie Putina, że nie jest w stanie zająć Ukrainy, to narzędziem do tego jest demonstracja Putinowi, że on tego nie zrobi, bo zrobimy wszystko, by mu to uniemożliwić i nie będzie w stanie osiągnąć celu. Przejąć kontroli nad Ukrainą, nad Kijowem, ponieważ Zachód mu na to nie pozwoli, a Zachód jest znacznie potężniejszy niż Ukraina, ma znacznie większy potencjał. Tak zastraszania, czyli mowa tutaj o nuklearnym, o sile konwencjonalnej armii, o przewadze technologicznej, cyber, satelitarnej, przecież na każdej z możliwych płaszczyn Zachód ma olbrzymią przewagę. Do tego dochodzi oczywiście presja polityczna, przewaga polityczna nad Federacją Rosyjską, która w zasadzie teraz jest osamotniona politycznie.
Do tego dochodzi presja gospodarczo-ekonomiczna, także Zachód jest znacznie, znacznie potężniejszy i może używać zastraszania znacznie skuteczniej niż Ukraińcy. Ukraińcy nie są w stanie, nie mają takiego potencjału, żeby zastraszyć Rosjan. Nie wiem co są w stanie zrobić Putinowi, w zasadzie nic, są w stanie się bronić tylko na swoim terytorium. Natomiast Zachód rzeczywiście może zastraszyć Putina i tym zastraszanie doprowadzić do tego, że Putin nie będzie się posuwał dalej i stwierdzi, że nie jest w stanie zdobyć Ukrainy i zdecyduje się na trwały pokój. Tak więc to może zrobić Zachód, ale Zachód nie jest w stanie przekonać Putina, że zrobi wszystko, by utrzymać Ukrainę poza jego wpływami, by uratować Ukrainę przed inwazją.
Jeśli Zachód jasno nie mówi, że to jest nasza wojna, to znaczy zauważcie ten mechanizm. Jeśli my mówimy, że to nie jest nasza wojna, to walczą Ukraińcy z Rosjanami. My tam tylko pomagamy trochę, ale to nie jest nasza wojna. To znaczy, że my oświadczamy, że nie mamy interesu w tym, znaczy, że nasza sytuacja jest taka, że ktokolwiek by na Ukrainie nie wygrał, dla nas będzie to obojętne, obojętne politycznie, w kwestiach bezpieczeństwa, w kwestiach ekonomii, w jakichkolwiek innych kwestiach. Czyli jeśli mówimy, że to jest nie nasza wojna, to znaczy, że oświadczamy, że nie mamy w zasadzie interesu jakiegokolwiek, będzie dla nas obojętne, obojętne to, kto w tej wojnie wygra.
A jeśli stwierdzamy takie coś i jeśli stwierdzamy, że nie jesteśmy w tej wojnie, a więc mentalnie, żeby podwyższyć stawkę z Rosjanami, żeby ich przycisnąć, to byśmy musieli powiedzieć, że wchodzimy do tej wojny, bo nie jesteśmy, więc wchodzimy. Więc trzeba sobie odpoczyć na pytanie, no to po co mamy wchodzić do wojny, skoro nie mamy w niej interesu i po co mamy wchodzić do wojny, skoro w niej jeszcze nie jesteśmy, więc teoretycznie nie ponosimy strat, więc w zasadzie lepiej w ogóle nic nie robić, być biernym i czekać co się wydarzy, bo i tak wszystko nam obojętne, a jednocześnie nie jesteśmy w wojnie, więc po co podejmować jakiegokolwiek działania.
Do tego pro rosyjskie generacja chce sprowadzić cały dyskurs taki społeczny. Tak więc nie możemy przyznać, że to nie jest nasza wojna, a to jest nasza wojna patrząc na to bardzo szeroko, z tego względu, że na przykład z perspektywy Polski i Polaków to ma znaczenie, czy my tu będziemy mieli granicę polsko-rosyjską, czy polsko-ukraińską. To ma duże znaczenie z perspektywy naszego bezpieczeństwa, z perspektywy tego jak się może sytuacja potoczyć dalej. Także oczywistym jest, że mamy tutaj swoje interesy. Tak samo zachód zresztą, o czym też za chwilkę będę mówił, także przyznanie, że to jest nasza wojna pozwala nam uniknąć wszystkich pułapek narracyjnych i przekonać samego Putina, że jesteśmy gotowi do wszystkiego, żeby pokrzyżować plany.
Bo jeśli to nie jest nasza wojna, jeśli my tam nie chcemy wchodzić do tej wojny, no to jaka jest nasza determinacja do tego, żeby grozić Putinowi? Znaczy jeśli bym powie putinowi nie, nie atakuj, nie przejmuj całej Ukrainy, bo my będziemy groźni wtedy, to Putin wtedy nie uwierzy. Nie uwierzy, póki my wcześniej nie powiemy, że to jest nasza wojna i nie poczujemy się jako strona tej wojny. Oczywiście poczujemy się, ja nie mówię tutaj, żeby strzelać do Rosjant.
To oczywiście to były zarzuty do mojego tekstu osób, które go nie zrozumiały, bo tekst jest oczywiście i metody radzenia sobie z Rosjanami są podane w taki sposób, że te metody mają doprowadzić do tego, żeby nie doszło do wojny NATO, Rosja. Natomiast ci, którzy nie potrafią czytać z rozumieniem, imputują, że ktoś tutaj nawołuje do tego, żeby wywołać wojnę formalną z Rosją i żeby formalnie atakować Rosję. O tym słowa nie ma w tekście, ani o tym słowa tutaj też nie powiem. Natomiast chodzi tutaj o to mentalne przyznanie, że to jest nasza wojna. My stoimy po stronie ukraińskiej i walczymy ze sobą, ale pośrednio poprzez dostawy sprzętu, poprzez szkolenie żołnierzy ukraińskich na terytoriach zachodnich.
To jest w zasadzie bardzo daleko posunięta pomoc i daleka od neutralności. Wysyłanie sprzętu wojskowego tak samo na Ukrainę, zwłaszcza, że to jest wysyłanie za darmo, często jako podarunki, w jakiś sposób refinansowane z różnego rodzaju dotacji, ale to się odbywa w ramach tych pakietów, często amerykańskich, amerykańskiej pomocy. Także wysyłanie komuś sprzętu, amerykańska, nie sprzedawanie, czyli nie tak to tak jak przez to biznes, tylko wysyłanie komuś sprzętu, żeby ten sprzęt służył do walki z drugą stroną, to jest oczywiste branie strony, branie danej strony w konflikcie.
Także my w tej wojnie jesteśmy pod tym kątem realnie, rzeczywiście funkcjonujemy jako strona tylko że pośrednio walcząca czy wspierająca bardzo mocno, ale to jest nasza wojna i jesteśmy w tej wojnie. Ale my w tej wojnie jesteśmy zupełnie z innego powodu, nie z tego powodu jakie my działania w tej chwili podejmujemy, tylko z powodu Rosjan. Trzeba sobie to jasno określić, ale to zanim do tego dojdę, jeszcze jest ważnym też, ważnym uświadomieniem sobie jaki jest cel, zwłaszcza Europejczyków, zwłaszcza Polaków, ale całej Unii Europejskiej.
Skoro celem jest wygaszenie tego konfliktu na stałe, a nie po to żeby Rosjanie za chwilę znowu go mogli zwyciężyć, to tak naprawdę naszym celem powinna być całkowita neutralizacja zagrożenia, czyli neutralizacja w zasadzie potencjału Rosji do tego, żeby wszynać kolejne wojny i żeby kontynuować tą wojnę, która trwa. I oczywiście to w konsekwencji ma prowadzić do tego celu głównego, czyli do zawarcia trwałego pokoju i budowania w Europie prosperity, a to Europa najbardziej ponosi największe koszty tego konfliktu, nie Amerykanie tylko Europa.
Więc to na Europejczykach, na Europejczykom powinno najbardziej ciążyć, najbardziej zależeć, przepraszam, żeby ten konflikt wygasić, a wygasić go można tylko na te dwa sposoby, o których mówiłem, czyli walna, bitwa, pomobilizacja rosyjskiej, albo zagrożenie Putinowi tak, żeby on się przestraszył, żeby tak mu zagrozić, to trzeba go przekonać do tego, że my jesteśmy w tej wojnie i czujemy się jako strona tej wojny, a skoro się czujemy jako strona tej wojny, to zobaczcie, to jest kolejna pułapka, bo jeśli my nie jesteśmy w tej wojnie, to z nikim nie walczymy, nawet jak ktoś przeciwko nam walczy, to my nie jesteśmy w stanie zidentyfikować, co my powinniśmy robić w tym momencie.
