TRANSKRYPCJA VIDEO
Podsumowanie: Dyskusja dotycząca inżynierii genetycznej w rolnictwie, szczególnie GMO, wywołała podziały w społeczeństwie. Greenpeace był jedną z organizacji przeciwko GMO, argumentując, że ingerencja w DNA roślin jest niebezpieczna. Jednak istnieją również pozytywne aspekty GMO, takie jak zwiększenie wydajności upraw, zmniejszenie zużycia pestycydów i poprawa warunków życia rolników. Debaty dotyczące przyszłości rolnictwa, zrównoważonej produkcji żywności i zmian klimatycznych stają się coraz bardziej istotne. Warto szukać wspólnych rozwiązań, zamiast podkreślać podziały.
Od kiedy tylko inżynieria genetyczna znaleźła zastosowanie w rolnictwie, spór o jej wykorzystanie dzielił ludzi. Czasami w kłótniach bywa jednak tak, że pod powierzchowną warstwą konfliktu kryje się jedna idea, którą podzielają wszystkie skłócone strony. I mam wrażenie, że w wypadku GMO jest dokładnie tak. Wszystkim chodzi o ten sam cel. Zdrowe jedzenie, którego wystarcza dla wszystkich i którego uzyskanie eksploatuje zasoby planety w jak najmniejszym stopniu. Spór dotyczy tylko tego, jak ten cel osiągnąć. Jedną z organizacji, które już przeszło 20 lat temu zainicjowały debatę wokół GMO jest Greenpeace. Greenpeace w latach 90. przyjął taką ideologię Jeremiego Rifkina, anty-GMO, dlatego że Rifkin był, mówiąc w dużym skrócie, przekonany, że ingerencja w DNA roślin jest niedopuszczalna, bo my zmieniamy przyrodę. Na przestrzeni tych wszystkich lat.
Greenpeace organizował protesty, publikował alarmujące artykuły i raporty, a także zapraszał do wspólnych działań celebrytów i artystów, dzięki którym głos sprzeciwu niósł się dalej. Siema, jestem Kazik Staszewski. GMO nie przejdzie. GMO nie przejdzie. I GMO faktycznie nie przeszło. Sondaż CBOS-u w 2013 roku wskazywał, że 65% Polaków nie chciało na terenie kraju upraw GMO, a 76% obawiało się, że ich spożycie doprowadzić może do rozwoju nowych chorób i alergii. Europejscy konsumenci są skłonni płacić za żywność więcej, jeśli da im to gwarancję, że nie będzie ona modyfikowana genetycznie. Greenpeace jako organizacja nie sprzeciwia się w żadnym stopniu wykorzystaniu GMO w układach zamkniętych. Laboratoria, produkowanie leków, insulina, te wszystkie niesamowicie ważne potrzeby jak najbardziej. Sprzeciwiamy się produktom inżynierii genetycznej, ponieważ nie dowożą.
Te wszystkie środki, ten cały zapał intelektualny świata nauki, który mógłby być przeznaczony na badania związane z agroekologią i badania związane z rolnictwem ekologicznym, idą po prostu w produkt. Lista zarzutów wobec GMO jest długa. Dokumentem, który zebrał je wszystkie jest raport wydany przez Greenpeace w 2015 roku, który nosi tytuł 20 lat niepowodzeń. Jego autorzy piszą w nim o negatywnym wpływie GMO na środowisko, na zdrowie czy na sytuację finansową rolników. Jak można z jednej strony mówić o tym, że niepowodzenie tej technologii polega na tym, że nie jest ona szerzej wprowadzana na świecie, a z drugiej strony robić wszystko, aby ona na świecie nie była wprowadzona? jak można domagać się więcej badań, a z drugiej strony niszczyć, wandalizować pola badawcze. Napisaniu raportów się jednak nie kończyło.
Bywało, że aktywiści wdzierali się na pola testowe, czy zajmowali uprawy roślin GMO. I takie sytuacje miały miejsce również w Polsce, dokładniej w Lubomii pod Raciborzem. Znaczy największa zabawa była, jak przylecieli greenpeace'owcy na pole i balony sobie rozstawili i wieszali się na tak zwanych palach. I zakaz koszenia. Myśleli, że akurat będę kosił i będą pod kombajn wchodzić, a myśmy mieli akurat na suszarni magazyny po zasypywanym okrą kukurydzą, więc mieliśmy tak zwaną przerwę dwudniową i patrzyliśmy na tak zwanych latających biznesmenów. Przez raport przywieźł też wątek związany z tym, że inżynieria genetyczna zapłaszczona została przez wielkie korporacje, które monopolizują rynek. Dalsze utrzymywanie tak ciężkich. . . Barier regulacyjnych i tak silnego sprzeciwu wobec tej technologii, głównie w Europie, działa wbrew temu, co Greenpeace chciałby osiągnąć.
