TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Dobry wieczór Państwu. W sam moment chyba będę w tym okienku. Witam Państwa. Dziś weekend nie spodziewał się Was dużo na kanale, ale ci, którzy mają czas i ochotę posłuchać moich słów, będę chciał z Wami porozmawiać o duchach, o duszach, o duchach. Tytuł Widziałeś Ducha? Witam. Oj, Bretus był pierwszy. Witam Pana Krzysia. Witam. Dzisiaj o duchach. O, trochę się będę skupiał też na temat przyszłościowe. Jak słyszycie? Wróciłem do starego dźwięku. Rzeczywiście jak odsłuchałem, to niby ten mój głos był wyraźniejszy, ale rzeczywiście jak ze studni było słychać z tego mikrofonu. Ale to nie tylko to. Przekonało mnie wiele osób, które do mnie pisały. Dziękuję za to serdecznie, a też dzwoniły.
Dzisiaj miałem telefon rano. Zaraz wrócimy do tematu. Dzisiaj miałem telefon rano od pewnego Pana, kompozytora tekstów i muzyki. I on sam, on powiedział, że słucha mnie od długiego czasu i powiedział, że absolutnie, powiedział wróć Pan do człowiek, który zna się na nagłośnieniu, jest kompozytorem, znanym kompozytorem i mówi, niech Pan wróci do nagłośnienia, które było. Nieraz zwykłe, proste rzeczy w przekazie są ważniejsze jak technika wysokiej klasy. Wydaje mi się, że tak. Tyle lat Państwo mnie słuchali z różnymi problemami tutaj w sensie nagłośnienia czy obrazu. Pamiętam jak nie miałem jeszcze światłowodu, jakie były różne problemy z odbiorem, z nadawaniem. Więc spokojnie. Nic na siłę. Wolę mieć głos naturalny. Chciałem polepszyć, ale póki co nie podołałem temu.
Ktoś teraz mówi, że słaby dźwięk. Zostawmy ten dźwięk. Damian, Ginter, zgadzam się z kompozytorem. Ja też. Dobrze. Drodzy Państwo, więc tak. Porozmawiajmy. Ja się w drugiej części będę chciał skupić, ponieważ tak jak Państwu powiedziałem, jest teraz okres przynajmniej tu w Europie wyciszenia zagrożeń, bo idą wybory do Europy Parlamentu i politycy jak te lisy nabierają wodę w ust, a właściwie próbują nie dotykać tematyki zagrożenia wojennego w naszym regionie. Fajnie, że nawet taki spokój jest, ale to jest gra. Jest powiedzmy trochę lepiej jak miesiąc do wyborów, więc politycy, kluby partyjne, różne polityczne są ostrożne, a też na pewno media są proszone o to, żeby w tym momencie nastąpiło pewne wyciszenie.
Obawiam się, że w czerwcu po wyborach możemy się bardzo zaskoczyć. Jak wam tu dogodzić? To już pisze zły dźwięk. No, pisze ci coś z głosem. Ja to mogę sprawdzić, czy jest coś z głosem. Zacznę z tematu. Zobaczę jak ten głos mój tkwi. Jak on brzmi? Moment, bo jakiś ekor się robi. Dobra, chyba dobrze jest. Dobrze, no. Miejmy nadzieję. Dobrze, drodzy państwo, koniec ględzenia. No, jest super. Jest dobrze. Tak tu ktoś napisał. Drodzy państwo, duchy, dusze, być może wiele osób na kanale pamięta tą sytuację, którą opowiadałem.
Ja bym was w ogóle bardzo prosił, gdybyście byli tak łaskawi później w komentarzach pod tym filmem, bo tu trudno się rozpisywać w sensie takim, że macie czat, ale w czacie się pisze kilka słów i one lecą. Natomiast w komentarzach bardzo mnie by to interesowało. Drodzy państwo, to było wasze przeżycia, żebyście opisali w miarę dokładnie, co wam się przydarzyło, jeżeli chodzi o potocznie mówiąc widzenie ducha. Drodzy państwo, mi się wielokrotnie skojarzy… znaczy, widziałem rzeczy niezwykłe. W jednym przypadku widziałem to ze świadkiem, z człowiekiem, z którym rozmawiałem. Dwoje to widzieliśmy. Ja to już opowiadałem na kanale, więc nie chciałbym nerwować osób, które słuchały tego.
