TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Witamy serdecznie w kolejnym podcastzie Zapytaj Pastora, w którym pastor John Piper odpowiada na pytania od słuchaczy. Jedna z naszych słuchaczek przesłała do nas taką wiadomość. Pistorze, ostatnio zaintrygował i zaciekawił mnie tzw. chrześcijański hedonizm. Coś czym Ty się bardzo pasjonujesz i coś co wierzę, że jest piękne. Moje pytanie brzmi, jakie drobne rzeczy mogę robić podczas mojego zajętego dnia, aby znaleźć tę radość w Bogu, radość, którą Ty najwyraźniej znasz? Wiesz, chociaż pytanie to wydaje się proste i praktyczne, wręcz banalne, ale jest to jedno z najważniejszych pytań na świecie. Utrzymywanie naszej radości lub naszej satysfakcji, naszego zadowolenia w Bogu jest absolutnie niezbędne, ponieważ bez niej oddalimy się od Chrystusa kierując nasze uczucia ku innym rzeczom.
Jeżeli nie postrzegamy Chrystusa jako naszej największej radości, jeżeli nie jest on naszą największą satysfakcją, to coś innego zajmie jego miejsce. W rezultacie zostaniemy odciągnięci od chrześcijańskiej wiary. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie nie jest błahostką. Jakie drobne rzeczy mogę robić podczas każdego dnia, aby znaleźć i utrzymać moją radość w Bogu, tak by inne rzeczy nie stawały się większą radością? Ponieważ nasze serca nie spoczną dopóki nie znajdą w czymś zadowolenia. Nasze serca to fabryka pragnień i jeżeli myślimy, że po prostu wpadniemy w zachwyt Bogiem lub znajdziemy w nim satysfakcję bez starania się o to, lub bez świadomego podtrzymywania tego płomienia, to zwodzimy samych siebie.
Nasze ciało i diabeł cały dzień aktywnie starają się wciągnąć nas w przyjemności, które są przeciwne Bogu. Jeżeli nie mamy żadnych strategii na przebudzenie, kultywowanie, podtrzymywanie i zwiększanie naszej radości w Bogu, to zostaniemy odciągnięci przez nasze ciało i diabła do alternatywnych przyjemności, które są, jak powiedział Paweł, bałwochwalstwem. Posłuchaj Kolosan 3. 5. Zadajcie zatem śmierć temu, co w członkach ziemskie. Mam na myśli rozwiązłość, nieczystość, zmysłowość, złe pragnienia i zachłanność równoznaczną z bałwochwalstwem. Ale jeżeli jedynie zadasz śmierć grzesznym pragnieniom, to jedyne co Ci pozostanie to pusta dusza. Pamiętaj, co Jezus powiedział na temat pustej duszy. To, co zostało wypędzone, powróci siedem razy gorsze.
Innymi słowy, celem zadania śmierci grzesznym pasjom, pragnieniom i chciwości nie jest posiadanie pustych dusz, pozbawionych pasji, pragnień i zapału do czegokolwiek. Chodzi o to, aby dusza została wypełniona i przelewała się innymi pasjami i innymi pragnieniami. Pragnieniem Chrystusa, pragnieniem pobożności, pragnieniem bliskości Boga, pragnieniem tego, co jest dobre, prawdziwe, szlachetne, sprawiedliwe, czyste i miłe. Wspomnę o jednej strategii, która stała się dla mnie bardzo oczywista wczoraj rano, podczas moich rozważań, gdy pracowałem nad zapamiętaniem pierwszego listu Piotra. Kilka lat temu nauczałem na podstawie pierwszego listu Piotra i zapamiętałem cały ten list na pamięć, wszystkie pięć rozdziałów. Wyrecytowałem go podczas zajęć ze studentami. To było około trzy lata temu.
Od tego czasu starałem się recytować ten list raz w tygodniu, aby go nie zapomnieć. Ale czasami wymaga to dogłębnego odświeżenia. Wczoraj rano pracowałem nad czwartym i piątym rozdziałem, żeby upewnić się, że mogę wyrecytować te dwa rozdziały bez zatrzymywania się i zerkania w tekst. Uderzyło mnie następujące pytanie. Po wyrecytowaniu z pamięci czwartego i piątego rozdziału pierwszego listu Piotra, jaki duchowy pożytek pozostał w mojej świadomości? Oto pyta nasz słuchacz o duchowy pokarm w ciągu dnia, który będzie pomocny w walce o radość. Uderzyło mnie to jeszcze raz, tak jak i w przeszłości, że ja po prostu nie mam tych dziesiątek, tak dziesiątek, wspaniałych, wzmacniających wiarę, podtrzymujących nadzieję, budzących radość, dających pewność, prawd w mojej świadomości.
Ich tam nie ma, jest ich zbyt wiele. Umysł nie działa w taki sposób. Przynajmniej mój umysł nie działa w taki sposób, a myślę, że jestem w tym przeciętny. Te dwa rozdziały są po prostu poza moją świadomością. Dopóki nie podejmę wysiłku, by świadomie sięgnąć i chwycić coś moim umysłem, moją pamięcią, prawdy te pozostają tylko zbiorem słów. Może nasunie się tylko jedna fraza. Umysł naprawdę działa w taki sposób. Możesz powiedzieć swojemu umysłowi, aby poszedł i znalazł coś na swoim twardym dysku, aby znalazł te dwa rozdziały. Tak, możesz tak zrobić, nawet jeżeli nie nauczyłeś się ich na pamięć, tylko je przeczytałeś.
