TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Wokół tematu przejęcia mediów publicznych, w tym w szczególności telewizji publicznej przez nową koalicję rządzącą, trwa obecnie gorąca debata prawna. Ja prawnikiem nie jestem, nie mam też interesu w przekonywaniu was do żadnej opcji, więc w argumenty prawne zagłębiać się nie będę. Interesuje mnie co innego i myślę, że w tym wątku mam pewne kompetencje do podzielenia się z wami swoimi przemyśleniami. O mediach publicznych przez ostatnie 8 lat mówiło się, że są one prowadzone w sposób fatalny, propagandowy, manipulujący i bardzo nieetyczny. Dlatego zmiana w kierunku uczciwej publicystyki i informowania społeczeństwa, nawet jeżeli będzie przeprowadzona w sposób wątpliwy prawnie, to ma jakieś lepsze lub gorsze, ale jednak uzasadnienie.
To też jest argumentacja, z którą przynajmniej na płaszczyźnie prawnej można dyskutować, jak już mówiłem tego robić nie zamierzam. Interesuje mnie bardziej czy media publiczne, przynajmniej na podstawie próbki, którą do tej pory otrzymaliśmy, rzeczywiście zmieniają się. Czy przestały manipulować, a zaczęły uczciwie informować obywateli? A może nadal stosują różne, być może bardziej subtelne, ale jednak psychologiczne sztuczki. Dzisiaj chciałbym się z wami podzielić pięcioma takimi dyskusyjnymi obszarami, które wyłapałem do tej pory. Zostańcie ze mną. Obszar pierwszy. Program informacyjny. Nowy program informacyjny nowej telewizji polskiej tak bardzo chciał podkreślić odcięcie się grubą kreską od telewizji czasów Zjednoczonej Prawicy, że zmienił nawet nazwę z dość intuicyjnych wiadomości na mniej intuicyjną 19. 30.
Mniej intuicyjną chociażby przez to odrobinę mylące i w nazwie, które jak się domyślam ma nawiązywać do informacji, podkreślić, że oglądamy program informacyjny. A gdybyśmy jeszcze mieli wątpliwości co oglądamy, to jak na razie każde wydanie rozpoczyna się od definicji programu informacyjnego. Każda 19. 30 rozpoczyna się planszą zaczerpniętą z Wikipedii, która tłumaczy nam, że program informacyjny to program telewizyjny albo audycja radiowa, której głównym celem jest przedstawienie bieżących wydarzeń, najczęściej politycznych i społecznych, ale także między innymi kulturalnych, sportowych, ekonomicznych i naukowych.
Przyznam, że choć odrobinę uśmiecham się nad całą tą łopatologią, to rozumiem, że w ostatnich latach program informacyjny telewizji polskiej bardzo skręcił w stronę przede wszystkim opiniotwórczą i nowym władzom bardzo mocno zależy na podkreśleniu tego powrotu do korzeni telewizji informacyjnej. I załóżmy nawet, że nowe wiadomości pod nazwą 19. 30 przestały starać się tworzyć opinie swoich widzów, teraz koncentrują się na ich rzetelnym informowaniu, czy takie podejście automatycznie wyklucza jednak manipulowanie? Czy informacje wystarczy podawać neutralnie, bez żadnego komentarza, żeby nie wpływać na poglądy widza? Niestety informacjami bardzo łatwo się manipuluje, chociażby poprzez selekcję, poprzez wybieranie, jakie informacje podamy naszym widzom. Będąc teraz na świętach w domu, kilka wydań 19.
30 obejrzałem nawet z moją babcią dla ciekawszego odbioru, dla wymiany naszych przemyśleń. Babcia była zdecydowanie zwolenniczką poprzedniej redakcji, poprzedniej telewizji polskiej. I jak ją zapytałem, co myśli, po jednym z odcinków powiedziała, że przede wszystkim nie ma tych informacji, które ją ciekawiły najbardziej. Oczywiście moja babcia nie jest żadnym wyznacznikiem, jakie informacje są obiektywne, ale tak z jej perspektywy wątki, które dla niej były najbardziej interesujące, jakich zabrakło w ostatnich wydaniach 19. 30, to na przykład kwestie emigracji, ataków na kościół czy zagrożeń ze strony Unii Europejskiej dla naszego państwa. I z jednej strony można się zgodzić, że 19. 30 prezentuje najważniejsze wydarzenia, tak z naszego kraju, jak i ze świata, w sposób w miarę neutralny, bez zbędnego komentarza.
