TRANSKRYPCJA VIDEO
łów, które dostarczają rzetelne informacje na temat produktów i usług, aby konsumenci mogli podejmować świadome decyzje. W tekście poruszona jest również kwestia odpowiedzialności banków i regulacji dotyczących ochrony konsumentów. Autor sugeruje, że nadmierne regulacje mogą prowadzić do większych problemów, a konieczna jest ponowna ocena obecnego systemu. Zachęca również do większej konkurencji na rynku, która może sprzyjać konsumentom i zapewnić im większy wybór. Wreszcie, autor podkreśla, że konsumentowie również mają swoją rolę do odegrania, ponieważ odpowiedzialność za podejmowane decyzje leży zarówno po stronie banków, jak i konsumentów.
🎵🎵🎵 Bum bum bum bum! Bam bam bam bam! Moi drodzy, dzisiaj odcinek dedykowany karom, konsumentom i w ogóle odmiennym stanom świadomości, bo o to będziemy chcieli wam powiedzieć o kilku wydarzeniach, które miały miejsce ostatnio. I Łukasz, chciałem się z tą podzielić spotkaniem, w którym uczestniczyłem z ramienia Kangi, ale celowo teraz nie powiem o parametrach tego spotkania, bo być może nie powinienem. 🎵🎵🎵 Oto jakiś czas temu. . . No, nie taka tajna, ale nie chcę wskazywać właśnie na parametry. Jakiś czas temu byłem na spotkaniu, na którym spotkało się znowu grono bankowców. No i akurat ja byłem tam jako reprezentant nie tylko Kangi, ale w ogóle myśli kryptowalutowej.
No i ci bankierzy siedzieli i rozmawiali o tym, co takiego dzieje się w tej chwili na rynku. Jakie tematy należy poruszać, czego należy się obawiać. Pojawiły się oczywiście tematy związane z Ukrainą, kto będzie to finansował itd. Ale pojawił się jeden z naszych ulubionych tematów, mianowicie tematy powiązane z kredytami frankowymi. Czasami tutaj, zwłaszcza na No Comment, opowiadamy o tym. I jak nietrudno się domyślać, akurat tamtejsze środowisko było absolutnie przeciwne temu, co odpowiedziało od SUE, co się dzieje w Polsce. To, że teraz frankowicze zaczynają odzyskiwać swój kapitał, to w opinii tych ludzi, którzy ze mną byli na tym spotkaniu, jest niemoralne.
Zwracam uwagę, że już zabarwiłeś swoją pozycję, bo powiedziałeś, że kredytowicze, czy frankowicze odzyskują swój kapitał, a może należy powiedzieć, że zostają postawieni w niemoralnej sytuacji, że mogą nie spłacać swoich długów. Takie stanowisko ma chyba w tej chwili KNF, kiedy pojawił się wyrok SUE kilka tygodni temu. On się w ogóle tak szczęśliwie, albo neutralnie się złożyło, że on się pojawił chwilę wcześniej, przed naszym nagraniem, kilka tygodni temu. Ale wtedy KNF powiedział, że dojdzie do wyjątkowego uprzywilejowania pewnej grupy konsumentów w Polsce. To był komunikat KNF-u, no bo w tej chwili wygląda to, że frankowicze mają faktycznie pewną przewagę. Ale dokończę, jak przebiegało to spotkanie, bo to było dla mnie bardzo ciekawe. Była tam również myśl akademicka.
Wstała w pewnym momencie pewna znana pani profesor i powiedziała, że słuchajcie, będziemy teraz świadkami w Polsce tego, że ludzie się nauczą, że długów nie należy spłacać. Powiedziała, że istnieje wielkie zagrożenie i o tym też chciałbym, żebyśmy dzisiaj pogadali. Doktryna, którą w tej chwili się w Polsce czy w Europie przyjmuje, że konsument jest zawsze poszkodowany, że on jest zawsze na przegranej pozycji, sprawia, że przedsiębiorca, w tym wypadku akurat banki, będą musiały ponosić tego wielkie koszty.
I na przykład właśnie ta pani razem z jednym z dość znanych panów prezesów polskich banków powiedzieli, jeżeli chcemy, żeby bank partycypował w złych decyzjach klientów, to wprowadźmy też taką sytuację, że jeżeli jakiś klient źle wybierze bank i ten bank upadnie, to niech ten klient partycypuje w dalszym pokrywaniu kapitału tego utraconego przez ten bank. Pokrętny. Natomiast chcę powiedzieć jeszcze o trzech rzeczach i dalej dyskutujemy. Po pierwsze, okazuje się, że byli członkowie zarządów polskich banków, które w latach 2007 i 2008 udzielały kredytów frankowych, nie znam nazwisk, ale opowiadałem o takim zjawisku, wzięli kredyty frankowe wówczas i dzisiaj pozywają swoich byłych pracodawców, padło takie stwierdzenie, właśnie w zakresie kredytów szwajcarskich, opartych o franki szwajcarskie, bardzo ciekawe.
