TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Pytanie na temat bogactwa Witamy serdecznie w kolejnym podcastzie Zapytaj Pastora, w którym pastor John Piper odpowiada na pytania słuchaczy. W dzisiejszym odcinku pytanie na temat bogactwa. Słuchacz z Filipin zadał następujące pytanie. Drogi pastorze, nie wierzę w to, co głoszą niektórzy teleewangeliści, że Bóg chce, aby każdy chrześcijanin był bogaty. Jednak zastanawiam się, czy grzechem jest modlić się o to, aby Bóg dał mi dużo pieniędzy, aby mógł czerpać przyjemności z wygodnego życia. Czy może wręcz odwrotnie? Jako chrześcijanie, powinniśmy dążyć do cierpienia i ponoszenia szkody.
Czy w chrześcijańskim życiu jest miejsce na modlitwę o większe błogosławieństwo materialne? Czy jest to wyłącznie niebezpieczne? Czy istnieje jakiś bezpieczny sposób na to, by modlić się, aby z czasem nasze bogactwo się podwoiło? W Biblii czytam, że pomimo, iż Hiob początkowo utracił wszystko, Bóg ostatecznie podwoił jego bogactwo. Czy jest to wyjątkowa sytuacja, w której znalazł się wyłącznie Hiob? Czy może Bóg pozwala, aby każdy chrześcijani modlił się o coś podobnego? Zasadniczo słyszę trzy pytania. Pierwsze. Czy słusznie jest modlić się, Abym miał wystarczająco dużo pieniędzy, aby cieszyć się wygodnym życiem? Druga. Czy chrześcijanin ma przyjmować wyłącznie cierpienie i stratę? Trzecia. Czy Bóg chce, aby podwojenie zasobów Hioba było wzorem dla naszych modlitw? Pozwólcie, że spróbuję rzucić biblijne światło na każde z tych pytań w odwrotnej kolejności.
Pytanie pierwsze. Czy Bóg chce, aby podwojenie zasobów Hioba było dla nas wzorem do modlitwy? Jeżeli Bóg dokonał tego dla Hioba, to czy chce także dokonać tego dla nas? To jest pytanie, na które nie można odpowiedzieć każdemu w ten sam sposób. Na przykład jestem absolutnie pewien, że grzechem byłoby teraz, Abym modlił się o podwojenie moich zasobów, ponieważ jako Amerykanin prowadzący wygodny styl życia klasy średniej, jestem według światowych standardów o wiele bardziej zamożny niż miliardy biednych ludzi na całym świecie. Modlitewny ciężar, jaki na mnie spoczywa, nie powinien dotyczyć tego, bym gromadził i odkładał coraz więcej skarbów na ziemi, ale tego bym rozdając i rozdając coraz więcej i inwestując coraz więcej w innych ludzi gromadził skarby w niebie.
I bym wykorzystywał to, co mam, dla jak największego dobra innych i bym strzegł się, bo bogatym trudno jest dostać się do nieba, tak powiedział Jezus. Jeśli jednak ktoś zarabia jednego dolara dziennie, pracując tak ciężko jak tylko może, by zapewnić byt swojej rodzinie, podwojenie jednego dolara dałoby dwa dolary, a ta osoba nadal byłaby biedna, tylko mniej biedna. Kto mógłby ją winić za to, że pragnie ona i modli się o to, aby móc lepiej zapewnić byt swojej rodzinie, podwajając swoje zasoby z jednego dolara dziennie do dwóch dolarów dziennie? Widzicie więc, że na to pytanie nie można każdemu odpowiedzieć w taki sam sposób, ale oto kluczowa zasada, o której należy pamiętać, gdy używamy tekstów Starego Testamentu, aby usprawiedliwić dążenie do bogactwa. Hiob już był bogaty.
Bóg podwoił bogactwo bogatego człowieka. Dlaczego więc nie zastosować tego do siebie, Piper? Oto powód. Bóg chciał, aby religia Starego Testamentu była w dużej mierze religią w stylu przyjdź i zobacz, kładącą nacisk na dobrobyt jako świadectwo dla świata bożej wierności wobec Izraela. Królowa Saby przybyła z krańców ziemi i bogactwo oraz mądrość Salomona zaparły jej dech w piersiach. To jest religia przyjdź i zobacz. Ale Bóg chce, aby religia Nowego Testamentu była religią typu idź i powiedz, nie przyjdź i zobacz, ale idź i powiedz, podkreślającą prostotę, poświęcenie i hojność w wypełnianiu misji dotarcia do wszystkich narodów świata i pokazania, że nasz skarb nie jest w tym świecie, ale w Chrystusie w niebie. To jest nasz skarb, który jest naszym niezgłębionym bogactwem.
Efesjan 3,8 Kiedy czytamy Nowy Testament, to widzimy, że nieustannie, konsekwentnie popycha nas w kierunku prostoty i oszczędności w imię rozwoju Królestwa, zdala od luksusu, dostatku i przepychu. Mam przed sobą w tej chwili 24 fragmenty Pisma Świętego, które popychają nas w tym kierunku. Nie jestem w stanie przeczytać ich wszystkich. Pozwólcie, że wymienię tylko kilka z nich. Łukasza 6. Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, bo wasze jest Królestwo Boże, lecz biada wam bogaczom, bo już otrzymaliście waszą pociechę. Łukasza 8,14. Ludzie odchodzą i przez troski, bogactwa i rozkosze życia zostają zagłuszeni. Mateusza 6. Nie gromaćcie sobie skarbów na ziemi. Łukasza 12. Sprzedawajcie, co posiadacie i dawajcie ja umurznę. Przygotujcie sobie sakiewki w niebie. Łukasza 14.