Dlatego, że to tak naprawdę cementuje monopol wielkich korporacji, które już te technologie mają, a tymczasem blokuje to drogę do wejścia na ten rynek i do tych technologii. firmom europejskim, uczelniom, instytucjom działającym na zasadzie non-profit, nie dla zysku, a takie też i są. Ja żałuję tylko jednego, że całe badania, które miały być jeszcze w moim gospodarstwie wprowadzone, zostały przerwane przez to, że firmy taką właśnie nagonką potem, że to jest złe, się wycofały. I tu by były doświadczenia, które zawsze wszyscy mówią, że ich nie mamy. A w tym momencie moglibyśmy popatrzeć, zobaczyć i mieć wyniki, sami mieć wyniki, bo to już właściwie w tej chwili chyba był siódmy rok doświadczenia. Narracja prowadzona przez Greenpeace jednak ewoluowała i dzisiaj jego przedstawiciele trochę biją się w piersi.
My odrobiliśmy lekcję bardzo poważną, zajmowaliśmy się wycinkiem tego, czym jest rolnictwo, ale na szczęście uczymy się i w tym momencie. . . A gdy mamy bardzo dobry raport, który ja z kolei bardzo lubię, jest to nasza wizja rolnictwa. Wizja, która mówi o rolnictwie, które nie tylko dostarcza żywności, które nie tylko stanowi źródło pracy, ale stanowi właśnie też źródło chociażby satysfakcji, źródło dochodu dla kobiet w krajach rozwijających się. Nauczyliśmy się. To jest kolejny taki bardzo ogólny aspekt tej całej dyskusji, że przeciwnicy GMO często wskazują na prawdziwe, na rzeczywiste problemy, z tym, że te problemy nie są związane z tym, jakim sposobem uzyskiwane są nasiona. Jednym z tych problemów jest monopolizacja rynku nasion i herbicydów. Oczywiście, że nie jest dobrze, że w kilka firm zdominowało biotechnologię rolniczą. Natomiast to nie jest jedyny obszar.
Dlaczego ci ludzie, którzy krzyczą tak bardzo o tym, że to GMO jest właśnie złe, bo jest zdominowane, nie krzyczą tego na temat internetu, wypisują te swoje różne teksty skierowane, atakujące GMO właśnie na laptopach obłożonych różnymi patentami i produkowanych przez koncerny, przy których koncerny biotechnologiczne, takie jak Monsanto, to w ogóle był. . . pikuś w porównaniu z Aplem czy z koncernami farmaceutycznymi. To nie jest tak, jak se niektórzy wyobrażają, że mamy albo rośliny modyfikowane, kupowane od Monsanto, albo ziarna zachowywane z roku na rok, tak jak to było opisywane w chłopach 100 lat temu. Tak czy inaczej rolnik kupuje nasiona od jakiegoś dostawcy nasion. Często nawet tego samego. Firma Monsanto ma też w ofercie odmiany z certyfikatem organicznym. Kolejny punkt sporny to rolnictwo.
Oponenci GMO poświęcają temu zagadnieniu wiele uwagi, mówiąc zarówno o sytuacji socioekonomicznej rolników uprawiających rośliny GMO, jak i o stanie rolnictwa i produkcji żywności w ogóle. W tej chwili, w momencie kiedy mamy tę ofertę komercyjną i model. . . sprzedaży, który jest skonstruowany tak, że ta oferta w jakiś sposób wiąże już rolników dość mocno. O ile nie jest się na przykład rolnikiem organicznym, tylko rolnikiem konwencjonalnym, to trudno jest po prostu znaleźć dystrybucję. W kontekście tego uwikłania często wspomina się na przykład o tym, że rolnicy ze względu na obostrzenia prawne i patentowe muszą co sezon kupować nowe nasiona. Nie mogą zachować części tego, co im wyrosło, do wysiewu na kolejny sezon. Każdą kukurydzę, którą my kupujemy, obojętnie z jakiejkolwiek firmy, ją możemy zielkosiać raz, bo dlatego, że genetyka jest tak zbudowana, że ona plonuje jeden rok.
Jeżeli ja bym zasiał tą samą kukurydzę u siebie na drugim sezonie, to ja zbieram tylko od 50 do 30% plonu. Często podnoszoną kwestią jest też wyższa cena nasion roślin GMO. Porcja hektarowa była droższa o 80 zł. Pan Dariusz hodował kukurydzę BT, czyli taką, która nie wymaga oprysku. Płacił więcej za nasiona modyfikowane genetycznie po to, żeby nie płacić za oprysk. Każdy z rolników wie, że jeżeli chce dobrze, żeby była ochroniona roślina opryskiem, dochodzimy do 300 zł koszt na jeden hektar. Z punktu widzenia finansów panu Dariuszowi bardziej opłacało się hodować kukurydzę. modyfikowaną genetycznie niż konwencjonalną, z tym, że mówimy tutaj o sytuacji w rozwiniętym kraju w środku bogatej Europy. W innych częściach świata podejmowane są działania mające na celu pomoc najuboższym członkom społeczeństw.