Ale też przecież wiele jest na kanale osób, które od niedawna weszły tutaj i tego nie słyszały. Więc ja powiem krótko o takim bardzo dziwnym zdarzeniu. Tylko proszę o cierpliwość tych, którzy to znają i słyszeli. Więc tak, stało się to już sporo lat temu. Ale to był najbardziej niezwykły przypadek. Pewnego wieczoru tu, gdzie mieszkam, spotkałem się z sąsiadem moim na podróżu. Sąsiad mój jest mniej więcej, chyba o dwa lata ode mnie młodszy. Niestety jest on niepełnosprawnym człowiekiem, ponieważ jest na Błysku Imbryńskim, jest po dwie godziny, a ja nie mogę powiedzieć, że to jest niepełnosprawny człowiek. Jest on niepełnosprawnym człowiekiem, ponieważ jest na Błysku Imbryńskim, jest po poważnym wypadku w przeszłości.
I staliśmy sobie dokładnie na podróżu, byłem oparty o garaż swój. Sąsiad obok mnie siedział na Błysku Imbryńskim, paliliśmy papierosa. Rozmawiamy z sobą i to jest państwo. Ta historia jest nieprawdopodobna, ponieważ ona to jest chyba największa rzecz, jaką przeżyłem. Powiem wam to w detalach. Stoimy sobie na tym podróżu, on siedzi, ja stoję, rozmawiamy i nagle z za rogu budynku, właśnie w kierunku podróżu, wyskoczyła postać. To była godzina gdzieś 21. 30, 22. 00 i było już w miarę ciemno, ale tu od ulicy pada światło i podlampy i to podwórze jest lekko oświetlone od strony ulicy. My byliśmy odwróceni w kierunku właśnie tej ściany bocznej budynku i z tej ściany wyskakuje postać, wysoka postać, mężczyzny.
Charakterystyczny był w długim płaszczu, miał poza kolana płaszcz i on jak gdyby wyskoczył zza muru, od nas był może 5 może 6 metrów, zaczął traktować nogami przez chwilę, nagle odbił się, my to tu panie słyszeliśmy, odbił się i takim lobem on po prostu zrobił takie coś, jak cyrkowiec. Co jest najistotniejsze, on nie dotknął ziemi, on z pół metra nad ziemią z powrotem odbił się, zrobił takiego loba z powrotem i stanął na nogach, znów tak podkął i znikł nam za tą ścianą. Ja za tym czymś pobiegłem, no ile 5 metrów, wybiegłem tu na ulicę żywego ducha, nikogo tu nie było.
No właśnie, nikogo tu nie było i jeszcze weszłem na klatkę schodową z tej strony, też nikogo nie było, wróciłem do sąsiada, który tkwił tam przed garażem i ja mówię, ja wiem już co to było, a on mówi, to był człowiek, ale tego człowieka zrobić nie mógł, on nawet nie dotknął rękoma ziemi, jak zrobił tego loba, żeby odbić się, to było wbrew prawomwysykiem, bo się w powietrzu odbił. Byliśmy w szoku, rozmawialiśmy o tym, ale rzadkich wniosków nie wyciągaliśmy, ponieważ, no co mogliśmy pomyśleć o tym.
Jeszcze Sąsiad powiedział takie słowa, że to, że to widzieliśmy po set człowieka, ale to nie mógł być, tego człowieka by nie zrobił, no jak może się zrobić loba w powietrzu, nie dotykając ziemi, rękoma, odwrotnego loba, stanąć na nogach i zniknąć ze ścianą. Być może dzisiaj, bym tej historii po raz, który wam nie opowiadał, gdyby nie jedna ważna rzecz, która się na drugi dzień wydarzyła. Oto na drugi dzień po Człuchowie poszła plotka, czyli po mieście, w którym mieszkam, poszła plotka, a potem już pewna informacja, że pewien przedsiębiorca z Człuchowa popełnił w Bydgoszczy samobójstwo i on je popełnił dzień wcześniej, czyli tego dnia, kiedy my wieczorem widzieliśmy tą postać.
Ten człowiek popełnił samobójstwo w sposób taki, że w pewnej galerii w centrum Bydgoszczy, on schodami wjechał na najwyższy poziom i kiedy wjechał na ten najwyższy poziom, po prostu przełożył nogi przez barierki i spadł na najniższy poziom.