Tak i każdy z was, kto nie wyrzeknie się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. Łukasza 18. Jakże trudno tym, którzy mają pieniądze, wejść do Królestwa Bożego. 2 Koryntian 6. My, apostołowie, jesteśmy jakby ubodzy, jednak wielu ubogacający, jakby nic niemający, jednak wszystko posiadający. I tak dalej, i tak dalej. Fragmenty takie jak te, stale naciskają na amerykańskich, światowych chrześcijan, aby podążali w kierunku potrzeby, a nie wygody. Żyj w prosty sposób, żyj jak w czasie wojny. Więc moją odpowiedzią jest nie. Nie. Chiop nie powinien być wykorzystywany jako uzasadnienie dla nas wszystkich, czy nie musisz się umieścić o podwojenie naszych zasobów.
Może być całkowicie dobre w przypadku biednego człowieka, aby chciałby jego zasoby zostały podwojone i aby o to się modlił. Wcale tego nie krytykuje, ale to nie byłoby oparte na przykładzie Chioba. Nie ma mowy. To będzie opierać się na innych fragmentach. 2. Czy chrześcijanin ma przyjmować wyłącznie stratę i cierpienie? Nie. Mamy się modlić o uzdrowienie, jeśli jesteśmy chorzy. Mamy się modlić o radość, jeśli jesteśmy zniechęceni. Mamy się modlić o owocność i wydajność, jeśli nasze życie jest pozbawione owocu. Powinniśmy modlić się o pokój w naszych relacjach, jeśli w naszym życiu są konflikty i ból. Mamy się modlić o zwycięstwo nad niszczącymi życie grzechami, takimi jak pijaństwo, narkotyki czy cudzołóstwo.
Wszystko to są modlitwy, wszystko to są pragnienia, abyśmy przezwyciężali pewnego rodzaju straty i cierpienia. Innymi słowy, strata i cierpienie same w sobie nie są czymś, co Bóg uważa za godne pożądania. W rzeczywistości mogą one być tym, do czego Bóg nas wzywa jako środek do czegoś innego, na przykład do postępu Ewangelii. Ale samych w sobie nie należy ich pożądać ani szukać. W pierwszym liście do Tymoteusza Paweł ostrzega przed tymi, którzy uczyli chrześcijan, że przyjemność jedzenia i małżeństwa są złe. Oto jego odpowiedź. Oni zabraniają wstępować w związki małżeńskie, nakazując powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby je przyjmowali zdziękczynieniem wierzący i ci, którzy poznali prawdę. Cierpienie i strata są bożymi narzędziami do naszego uświęcenia.
My sami nie bierzemy do ręki skalpela lekarskiego i nie zaczynamy się ciąć. Po prostu słuchamy lekarza i robimy to, co on mówi. A jeśli gdzieś po drodze potrzebna jest operacja czy nawet amputacja, ufamy naszemu lekarzowi i wywyższamy jego mądrość i miłosierdzie w naszym cierpieniu. Celem chrześcijanina nie jest cierpieć, ale kochać i akceptować wszelkie cierpienia, których on wymaga. I w końcu trzecie pytanie. Czy słusznie jest modlić się, aby uzyskać wystarczająco dużo pieniędzy, aby cieszyć się wygodnym życiem? I ponownie jest to pytanie, na które nie można każdemu odpowiedzieć w taki sam sposób.
Niektórzy dobrze sytuowani ludzie znam ich, chcą mieć coraz więcej i więcej i więcej i więcej rzeczy, ponieważ uważają, że nie mogą doświadczyć wygody, jeśli nie mają dwóch samochodów, dwóch domów lub dziesięciu koszul. Podczas gdy na świecie są miliony ludzi, dla których wygoda oznaczałaby, czy mógłbym dostać chociaż jedną koszulę, wystarczająco jedzenia, aby nakarmić moją rodzinę, dach nad głową, jakieś wykształcenie dla moich dzieci, odrobinę podstawowej opieki zdrowotnej? Apostą Paweł powiedział, niczego bowiem nie przynieśliśmy na ten świat, z pewnością też niczego wynieść nie możemy. Mając natomiast jedzenie i ubranie, poprzestawajmy na tym. Myślę, że w ten sposób Paweł chciał powiedzieć, że nie jest złe, aby pragnąć podstawowych rzeczy niezbędnych do życia, aby móc wykonywać sensowną pracę i przynosić owoce w swoim życiu. Nie jest złem pragnąć tego.
Nie jest złem modlić się o to. Wydaje mi się, że wszystko to jest w dużej mierze kwestią serca. Czy twoje serce mówi razem z apostołem Pawłem? Chrystus jest dla mnie tak cenny, że poznałem sekret stawiania czoła sytości i głodowi, obfitowania i niedostatku. Czy też twoje serce mówi, potrzebuję więcej i więcej i więcej, aby być zadowolonym? Tylko Bóg zna prawdziwy stan twojego serca. To tam toczy się prawdziwa walka. Niech więc Bóg pokaże nam wszystkim, ile jeszcze z naszych zasobów możemy przeznaczyć na jego cele związane z szerzeniem Ewangelii, a ile we właściwy sposób możemy wykorzystać dla siebie. .