Druga rzecz była taka, że kilkukrotnie na tym spotkaniu powiedziano, że sędziowie, którzy w Polsce orzekają w sprawie kredytów opartych o frank szwajcarski, to są sędziowie, którzy mają takie kredyty. I ostatnia rzecz, która była dla mnie bardzo ciekawa, w pewnym momencie wstał przedstawiciel NBP, który się nie odzywał przez całe to spotkanie i powiedział tak, trzeba zrobić debatę, na początku trzeba zaprosić nie przedstawiciela bankowości albo konsumentów, tylko filozofa, który opowie nam o tym, czy jakby rozwinie tę problematykę. Powie z jednej strony, co jest konsekwencją tego, że ludzie przestają spłacać swoje długi, ale jednocześnie odniesie się do tej całej sytuacji, która miała miejsce kilka lat temu, czy kilkanaście lat temu w Polsce.
Po drugie, jakby już dojdzie do debaty, to na tej debacie powinniście nie stać Wy, drodzy bankowcy, tylko Wasi poprzednicy, którzy podejmowali wtedy takie decyzje, żeby wprowadzić taki produkt jak kredyt oparty o franki szwajcarskie. I ostatnią rzeczą, którą powiedział, powiedział tak, NBP wielokrotnie zwracało się do banków komercyjnych w kontekście dyskusji o przewalutowaniach związanych z frankiem szwajcarskim. Zaznaczam, że robię parafrazę, ale chodziło o to, żeby w jakiś sposób pomóc właśnie kredytowiczom i wtedy, tak im powiedział, wtedy nikt z Was się do nas nie odezwał, nikt nie chciał z nami współpracować.
Łukasz, po tym przydługim wstępie, chcę się Ciebie zapytać, co w ogóle sądzisz o temacie, z punktu widzenia filozofii, o tej całej sprawie, kto jest winny, czy bank, czy konsument i jaką doktrynę należy przyjąć, czy chronić konsumentów za wszelką cenę, czy nie? To jest bardzo skomplikowane pytanie, nawet powiedziałbym mniej filozoficzne, bardziej etyczne, związane z etyką, ale zacznijmy może od tego, żeby pokazać, gdzie leży problem, skąd się wzięło w ogóle to całe zło związane z tymi kredytami frankowymi. Otóż kredyty frankowe były bardzo wygodną formą kredytowania zakupu nieruchomości, bo miały zdecydowanie niższe wymogi związane z dochodami, które się uzyskiwało. Przypomnę, te kryteria to nie są kryteria, które wymyśla bank, te kryteria ustala regulator.
On narzuca na przykład to, że bank nie może brać pod uwagę umów zleceń, musi brać pod uwagę tylko umowy o pracę, co moim zdaniem jest już pewnym konfliktem interesów, bo mamy rządową instytucję, było nie było, powiązaną z rządem, który rządowi zależy na tym, żeby umowy, które są zawierane, były jak najwyżej opodatkowane, jak najwięcej pieniędzy z tej pracy, którą wykonuje dany pracownik trafiało do budżetu państwa, a taką umową jest właśnie umowa o pracę. Więc można powiedzieć, że tutaj mamy pewną niewłaściwą sytuację. KNF ustala reguły, banki udzielają kredytów i okazało się, że jeżeli chcieliśmy wziąć kredyt złotówkowy, to musieliśmy mieć dochód, żeby wziąć kredyt na kwotę 300 tys.
zł, to musimy mieć miesięczny dochód na rodzinę powiedzmy 10 tys. zł. Wiem, że to jest w ogóle przykładowe, ale gdybyśmy wzięli ten kredyt w taki sprytny sposób zrobiony, zaraz powiemy jaki, oparty o franki, to już nie 10 tys. a wystarczy 7. No i to była pokusa, nie do odparcia, na to, żeby po pierwsze w ogóle móc wziąć kredyt, a dwa też banki mówią, ok, to my będziemy mogli więcej tych kredytów udzielać i więcej zarabiać. Kredyt był oparty o franki, ale tak naprawdę z frankami nie miał kompletnie nic wspólnego, zupełnie.
Można powiedzieć, że jedyna jego cecha związana z frankami to jest taka, że oprócz oprocentowania, które było faktycznie wtedy niższe, bo było oparte najczęściej o LIBOR, czyli indeks związany z zagraniczną giełdą londyńską i tam stamtąd brano oprocentowanie kredytów frankowych, to dodatkowo. . . Oprocentowanie, to jest LIBOR jest odpowiednikiem WIBOR-u, naszego ulubionego, po ile banki pożyczały sobie franka.