Ja już kiedyś opowiadałem tą historię i było tak, że później po tej audycji, będąc w Bydgoszczy, zaczepił mnie pewien pan i mówi, wie pan co? Ja słyszałem, słuchałem pana audycji, co pan mówił o tym człowieku, a wie pan, że on prawie na mnie spadł? Ja mówię, no co pan mówi? A on mówi, w tej chwili się dowiedziałem, że ten pan prowadził w galerii tę wysepkę z telefonami, to jest taki na najniższym poziomie, takie są wysepki, gdzie można kupić akcesoria telefoniczne, telefony i właśnie on mówi, że ten człowiek spadł, on usłyszył tylko huk, on myślił na początku, że się sufit zarwał, a po chwili dopiero dostrzykł, że tam leży człowiek. Ja tego człowieka znałem, sąsiad mój tego człowieka także znał.
Ten człowiek był ogólnie znany w trzuchowie, ponieważ mówię, to był od wielu lat przedsiębiorca, poważny człowiek. Drodzy państwo, charakterystyczne był to szczupły, przystojny mężczyzna, w wieku mniej więcej moim, co jest charakterystyczne, zawsze chodził elegancko ubrany i często chodził właśnie w dłuższym płaszczu. Kiedy dowiedziałem się o tym na drugi dzień, że on właśnie dzień wcześniej, bydgoszczy popełnił samobójstwo, nie miałem już wątpliwości, że postać, którą ja z sąsiadem widziałem tu, to było jak gdyby jego, nie wiem jak to nazwać, to było parę godzin po zdarzeniu, bo jak się później dowiedzieliśmy, to samobójstwo doszło w godzinach późno-popołudniowych, a myśmy widzieli go, tą sytuację o godzinie mniej więcej 21. 30-22.
I to jest rzecz niezwykła i uważam to zdarzenie za jedno z najciekawszych zdarzeń widzenia duszy, ducha. Jak ja sobie tłumaczę, drodzy państwo, tą sytuację, drodzy państwo, mamy siły witalne. Dusza to jest tak, jeżeli człowiek żyje, więc ma w sobie siły witalne. Niestety jeżeli choruje, czy nawet umiera nagle, to jest pewien cykl, kończy się i te siły witalne, jest tylko duchowość, a siły witalne odchodzą jeszcze w trakcie jak człowiek żył. To się nazywa umieranie.
Natomiast jeżeli człowiek ginie nagle w jakimś wypadku, czy jak w tym przypadku sam targa się na swoje życie, wówczas te siły witalne w człowieku zostają, są jeszcze w nim i ta dusza w pierwszym okresie, w pierwszych godzinach, a może nawet dniach, dysponuje taką energią w sobie, że ma prawo, ma możliwość zmaterializowania się lub częściowego zmaterializowania się i pokazania się. Dlatego są przypadki, gdzie właśnie ludzie widzą duszę, ale też w postaci cielesnej. To jest to. Teraz powiem Państwu taką jeszcze jedną historię. To było z moich młodych lat, chociaż nie, nie chciałbym tak skomplikowanie tego powiedzieć. Może inaczej. Może inaczej.
Dużo takich przypadków miałem, że zdarzało mi się widzieć coś, co nie do końca logicznie było wytłumaczalne. Pamiętam sąsiada. Mieszkałem jako młody człowiek, mieszkałem w kamienicy w Trzuchowie przy ulicy Królewskiej na pierwszym piętrze i to była bardzo dziwna kamienica, ponieważ frontowa od deptaku, tam to był deptak, ulica Królewska, chociaż wtedy ona się nazywała Rzymierskiego i niekoniecznie to był wtedy deptak. Jak ja mieszkałem, to tam jeszcze samochody jeździły. Potem przemianowano tę ulicę na Królewską i zrobiono tam deptak. Miałem kamienicę naprzeciwko Kościoła Świętego Jakuba w Trzuchowie. Kamieńce składały się z czegoś takiego. Ja nawet tutaj narysuję, żebyście mogli to zobaczyć. To było tak. Front. Już zaraz pokażę Państwu front. Takie coś.