Gdy mówimy, my jesteśmy w tej wojnie i ktoś nas atakuje, kto? W pierwszej kolejności stwierdzamy, kto jest naszym wrogiem, kto działa przeciwko nam. Możemy wtedy określić, że Federacja Rosyjska jest naszym wrogiem, bo działa przeciwko nam, zaraz powiem w jaki sposób. To w drugim czy w przeszłym punkcie, już jak już wiemy, że prowadzimy wojny, wiemy z kim prowadzimy tą wojnę, to możemy sobie określić, jakie ten ktoś ma cele strategiczne, a tym samym możemy określić własne cele strategiczne, jakie musimy osiągnąć, żeby zwyciężyć, bo nie po to się prowadzi wojnę, żeby przegrać.
Jeśli my stwierdzamy, że to jest nasza wojna i stwierdzamy, że jesteśmy w tym konflikcie, to znaczy, że my chcemy tę wojnę wygrać, bo głupio by było po prostu walczyć i po to tylko, żeby celem była porażka. Trzeba zwyciężyć. W tym momencie, w kolejnym punkcie, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, jak chcemy z Rosjanami zwyciężyć. Ten proces myślowy został przeprowadzony przez decydentów z zachodu, bo rzeczywiście podejmujemy kolejne działania zmierzące do tego, żeby Rosję pokonać na terytorium Ukrainy. Ale narracja za tym nie idzie. Społeczeństwo nie jest do końca świadoma tego, co się dzieje, nie jest do końca świadoma społeczeństwo tego, dlaczego się dzieje to, co się dzieje, dlaczego tak pomagamy, zwłaszcza społeczeństwa na zachodzie.
Polska jest dosyć mocno świadoma i na szczęście my Polacy wiemy, że to również o nas, o naszą skórę pośrednio chodzi. Natomiast na zachodzie już tego tak się nie odczytuje. Także warto zadawać sobie sprawę z tego całego mechanizmu. I teraz dlaczego, dlaczego nie powiedzieć po prostu, że to nie jest nasza wojna i niech się dzieje, co chce, może nawet Ukraina przegrać. Przecież możemy przejść nad tym do porządku dziennego i później zrobić biznes es-suzol i dogadać się z Rosjanami. Przecież oni nie będą chcieli nas atakować dalej. Taka jest narracja oczywiście prorosyjska. Otóż wyobraźmy sobie dwa szybkie scenariusze. Pisałem i mówiłem wielokrotnie, ale na szybko to trzeba tutaj przedstawić.
W pierwszym scenariuszu, znaczy w scenariuszu kiedy Ukraina zostanie pobita przez Rosjan, zostajemy neutralni i Ukraina zostaje pobita przez Rosjan, to w tym scenariuszu nie ma dobrego wyjścia dla Unii Europejskiej, nie ma dobrego scenariusza dla Polski. Z jednej prostej przyczyny. Musimy zrozumieć to, że Ukraina nie jest tylko i wyłącznie celem samym w sobie dla Putina. Ukraina jest etapem, etapem na pewnej rodzaju drabinie eskalacyjnej względem zachodu. Jeśli Rosjanom uda się ten etap osiągnąć, przejdą do kolejnych etapów.
Kolejnym etapem może być aneksja Białorusi, kolejnym etapem może być aneksja Moldawii, bo pamiętajmy, że po podbicie Ukrainy Rosjanie zyskują dostęp do Naddniestrza, a tym samym w zasadzie mają automatyczny kazus Belli, otwartą drogę do operacji specjalnej, nazwijmy to w ten sposób w kierunku Kiszyniowa.
I w tym momencie po przejęciu całej granicy, zobaczcie to Rosjanie dążą do tego, żeby podejść pod granicę NATO, podejść pod Polskę, zagrożyć jej już nie z dwóch kierunków, od strony Kaliningradzkiego obwodu i od strony Białorusi, ale z trzech kierunków jeszcze od strony ukraińskiej, na co nasza armia nie jest gotowa, bo jest jej za mało, żeby tyle kierunków bronić, po to żeby podejść pod granicę z Rumunią, która też jest w NATO, właśnie na granicy również Rumuńsko-Moldawskiej.
Po to żeby przejąć kontrolę nad Morzem Czarnym, po to żeby mieć lepszą kontrolę nad Bałtykiem, a w tym celu po aneksji Mołdawii i Białorusi Putin zażąda jakiegoś korytarza eksterytorialnego do obwodu Kaliningradzkiego, albo zacznie działania hiborytowe przeciwko Estonii i Łotwie, gdzie będzie miało bardzo łatwo, ponieważ tam są mniejszości, mniejszość rosyjska, jednocześnie bardzo trudno jest militarnie obronić te państwa z punktu widzenia NATO, więc to jest bardzo trudne. Będzie można podjąć działania hiborytowe, ale przede wszystkim zauważcie, że jeśli upadnie Ukraina, to na terytorium ukraińskim może trwać walka partyzantka.
Ja myślę, że Rosjanie udowodnili w swojej historii, że potrafią bardzo łatwo i brutalnie spacyfikować każdego rodzaju te listy proskrypcyjne, które już zresztą zrobili, które zastosowali w budż czy wizjum. To jest właśnie to. Oni wchodzili i mordowali ludzi, którzy mogliby być partyzantką. Oni zajmą tę Ukrainę i mają gotowe listy, żeby wymordować wszystkich, którzy będą chcieli stawiać opór. Będzie olbrzymia emigracja z Ukrainy, będzie ucieczka. Nie będziemy tutaj 3-4 milionów Ukraińców, tylko będziemy mieli 10 milionów Ukraińców w Polsce. To się nie rozłoży na cały zachód Europy, chociaż pewnie część z nich też ucieknie.
Choćby z tego powodu będziemy mieli olbrzymie problemy, ale jeśli Rosjanie zajmą Ukrainę i będą stosować takie brutalne metody, to następnym krokiem może być podjęcie działań hybrydowych w stosunku do Polski. Wtedy Rosjanie czy też Rumunii będą mogli przekierować cały swój potencjał do prowadzenia wojny hybrydowej właśnie do Polski czy Rumunii. W tej chwili Rosjanie są bardzo mocno skupieni na Ukrainie. Jeśli Ukrainę przejmą, to będą mogli przekierować te wszystkie zasoby ludzkie, intelektualne, decyzyjne, ale również finansowe do tego, żeby działać. U nas będą wybuchać elektrownie, szantaże czy działalność wywrotowa. U nas będą ginąć ludzie w tramwajach po wybuchach terrorystycznych. U nas będą ginąć cywile.
My nie będziemy mieli prądu na zimę, nie będziemy mieli energii na zimę, będziemy marznąć. My będziemy państwem frontowym niejako, mimo że nie może się toczyć bezpośrednia walka, bo mi się wydaje, że akurat na Polskę to by nie zaatakowali, bo nie mieliby szans z siłami konwencjonalnymi na to, ale mielibyśmy tutaj wojnę hybrydową, proxy war. To nie proxy war, tylko wojnę hybrydową, bo to nie wojna zastępcza, bo to już jesteśmy państwem NATO. To by była wojna przeciwko NATO, przeciwko Unii Europejskiej, a na terytorium Polski. To wszystko wiązałoby się z dużym kryzysem gospodarczym, bo nie utrzymalibyśmy takiej rzeszy uchodźców po dwa, wysokie ryzyko w zakresie bezpieczeństwa w Polsce zniechęciłoby zachodni kapitał.
Wszyscy po prostu by się stąd wycofywali. Tracilibyśmy miejsca pracy, tracilibyśmy miejsca produkcji i generalnie tracilibyśmy pieniądze i oczywiście wpadlibyśmy w jakiś kryzys gospodarczy w konsekwencji. Także to dla nas miałoby tragiczne skutki, ale też tragiczne skutki dla całej Europy, bo cała Europa miałaby cały czas kryzys inflacyjny, cały czas kryzys energetyczny, przecież Putin by się na Ukrainie nie zatrzymał. Także z tej perspektywy, że Ukraina jest pewnym etapem, upadek Ukrainy jest niekorzystny dla całego zachodu, również dla Polski. A za tym upadek Kijowa w obliczu tak dużej pomocy ze strony zachodu i zaangażowania ze strony NATO na Ukrainie, to klęska Ukraińców byłaby katastrofą wizerunkową, katastrofą wiarygodności Stanów Zjednoczonych i NATO.