I ten wskaźnik był zdecydowanie niższy, bo inflacja była zdecydowanie niższa, zresztą cały czas jest w Szwajcarii niż gdziekolwiek indziej w Europie, a oprócz tego LIBOR-u i oczywiście marży banku, która procentowo zwykle wynosiła tyle samo, co przy kredytach złotówkowych, to dodatkowo dochodziło coś takiego jak ryzyko kursowe, czyli to, że moja rata jest wyrażana we frankach, no to jeżeli frank nagle zdrożeje, to ja będę płacił wyższą ratę. Myślę, że tu tak naprawdę jest pogrzebany problem, bo myślę, że nieuczciwość banków polegała na tym, że bagatelizowali to ryzyko, w nieodpowiedni sposób oferowali ludziom te kredyty.
Nie chodzi o to, że nie informowali o ryzyku, tylko że bankowcy dobrze wiedzieli, że szykuje się kryzys, dobrze wiedzieli, że będą problemy i dobrze wiedzieli, że rynek jest napompowany i że frank, jeśli już, to tylko zdrożeje, a na pewno nie stanieje. Przynajmniej w perspektywie takiej dłuższej. I oni mieli tę wiedzę, oczywiście, że nie byli pewni, oczywiście, że to nie jest pewność, ale jest to jakaś ogólna wiedza, którą na pewno oni posiadali. Albo może łagodniej mówiąc, prawdopodobieństwo zdrożenia franka było o wiele, wiele wyższe niż to, że będzie utrzymany na tym samym poziomie lub stanieje.
I to był główny grzech banków, że bank nie informował o tym, że to, że kredyt złotówkowy jest droższy, to wynika po prostu z tego, że tam nie ma tego ryzyka. Jeżeli kogoś nie stać na kredyt złotówkowy, nie stać go na płacenie raty kredytu złotówkowego, to nawet jeżeli w tej chwili wydaje się, że jest go stać na płacenie raty wyliczanej tym kredytem frankowym, to z pewnością będzie go nie stać w którymś momencie, nie płacić tą ratę w okresie późniejszym, gdy frank zdrożeje. Ale to jest szalenie trudne do udowodnienia.
Szalenie trudno jest udowodnić bankom, że nie dopełniły odpowiednich starań, bo to wszystko są jakieś formalności, które… Sam brałem taki kredyt i pamiętam, ja po prostu podpisywałem różne dokumenty, nawet nie czytałem. To jest stos papierów, stos… Stos papierów, tu proszę podpisać, a tu, że informuję pana o ryzyku kredytowym, o ryzyku procentowym, tak dalej. A tutaj, tu się pomyliłem, ale proszę podpisać. Tak, tutaj proszę biała kartka, ale to wypełnimy, wydrukujemy. Oczywiście, jeżeli ktoś walczy o kredyt hipoteczny, zwłaszcza wtedy, to dla niego jest ważne, żeby on ten kredyt dostał. Myśl teraz, jak zdobyć tę nieruchomość, a nie… Dokładnie tak było.
Ja należę do tych szczęśliwców, którzy wzięli kredyt frankowy i dalej są szczęśliwi, ponieważ wziąłem dosyć wcześnie ten kredyt frankowy i można powiedzieć, że robiłem sobie wyliczenia, cały czas jestem zdecydowanie do przodu, jakbym wziął kredyt złotówkowy. To jest ciekawe. Chciałbym, może kiedyś zaprosimy do Nowcoma takiego eksperta, bo to też tak myślę, że gdybym wziął, ja też jestem oczywiście właścicielem dwóch kredytów frankowych, gdybym wziął kredyty złotówkowe, był czas, to pewnie nie byłoby mi na nie stać, to po pierwsze, a po drugie, no właśnie, oddałbym więcej tych odsetek. No, ale od tego może odejdźmy.
Ja myślę, że dochodzimy do tak naprawdę sedna problemu, bo sednem problemu jest pytanie, kto odpowiada za decyzję, kto jest osobą odpowiedzialną i ja jako wolnościowiec chciałbym albo dążyłbym do tego, żeby zasada chcącemu nie dzieje się krzywda była jak najbardziej powszechna i jak najbardziej szeroko stosowana. Czyli jeżeli ja zgodziłem się na jakieś warunki, to podjąłem taką decyzję i to jest mój wybór, moja decyzja.