Poniemiecka. Okno. Ona miała taki kształt. Tu się wchodziło od ulicy. Ja mieszkałem w tej części, bo to odwrotnie muszę kierować w tej części. Tu miałem w takim cyplu łazienkę. Tu było podwórze bardzo wąskie, dziwnie to wyglądało. Tu mieszkał pan Kochanowicz, mój sążad staruszek z żoną. Jak w okna patrzyłem w tym wąskim z łazienki, to dzieliło nas może 4 metry, może nawet nie. Ja wiedziałem przez okno dokładnie co w pokoju robi pan świętego Kochanowicz. Z żoną coś robią, książkę jakąś czyta. To byli staruszkowie. Pod nim mieszkał pan Gostomczyk. Z jakąś kobietą z rodziny. To nie była jego żona. Oni staruszkowie wspólnie razem mieszkali.
Była sytuacja, gdzie pan Gostomczyk bardzo poważnie zachorował. Jego wziął syn. Syn go wziął do siebie na wieś. On już raczej nie wrócił, ponieważ jest w fatalnym stanie. Nie może chodzić. Niestety nie ma zbytniej nadziei. Minęło kilka dni. Była niedziela. Byłem młodym człowiekiem wtedy. Nie wiem czy już miałem te przeczucia czy nie. Ale pamiętam taką sytuację, że oglądając czarno-biały telewizor, oglądałem w pokoju jakiś film wieczorem. Musiałem pójść do łazienki. Tam było okno. Duże okno w tej łazience. To stary po niemiecki dom. Było widać okna na sąsiada. Ale nie tego, o którym jest mowa pan Gostomczyk, tylko pana Kochanowicza.
Było tam okno. Odruchowo spojrzałem w okno. Widziałem okno i środek pomieszczenia. Sąsiada była nieduża. W tym momencie, kiedy spojrzałem, doznałem konstytucji, szoku. Z tego względu, że ci sąsiedzi z dołu i z góry, ci starsi państwo, za bardzo za sobą nie przepadali i nie rozmawiali zbytnio z sobą. A tu widzę, że pan Gostomczyk stoi, czyli ten z dołu, którego syn wziął, bo podobno w złym stanie, stoi przy oknie, jakby się patrzył na mnie. On zawsze miał zwyczaj, że jak się patrzył, czy było słońce czy nie, to on tak brał odruchowo. Zawsze nosił taki kieczek, taką laseczkę. Jak gdzieś patrzył, to zawsze tak brał rękę.
To był jego odruch. I on tak trzymał tą rękę. Ja mówię, Boże, to Gostomczyk doszedł do siebie, a co więcej, powodził się z sąsiadem, bo jest u niego. Poszedłem to powiedzieć żonie. Żona nie chciała w to uwierzyć, będąc ona była w pokoju, więc poszła ze mną zobaczyć i, drodzy państwo, nikogo w tym oknie już nie było. I nie wiedziałem co o tym myśleć. Na drugi dzień czytam krepsydrę na słupie, że nie żyje pan Gostomczyk. Ja nie bardzo wiedziałem, jak on ma na imię, więc jeszcze się łudziłem, że to nie ten. Ja go widziałem w oknie.
I poszedłem do tej pani z rodziny, która mieszkała z nim i mówię, głupio było pytać, czy to on nie żyje, bo ja go widziałem. Ja mówię, jak tam pan Gostomczyk. A bidulkowi się zmarło wczoraj o 10 rano, a ja go wieczorem widziałem w tym oknie. Drodzy państwo, zapewniam was, widziałem go tak, jak siedzę przy tym biurku. Ja go realnie widziałem. Też to uważam za element związany z taką możliwością pokazania się, czyli nie tylko bycia duszą, ale jeszcze nabrania pewnej wizualnej formy, że duch, dusza może się ukazać. Dużo takich przypadków tu z tego mieszkania, tu gdzie mieszkam. Miałem bardzo dziwne zdarzenie na samym początku.
Dokładnie miejsce, gdzie teraz stoi to biurko, to jest ten ruch, o którym będę wam zaraz mówił, ruch pokoju tego. Drodzy państwo, ponad 10 lat temu wprowadziłem się w to mieszkanie. To mieszkanie było kompletnie zrujnowane. Ja się bałem tu wprowadzić, ponieważ kupę pracy nas kosztowało, żeby to mieszkanie doprowadzić do ładu jakiegokolwiek. W tej chwili jest to piękne mieszkanie, ale z żoną włożyliśmy tutaj mnóstwo ciężkiej pracy i wyrzeczeń, żeby to mieszkanie doprowadzić do takiego stanu. Za 40 lat nie było w żadnym remoncie, nic nie było robione. Mieszkała tu kobieta samotnie, której też zdrowie nie dopisywało. Przedtem tu mieszkała cała rodzina, niestety ta rodzina wymarła.