A to mogłoby przełożyć się na zupełnie, na zupełnie posypanie się sojuszy amerykańskich na dalkim wschodzie, bo skoro Amerykanie nie są w stanie obronić Ukrainy, czyli nie jako swojego protektora, swój protektorat, przepraszam, przed słabą federacją rosyjską, to dopiero jak gdy w Chińczycy wejdą do gry, tak sobie mogą pomyśleć Japończycy, tak sobie mogą pomyśleć Koreńczycy z południa i wiele innych państw azjatyckich. Także po prostu to byłaby klęska wizerunkowa dla Waszyngtonu, klęska wizerunkowa dla NATO, które by przegrało niejako, bo mimo, że udawałoby, że oni uczestniczy w tej wojnie, to Rosjanie by tak to sprzedali później, że by grali z NATO na terytorium Ukrainy, tak by to sprzedali, to miałoby dalekie reperkusje na arenie międzynarodowej.
Także to byłaby klęska Zachodu, ale klęska również Unii Europejskiej, z tego względu, że Unia Europejska również miałaby tą wschodnią flankę, która by się stała frontem walki między wschodem a zachodem i Rosjanie dokonywali bez sabotażów, akcji sabotażowych, akcji przekupstwa, także, że wiadomo jak są skuteczni, jeśli chodzi o korumpowanie zachodnich elit, zwłaszcza niemieckich, austriackich, ale nie tylko. Jak by to wyglądało, gdyby ponownie Unia Europejska stanęła przed sytuacją, w której można by było zastosować szantasz energetyczny, nie puszczając rosyjskiego gazu lub rosyjskiej ropy.
Wyobraźmy sobie w tym kryzysie inflacyjnym, który już jest teraz, bo tym covidzie, który zamknął nam gospodarki, prowadzimy jeszcze wojnę energetyczną z Rosją i nie jesteśmy w stanie na przykład ściągnąć z alternatywnych kierunków, bo wybuchł nam Baltic Pipe, bo nie działa nam terminal ENG, jeden czy drugi, czy w Polsce, czy w Niemczech, z różnych względów. Czy dlatego, że w Zatopce Perskiej trwa wojna i na przykład nie ma już alternatywy dla rosyjskich surowców. Naprawdę jesteśmy w trudnej wtedy sytuacji i to Rosjanie dyktują warunki Unii Europejskiej Europy, a przez to Unia Europejska Europa też są słabsze i tracą. Nie tylko Polacy, również Zachód Europy w czas traci. Także klęska Kijowa, klęska Ukrainy nie jest nam obojętna.
Tak mówię o Polsce jak i o zachodzie. I dlatego to jest nasza wojna. I to jest nasza wojna nie z tych wszystkich pośrednich powodów, o których mówiłem, ale to jest nasza wojna. My jesteśmy w tej wojnie tylko nie jako aktywny żołnierz uczestnik, tylko pośredni uczestnik, ale jednak my jesteśmy kimś, przeciwko komu Rosjanie prowadzą tę wojnę. Jesteśmy stroną wojny, bo Rosjanie tak uważają i tak działają. A działają tak, to bardzo łatwo uzasadnić. Ukraina nie jest celem samym w sobie, nie jest tylko celem samym w sobie dla Władimira Putina. Były trzy powody, dla których Rosjanie zaatakowali Ukrainę.
Te powody już parę lat temu napisałem, nawet określiłem prawidłową datę, czy raczej przedział czasowy, w którym zaatakują Rosjanie. I to naprawdę nie było trudne z tego względu, że widoczne te powody były takie, jak teraz przedstawię. Powód pierwszy, dlaczego Ukraina została zaatakowana, to jest powód geopolityczny. To znaczy Rosjanie prowadzą rywalizację i konflikt niejako z Zachodem, z NATO, z Amerykanami, ale i z Europejczykami. I w ramach tego, w tej szerszej gry chcą uzyskać dobrą pozycję negocjacyjną i dyktować warunki Zachodowi, a zwłaszcza dyktować warunki, Amerykanom nie są w stanie, ale dyktować warunki UE i Zachodowi. To znaczy chcą uzależnić Unii Europejską od surowców energetycznych z Rosji.
Ponownie, bo te zależności już padają na szczęście, z ich zresztą winy, z rosyjskiej winy, chcą uzyskiwać, chcą zerwać te bargoteknologiczne zachodu, chcą uzyskiwać technologie, po to żeby utrzymać wydobycie surów energetycznych, z których żyją, ale po to żeby utrzymać się również wyścigów technologicznych, wojskowych, militarnych, bez którego nie obrągnąć swoich granic, na przykład przed Chińczykami. Więc dla nich są kluczowe te technologie, ale muszą mieć kapitał, żeby kupić te technologie, więc muszą sprzedawać surowce energetyczne, muszą pozyskać technologie i muszą mieć zgodę na to, żeby podporządkować sobie Unię Europejską i stworzyć Eurorosję. Już nie na zasadach partnerskich, jak wcześniej myślał Putin, żeby zrobić od Lisbony po Władywostoku i my się będziemy dogadywać. Nie. Teraz Putin chce dyktować warunki.
Dyktować warunki i pokazał to jasno, o czym też za chwilkę powiem. Także jest ta geopolityczna gra, w której Rosja chce narzucić swoje warunki Unii Europejskiej i jednocześnie chce wyprzeć Stany Zjednoczone z Europy i stać się równorzędnym dla Amerykanów takim partnerem do rozmów, nazwijmy to w ten sposób. Czyli z tego powodu Ukraińcy zostali zaatakowani. Nie dlatego, że Ukraińcy zajęli część terytorium rosyjskiego, dokonali jakiejś inwazji, dokonali jakiegoś zamachu terrorystycznego w Moskwie. Nie. Nie było żadnego kazu z Belli, które sami Ukraińcy wydali Rosjanom. Rosjanie nie mieli żadnego powodu, żeby atakować Ukrainę. To jest bardzo ważne, to jest oczywiste, ale to jest bardzo ważne, żeby to powiedzieć.
To nie z powodów działań ukraińskich Rosjanie zaatakowali Ukrainę i oni nawet, Rosjanie się nawet z tym nie kryją, że tak jest. Tak naprawdę Rosjanie nie kryją się z tym, że atakują Ukrainę z powodu zachodu, a nie z powodu działań ukraińskich. Druga płaszczyzna, dlaczego Rosjanie zaatakowali Ukrainę. Z przyczyn kulturowo-poitycznych. To znaczy Rosjanie nie zamierzali pozwolić Ukraińcom, żeby wyjść z Rosyjskiej Strefy Wpływów i żeby wejść do świata zachodniego. A przecież Ukraińcy od pomarańczowej rewolucji w 2004 roku demonstrowali jasno, że chcą do Unii Europejskiej. I Rosjanie mówią, że bez nas, bez naszej zgody żadne struktury zachodnie nikogo nie przyjmą. Zwłaszcza tutaj blisko Rosji.
Czyli Rosjanie zablokowali niejako, dokonując najpierw tej wojny w 2014 roku w tym basie i zamrażając ten konflikt. Bo jak mamy zamrożony konflikt na swoim terytorium to nikt nas nie chce przyjąć i nie chce nam dać gwarancji bezpieczeństwa. Czyli Rosjanie zablokowali w ten sposób wejście do Unii Europejskiej i do NATO. I później 232. 2. zaatakowali. Dlaczego zaatakowali? Już wiedzieli, że ten konflikt hybrydowy, ten konflikt zamrożony na Donbasie uniemożliwia Kijowowi wejście do struktur zachodnich. Ale to było mało. To było Rosjanom mało, bo trzecia płaszczyzna jest oczywiście taka, że Rosjanie budują projekt imperialny. Oni odbudowują ZZSSR, Związek Sowiecki. Putin jasno do tego nawiązuje.
A żeby odbudować Związek Sowiecki w reglienicach Związku Sowieckiego przecież była Białoruś i Ukraina. Białoruś w latach momentu zostanie anektowana. Ukraina nie chciała, w związku z czym należało dokonać specjalnej operacji. I to jest projekt imperialny rosyjski. I to jest trzeci oczywiście powód dlaczego zaatakowano Ukrainę. I teraz zauważcie, że z tych trzech płaszczyzn, trzech powodów, dwa z nich, te najważniejsze dotyczą tego, że Rosja w zasadzie zaatakowała Ukrainę z powodu zachodu. Oni zaatakowali Unię Europejską, NATO, Zachód poprzez inwazję na Ukrainę. A dlatego tak się stało, ponieważ są za słabi, żeby zaatakować nas bezpośrednio. W związku z czym zaatakowali Ukrainę. Prowadzą proxy war, wojnę zastępczą z zachodem, walcząc na Ukrainie.