Oczywiście możemy teraz powiedzieć, że chcemy chronić tych biednych ludzi, którzy nie rozumieją, nie wiedzą, nie umieją i tak dalej, tak? Ale efekt jest taki, że powodujemy, że nawet ci, którzy mogliby zrozumieć i mogliby wiedzieć co robią, to przestają się tym przejmować, bo mają zaufanie do państwa, do instytucji regulujących i do nadzorów, że oferta, którą dostają nie jest ofertą w cudzysłowie powiem i symbolicznie niewłaściwą, złodziejską albo no, że jest po prostu złą. I im bardziej będziemy szli w kierunku tego, że ludzie, którzy podpisują umowy są chronieni, tym bardziej będziemy powodowali, że ci ludzie będą coraz mniej odpowiedzialnie podpisywali umowy. Na tym spotkaniu, na którym wówczas byłem, tam pojawiło się takie pojęcie jak moralność konsumenta.
Chodzi o to, że dzisiaj w tej sytuacji, kiedy mamy dużo takich pro-konsumenckich wyroków, już nawet nie dotyczących koniecznie kredytów opartych o frank szwajcarski, ale właśnie V-bor i w ogóle nawet poza światem bankowym, że konsumenci mogą chcieć uprawiać taki hazard, polegający na tym, że ja skorzystam z jakiejś usługi i już w momencie, kiedy podpisuję umowę mam w głowie zamiar, że za kilka lat ja zaskarżę ją i być może będę miał i zrealizowaną usługę i uda mi się odzyskać część kosztów z nią związanych. To jest taki bardziej przyziemny i prosty przykład.
To, że wprowadzono obowiązek przyjmowania zwrotów towarów zakupionych elektronicznie, spowodowało tak naprawdę, nie znam skali w tej chwili, ale myślę, że jest całkiem spora, że dużo osób, dziewczyn na przykład, kupuje sukienkę, buty, torebkę elektronicznie, idzie w nich na imprezę, po czym wraca, pakuje i odsyła jako zwrot towaru. Oczywiście nie każdemu się to udaje, bo może noszą ślady użycia, nie wiem, wino się wyleje, no już ciężko mówić, że była nieużywana, no ale generalnie tego typu proceder ma miejsce. Efekt tego jest taki, że handlowcy muszą podnieść swoje marże, bo muszą uwzględnić to, że będą mieli więcej zwrotów.
To jest swego rodzaju taka zagrywka z konsumentami, zmusza się de facto konsumentów, może nie zmusza, ale daje im się przestrzeń do nadużyć. Tak, tak, no i oczywiście z tej przestrzeni jest takie znowuż inne powiedzenie, czy przysłowie, że okazja czyni złodzieja. No to każdy przepis wzmacniający konsumenta sprawia, że ten konsument staje się niemoralny. No bo właśnie można rozmawiać o moralności konsumenckiej, czy moralnym jest zamawianie produktu, chodzenie, a propos tego co powiedziałeś, chodzenie w sukience czy w spodniach, nie wiem, przez weekend, a później odsyłanie.
Z punktu widzenia takiej etyki zdroworozsądkowej jest to niemoralne, niewłaściwe, bo jest to naciągnięcie przedsiębiorcy i tak naprawdę jest to pewnego rodzaju kradzież wykonany już nawet nie na tym przedsiębiorcy, tylko na kolejnym użytkowniku, bo ostatecznie ta sukienka czy te spodnie kogoś trafią, ale one tak naprawdę już są trochę bardziej zużyte. Nie są nowe. Tak, nie są nowe, dokładnie. A propos tego, czy bank powinien jednak w sposób skuteczny od siebie ostrzec, skuteczny, pytanie co jest skutecznością i tutaj przyszło mi do głowy, jak opowiadałeś, referowałeś tą myśl co przed chwilą. Kiedy idziesz do adwokata to zakładasz, że on Ci doradzi w sposób zgodny z przepisami, zgodny ze sztuką.
Jeżeli adwokat albo radca prawny wprowadzi Cię w błąd, no to masz stosowne narzędzia, żeby jakoś, nie wiem, nawet każdy adwokat czy radca musi mieć swoje ubezpieczenie. Myślę sobie, że tutaj chodzi o coś podobnego, jeżeli chodzi o świat banków. Kiedy idziesz do banku to zakładasz, że po drugiej stronie siedzą specjaliści, którzy mają ukończone odpowiednie studia, wiedzę i doświadczenie w tym zakresie i dysponują niesymetrycznie większą wiedzą niż te. No ale. . . Dla jasności to jest adwokatem diabła. Ok, to jest takie teraz nowoczesne myślenie, że firma wodociągowa dostarczająca Tobie wodę jest zaangażowana w kampanię oszczędzania wody. Ja muszę powiedzieć, że to jest po prostu hipokryzja.