Została ta pani, niestety już też po tym 10-letnim okresie z tego co wiem nie żyje. Ta pani sobie po prostu nie dawała w tym mieszkaniu rady, nie miała funduszy na remont. Ona otrzymała ode mnie ładne, wyremontowane mieszkanie, tylko że mniejsze, a ja poszedłem na to mieszkanie. W tym mieszkaniu na samym początku działy się dziwne rzeczy. Jak był remont, a remont trwał kilka miesięcy, to my w trakcie tego remontu spaliśmy w tym pokoju. I bardzo dziwnie to wyglądało, bo tak, odkąd zaczęliśmy tu spać, pamiętam nie było tu jeszcze mebli, bo kurzyło się, spaliśmy na materacu.
I wyobraźcie sobie, że ja mam taką naturę, że się budzę na ogół siódma rano i już nie śpię. Taki zegar wewnętrzny mam, czy to jest lato, czy to jest zima, siódma rano pobudka. A tu budziłem się trzecia rano, czwarta rano i nad ranem i nie mogłem już zasnąć. Męczyłem się. Ale gorsze było to, że czułem kogoś obecność. Czułem, jakby ktoś to był. To było dla mnie dziwne, trochę nawet niepokojące, ale źle się czułem. Miałem takie dziwne cały czas wrażenia. Cały czas wrażenia. Pamiętam tak, że w trakcie remontu, żona powiedzmy w dzień pojechała gdzieś po zakupy. Ja siedzę przy biurku, coś robię i na samym początku to było.
I nagle przeświadczenie, że ktoś pół metra ode mnie albo tam bliżej stoi. Ja nie czuję tego. Znaczy nie widzę nikogo, nikt mnie nie dotyka, ale mam przeświadczenie, ja to czuję. Czuję, że ktoś stoi koło mnie. I to było takie bardzo, nawet nie wiem jak to określić, czy to było denerwujące, czy to było w jakiś sposób irytujące, ale to się mocno czuło. Później miałem sen. Sen, który był upewnieniem, ale nie tylko ten sen. Dwie rzeczy były upewnieniem, że te myśli, te poczucia moje, że tu jest ktoś upewniły mnie. Jeszcze takie epizody do nam, że dwa czy trzy razy żona miała takie zdarzenia, że była sama w mieszkaniu.
Ja powiedzmy gdzieś tam musiałem pojechać. I ona dzwoni i mówi słuchaj coś i to najczęściej się w tym pokoju działo. Ona mówi coś w tym pokoju środkowym spadło, ale kiedy weszłam do tego pokoju, wszystko jest na swoim miejscu, a to się wydaje, że do coś dużego spadło. No tak. Drodzy Państwo, już tu mieszkaliśmy powiedzmy z dwa miesiące i jednej nocy mam sen.
Śni mi się, że wchodzę tam tymi drzwiami, znaczy no tu z boku są drzwi, wchodzę drzwiami i idę na przestrzał przez ten pokój w ruk, bo przedtem tam miałem biurko i tam w kierunku tego biurka, a tu, gdzie teraz siedzę, w tym narożniku, widziałem w tym śnie, nie wiem czy tam wiecie jakie to były rogówki, rogówki, które się odskładało, taki mebel komunistyczny bardziej, to się nazywało rogówka. Tu stawał rogówka, a na tej rogówce siedziała mniej więcej w tym miejscu, gdzie ja teraz siedzę, kobieta na tej rogówce i patrzyła w okno. I zwróciłem uwagę, że ona ma, jest strasznie otyła, ale nogi ma potwornie grube. Bardzo, bardzo grube nogi miała.
I ta kobieta siedzi, ja wchodzę, jestem w połowie, tak szybko idę w kierunku tego biurka, a ona do mnie mówi, a wykształcenie ty jakieś masz? W tym śnie. A ja mówię nie. I się obudziłem. Ten sen był tak wyrazisty jak się obudziłem, tak zapadł mi w głowie, że już żonie mówię, słuchaj to jest takie dziwne mówię, bo ja się budzę nad ran, znaczy trzecia, czwarta nie mogę zasnąć. Mam jakieś przeświadczenie, że tu ktoś jest. Jeszcze pan, który u nas robił remont pewnego dnia, zwierzył się, że on nie lubił u nas robić remontów, bo ma wrażenie, że tu ktoś jest, a przecież ja mu tego nie mówiłem.