To jest tak proste. Oni z nami walczą tam, oni mówią, że o tym walczą. Ich propaganda mówi o tym, że walczą z zachodem. A my udajemy, że my nie jesteśmy stroną konfliktu. Dostajemy tam bęcki. Gdyby Ukraińcy się nie obronili przed tą operacją specjalną, ona by się zakończyła powodzeniem. Po trzech dniach Ukraina stałaby się częścią Federacji Rosyjskiej. Dostalibyśmy tęgię bęcki od Federacji Rosyjskiej i oni by tak to sprzedali, że wygrali z NATO. Tak jak chcieli, przejęli Ukrainę. Zniszczyli nazizm, który był wprowadzony przez zachód, przez ten zgniły zachód. A jednocześnie sprzedaliby to jako wyrywali Ukrainę z gwarancji, powiedzmy nazwijmy to, takich luźnych bezpieczeństw.
Bo to nie było żadnego tak, tak, tak, tak. Ale tak naprawdę Amerykanie przecież chronili Ukrainę i wszyscy o tym wiedzą, że, wiemy o tym, że chronią Ukrainę i to, co Amerykanie teraz pokazują. Więc Rosjańcy by pokazali, że zobaczcie, ten zachód robił, co mógł, żeby nas powstrzymać. Wysyłał sprzęty, pomagali politycznie, szkolili Ukraińców i co. I wygraliśmy z zachodem na Ukrainie. Tak by to sprzedali jako zwycięstwo z zachodem. I to był jeden z pierwszych etapów tego działania przeciwko zachodowi. Także Federacja Rosyjska wywołała wojnę na Ukrainie przeciwko zachodowi. To Putin jest stroną agresywną, ale rzeczywiście zachód, tak, rzeczywiście to jest nasza wojna i my walczymy z Rosją na terytorium ukraińskim.
To jest bardzo ważne, żeby to zrozumieć, żebyśmy to wiedzieli. To nie jest tak, że jak ktoś z nami walczy, a my powiemy, że my nie walczymy, to my wcale nie otrzymujemy ciosów. Otrzymujemy. Jeśli Rosja wygra z Ukrainą, to zachód będzie cierpiał. Oni z nami prowadzą tę wojnę. Co jest dowodem na to, że rzeczywiście to jest wojna przeciwko zachodowi i to jest wojna wywołana przez Putina. Nie wiem czy pamiętacie, tuż przed inwazją, to była jesień 2021 roku, Władimir Putin wystosował ultimatum do zachodu, do NATO. I w tym ultimatum było, gdzie my się tam nie mamy nie cofnąć, że na linię Odry mamy się cofnąć.
W sumie Polskę na to miałoby też zostawić wg tego ultimatum rosyjskiego. Tak naprawdę. Nie było ultimatum względem Ukrainy. To nie było jak w I wojnie światowej przy tym zamachu Sarajevo. Austria działała w stosunku do Serbii. Nie. Ultimatum było skierowane do zachodu, nie do Ukrainy. I w tym ultimatum były warunki, które mógł spełnić tylko zachód, NATO, a nie Ukraina. A następnie Putin co zrobił? Nie odciął Ukrainy od gazu, odciął cały gaz od Unii Europejskiej i wszyscy mieli na zimę 2021-2022 problem z gazem w Europie. Putin atakował, Putin dał ultimatum formalnie do całego zachodu, zaatakował zachód energetycznie, a następnie nie mogąc zaatakować fizycznie armiami konwencjonalnymi, dokonał inwazję dla Ukrainy.
Tak więc tak, my ponosimy koszty tej wojny, bo Putin tak chciał. Chciał, żebyśmy ponosili koszty tej wojny, chciał żeby Unia w Unii zabrakło gazu, również rok później, czyli teraz mamy jesień i zimę. Przecież pamiętamy ten wyścig Niemców, którzy budowali na, w ciągu pół roku zbudowali dwa terminaly NG, których nie mogli zbudować w ciągu czterech lat ostatnich, bo brakowało im gazu. Także Putin toczy tą wojnę, bo chce, żeby Unia Europejska zwłaszcza ponosiła koszty tej wojny. To jest walka przeciwko nam. Oczywiście skutkiem tego jest też kryzys inflacyjny, co też nas kosztuje, kryzys bezpieczeństwa, który się przekłada nie tylko politycznie, ale gospodarczo.
I to wszystko na celu miał Putin, on to zrobił świadomie, z rozmysłem i taki był plan. I przejęcie Ukrainy było pierwszym, czy jednym z pierwszych kroków na zrealizowanie takiego dużego planu podporządkowania sobie Unii Europejskiej i wyparcia Stanów Zjednoczonych z Unii Europejskiej, z Europy w ogóle. I trzeba sobie to jasno powiedzieć, trzeba sobie zadawać z tego sprawę i wtedy wówczas jest oczywistym, że tak, to jest nasza wojna. Tymczasem pronocyjska narracja wykorzystuje, jak już mówiłem na samym początku, ten rozdźwięk między czynami a słowami na zachodzie.
I stosuje takie kolejne etapy manipulacji, bo pierwszym z takich etapów jest stwierdzenie, pronocyjska narracja stwierdza, że zobaczcie, politycy nas okłamują, ponieważ zachowują i działają tak, jakby to była nasza wojna, a mówią, że nie jesteśmy w tej wojnie, a więc okłamują nas i to jest teza rosyjskiej narracji, że zachód prowadzi z Rosją wojnę na Ukrainie, ale udaje, że tak nie jest. I ta konstatacja jest prawdziwa, bo wszyscy to widzimy, wszyscy sobie zdajemy sprawę z tego, że przecież to, co jest jakby deklaracje a czyny, trochę się rozjeżdżają, to znaczy my rzeczywiście uczestniczymy w tej wojnie w jakiś sposób, ale udajemy, że jesteśmy obok i że teoretycznie nie walczymy z lesionami, chociaż walczymy tylko pośrednio.
I każdy praktycznie może się z tym zdaniem zgodzić, bo widzimy, słyszymy, czujemy to, że my w tej wojnie jesteśmy. I z tej prawdziwej tezy następnie narracja prorosyjska stara się manipulować, bo w każdej dobrej manipulacji jest jednak, ona jest postawiana na fundamentie prawdy, tylko później się gdzieś to zagina, ugina, zmienia, manipuluje i wychodzi wtedy fałsz. Więc kolejnym etapem, skoro politycy zachodni mówią, że nie walczymy z Rosją, ale zwiększają zaangażowanie poszczególnych państw na Ukrainę, to znaczy, że politycy zachodni nasi kłamią i manipulują. Co jest oczywiście wnioskiem spójnym, ale odwracając to, my prorosyjska narracja, zobaczcie, my mówimy jak jest. Zachód, NATO, toczy wojnę z Federacją Rosyjską. My mówimy prawdę, jesteśmy wiarygodni.
Czyli tamci są niewiarygodni, im nie można ufać, my jesteśmy wiarygodni, bo mówimy jak jest. Tu zaczyna się manipulacja, bo to jest logiczne, ale to już nie jest prawdziwe, bo to, że mówię w jednej sprawie, jak jest i jestem szczery, to nie oznacza, że w drugiej sprawie nie skłamie. Na tym polega właśnie dobra manipulacja, dobra propaganda. Przy jednym temacie pokazanie, że jest się wiarygodnym, a wykorzystując tę wiarygodność w drugim temacie wprowadzając manipulacje. O to właśnie chodzi.
Następnie prorosyjska propaganda mówi, zobaczcie, teraz tam wysyłamy sprzęt, ale oni chcą nas wciągnąć do tej wojny, oni nas kłamią, a dlaczego nas kłamią? Gdyby w naszym interesie było, żeby pomagać Ukrainie, to by nam ten interes wytłumaczyli i byśmy pomagali Ukrainie. Ale jest tak, że my pomagamy Ukrainie, ale mówimy, że nie jesteśmy w tej wojnie. Więc czemu nas kłamią, czemu nas manipulują? Bo może pomaganie Ukrainie nie jest korzystne dla nas. Mało tego, może to jest jakiś etap, może to ma działać tak, że politycy nas chcą wciągnąć do tej wojny siłą. Oni chcą walczyć z Rosjanami, tylko boją się nam tego powiedzieć.
I to już jest manipulacja oczywiście rosyjska, która pokazuje, że skoro politycy zachodnich są niewiarygodni, kłamią, to oni mają jakiś ukryty cel, to jest jakiś spisek. Chcą nas do tej wojny wciągnąć i chcą walczyć z Rosją na terenie Ukrainy. I oczywiście znowu to jest logiczne. Rzeczywiście można przynowoskutkowo zbudować tą narrację o tym spisku. No bo skoro kłamią, to jest jakiś ukryty cel, a jak cel, to być może to jest właśnie wciągnięcie do wojny. Ale to już nie jest prawdziwe.