Inaczej tego nazwać nie mogę, bo to jest tak, jakby udajemy czy zmuszamy kogoś, że ktoś, kto zarabia na sprzedaży chleba, piekarz, jemu zależy na tym, żeby tego chleba sprzedać jak najwięcej, żeby zarobić jak najwięcej. A wyobraźmy sobie piekarza, który bierze udział w kampanii pod tytułem nie jedz chleba. Nie jedz chleba, nie jedzcie chleba, chleb jest niezdrowy, nie wolno jeść, ograniczcie spożycie chleba, to nie są dobre produkty zbożowe, nie róbcie tego. Czy poczułbyś pewien niepokój, jakby on coś takiego robił? Tak, znaczy oczywiście, wiedziałbym, że jest to nieszczere, że jest to hipokryzja. Tak samo mamy firmy żyjące z tego, zarabiające na tym, że sprzedają prąd i one są wielkimi propagatorami oszczędzania energii.
To dla mnie jest hipokryzją. Albo PR-em. Jeżeli firma ma zyski z tego, że sprzedaje prąd, to nie może z drugiej strony robić reklamy, która mówi o tym, nie zużywaj prądu. To jest dla mnie niezrozumiałe. Jeżeli ktoś z Was rozumie, dlaczego tak się dzieje, to bardzo proszę, napiszcie o tym w komentarzu, bo dla mnie to cały czas jest niezrozumiałe. Jeżeli Ty byś chciał, żeby bank w sposób rzetelny informował klienta o ewentualnych ryzykach. . . Ja gram do adwokata diagnoza. Tak, ja rozumiem. Podałeś taką tezę, to jest tak, jakbyś oczekiwał, że bank będzie grał do własnej bramki.
To jest tak, jakbyś oczekiwał, że sprzedawca zamiast zachwalać towar i wskazywać jego zalety, skupiał się na jego wadach. To jest moim zdaniem niewłaściwe oczekiwanie czegoś takiego, bo zawsze będzie sprzeczność i koniec końców skończy się na tym, że. . . No tak jak skończyło, niby bank miał informować o ryzykach, miał informować o zagrożeniach, formalnie to robił, no bo co możemy, jak możemy inaczej wymóc? Poprzez jakieś formalne zabiegi, ale tak naprawdę wszystko było tak głęboko ukryte, podszyte płaszczykiem szybkiej sprzedaży. Tutaj proszę, załatwimy panu kredyt, nie ma problemu, super nieruchomość, tak, oczywiście. No tutaj, tej pan nie może wziąć, bo tutaj nie ma pan zdolności kredytowej, ale tutaj będzie pan miał. Weźmie pan? I to jest takie. .
. Tak wyglądała sprzedaż. To złożyło się jeszcze z jednym procesem w Polsce, gwałtownego wzrostu cen nieruchomości, bo tak to było, że wtedy. . . Trzeba było szybko, szybko kupować. Trzeba było kupić, bo już tracisz. Dobra. No bo zobacz, że rynek bankowy jest regulowany. Tak. I teraz my mówimy tak, to my, jakaś tam frakcja ludzi mówi, to banki są odpowiedzialne za to, że konsumenci teraz mają problem ze spłatą. Ja idę dalej. Skoro jest to rynek regulowany i jest na tym rynku regulator, który zezwolił bankom na udzielanie kredytów frankowych, to znaczy, że. . . A regul. . . Bo chcę potwierdzić to, co powiedziałeś.
W interesie banku jako przedsiębiorcy, w interesie banku, który ma swoich akcjonariuszy jest to, żeby maksymalizować zyski. Więc on musi tak naprawdę oferować usługi, które jakby po brzeg wypełniają regulację i są ciekawymi rozwiązaniami dla kredytobiorców, ale ostatecznie ten bank chce mieć zysk. To być może, tak jak mówimy, że teraz mówimy, że to banki odpowiadają za konsumentów, to być może regulator odpowiada za banki. Innymi słowy, może to państwo powinno teraz wspierać banki w spłacie franków, bo to państwo ostatecznie do tej regulacji dopuściło. Państwo, czyli my, bo państwo nie ma swoich pieniędzy. Banki to też my.
No przecież skąd wezmą banki te pieniądze? No nie, ale różnica jest taka, że banki dobrowolnie biorą od siebie pieniądze, ty dobrowolnie je tam wkładasz, a państwo przychodzi i. . . Gwałtem zawiera. Gwałtem zawiera w sens mafijny zasady. Więc dobry pomysł, ale tak naprawdę grzęźniemy w złym kierunku, bo tak naprawdę powinniśmy popatrzeć na to i powiedzieć tak, to regulacje są złe. To regulacje powodują, że zaczynamy mieć takie problemy. To tak jak chyba Kisiel to powiedział, że socjalizm to jest taki ustrój. . . Kisielewski. Kisielewski, przepraszam. Że socjalizm to jest ustrój, który walczy z problemami, dzielnie pokonuje problemy nieznane w innych ustrojach. Więc tutaj mamy tego typu sytuacje.