Więc to tym bardziej mnie upewniło, że jest coś nie tak. I teraz słuchajcie, następna rzecz, która się stała, to ponad 2 miesiące, może 3 miesiące po tym remoncie ta pani, która się zamieniła z nami na to mieszkanie, ta pani niespodziewanie pojawiła się w naszych drzwiach i powiedziała tak, że przechodziła tutaj po kolicy, i nie mogła się powstrzymać, bo tu dzieciństwo spędziła, tu całą rodzinę miała i chciałoby zobaczyć jeszcze te kąty i jak my sobie tutaj radzimy. Oczywiście poprosiłem panią, ale troszeczkę było tu materiału, przepraszam, ja tylko pieska wpuszczę do drugiego pokoju, bo stoi i błagalnie miał o to prosić, proszę.
I powiem państwu tak, no i żona poprosiła tą panią do kuchni, dlatego że, no były jakieś rzeczy porozkładane, było malowanie, pamiętam, w którymś pokoju, pokoju po gładziach, po innych rzeczach, ale już to mieszkanie wyglądało, już miało ładne, takie podstawowe wykończenie. No i usiadła w kuchni, bo tam było, można ją w jakiś sposób gościć, żona zrobiła herbatę, jakieś tam ciasto postawiła, no i ta pani rozmawia, rozmawia z żoną ze mną i w pewnym momencie ona mówi tak, a to ja wejdę sobie do pokoju i zobaczę jak one są zrobione.
No i obejrzała tamten pokój, a w tamtym pokoju jeszcze nie było gładzi położonej, a tam była, jak ta pani mieszkała, tapeta taka stara, tą tapetę było trudno zerwać, trzeba było wiele razy moczyć, żeby ona zeszła i w końcu ta tapeta cała zeszła i została farba, jeszcze poprzednia sprzed tej tapety, taka różowa, jeszcze z wałkami, jak kiedyś wałkami ma zdobiono ściany.
Tam dopiero miały być gładzie kładzione i ona oglądała, mówi o to ja sobie przypominam, ja była młodziutka, jak mieliśmy taki kolor i ten wałek położony i raptem idzie te drzwi, tu są podwójne drzwi, a tam pojedyncze, ten pokój ma dwie parę drzwi i ona podeszła do tych drzwi podwójnych, uchyliła je, nie wchodziła do tego pokoju, tylko mówi tak, spojrzała i mówi, a to jest to, co jest w tym pokoju.
Mamuś, ty im chyba za bardzo tutaj nie przeszkadzasz i zaczęła się głośno śmiać, a to wszystko powiedziała głośno i zaczęła się śmiać i wróciła do kuchni, nawet mnie do tego następnego pokoju nie poszła, ale zrobiła to coś, ona to zrobiła i stanowił blisko niej, ja to widziałem, słyszałem co ona powiedziała, to mnie zszokowało, ale nie wchodziłem w rozmowę z nią na ten temat, nic nie mówiłem, ona poszła, a te wszystkie rzeczy składając w całość, zaczęło mi to wyglądać na coś niezwykłego, że tu rzeczywiście jest jakiś byt.
I wisienka na torcie w całej tej historii, to jest tak, że kiedy już skończyliśmy ten remont, mówię który trwało mniej więcej 4 miesiące, pomyślałem, że trzeba może zaprosić sąsiadów, najpierw tego, potem tamtego, zapoznać się, to w końcu kamienica, obcujemy tu z sobą, no i zaprosiliśmy sąsiadkę na kolację, na jakąś herbatę, jakiś poczestunek, jedną z sąsiadek. No i bardzo ciekawa rzecz, ponieważ ona mieszkała od urodzenia w tej kamienicy, więc znała dokładnie całą historię tej kamienicy i tego mieszkania. Okazało się, że w naszym mieszkaniu mieszkali lekarze głównie, czyli jakiś chirurg, potem to na końcu właśnie doktor ginekolog tutaj mieszkał i właśnie panistą się zamieniliśmy, starsza pani to była jego córka.
