TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Witajcie drodzy widzowie w kolejnym odcinku cyklu Paintings kryzysu. Jako że ostatnio rozmawialiśmy sobie o bankoapokalipsie, to czuję się zobligowany, żeby zrobić follow up w kontekście upadku amerykańskich banków. Oczywiście nie wszystkich, dwóch na razie, ale dosyć znaczących. Znaczących może nie z perspektywy systemu, czyli banków typu sci-fi, Systematically Important Financial Institutions, tylko znaczących z perspektywy dziedzinnej gospodarki, w jakich się poruszały, a mianowicie branży technologicznej. Rozmawialiśmy sobie wcześniej, że przez podwyżkę 100% w Stanach Zjednoczonych startupy będą miały problem ze znalezieniem finansowania, co w dłuższej perspektywie będzie pozytywne, bo ostatecznie ludzie pracujący w nic nie robiących startupach znajdą zatrudnienie w firmach, gdzie rzeczywiście są potrzebni i wytwarzają jakieś wartości dla konsumentów.
Podobnie miała się sprawa z firmami technologicznymi z Krzemowej Doliny, gdzie fala zwolniń przelewała się już od dłuższego czasu i jej końca w sumie dalej nie widać. Ale przechodząc do Sedna, mamy już dwa upadłe banki, których sytuacja wywołała niemały strach na rynkach. Zaczęło się od Silvergate, banku, który powstał w latach 90. Dopiero w roku 2013 zaczął oferować swoje usługi firmom związanym z krypto, podczas gdy inne banki były temu bardzo niechętne z uwagi na możliwe ryzyka. Ryzyka, które okazały się jak najbardziej zasadne. Silvergate upadł głównie z powodu spadku wyceny aktywów, w tym pożyczek, których udzielił FTX-owi, czyli upadłej kryptogiełdzie sama bankmana Frida.
Problemy Silvergate zostały pogłębione przez masowe komunikaty z firm branży krypto oznajmujące, że nie mają nic wspólnego i nie chcą mieć nic wspólnego z tym bankiem i odcinają jakiekolwiek relacje. To oczywiście nie poprawiło sytuacji, tylko wywołało jeszcze większą panikę w otoczeniu banku i całego krypto. No i przez to wszystko kurs zaczął lecieć mocno głową w dół. Silvergate spadł mocno w tym czasie, od swojego szczytu spadł o prawie 98%, więc stracił praktycznie całą wartość i inwestorzy raczej nie mają co liczyć na odzyskanie swoich środków, bo bank oficjalnie już ogłosił likwidację.
Mniej więcej w tym samym czasie do upadku szykował się już drugi bank, Silicon Valley Bank, w skrócie SVB, który świadczy usługi dla firm i funduszy z Doliny Krzemowej, czyli zapewniał obsługę finansową sporej części bubu technologicznego ostatnich lat. SVB był tutaj w zależności od tego na jakie dane spojrzymy, ale według Reutersa 16 co do wielkości pożyczkodawcą w Stanach Zjednoczonych z około 209 miliardami dolarów w aktywach to jest największa upadłość od czasów kryzysu z 2008 roku. I co ciekawe w przypadku SVB upadłość nie wynikała ze złych inwestycji, czy z oszustwa, czy nawet skradzieży, tylko głównie z działań Fed-u, o których sobie rozmawialiśmy wcześniej i z rządu Stanów Zjednoczonych. Przez to, że cała gospodarka została zasypana pieniędzmi, to na kontak bankowych zaczęło pojawiać się więcej pieniędzy.
Tutaj na wykresie widzicie stopy oszczędności Amerykanów, które już kiedyś tam pokazywałem i to kiedy był największy pik tych oszczędności. Banki ta gotówka pali w ręce, więc chcą się jej jak najszybciej pozbyć. Wynika to z prostego powodu, że nasz depozyt w banku jest dla banku zobowiązaniem, które bank chce jak najszybciej zamienić na aktywo, czyli np. udzielić kredytu. Druga możliwość jaką mają banki to zakupienie np. obligacji Skarbu Państwa. Dzięki temu mogą zarabiać na odsetkach, jednocześnie część z tych odsetek wypłacają swoim klientom jako oprocentowanie depozytów. Na nieszczęście banków spora część tych depozytów pojawiła się w chwili, kiedy rentowność obligacji była rekordowo niska. Czyli jak już wiemy, że cena jest odwrotnością rentowności, czyli ich cena była wtedy wysoka.