Stworzyliśmy sobie coś, regulacje i teraz te regulacje spowodowały jeszcze większe problemy niż ich brak. Więc my teraz będziemy walczyli z tymi problemami, zakładając kolejne regulacje i kolejne regulacje i jeszcze więcej regulacji i jeszcze więcej regulacji, bo przecież lekarstwem na to, że regulacje spowodowały więcej problemów jest co? Jeszcze więcej regulacji. Moim zdaniem to tak nie działa. Myślę, że żyjemy w tej chwili w przeregulowanym świecie, w świecie, w którym to, jak wygląda odpowiedzialność jednostki, jest strasznie zaburzona, bo zgadzam się z tym, że korporacje mają przewagę nad nami, nad konsumentami. Ale to, że istnieją korporacje, to jest właśnie efekt tego, że powstały regulacje.
Gdyby nie regulacje, nie byłoby korporacji, ponieważ jednym z najlepszych sposobów, w jakim korporacje utrzymują swój dominujący charakter, jest współudział w tworzeniu regulacji, bo regulacje zmniejszają możliwość zaistnienia wolnej konkurencji. Zwiększają bariery wejścia. Czyli jeżeli ja miałbym monopolistyczną, prawie, albo bardzo dominującą pozycję na rynku jako producent pizzy, to jednym z pierwszych rzeczy, jakie bym zaczął robić, to bym zaczął wprowadzać regulacje związane z procesem produkcji pizzy. Na przykład zażądałbym, żeby każda osoba uczestnicząca w procesie produkowania pizzy miała odpowiednie badania i nosiła czepek na włosy, a pomieszczenie, w którym jest produkowana pizza, musiało spełnić bardzo rygorystyczne warunki związane z czystością.
Jeżeli Ty byś chciał teraz zacząć produkować pizzę, załóżmy, że produkujesz pizzę, jesteś świetnym kucharzem, robisz dobrą pizzę, smakuje Twoim dzieciom, smakuje Twojej żonie, Twojej rodzinie, dlaczego nie możesz jej sprzedawać? Nie możesz sprzedawać, ponieważ nie spełniasz tych norm. I nie jesteś już dla mnie zagrożeniem. Wszyscy kojarzymy te przepisy, które nazywają się powszechnie MIKą. Chociaż tutaj ciekawostka, to nie tylko MIKa, tam dużo jest pobocznych dyrektyw, które teraz wchodzą, czy regulacji, ale nazywamy je tak powszechnie MIKą.
Wydaje mi się dzisiaj, że przy ich formułowaniu uczestniczył jakiś gigant kryptowalutowy i to nie była Kanga, dlatego że okazuje się, że te firmy kryptowalutowe, które funkcjonują teraz, mają istotnie więcej czasu, ale istotnie więcej do pasowania się co do regulacji niż ci, którzy chcieliby dzisiaj zacząć. Tak, no i my możemy powiedzieć, ale super, wycięliśmy konkurencję, jesteśmy mocno do przodu, ale z drugiej strony, znowu jako wolnościowiec powiem, to nie jest dobrze. Nie, to nie jest dobre, ale właśnie tak sobie teraz pomyślałem, że coś takiego ma miejsce. Dobra, jeszcze Łukasz przynajmniej dwa tematy.
O tą wczoraj dowiedziałem się, zresztą sami przesłałeś taką wiadomość, ale już wcześniej też się dowiedziałem, że jedna z firm, która udziela, nazwijmy to mikro-pożyczek, czy takich pożyczek pozabankowych, została obciążona przez taki urząd, który walczy o interes konsumenta w kwocie bardzo wysokim.
Nie specjalnie podaję liczb, kto będzie chciał, to sobie domyśli, ale chodzi o to, że była firma, która na rynku już od wielu, wielu, wielu lat funkcjonuje, udzielała pożyczek wysoko oprocentowanych dla konsumentów, którzy nie mogli dostać pożyczki w banku, no bo pewnie regulacje na to zabraniały i tak dalej, no i wiemy o tym, że kilka lat temu, czy tam dwa lata temu weszły takie przepisy, które mówiły o tym, hej, jeżeli jesteś firmą lichwiarską, no to obcinamy Ci tutaj wszystkie możliwe, dodatkowe sposoby naliczania opłat dla konsumentów. Skutek tego jest taki, że większość tych firm upadło, nawet tutaj na trybie miejskim rynku wiemy, że one nie były w stanie się utrzymać z tego powodu.