To nie jest prawdziwe z tego powodu, że po prostu w demokracjach to wszystko działa tak, że politycy po prostu boją się o elektorat, boją się o głosy wyborców, więc nie mogą powiedzieć, że jesteśmy w wojnie. Wolą mówić, że nie jesteśmy w wojnie, a działać tak, jakbyśmy byli w wojnie. Bo gdyby powiedzieli, że jesteśmy w wojnie, że tak to jest nasza wojna, a w ten sposób, że to jest nasza wojna, to trzeba by było powiedzieć społeczeństwu, że my tę wojnę chcemy wygrać, no bo nie po to ją prowadzimy z Rosjanami na terytorium Ukrainy, żeby przegrać. W związku z tym ponosilibyśmy odpowiedzialność za to, za ewentualne niepowodzenie.
Po pierwsze, a po drugie, no społeczeństwo czułoby się raczej niezaniepokojone tym, że jest w wojnie z mocarstwem atomowym, prawda, więc lepiej jest udawać, że nie prowadzimy wojny z mocarstwem atomowym, pomimo tego, że wszyscy w Rosji, każdy jeden obywatel otrzymuje pranie mózgu codziennie z telewizora i wszyscy tam myślą, twierdzą, że walczą z NATO, tylko są na takie, że oni nam wyświetlają przesługi, bo nie wcisnęli jeszcze przycisku czerwonego od atomówki. Ale oni tam wszyscy myślą, że z nami walczą, a my udajemy, że nie, że to nas nie dotyczy.
Także ta oczywiście, o tej teorii spiskowej to wszystko jest logiczne, ale to nie jest prawdziwe, bo prawdziwym powodem tego, że działają politycy tak, jak działają, czyli ostrożnie, z dystansem, bardziej uspokajające społeczeństwo jest to, żeby nie wprowadzać paniki, żeby społeczeństwa się nie bały. To jest bardzo ważne i teraz podam przykład, który ma to trochę wam bardziej przybliżyć być może, lepiej to wam pokażę. No i ostatni punkt tej manipulacji jest taki, że skoro to jest nie nasza wojna, bo my jako pro-lasysty mówimy, że to jest nie nasza wojna, bo jak nas okłamują, to znaczy, że w tej wojnie nie mamy interesu, to znaczy, że to nie jest nasza wojna.
Ostatnim etapem tej manipulacji jest tak, że rzeczywiście skoro nas manipulują, chcą nas wciągać w cokolwiek, to znaczy, że to nie jest nasza wojna, a więc nie powinniśmy w ogóle pomagać Ukrainie, bo się na tym tylko sparzymy. Jeszcze nas Putin ukara, a w ogóle po wojnie powinniśmy usiąść do stołu i normalnie się z Putinem dogadać, bo generalnie to on się tak naprawdę bronił przed NATO, bo to ekspansja NATO go sprowokowało do tego, żeby zaatakować Ukraińców. Także tak wygląda cały ten ciąg logiczny prorosyjskiej narracji i trzeba sobie zadawać z tego sprawę, jak to działa, w jaki sposób to działa i dlaczego tak nie jest.
A nie jest tak z prostej przyczyny, o czym już mówiłem, że politycy próbują uspokoić społeczeństwo. I teraz sobie wyobraźmy, że siedzimy sobie w sali kinowej w Multiplexie i sala obok, nawet jej nie widzimy, w zasadzie nie widzimy dymu, to jest gdzieś tam sala kinowa obok i tam wybucha pożar. I przychodzi obsługa kina i mówi, że przepraszam Państwa, musicie wszyscy spokojnie opuścić, mamy tutaj w sali obok alarm pożarowy, wezwaliśmy już służby, nam nic nie grozi, wszystko jest w porządku, ale musimy opuścić tą salę w razie czego, bo tutaj też będzie prowadzona akcja gaśnicza.
No i wszyscy oczywiście wstajemy spokojnie, wychodzimy z kina, nikomu się nic nie dzieje, nie ma paniki, nikt nie zostaje stratowany, przyjeżdżają później służby, mają wolną rękę do działania, bo nikt im nie przeszkadza, nie ma tłumu i pożar zostaje ugaszony, wszystko jest w porządku. I teraz sobie wyobraźmy, że na tej sali kinowej, gdzie jest tłum mnóstwo ludzi, na tej samej sali kinowej jest ta sama sytuacja i nagle wstaje kilku gości i zaczyna krzyczeć.
Słuchajcie, to próbują nas okłamać, na sali obok nie wybuchł żaden pożar, tam się nic nie pali, a nawet gdyby się paliło, to i tak pali się lekko i w ogóle ten pożar został spowodowany przez obsługę tego kina, to nie jest nasza wina, że tam wybuchł pożar. To jest w ogóle wina tej obsługi i oni sami powinni to gasić, nie ma sensu w ogóle wzywać żadnej straży pożarnej, ani nikogo ze służb, bo płacimy tylko ze swoich podatków na te służby, więc po co ich wzywać i po co tracić pieniądze.
W ogóle zostajemy w kinie, bo zapłaciliśmy za bilet, za seans i będziemy oglądać dalej, bo ten ogień, bo ten, nawet jeśli ten ogień jest i on, nawet jeśli on się tam pali i nawet jak spali tą salę obok, to nam nic nie grozi, przecież ten ogień dalej nie pójdzie. Tak więc niech ci manipulatorzy, którzy nam mówią, że wszystko jest w porządku, niech idą sami gasić ten pożar, jeśli on tam w ogóle jest, to nie jest nasz pożar. Więc zostajemy w kinie i nie robimy nic. To mniej więcej tak właśnie wygląda.
Tak właśnie wygląda narracja prorosyjska, ukazująca, że tam się na Ukrainie nic nie dzieje i nie będziemy mieli żadnych negatywnych skutków i nam nic nie grozi, jeśli tam się nawet, jeśli tam cały kraj spłonie. Także wydaje mi się, że to jest dosyć obrazowe i trafia w sedno, w sedno sprawy. I teraz, dlaczego to nieprzyznawanie, że to jest nasza wojna, że tak to jest nasza wojna, jest nie tylko szkodliwe z punktu widzenia tej prowadzenia polityki i dyplomacji względem Rosji i takie zachęcające wręcz Rosjan do bardziej agresywnych działań, ale to jest w zasadzie, to udawanie, że nie uczestniczymy w konflikcie, jest w zasadzie takim działaniem na drodze do tego, żeby rzeczywiście wybuchła wojna NATO, Rosja.
A dlaczego tak jest? Ponieważ działamy tak, żeby powstrzymać Rosjan, ale mówimy, że to nie jest nasza wojna, powiedzmy, żebyśmy tak mówili, chociaż tak oczywiście też nikt nie mówi, ale generalnie jest dystans polityczny. No to wyobraźmy sobie, że Władimir Putin wygrywa na Ukrainie, odnosi zwycięstwo w jego mniemaniu, w mniemaniu jego generałów, zwyciężając z całym Zachodem, który robił wszystko, podejmował wszystkie działania, żeby powstrzymać Rosjan i się nie udało. Zachód jest słaby, wygraliśmy z Zachodem na Ukrainie.
Mało tego, jeszcze się nas bali, bo mówili, że to nie jest ich konflikt i jeszcze wycofywali się z tego rakiem, czyli oni się czują niepewnie, są słabi, przegrali z nami i nie mają żadnych argumentów, więc co my Rosjanie robimy po Ukrainie? Działamy agresywnie i dalej. Podejmujemy dalsze agresywne kroki. Oczywiście NATO nie pozwoli sobie, żeby Rosjanie tutaj wygrywali, więc dalej będzie oczywiście prowadzić działania przeciwdziałające rosyjskim działaniom hybrydowym czy agresji. I może to doprowadzić do sytuacji, w której Rosjanie stwierdzą, NATO jest jednak słabe, atakujemy, może tak się stać i zaatakują państwa bałtyckie, bo to najłatwiejsze cele, na przykład. I co się wówczas stanie? NATO jest stroną silniejszą.
Wojna na Ukrainie pokazała, że technologicznie, gdyby to była wojna NATO-Rosja, to straty byłyby 1000 do 1 na korzyść NATO. W ogóle byłaby totalna dewastacja i masakra w przypadku konfliktu konwencjonalnego. Tam w ogóle pozamiatalibyśmy tam po prostu jako NATO, Rosjan. I co się wtedy by stało z Putinem? Putin byłby zaskoczony, bo on widząc, że NATO jest bardzo słaby, że się boi narracyjnie, przegrało na Ukrainie, no to atakujemy, bo jesteśmy silniejsi, tak jak na Ukrainie 24 lutego. Atakujemy połową sił, bo, czy tam jedną trzecią siłą sił, bo zajmiemy bez trudu. I się nagle okazuje, że przegrywamy z NATO. Dewastuje w naszą armię.