Co do zasady nie stwarza to większego problemu, bo banki starają się czasowo dopasować swoje portfolio aktywów do zobowiązań. Czyli jeśli klient założy lokatę na rok, to bank też sobie kupi obligacje, które wygasają za rok. Oczywiście mówiąc to w dużym uproszczeniu. Więc dzięki temu dopasowaniu czasowemu nie powstaje żaden rozjazd pomiędzy tym, co bank musi wypłacić, a tym, co dostaje z obligacji. Teraz jak popatrzycie na wykres rentowności obligacji amerykańskich, to zobaczycie, że w okresie, kiedy pojawiło się najwięcej oszczędności w amerykańskich kieszeniach, rentowności też szorowały wręcz po dnie. Wtedy też banki musiały te obligacje kupować. No i dalej wszystko było ok, bo stopy procentowe ustawiane przez FED były bardzo nisko wręcz zerowo.
Problem zaczął rosnąć, kiedy FED zaczął szybko podnosić swoje stopy procentowe, co zresztą teraz widzicie tutaj na wykresie. Rosnące stopy procentowe spowodowały rosnącą rentowność obligacji. A więc cena obligacji, które banki kupiły wcześniej, zaczęła automatycznie spadać. Dalej to nie powodowało problemu, bo dopóki bank nie musi sprzedać tych obligacji na stracie, tylko może je trzymać do wygaśnięcia, to dostanie swoją gotówkę z powrotem wraz z należnymi odsetkami. Małymi, bo małymi, ale zawsze odsetkami. Na tym etapie dalej straty są czysto papierowe i wynikają jedynie z bieżącej wyceny. Natomiast prawdziwy problem pojawia się, kiedy z banku następuje odpływ depozytów i bank nie mając wystarczającej ilości gotówki, musi sprzedać posiadane instrumenty finansowe ze stratą.
Skala w tym wypadku była dosyć spora, bo depozytariusze postanowili ostatnio zażądać wypłaty 42 miliardów dolarów, co przelało już carę goryczy i bank musiał odklepać o matę. Zarząd SVB oczywiście próbował ratować sytuację i chciał wyemitować akcję, aby pozyskać gotówkę i dokapitalizować bank, tak żeby ten mógł dalej funkcjonować. O ile w normalnych czasach ta sytuacja spowodowałaby co najwyżej grymas na twarzach inwestorów w wyniku rozwodnienia ich akcji czy udziałów, tak w obecnej sytuacji to wywołało wręcz panikę wśród depozytariuszy, którzy słyszą co do tym, że ich bank ma problemy finansowe, rzucili się do panicznego wypłacania swoich pieniędzy. Ponadto w tej samej emisji też by nie było nic szczególnie dziwnego, bo to są praktyki dosyć często spotykane na rynku.
Ale gdyby nie to, że chwilę przed wywrotką banku jego prezes sprzedał akcję o wartości 3,6 mln dolarów. A pracownicy otrzymali bonusy dosłownie na kilka godzin przed oficjalnym przejęciem banku. Inicjatorem zamknięcia banku był amerykański odpowiednik Funduszu Gwarancyjnego, który gwarantuje depozytariuszom pieniądze wpłacone do banku do kwoty 250 tys. dolarów. Wszystko wygląda fajnie, ale jak się okazuje około 95 do 97% środków nie łapie się na to zabezpieczenie. Czyli ci niezabezpieczeni depozytariusze będą musieli poczekać, aż bank zostanie upłyniony, czyli jego aktywa zostaną upłynione, a to co po nim zostanie, zostanie podzielone pomiędzy tych, którzy mają w tym jakiś interes.