Nie wiem, czy wiesz, że te firmy, taką statystykę ja znałem, zakładają, że 25% pożyczek udzielonych będzie niespłacone. To znaczy, tak to wygląda, to oznacza, że pozostałe 75% musi spłacić się 25%, dlatego wysokie oprocentowanie. Ale oto okazuje się, że jedna firma w Polsce znalazła pewien patent, ona się zamieniła nagle w firmę leasingową. I tutaj zacząłeś, jak brałeś pożyczkę na 1000 zł, to tak naprawdę leasingowałeś lodówkę, która miała 25 lat i stała u Ciebie w domu, ale to już wchodziły wtedy inne opłaty, no i Urząd Chroniący Konsumentów nałożył dużą, kilkunastu milionową karę. Co o tym sądzisz? To jest znowu filozoficzne pytanie, bo możemy sobie powiedzieć tak.
Dlaczego ludzie, znaczy, dlaczego ta firma istniała? Ta firma istniała, ponieważ jest popyt na pożyczki na niską kwotę, ale wysoko oprocentowane. I teraz, myślę, że powinniśmy się zastanowić, my możemy się zastanowić, jako osoby, które, myślę, że bez udawanej skromności możemy powiedzieć, że jednak jakbyśmy popatrzyli na rozkład wiedzy ekonomicznej wśród przeciętnych ludzi, to my raczej jesteśmy w tej górnej połowie, a nie w tej dolnej, że my mamy świadomość, że wzięcie takiej pożyczki to jest coś złego, to jest samobójstwo. Dlaczego ci ludzie chcieli brać takie pożyczki? Odpowiedź według mnie nie jest wcale taka prosta, niemniej jednak na pewno możemy zauważyć, że w dzisiejszym świecie promuje się życie na kredyt.
Promuje się to, żeby żyć za pożyczone pieniądze, żeby pojechać najpierw na wakacje, a potem się martwić pożyczkami. Kupić teraz telewizor, a raty zacząć spłacać za trzy miesiące. Udajemy, że życie na kredyt jest właściwe, a prawda jest taka, że życie na kredyt jest niewłaściwe. Kto korzysta na tym, że ludzie żyją na kredyt? Tylko i wyłącznie jedni, to znaczy z tego żyją tak naprawdę banki, ale z drugiej strony również państwo, ponieważ państwo żyje z podatków, a podatki są nakładane np. ze sprzedaży towarów, które są sprzedawane na kredyt. Gdyby nie było sprzedanych tych towarów, państwo dostałoby mniej podatków i miałoby problem. Czyli widzimy tutaj pewną taką współbieżność interesów.
To by było ciekawe rozwiązanie ze sprzodu głowy, że państwo nie odbiera podatku do momentu, jeżeli ktoś kupuje telewizor na kredyt, to podatek jest zamrażany. Od razu by państwo wzięło kredyt pod te podatki. Myślę, że to czego nam brakuje w tej chwili to po pierwsze edukacja ekonomiczna. Tak, żeby ludzie nie chcieli brać kredytów wysoko oprocentowani. Ja się zgadzam, Łukasz. Natomiast druga rzecz to jest taka, że tu regulator właśnie pokazał swoją słabość. Bo regulacje możesz jakieś wymyślić zawsze, ale jeżeli będzie tysiąc osób siedziało i myślało, jak obejść te regulacje, to zawsze ktoś wymyśli jakieś obejście. Nie da się napisać stuprocentowo szczelnych regulacji.
Efekt będzie taki, że na początku regulacje będą miały jedną stronę, a potem z każdą znalezioną, nazwijmy to, dziurą będą dochodziły dodatkowe strony, które będą komplikowały cały materiał. No i do koniec końców się okaże, że na przykład ustawa o podatku dochodowym, która kiedyś liczyła 20 stron, w tej chwili liczy tam ponad 1000. Jakąś astronomiczną ilość. Może 500, może 1000. Kilkaset stron. Tak. I nikt już tego nie rozumie, co tam jest napisane. Więc regulacje nigdy nie są dobre, bo one zawsze będą prowadziły do. . . ich końcem zawsze będzie zepsucie i zło.
Oczywiście regulacje, ale znowuż moglibyśmy rozmawiać, niestety kończy nam się czas, więc pewnie tego nie rozwinięło, ale zastanawiam się, jak bardzo należy chronić konsumenta i teraz zamieniam to, już przechodzę na nasze podwórko. Wyobraź sobie, Łukasz, że korzystasz z skandalonu. Zebrałeś przez całe swoje życie określoną frakcję, nie wiem, bitcoinów i nagle wpadasz na pomysł, że je zastawiasz i dostajesz ileś tam omega złotówek. I nagle przychodzi krach. Jesteś wolny już od spłaty tych omega złotówek, ale tracisz swój zastaw, który był oczywiście większy, przynajmniej w momencie zawierania tego zestawu. Czy konsument może przyjść w takim razie do firmy, która oferuje takie rozwiązanie i powiedzieć, słuchajcie, nie powiedzieliście mi, że istnieje tak wielkie ryzyko, że wartość zestawu spadnie.