Po pierwszym szoku, zaskoczeniu i niedowierzaniu Władimir Putin sięgnąłby chyba po ten przycisk i zastanowiłby się, czy przypadkiem by nie wcisnąć, jeśli chodzi o bronią drogą. Tego rodzaju scenariusz jest znacznie bardziej niebezpieczny w zakresie wybuchu III wojny światowej niż scenariusz, w którym Zachód mówi już na etapie wojny na Ukrainie i jeszcze przed jej podbiciem, mówi Putinowi, słuchaj, jeśli podbijesz Ukrainę, my nie pozwolimy ci na podbicie Ukrainy. Wejdziemy to nawet nie wiem, wojskami czy cokolwiek, ale nie pozwolimy ci na to. I Zachód musi to zrobić tak, żeby Putin w to uwierzył, bo jeśli nie uwierzy, to on i tak wejdzie na Ukrainę.
Właśnie cały czas wchodzi o tą psychologiczną zagrywkę, czyli musi wierzyć, że nie zdobędzie tej Ukrainy i że Zachód zrobi wszystko, żeby jej nie zdobył. I to przekonanie jest najistotniejsze, a żeby to przekonać, to my musimy powiedzieć, tak, to jest nasza wojna, jesteśmy stroną, a jak jesteśmy stroną, to znaczy, że jesteśmy waszym wrogiem, a jak jesteście naszym wrogiem, to my zrobimy wszystko, żeby z wami wygrać, bo taki jest cel wojny, żeby wygrać z wrogiem. I przyznanie tego wszystkiego automatycznie powoduje, że Putin wierzy, że my rzeczywiście jesteśmy na kursie kolizyjnym i zrobimy wszystko, żeby wygrać.
No bo jeśli nie uczestniczymy w tej wojnie, to czemu mielibyśmy się angażować i robić wszystko, żeby pokonać Rosję? Nie ma wtedy powodów, tak? A jeśli deklarujemy, że rzeczywiście jesteśmy stroną, to było w czas, to Putin ma. Dlatego ja uważam, że ta narracja Putina, narracja, ta propaganda pro-putinowska, mówiąca, że my walczymy z NATO, wy jesteście tutaj na wojnie, ona celowa jest taka, żeby, celowo ma wywoływać automatyczne zaprzeczanie, że nie, nie jesteśmy w wojnie, żebyśmy tak właśnie robili. Moje ocenie to jest celowa, celowa zagrywka. Także Putin obawia się najbardziej tego, że Zachód rzeczywiście przyzna, że to jest nasza wojna, bo wówczas już nie będzie zmiłuj.
Wiecie, no demokracje mają swoje słabości, zwłaszcza jeśli chodzi o uzależnienie polityków od nastrojów społecznych. Innymi słowy podatność na obietnice, trzeba obiecywać społeczeństwo, a poza tym jak już się obiecy, to trzeba to dotrzymać, bo się przegra politycznie. No i wyobraźcie sobie, że politycy, demokracja jest tym samym bardziej bezwzględna niż reżime autorytarne w pewnych kwestiach. Już wam tłumaczę. Putin jako władca autorytarny dzisiaj może mówić, że nie ma zmiłuj, atakujemy, prowadzimy wojnę z NATO, oni są na Ukrainie, to jest wojna oczyźniana, to są naziści, idziemy na całość. A jutro może powiedzieć, słuchajcie, wiecie co, dogadałem się z nimi, jednak, no, generalnie wygraliśmy, ale się z nimi dogadaliśmy i już jest w porządku.
Nikt mu tam wewnątrz Rosji nie będzie skakał, nikt go tam, nie wiem, nie zwolni, nie przegra wyborów przez to. A teraz sobie wyobraźmy w państwie demokratycznym. Wychodzi taki Churchill właśnie w czasie II Rzeczpospolitej Wyspospolitej. Tak właśnie to działało w Wielkiej Brytanii i mówi, to jest nasza wojna, my musimy ją wygrać. No i jeśli ją przegra, no to przegra wybory. Czyli jeśli już obieca, pokazuje obietnicę, że to jest nasza walka i my musimy w niej, znaleźliśmy się w niej chcąc nie chcąc, ale musimy ją wygrać. Ja jestem liderem, którego wybraliście i mam takie zdanie, żeby wygrać. To już jest bez, to już nie ma odwrotu.
Nie można później powiedzieć, a nie, jednak przegrałem i to nie była nasza wojna. Przegrywa wybory takiegoś od razu. Także politycznie demokracje w ten sposób są bardziej bezlitosne i zobaczycie też, że Zachód dążył w II wojnie światowej do całkowitej kapitulacji Niemiec. Już nie było półśrodków w czasie I wojny światowej. Także i ten mechanizm jest groźny i z tego mechanizmu Putin zdaje sobie sprawę. I on nie chce dopuścić do tego, żeby właśnie on został uruchomiony, żeby ktokolwiek przyznał, że to jest nasza wojna. Jak to ktokolwiek to przyzna, to wtedy będzie trzeba realizować wszystko, żeby Rosjan pokonać.
A póki politycy mówią, że to nie jest nasza wojna, to nie mają obowiązków wobec swoich wyborców, żeby robić wszystko, żeby Rosję pokonać. Także tak wygląda ta różnica na płaszczyźnie takiej mentalnej, bym powiedział bardziej, a nie czysto geopolitycznej. A właśnie ta płaszczyzna jest najważniejsza wbrew pozorom w polityce międzynarodowej. To wiarygodność na przykład czy przekonanie w to, że dla nas strona wykona to, co zrobi, albo nie wykona tego, co obiecała. To właśnie przekonanie decyduje o tym, jak my się zachowamy.
Bo jeśli ktoś nam obiecuje złote góry i geopolitycznie nam się to super opłaca, ale my widzimy, że to jest gościu, który co drugie słowo kłami i nic nie zrealizuje z tego, co nam obiecuje, to my z nim nie pójdziemy na deal. Tak nie pójdziemy w nim na deal w biznesie, w życiu zawodowym, w życiu prywatnym. Nie będziemy takimi przyjaciela i w życiu politycznym również takich przyjaciół się nie wybiera, czy na takie dealy się nie podpisuje, których wiadomo, że ktoś nie wypełni. To jest niezwykle istotne, nasze przekonanie w głowach poszczególnych polityków. I to później prowadzi do wojny bądź prowadzi do pokoju.
Więc trzeba przekonać Putina, że nie ma szans na zwycięstwo na Ukrainie i wtedy będzie pokój. A jak on będzie miał gdzieś tam chociaż skle na dziei, to on będzie się posuwał dalej. A jeśli my będziemy się cofać, to on będzie myślał, że jest silniejszy i jeszcze będzie się posuwał dalej, do przodu. Jeszcze będzie bardziej agresywny, a to zobaczcie odpowiedzialność za to, że sytuacja eskaluje aż do wojny, nigdy nie jest na tym słabszym podmiocie. Odpowiedzialność za eskalację do wojny ponosi głównie, w dużej mierze, strona silniejsza. Jeśli Putin i Federacja Rosyjska są słabsze, a są słabsze niż NATO, to odpowiedzialność za agresywne działania Putina niejako spada na stronę zachodnią.
Jeśli będzie prowadzona polityka apis mentut, to tak samo jak w przypadku Hitlera, to Hitler wypowiedział wojnę, bo nie było twardego stanowiska z zachodu. Gdyby nie było Monachium, gdyby nie było aneksji Austrii i gdyby nie było remilitaryzacji nadrenii, to nawet Hitler nie miałby czym zacząć tej wojny. Nie miałby przemysłu, nie miałby wydobycia z nadrenii, nie miałby sprzętu i części armii z Czech, czołgów doskonałych, czy nie miałby wyposażenia, czy przemysłu Austro-Węgier, które w zasadzie przejął. Czech i Austro to był przemysł Austro-Węgier, cały praktycznie sprzed traszerii wojny światowej. Także Hitler to wszystko przejął, bo właśnie była ta polityka apis mentu i to wszystko pozwoliło mu wypowiedzieć później wojnę zachodowi.
Bez tych narzędzi by tego nie zrobił, nie byłby za słaby. Putin działa tak samo, że jak ktoś się cofa, to on postępuje do przodu i wtedy może zyskać narzędzia do tego, dogodną sytuację geopolityczną tego, żeby rzeczywiście zatekować NATO. A dogodna sytuacja geopolityczna, żeby zatekować NATO, to jest przejęcie kontroli całkowitej nad Białorusią, Ukrainą i Mołdawią. Czyli otworzenie sobie niejako możliwości prowadzenia frontu na całej długości wschodniej flanki NATO. Bo Rosjanie mają liczbę, a to, że mają liczbę, to pozwala im obsłużyć bardzo dużo kierunków.