Oczywiście upadek jednego czy dwóch banków nie musi w prostej linii prowadzić do finansowego armagaduła na całym świecie, jednak to ziarno zwątpienia i nieufności zostały już zasiane. A jeśli Fed dalej będzie podnosił stopy procentowe, do czego jest zresztą zmuszony niskim bezrobociem i wysoką inflacją, to każdy kolejny bank run na inne banki będzie powodował jeszcze większe straty ze względu na spadającą wartość tych starych obligacji, które są na bilansach banków przy rosnących oczywiście stopach Fedu. Obawy te łatwo zobaczyć w notowaniach banków, gdzie zaledwie cztery banki straciły łącznie 52 mld wycen w zaledwie dwa dni.
Wszyscy oficjale na lewo i prawo oczywiście zapewniają, że negatywne efekty upadku SVB będą mocno ograniczone, bo to nie był bank ogólnokrajowy, tylko działa w ograniczonej lokalizacji i w ograniczonym gronie klientów, ale mimo to Fed zaczął myśleć o dodatkowych funduszach na wsparcie depozytów, tak aby uspokoić sytuację i dać wszystkim znać, że żadnego upadku systemu bankowego w Stanach Zjednoczonych nie będzie. Czyli po prostu chcą dosypać więcej kapitału. Sorry, tu się pomyliłem, to ja wkleiłem wam nie tego screena, to kto inny dosypywał kapitału, żeby wszystko było dobrze, tu wam wklejam już tego dobrego screena, oni też będą dosypywać kapitału, żeby było dobrze. Ponadto Fed zwołał na poniedziałek nadzwyczajne posiedzenie w celu umowienia działań w kontekście właśnie upadku SVB.
Zapewne chcą się poklepać po plecach i pogratulować tego, jak luźna polityka monetarna doprowadziła do powstania baniek, które teraz pyńkają przy podwyżkach stóp procentowych. Natomiast jak duże konsekwencje będzie miał upadek tego banku dla ekosystemu Krzemowej Doliny, to dowiemy się zapewne dopiero w nadchodzących tygodniach. Pojawiły się pierwsze informacje, że część firm trzymała tam swoje środki na wypłaty dla pracowników, inne trzymały tam nawet 90% swoich całych środków finansowych. Żeby było jeszcze śmieszniej, to okazało się, że firma stojąca za stablecoinem USDC trzymała w SVB 3,3 miliarda dolarów, co spowodowało lekką panikę na USDC i wywołało depek pomiędzy dolarem, a także pomiędzy USDC a USDT. Moral w dzisiejszej historii jest taki, nie trzymajcie środków na giełdach, a w bankach trzymajcie środki podzielone pomiędzy różne instytucje.
Nie chodzi nawet tutaj o kwestię ubezpieczenia depozytu, ale tego, że jeśli bank wpadnie w jakieś problemy, to zanim fundusz gwarancyjny uruchomi wypłaty, to minie trochę czasu, który może być kluczowy z punktu widzenia waszego codziennego życia. Dlatego warto się dywersyfikować pomiędzy różne banki, tym bardziej, że w większości konta są tam darmowe. W chwili jak nagrywałem ten materiał, pojawiła się informacja ze Stanów Zjednoczonych, że rząd USA ogłosił, że nie będzie bailoutu SVB, więc poniedziałek będzie naprawdę ciekawy. Może nie w kontekście giełdy, bo tutaj wszyscy wiedzą, że sytuacja jest nieciekawa, ale w kontekście następnych zdarzeń, które nastąpią i konsekwencji dla firm, które były klientami upadłych banków.
Co będzie dalej, to już zależy od tego, czy wystąpi na rynku panika i czy ludzie zrobią taki prawdziwy z prawdziwego zdarzenia bank run, gdzie będą ustawiać się w kolejkach i próbować wypłacić całe oszczędności swojego życia, który wywróci właśnie jeszcze więcej banków, które będą zmuszone do sprzedaży taniejących obligacji i zrobi nam się taka pętla sprzężenia zwrotnego. Pojawiają się też już pierwsze doniesienia o tym, że ludzie rzucają się do wypłaty z banków czy bankomatów, ale skala tego zjawiska jest jeszcze dosyć niska. To wam wrzucam jeden film właśnie z takiej kolejki pod jednym z amerykańskich banków. Tyle na dziś. Pamiętajcie o subskrybowaniu i klikaniu łapek w górę albo łapek w dół, jeśli się wam nie podobało.
Do usłyszenia niebawem i trzymajcie się tam jutro na giełdzie. .
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.