Możesz powiedzieć swojemu umysłowi, a teraz wróć się i znajdź tam coś, co niedawno przeczytałeś. Tam nie ma samej pustki, nie wszystko jest zamglone. I teraz zaletą uczenia się na pamięć dla mnie jest to, że mój umysł może wziąć tę frazę, która przychodzi mi na myśl i umieścić ją razem ze zdaniami przed i po niej, żebym mógł ją w prawidłowy sposób wypowiedzieć, zrozumieć i głosić sobie samemu ku mojej radości. A więc oto moja konkretna sugestia. Zapytaj siebie samego, jak twój umysł działa w odniesieniu do Bożego Słowa.
Kiedy skończysz czytać, co z tego pozostaje i jest gotowe do użytku, zgaduję, że pozostanie bardzo niewiele w twojej świadomości, aby móc toczyć duchową walkę i wzmocnić twoją radość. Następnie zapytaj siebie, dobrze, co mogę zrobić w tej kwestii. I jedną z rzeczy, którą możesz zrobić, jest wybranie czegoś z rozdziałów, nad którymi pracowałeś. Wybierasz je, mówiąc swojemu mózgowi, żeby je znalazł, a mózg zrobi to dla ciebie. To jest niesamowite. Mózg jest niesamowity. Jestem zdumiony ludzkim mózgiem. Możesz mu powiedzieć, żeby coś zrobił, tak jak możesz powiedzieć swojej ręce, żeby coś zrobiła. Ręko podnieść ten ołówek albo usta, zamknijcie się, przestańcie mówić i tak dalej.
Lub, jeśli masz dobrą pamięć, możesz być w stanie wybrać dwa lub trzy wersety, nie tylko jeden, ale dwa lub trzy. Następnie niech te słowa staną się głównym przesłaniem, które będziesz głosił do siebie samego w ciągu całego dnia. Ustaw sobie przypomnienie w telefonie, aby włączało się co godzinę i mówiło ci, abyś sięgnął po ten duchowy miecz sporannego czytania. Powtarzaj sobie te słowa, głos je do siebie i dziękuj za nie Jezusowi i mów, że naprawdę w nie wierzysz. Mów diabłu, że wierzysz w te słowa, że ta pochodząca z Biblii prawda okupiona krwią, że ta prawda jest dla ciebie bardziej drogocenna niż cokolwiek, co diabeł ma do zaoferowania. Mów do swojej zniechęconej duszy, aby nabrała siły.
Wyprostuj swoje kolana, moja duszo. Podnieś ręce do góry, moja duszo. To jest cudownie prawdziwe, moja duszo. Podam bardzo konkretny przykład. Wyjaśnię, co zrobiłem tego ranka, kiedy skończyłem pracować nad czwartym i piątym rozdziałem pierwszego listu Piotra. Wszystko było zamglone i prawie nic nie docierało do tej głównej części mojego mózgu, gdzie toczę swoją walkę z brakiem radości. Więc sięgnąłem wstecz i powiedziałem do mojej pamięci. A teraz idź i znajdź coś w tych dwóch rozdziałach. I mój umysł znalazł, nie wiem jak byś to nazwał, duchowe zrządzenie losu? Powiedziałbym, że to Duch Święty. On naprowadził mnie na tę frazę. Powołał do swej wiecznej chwały w Chrystusie Jezusie.
Te słowa przyszły mi na myśl. Nie wiem skąd one się wzięły. Pozwoliłem, by moja pamięć dokończyła i otoczyłem ten fragment słowami. A Bóg wszelkiej łaski, ten który was powołał do swej wiecznej chwały w Chrystusie Jezusie, po krótkotrwałych cierpieniach sam was odnowi, utwierdzi, umocni i ugruntuje. I kilka razy powiedziałem do siebie samego, aby zachęcić własne serce. On cię powołał, Johnie Piperze? On cię powołał do swej wiecznej chwały w Chrystusie Jezusie. On cię powołał, on cię powołał, Johnie Piperze? On cię powołał do swej wiecznej chwały.
Wyciskam każde słowo tak jak wyciskam sok z grejfruta na moją łyżeczkę pod koniec jedzenia, żeby każda kropla z tego wersetu ze smakiem wylądowała na mojej duszy. Nie ma znaczenia czy będziesz musiał przejść przez wiele cierpień, Johnie Piperze. Cokolwiek stracisz, on to przywróci, on to potwierdzi, on to umocni, on to ugruntuje. A teraz wstań, wstań z tego wygodnego krzesła i zabieraj się do pracy nad podcastem, ponieważ jutro będziesz nagrywał. Bądź silny, z całego serca oddaj się dzisiaj tej pracy. Amen. I miałem wspaniały dzień przygotowując się na dzisiaj. Sam widzi, że uwielbiam to co robię. A więc oto moja sugestia.
Zdaj sobie sprawę, że po przeczytaniu dużej ilości Biblii większość tego co przeczytasz jest tylko zbiorem nieuporządkowanych słów w Twoim umyśle. W rzeczy samej to nawet nie znajduje się w świadomej części Twojego umysłu. Tak jak mówisz swojej ręce, żeby coś zrobiła. To są klusy wiodące do zniechęcenia i podsyca płomień radości w Jezusie. .