A jeśli ktoś ma nowoczesną armię, ale ma jednak jej mało, bo liczebność ma jednak znaczenie, ma jej mało i nie może zabezpieczyć wszystkich kierunków, to wtedy Rosjanie mogą demonstrować, że my zatekujemy wszędzie, a wy się obronicie tu, tu, a tu się już nie obronicie i wjedziemy, okrążymy i wygramy tę wojnę. I tego rodzaju presja będzie po stronie Putin'a wydawała się logiczna i on się do tego może posunąć. Także właściwą polityką wobec Putin'a nie jest udawanie, że nie walczymy z nim, tylko jest mu pokazanie, walczymy z tobą i przegrasz.
Ty masz tylko jeden wybór, czy przegrasz mocno, czy przegrasz słabiej, czy jutro się poddasz i wyjdziesz ze wojskami z Ukrainy, czy pojutrze wyśleś tam jeszcze dodatkowe wojska, żeby zginęły i żeby ten sprzęt został zniszczony. Tylko taki masz wybór, ale przegrasz. Tak my musimy zadziałać jako zachód, taką musimy prowadzić narrację i tego się boi Putin, takiej twardej właśnie narracji, która nie pozwoli mu nawet podejrzewać, że ma jakiekolwiek szansę. Ale żeby ta groźba była oczywiście wiarygodna, to my musimy powiedzieć, tak to jest nasza wojna, tak celem jest nasze zwycięstwo, a jeśli celem w tej wojnie jest nasze zwycięstwo, to zrobimy wszystko, posuniemy się do wszystkiego, żeby cię powstrzymać.
I wtedy Putin uwierzy, że jesteśmy do tego zdolni. Bo nie chodzi o to, żeby wywoływać wojnę, jeszcze raz podkreślam, z Rosją, atakować Putina, wysyłać wojska na zdobywanie Moskwy. Nie, ale trzeba przekonać ich do tego, że jesteśmy tego gotowi i wtedy będzie deeskalacja. Pamiętajcie przykład, jak zrobił Kennedy w czasie kryzysu kubańskiego. On był gotowy, zademonstrował gotowość tego, że US Navy będzie strzelać i zatapiać statki rosyjskie płynące na Kubę. I to doprowadziło do deeskalacji i do dogadania się stron. Oczywiście tam były koncesje, czyli zrezygnowali z Turcji, z Kuby, ale nie byłoby tej rezygnacji, gdyby Kennedy był uległy i gdyby w końcu pozwolił, żeby te instalacje na Kubie powstały.
Sowieci byli by okrok dalej i powiedzieli, że już mamy instalacje na Kubie i z nich nie zrezygnujemy, ale wy musicie zrezygnować z Turcji i by ciągnęli do przodu cały czas, póki by się Kennedy cochał puty, by naciskali Sowieci. Tutaj jest dokładnie ta sama sytuacja. Zresztą zobaczcie, Ronald Reagan też powiedział wprost, jasno, jego narracja była prosta. Związek sowiecki to jest imperium zła. To jest nasz wróg i my z nim prowadzimy Gwiezdne Wojny. Oczywiście to była przenośnia, ale była narracja wojenna. Prowadzimy z Wami Gwiezdne Wojny. I w zakresie wyścigu technologicznego, chodziło oczywiście o wyścig w kosmos. No i Rosjanie po prostu potraktowali to poważnie.
No i przez to, między innymi przez to się rozpadli, bo w tym wyścigu się nie utrzymali, nie byli zdolni do tego. Ale właśnie o to chodzi, żeby prezentować tą linię taką dosyć ostrą, bo żaden inny język Rosjanom po prostu do nich nie trafia, żadnego innego rodzaju prowadzenie narracji. Także na to powinno mieć bardzo ostrą narrację i powinno, oczywiście to powinno być werygodne w tym zakresie, że jeśli my stawiamy czerwone linie Rosjanom, to my oczywiście, to wszystko ma pokrycie. Mamy na przykład rozstawioną flotę na Bałtyku, kontrolujemy tam wszystko, zamykamy Rosjan w portach i grozimy Kaliningradowi. Rozstawiamy systemy rakietowe czy artyleryjskie wokół obwodu Kaliningradzkiego i pokazujemy Rosjanom, że słuchajcie, my widzimy co mamy strzelać.
Jak pójdzie pierwsza salwa nasza, to zniszczymy wam wszystko, bo mamy takie informacje z naszego wywiadu, z naszych technologii, z kosmosu itd. To samo na Morzu Czarnym. Wpływamy flotą i demonstrujemy, zatopimy wam wszystkie statki, po prostu tak, tak to zrobimy. Jesteśmy na to gotowi. Rozstawiamy wojska natowskie na granicy polsko-białoruskiej, polskim z powodem Kaliningradzkim, polsko-ukraińskiej i pokazujemy. Cokolwiek zrobicie, możemy wjechać tak na Białoruś, tak możemy wjechać na obwód Kaliningradzki albo możemy wjechać na Ukrainę i po prostu ją obronić, bo mamy do tego wojska.
Więc lepiej nie postuwajcie się za daleko i po prostu tak się trzeba przygotować i pokazać tę demonstrację tego, że jesteśmy do tego gotowi, jesteśmy do tego zdolni i mamy taki potencjał. Już się rozgadałem, już wychodzi godzina 10, już dostaję chrypki, a jeszcze mam trochę do powiedzenia. Spróbuję bardzo szybko to streścić, bo oczywiście pojawią się po tych wszystkich moich argumentach, pojawi się taka narracja. Jak jesteś taki wojowniczy, to wyjdź z tego internetu i sam tam jeźdź, proszę bardzo na Ukrainę, na wojnę, bo chcą nas tam wysłać.
To jest oczywiście już argument totalnie prostacki, bo jak ktoś nie potrafi w sposób geopolityczny i w sposób uargumentować, w sposób faktyczny swoich tez, no to już pozostaje takie odnoszenie się do emocji. Zobaczcie, że ta pro-losyjska narracja, jeśli ktoś chce na nie manipulować, to zawsze się odnosi do emocji. Jeśli nie ma argumentów, żeby przekonać nasz rozum, a nie da się nikomu powiedzieć, słuchajcie, Putin zajmie Ukrainę, może tam wyrżnie tych wszystkich Ukraińców, ale już później nie pójdzie, już później będzie spokojny, dogada się z nami, będzie łagodny i będzie przestanie na wszystkie nasze zachcianki. Nie będzie nikomu już szantażował energetycznie, nie będzie nikomu groził, nie będzie stawiał warunków, będzie już grzeczny misiu.
Nikt przecież w to nie by nie uwierzył, a tak trzeba było przekonywać, gdyby chcieć przekonać, że to nie jest nasza wojna, jeżeli nie powinniśmy pomagać Ukrainie. To trzeba by było to właśnie udowodnić, tego się nie da udowodnić, bo tylko debil by w to uwierzył, przepraszam bardzo. Także trzeba pobudzić emocje i emocjami jest tak to samo jak na tą wojnę, zobaczymy jak jest to ważne, albo oni chcą wysłać nasze dzieci na tę wojnę. I to są dwa argumenty, które są oczywiście nie tylko prostackie, ale i nielogiczne. Pierwszy argument, że to samo jest na wojnę, można bardzo łatwo w bardzo łatwy sposób byliśmy Polacy, jest 20 milionów podatników w Polsce.
20 milionów podatników płaci w tej chwili podatki, z których utrzymuje się zawodową armię. Jeśli ktoś wchodzi do zawodowej armii, to znaczy, że świadomie, nie jest powołany wbrew swojej wojny, tylko świadomie przychodzi złożyć przysięgę i pobierać pieniądze za to, że będzie gotowy do spełnienia swoich obowiązków, w tym do walczenia, do podjęcia walki w czasie wojny. Zawód żołnierz polega na tym, że w najgorszym wypadku, ale takie się zdarzają, prowadzimy walkę w czasie wojny.
Tak samo jak ktoś chce zostać strażakiem, to nie wchodzi do straży pożarów tylko po to, żeby pobierać pensje i nic nie robić, tylko musi się liczyć z tym, że oczywiście dostaje pensje, ale jeśli wybuchnie pożar, to on będzie ryzykować swoim życiem i zdrowiem, żeby ugasić ten pożar.
Nawet jeśli ten pożar został wywołany przez jego sąsiada, którego nienawidzi, nawet jeśli się dom obok, to znaczy, w ogóle to jest taka dziwna sytuacja, jakby była, wyobraźcie sobie, matkę takiego strażaka i pali się dom jej sąsiada, którego ona nienawidzi, to jest dom sąsiada, za chwilę się może zająć nasz dom i jej syn, strażak, jedzie na tę akcję gaśniczą i ta matka nagle wstaje i mówi, oni chcą spalić nasze dzieci, wysyłając tą straż pożarną na gaszenie pożaru, chcą spalić nasze dzieci, rozumiecie, to w ogóle nie ma, to trzeba nie mieć 5 klepki, żeby tak zareagować i to jest dokładnie ta sama sytuacja.