Bo mamy dokładnie lustrzaną sytuację, dokładnie może nie dokładnie, może nawet nie lustrzaną, ale podobną do tego, co się dzieje na rynku franków szwajcarskich. Ja osobiście uważam, że informacja o ryzyku utraty wszystkiego jest jedną z istotniejszych informacji, jakie należy podawać. Dlatego w przypadku pożyczek ja powiedziałbym, że nie zalecam lewarowania w nieskończoność. Czyli biorę pożyczkę pod zastaw bitcoina, to co dostałem, za to kupuję bitcoina, znowu zostawiam bitcoina, biorę pożyczkę i kupuję jeszcze bitcoina itd. Bo taki mechanizm można byłoby zastosować. Dlaczego taki mechanizm jest zły? Dlatego, że w przypadku krachu i spadku ceny bitcoina ja tracę wszystko. Praktycznie na końcu zostaję z niczym.
Natomiast w sytuacji, gdy biorę pożyczkę pod zastaw bitcoina i kupuję za to mieszkanie, albo biorę pożyczkę pod zastaw bitcoina i kupuję tego bitcoina, ale już go nie zastawiam, to w najgorszym wypadku zostanę z tym mieszkaniem, albo z tym bitcoinem, którego kupiłem. Więc to są dwa różne scenariusze. Jeżeli gram na dźwigni, to jest chyba powszechne, każdy kto grał na dźwigni wyczyścił swoje konto do zera, chociaż raz w życiu. I taka jest prawda, jeżeli ktoś mówi, że nie, to albo oszukuje sam siebie, albo naprawdę jest wielkim szczęśliwcem, ponieważ chyba statystyki mówią o 96%, że 96% osób grających na dźwigni traci. Więc to jest moim zdaniem niewłaściwy mechanizm, czy złe narzędzie. Nie należy grać na dźwigni, przynajmniej nie polecam tego każdemu.
Równie dobrze można pójść do kasyna i zagrać sobie w ruletkę czy w blackjacka. To jest mniej więcej dokładnie ten sam mechanizm. A tam przynajmniej podadzą Ci alkohol za darmo. Tak, ale faktycznie myślę, że zupełnie czymś innym jest informowanie o ryzyku utracenia zastawu, a czymś zupełnie innym jest właśnie oferowanie mechanizmów dźwigni. Ja osobiście jestem przeciwnikiem grania na dźwigni, a na pewno już jestem przeciwnikiem nazywania graniem na dźwigni jako narzędziem takim traderskim, twardym. Ja raczej, jeśli już myślę o tradowaniu, to skłaniam się do tego, żeby grać na rynku spotowym, na zwykłym i inwestować w ten sposób. Podkreślam, to jest moje patrzenie. W żadnym wypadku nie mam w głowie myśli, że należy zabronić grania na dźwigni.
To jest zupełnie co innego. Jeżeli ktoś chce grać na dźwigni, proszę bardzo. Natomiast dobrze by było, żeby również istniała narracja, żebym ja mógł swój pogląd wygłaszać i mówić, że granie na dźwigni jest złe. To jest mój pogląd i moja opinia. A Was teraz zachęcamy do tego, żeby. . . Żebyście zasubskrybowali ten kanał, najlepiej udostępnili ten odcinek. Właśnie napiszcie komentarz, choćby taktyczny. No i zalajkujcie. To jest dla nas bardzo, bardzo, bardzo ważne. Chcemy docierać do nowych ludzi z tymi wszystkimi informacjami. Bez Waszego wsparcia jest to praktycznie niemożliwe. Także subskrypcja, dzwoneczek, łapka w górę i komentarz. Zachęcamy każdego, żeby to zrobił. Myślę, że to jest dobry moment, żebyśmy podzielili się ciekawostkami.
Tak, najistotniejsza część naszego programu. Bardzo ważnym faktem chcę się podzielić. Otóż uważam, że to jest cenna informacja. Otóż okazuje się, że tygrys ma paski również na skórze. O! To ja chciałem się podzielić z Tobą pewnym odkryciem. Oto okazuje się, że naukowcy powiedzieli, że gdybyśmy wzięli. . . Amerykańscy naukowcy. Nie wiem, czy przypadkiem nie rosyjscy. Gdybyśmy wzięli całą wodę ze świata. Nie tylko tą, która jest w oceanach i w morzach, ale również tą, która jest pod powierzchnią i pod sklepieniem. Gdybyśmy ją wzięli i zgromadzili w jednym miejscu i wlali do takiej malutkiej rurki, to ta rurka byłaby bardzo długa. I tymi faktami chcieliśmy Was pożegnać. Wszystkiego dobrego. Do zobaczenia. Cześć Sławku. KONIEC.
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.