No i kiedy doszliśmy do tej historii, że mówi doktor ginekolog, bo ona mówi, że on później zmarł, pozostała ta córka, no i pozostała matka, czyli żona tego doktora, tylko ona chorowała, chorowała i ona właściwie nie opuszczała mieszkania, ponieważ nie mogła, bo nie mogła chodzić, bo była zbyt otyła. Ja mówię słucham? No ona miała jakąś chorobę taką, że strasznie była otyła. Były trudności, że żeby wstała, ktoś musiał jej pomóc, żeby no mogła parę kroków zrobić, ktoś ją musiał podtrzymywać. A mówię, a gdzie ta pani miała miejsce, w którym leżała czy siedziała? A ona mówiła, tu obok w pokoju, bo myśmy byli w tamtym pokoju. Ona mówi, tu obok w pokoju.
Ja mówię, niech pani mi pokaże. No i ona wstała, otworzyliśmy te drzwi i ona mówi, tu stała rogówka. Wstała rogówka, jak ja usłyszałem, że rogówka i że tu, to ten sen, a wykształcenie ty jakieś masz? Nie mam. To ona tu była. Wtedy zrozumiałem, że tu jest byt. I zdawałem sobie sprawę, że nie wydaje się to mi, ani oj coś się dzieje, przepraszam, o chyba jest dobrze, bo coś mi przeskoczyło, ale mam nadzieję, czy jest audycja? Ale wiecie co? Coś dziwnego. Kompletnie zanikł mi ekran i po chwili wszystko się odnowa. Nie wiem dlaczego, jak to? Mówię. No tak.
I co ja zrobiłem? Ja coś zrobiłem, bo ja to był wieczór. Powiedziałem żonie, że czuję, że powinienem coś zrobić z tym. I było to tak. Wieczorem zapaliłem tu światło. Otworzyłem wszystkie okna, to jest jeden, dwa, trzy okna. Otworzyłem wszystkie okna na oścież. Usiadłem przy stole, który jest tam za mną i głośnymi zdaniami, głośno mówiąc, nie krzycząc, ale stanowczo głośno mówiąc, mówiłem tak. Pani żyje pewną iluzją. Niech pani odejdzie do swego świata. To jest złuda. Pani żyje tutaj wspomnieniami, a powinna pani pójść dalszą drogą. Niech pani nie boi się wyjść stąd i odejść. Mówiłem kilka razy to, ale nie tak samo. Wkomponowałem troszeczkę te zdania.
No i w efekcie trwało to może z 20 minut. Po czym zostawiłem otwarte okna. Czułem, że tak mam zrobić. Wyszedłem z tego pokoju. Zamknąłem je po godzinie. I wiecie co? Od tego czasu nie ma tego poczucia, że ktoś tu jest. Od tego czasu nie ma rzeczy, które byłyby jakieś dziwne. Także takie historie mnie spotkali. Mnie ciekawiłoby czy wy, nawet bym chętnie anonimowo, żebyście nie czuli w jakikolwiek sposób napiętnowania, ale żebyście wy, jeżeli przeżyliście coś, opisali mi w komentarzach pod spodem tej audycji przypadki jakie was spotkały. Mnie spotkało szereg innych przypadków.
Też w praktyce tego co robię, bo przecież obcuję bardzo często z sensem ludzi cieleśnie nie żyjących, a żyjących jako dusza. Natomiast ja jestem pewny, że każdy w swoim życiu doświadczył zdarzeń, które trudno mu wyjaśnić, albo że taka osoba jest przeświadczona, że rzeczywiście coś takiego miało miejsce, coś takiego się działo, jakieś niewytłumaczalne rzeczy. Te światy się przenikają. Ja jestem pewny, że dusza może wrócić tu, może nawet nie odejść, może być. To różne rzeczy powodują. Czasami przywiązanie, czasami lęk przed odejściem. Czasami pragnienie życia, albo pragnienie bycia z kimś. Dlatego jak blisko odchodzą, trzeba ich, myślą często, wspomóc, dać odejść, mówić do nich.
Bo zostanie w miejscu takiej duszy, wskazuje ją na to, że ona będzie tworzyła iluzję swojego życia, będzie przypominała sobie czas, zdarzenia ze świetności życia, jak była cała rodzina, jak było wesoło, jak żyli, jak spędzali święta. Mieli przeżycie różne. I mimo, że tu cieleśnie mieszka już inna rodzina, to właśnie ten byt, który pozostaje, on odtwarza sobie różne wspomnienia, oszukując się, że nadal żyje w ciele. Dlaczego taka dusza nie odchodzi? Bywają różne. Mamy naturę, każdy swoją trochę inną. Każdy ma swoje pragnienia i uważam, że to jest z tym związane. Dlatego napiszcie mi.