Przykładem takiej inicjatywy jest modyfikowany bakłażan broniący się przed atakami owadów, który grupa naukowców z Uniwersytetu Cornela udostępnia rolnikom w Bangladeszu. Jego wprowadzenie o kilkadziesiąt procent ogranicza zużycie pestycydów, a to ma ogromne znaczenie. dla zdrowia rolników, którzy dokonują tam zazwyczaj kilkudziesięciu oprysków w sezonie i wykonują je ręcznie, bez specjalnych maszyn. Gospodarstwa, które uprawiają zmodyfikowane bakłażany, notują też kilkukrotny wzrost zysku z hektara GMO, pomaga więc wychodzić ludziom z ubóstwa. Inna rzecz to przyszłość rolnictwa. Aktualnie w skali świata produkujemy więcej pożywienia niż potrzebne byłoby do wyżywienia wszystkich mieszkańców planety, a i tak przeszło 800 milionów ludzi głoduje. W 2050 roku, gdy liczebność populacji zbliżać będzie się już do 10 miliardów, zapotrzebowanie na żywność będzie o około 60% wyższe niż dzisiaj.
Czy system produkcji rolnej będzie w stanie udźwignąć takie obciążenie, zwłaszcza w obliczu zmian klimatycznych? postępującej erozji gleb, zmiany stosunków wodnych, rozrastania się miast i kurczenia powierzchni nadających się pod uprawę. Musimy odejść od wielkich upraw? Musimy odejść od wielkich koncernów agrochemicznych? Musimy znowu postawić na różnorodność? Musimy postawić na elastyczność? Można dyskutować o tym, na ile taka wizja jest realna. Rolnictwo ekologiczne daje zazwyczaj plony od 10 do 20% niższe niż konwencjonalne. Produkcja tej samej ilości. . . Jedzenia wymaga więc większej powierzchni, a za tym idzie chociażby większy ślad węglowy. Z drugiej strony rolnictwo organiczne wypada lepiej niż konwencjonalne, jeśli idzie o zachowanie jakości gleby, bioróżnorodności czy obniżenie poziomu zanieczyszczenia wód. Badacze jednak coraz częściej i coraz głośniej zwracają uwagę na to, że sposób w jaki produkujemy żywność jest nie do podtrzymania.
Głośny raport z Lancet wskazuje, że aby produkcja żywności była zrównoważona, wszyscy powinniśmy. . . drastycznie ograniczyć spożycie mięsa i zacząć włączać do diety jak najwięcej warzyw, owoców i orzechów. Takie działanie pomogłoby ograniczyć emisję gazów cieplarnianych i eksploatację zasobów ekosystemowych, gleb czy wód. Jest to pozytywna technologia, bardzo dobra, natomiast nie budujmy też na tym mitów, że ona zbawi świat. Nie uważam organizacji takich jak Greenpeace za organizację. . . z natury złe i z natury przeciwnaukowe. To jest organizacja, która przy okazji robi też mnóstwo dobrego, mnóstwo dobrej roboty. Mam w tej organizacji ludzi, których uważam za przyjaciół. Więc myślę, że jak będziemy bardziej się wczytywać, oglądać, ale słuchać jednej i drugiej strony, bo każdy ma w którymś miejscu rację, tylko trzeba siąść, popatrzeć, zbadać.
Natomiast Greenpeace odwołuje się do przekonań, do pewnej wiary, do pewnej ideologii, którą przyjął w latach 90. i której się trzyma. Prost powiedziała mi to rzeczniczka Greenpeace'u. To są fundamenty nasze i niezależnie od tego, jakie fakty docierają ze świata zewnętrznego, oni tych fundamentów nie zburzą, bo być może zachwiałaby się cała konstrukcja. Ja rozumiem, że można być bardzo głęboko przywiązanym do swojej wizji świata. Ja się bardzo często śmieję, że istnieją racjonaliści, którzy są tak fundamentalni jak fundamentalniści religijni. Taki brak zniuansowania i właśnie patrzenia na szerszy kontekst tego, czym jest rolnictwo i na źródła problemów z brakiem sprawiedliwego podejścia do żywności może zaowocować właśnie takimi stwierdzeniami. Ale według mnie są bardzo krzedzące. Co dalej? Nie wiem. Wiem, że GMO jest tylko częścią debaty o tym, jaki kształt powinno przyjąć rolnictwo w przyszłości.
Stoimy teraz u progu znaczących zmian. Ludzi będzie coraz więcej, a klimat będzie stawać się coraz mniej stabilny. Debata ta staje się więc tym bardziej paląca i może powinniśmy wykorzystać czas, którego nie zostało nam zbyt wiele, na szukanie wspólnych punktów, a nie pogłębianie podziałów. Bo przecież idee mamy wszyscy taką samą. Nie wiem, co mam zrobić. Tak w stanie. Okej, odcinek numer 4 za nami. Był to ostatni odcinek tej serii. Wielkie dzięki, że oglądaliście, że byliście z nami. I co? Dajcie znać, jak wam się podobało. .