Nawet gdyby potencjalnie, teoretycznie ktoś chciał wysłać na Ukrainę naszych żołnierzy w celu na przykład zrobienia kordonu sanitarynego, albo w celu jakieś wprowadzenia ONZ, żeby tylko ci rosjanie nie weszli, więc wprowadzić jakieś wojska, które mają odciąć Ukraińców, odseparować Ukraińców od Rosjan, nawet gdyby taka teoretycznie sytuacja zaistniała, to ci żołnierze, którzy tam wyjadą, one podejmują świadome ryzyko zawodu, wiedzieli na co się piszą, więc podejmują ryzyko.
I oni robią to świadomie wchodząc do wojska i podejmują takie działalności, ale na przykład jeśli Ukraina by upadła i w najgorszym wypadku nagle wybucha wojna w Polsce, to nie tylko zawodowi żołnierze muszą walczyć, tylko zamyka się granice, tak jak w Ukrainie, zamyka się granice i wszystkich zdolnych, czy się szkoliłeś kiedykolwiek, czy nie, czy masz kategorię A, czy Z, oczywiście takiej nie ma, ale powołują cię do wojska, bo akurat jesteś potrzebny i idziesz walczyć i masz tak, gorszy sprzęt, zero wyszkolenia, a więc mniejsza szansa na przeżycie, jesteś cywilem, płaciłeś całe życie swoje podatki na to, żeby mieć armię zawodową, a i tak wylądowałeś w tym samym okopie, w którym wylądował żołnierz zawodowy i masz mniejsze szanse na przeżycie.
No trochę to nie jest, idź na to nie pisałeś od samego początku, także jeśli możemy uniknąć wojny w Polsce w ten sposób, że wysyłamy wojsko za granicę, zawodowe, bo przecież nikt nie będzie wysyłał naszych dzieci, tam 15-latków za granicę, żeby tam stabilizowali Ukrainę, tylko to będą żołnierze wysyłani zawodowi, to jeśli my tego nie zrobimy, jeśli nie podejmiemy takich kroków, żeby ustrzec się przed atakiem na Polskę, to po co nam armia zawodowa? Żołnierz armii zawodowej ma bronić kraju i obywateli. Nie jest powiedziane, że ma bronić nas na terytorium Polski, najlepiej bronić na terytorium cudzim.
Gdybyśmy spytali się każdego Ukraińca na froncie, który teraz walczy z Ruskimi, czy wolałby teraz siedzieć w okopie w Rosji czy na Białorusi, czy jednak wolałby, żeby bombardowane były miasta ukraińskie, żeby ginęli ukraińcy, żeby ginęły cywile ukraińscy, żeby ginęły kobiety, właśnie dzieci, żeby ginęły, to wydaje mi się, że każdy z tego jednego żołnierza, który teraz walczy na Ukrainie, wolałby jednak być nie na terytorium Ukrainy i wolałby walczyć na cudzim terytorium w imię własnej niepodległości, w imię własnego kraju, w obronie własnych rodzin. Także byłoby całkowicie niemoralnym, gdyby wiedzieć, żeby abdykować się z wykonania tego ruchu, wysłania wojsk gdzieś poza granicę państwa, wiedząc, że jak tego nie zrobimy, to zaraz będziemy mieli wojnę u siebie.
To byłoby niemoralne, bo w wojnie obronnej, w wojnie na naszym terytorium powoływani są wtedy wszyscy, również cywile, wszyscy walczą, a jednocześnie giną cywile. I właśnie giną te dzieci. I wtedy właśnie nasze dzieci są powoływane na walkę, to już pełnoletnie, bo nikt teraz nie zrobi poboru i nie wysyła poborowego na Ukrainę. Tam będą jechać w razie czego żołnierze. Gdyby mieli teoretycznie, gdyby taka była opcja, gdyby ta teoria spiskowa miała rzeczywiście jakieś podstawy, to dotyczyło by to świadomych żołnierzy zawodowych. A w przypadku wojny obronnej wszyscy będziemy musieli walczyć.
A wydaje mi się, że będę miał dużo, ja osobiście będę miał dużo gorsze szanse pozostać w przyszciu na polu bitwy niż jakiś zawodowy żołnierz, bo nie jestem do tego predysponowany nawet fizycznie, a nie jestem wyszkolony, żeby siedzieć w okopie. I podejrzewam, że 20 milionów podatników innych, którzy płacą na to, żeby mieć zawodową armię, ale płacimy po to, płacimy na zawodowych żołnierzy po to, żeby sami nie musieli walczyć, a nie po to, żeby oni powiedzieli, to nie nasza wojna, a później sami się broncie. Sami musicie przyjść do okopu, bo w wojnie obronnej to już my nie poradzimy.
To chyba po to płacimy, to ja się teraz narażę wielu żołnierzom pewnie i może nawet politykom i komukolwiek jeszcze, może się wiele osób poczuć urażonych tym, że tak mówię, ale po to płacimy te podatki. Po co nam armia zawodowa? To może lepiej w ogóle znieśćmy armię zawodową, nie podejmować żadnych działań w naszej obronie poza granicami, tylko po prostu zróbmy pobór taki wiecie, upospolite ruszenie i jak będzie zagrożenie, ktoś do nas będzie wierzył, to już wszyscy się ubierzemy i pójdziemy na front.
Po co nam ta armia zawodowa? No po coś ona jest, po coś ona jest i obowiązkiem polityków, i to rozumieją wszystkie emocarstwa na świecie, to rozumieją wszystkie poważne państwa na świecie, takie jak Izrael choćby, że jeśli można podjąć walkę obronną państwa, obywateli poza granicami swojego państwa, to trzeba ją podjąć i się ją podejmuje. Więc tak powinniśmy o tym wszystkim wraz z czego myśleć. I jakby ten argument z tymi dziećmi jest naprawdę bardzo nietrafiony, jest nielogiczny i nie ma podstaw nawet w takich hipotetycznych scenariuszu. Te dzieci nasze będą walczyły w wojnie obronne na pewno, ale nikt nie będzie ich wysyłał gdzieś na Ukrainę, jak przyjdzie tak komuś pomysł kiedykolwiek. Tam będzie jechało wojsko zawodowe, jechałoby.
Także tak to wszystko wygląda. Rozgadałem się, wydaje mi się, że za długo, ale trzeba było chyba wszystkie, no niestety, zwłaszcza ta mina samiec na wojnę, to jest najczęściej używany argument przez prorosyjską narrację. Chyba każdy się z nim spotkał, ja już też się z nim spotkałem w stosunku do siebie. I wiem, że zrobiłem to w sposób, być może narażając się nawet wojskowym, ale ktoś tą minę musiał rozbroić i w sposób, wydaje mi się, logiczny po prostu uargumentować, że ten argument jest po prostu do bani. I tyle. Myślę, że powiedziałem wszystko, co chciałem powiedzieć, więc tyle ode mnie. Mam nadzieję, że się wam nagranie podobało, mam nadzieję, że się dołączycie do akcji.
To jest nasza wojna. I będziecie wpisać z hashtagiem to hasło, nie tylko dzisiaj, nie tylko jutro, ale do końca trwania konfliktu na Ukrainie. Przy każdej możliwej okazji, kiedy się będziecie wypowiadali, czy kiedy będziecie się z kimś spierać, czy po prostu wpuszczać w ether jakiś swój komentarz czy wpis. Tak, to jest nasza wojna, to Putin nam ją wypowiedział i my musimy być tego świadomi, żebym jej uczestniczył, bo nas po prostu, nasze interesy i nas Rosjanie chcą bić. Ukraina jest etapem. A prorosyjska narracja próbuje zrobić wszystko, żebyśmy podkurili swoje ogony, żebyśmy przyznali, że to nie jest nasza wojna, broń Boże, Panie Putinie, żebyś Pan nie pomyślał, że my w niej uczestniczymy.
I wtedy, po takim rozbrojeniu mentalnym, Putin będzie mógł się posuwać dalej. I musimy powstrzymać samych Rosjan przed nimi, samymi, przed ich agresywnym polityką. A można to zrobić tylko wtedy, kiedy twardo i jasno powiemy, że to jest nasza wojna i nie pozwolimy, wygramy ją, a wy Rosjanie możecie tylko stwierdzić, możecie tylko zatytować o tym, jak bardzo przegracie. Możecie już zakończyć dzisiaj i zbierać manatki, wyjeżdżać z Ukrainy, a możecie przegrać znacznie, znacznie więcej, bo nie wygracie. I takie jest przesłanie tego materiału. Pozdrawiam i do usłyszenia. .