To, co mnie to interesuje, a mam nadzieję, że z ciekawszych, albo bardzo ciekawych przykładów, może da się zrobić audycję na ten temat, że oczywiście utrzymując jak najdalej idącą anonimowość waszą, mógłbym to przedstawić szerszemu gronowi, przedstawić wam. A sam jestem ciekawy takich rzeczy. Co piszecie? Ktoś mi, że tak, tu chyba mogę przyzwyczaić, bo jest Filip Jędraszek. Kiedyś po śmierci sąsiada, który chorował za ścianą i zmarł. Widziałem błysk w pokoju i czułem obecność, że to jest to, co się dzieje. Czesność. Sąsiad zmarł na gościec. W przeszłości grał w piłkę i nawet w kilku meczach grał w kadrze. No ciekawe. Błysk.
Tukan, SC, w dniu śmierci mojego dziadka zmarł o 19, a w nocy był w moim pokoju. Był wszędzie. Był to mój ukochany dziadek, z którym miałem niesamowitą więź emocjonalną, życiową. Ja znam osobiście panią redaktor, a zarazem panią pisarz, pisarkę, która wydawa wiele książek. Ja nawet powiem, bo chyba nie będzie o to zła, bo to jest otwarta, szczera osoba. To jest dziennikarz, znaczy pisze książki natury kryminalnej, realnej kryminalistyce. Ostatnio popełniła książkę na temat właśnie duchowości, duchów dusz, w której też udzielałem pewnego wywiadu. Pani się nazywa Ewa Ornacka. Znana postać. Jej zmarł dziadek i właśnie osoba, która zawsze była realistką, to jest literatura faktu, co ona pisała.
I na tyle właśnie w domu dziadka, tyle rzeczy jej się przedstawiło i słyszała, że w końcu tak ją to zafrasowało, że napisała książkę o duszach, o duchach. Było to spore zdziwienie, ponieważ ta pani wydawała wiele książek, ale mówię jako literatura faktu, a nie tego typu książki. Ale właśnie jej dziadek, ona twierdziła w pewnym momencie, że tak jakby jej dziadek odwiedzał ten dom lub bywał w tym, lub był cały czas w tym domu. Nawet zwierzęta to czuły. I to jest rzecz ciekawa. Dużo ludzi, których poznałem, miało takie przeżycia. Tak. Takie coś. I już. Tak. Anna, Tak. Anna, babiasz, kiedy moja babcia umierała, była przy niej cała rodzina.
Babcia zaczęła mówić i witać się z osobami, których tam nie było. Mówiła, jak dobrze żyć ją znów widzieć. I tak dalej. Zmarła zaraz po. Maciej Kozicki. Do mnie kiedyś przyszedł Sanepid, a po dwóch tygodniach policja skarbowa. Ale to nie był duch, tylko była pomyłka. Była na drugie, miała pomyłka. No tak. Małgorzata Maczkowska. Taki przypadek. Poprosiłam swego zmarłego tatę o obudzenie i rano o danej godzinie zadzwonił telefon. Stacjonarny. Nie było komórek. Tylko jeden sygnał. I była cisza w telefonie. Udało się obudzenie. Imker. Nie wiem czy to tylko moje poczucie. Czy jest tak naprawdę.
Często jak wchodzę do domu mieszkania na gościnę czuję jakby ktoś był przy mnie, obserwował. Oczywiście nie zawsze. Tak. No dobrze. Napiszcie. Proszę was jeżeli macie takie przeżycia. Ciekawe to jest i warto o tym też porozmawiać. Do usłyszenia. Pozdrawiam państwa. Chociaż. Chociaż. Pytacie mnie. Ale jest weekend. Nie wiem. Może. Niech pan pozostaje z polską. No dobrze to jeszcze się chwilę skupię. Ale na czym to trzeba się nastawić. No. No. Ja przepraszam bardzo was ale nie chcę tego na siłę robić. Po prostu. W następnej audycji to zrobię od samego początku nastawię się na to. Wybaczcie ale jest weekend. Odpoczywajcie.
Wszystkiego dobrego. .