Z drugiej strony, sam wybór tego, co jest najważniejszą informacją, tak z naszego kraju, jak i ze świata, jest już pewnego rodzaju wpływaniem na nasze opinie. Bardzo niewiele w ostatnich wydaniach było na przykład o politykach i przeróżnych ich wpadkach, co było tematem bardzo lubianym przez poprzednie wiadomości. O samym sporze prawno-politycznym o publiczne media też jest bardzo niewiele, choć przecież trwa on przez cały czas i emocje wokół niego są nadal niesamowicie intensywne. Wyjątkowo niewiele jest o wrogach naszego narodu, choć tytuł głównego czarnego charakteru dla Polski jest tutaj przyznawany przede wszystkim Rosji i jej prezydentowi, nazywanemu dyktatorem Władimierowi Putinowi. Niektórzy żartują sobie nawet, że z nowego programu informacyjnego wieje przede wszystkim nudą.
Po jego obejrzeniu można poczuć się nawet spokojnie, zamiast nakręcać się tym, co dzieje się w naszym kraju i na świecie. Z całego przekazu można mieć wręcz poczucie, że wszystko wreszcie idzie w dobrym kierunku. Pytanie tylko, czy na pewno jest to fakt, informacja, czy jednak trochę opinia. Żeby nie było, bawię się teraz dość mocno w adwokata diabła i celowo czepiam się wszelkich niedociągnięć nowego programu informacyjnego. I myślę, że najważniejszym pytaniem w tym miejscu jest, czy w ogóle możliwe jest stworzyć w pełni obiektywny i neutralny program informacyjny, chociażby dlatego, że informacji zawsze będzie zbyt wiele i jakiejś, chociażby tej selekcji, dokonać trzeba.
A wreszcie, czy taka abstrakcyjna neutralność byłaby w ogóle korzystna dla społeczeństwa, czy jednak program informacyjny, jakąś funkcję społeczną powinien spełniać? Jestem ciekaw, co wymyślicie na ten temat, podzielcie się w komentarzach. Publicznym medium pod przewodnictwem Zjednoczonej Prawicy zarzucano przede wszystkim, że są absolutnie nie pluralistyczne i prezentują tylko i wyłącznie opinie jedynej słusznej opcji. Ciekawe są chociażby podsumowania czasu antenowego w nowych wiadomościach w podziale na kluby parlamentarne. Wynika z nich, że liczba zdobytych mandatów w ostatnich wyborach mniej więcej przekłada się na czas w programie informacyjnym. Choć minimalnie najwięcej maga akurat koalicja obywatelska, która wyborów wcale nie wygrała, to jest to jednak duża zmiana w stosunku do wcześniejszych wiadomości.
Inną kwestią jest, czy czas antenowy jest akurat najlepszym wyznacznikiem prawdziwego pluralizmu w mediach. Bo przecież na przykład możemy prezentować mniej lub bardziej korzystne opinie dla danej formacji politycznej. Można nawet zażartować, że takiego obecnego premiera Donalda Tuska w czasach poprzednich wiadomości było na antenie nawet najwięcej, ale wcale nie przemawiało to za prawdziwym pluralizmem. Jak oceniacie obecny podział czasu antenowego? Moją uwagę zwróciła na przykład sytuacja konfliktu wobec przejmowania mediów publicznych. Trzeba przyznać, że w materiale przytoczono argumenty obu stron konfliktu. Czy jednak takie podejście jest wystarczające dla pluralizmu i bezstronności? Przytoczone zostały także wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który formę przejęcia mediów uważa za anarchię.
Oraz ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, który tłumaczył, że nowe władze mediów publicznych zostały wybrane prawidłowo, a media trzeba zwrócić Polakom. Minister stwierdził, że wszystkie głosy krytykujące rzekome nieprawidłowości są głosami ludzi, którzy stworzyli ten mechanizm zła. W argumentacji, w erystyce, o czym wspominałem na przykład w materiale o Szymonie Hołowni, bardzo istotna jest zasada tak zwanego, czyje jest na wierzchu, kto ma ostatni, zamykający argument. I tutaj wyraźnie ostatnie słowo należy do patronów nowego programu informacyjnego. Z trzeciej strony, czyjś argument zawsze musi być ostatni i chyba aż ciężko byłoby wymagać, żeby ktoś dyskredytował legalność swojego własnego programu. Sztuczka trzecia. Pomyłki czy celowe niedopowiedzenia? Dość głośno w ostatnich dniach było też o materiale wyemitowanym w 19. 30.
26 grudnia na temat społeczności LGBT+. News dotyczył postanowienia Kościoła Katolickiego, aby błogosławić parom jednopłciowym. I z jednej strony ogromną zmianą względem poprzednich wiadomości jest już samo podjęcie się takiego tematu. Żeby nie było wątpliwości, pokazywanie, że nasze społeczeństwo jest naprawdę zróżnicowane i jest to normalne, jest dla mnie absolutnym powrotem do normalności. Przy okazji tego materiału pojawiło się jednak kilka dyskusyjnych zagrań publicystycznych. Niektórzy komentatorzy skrytykowali na przykład przedstawienie w ogóle jako newsa wydarzenia, które miało ponad tydzień. Sporo krytyki zebrała też sama wypowiedź prowadzącego informację Marka Czyża zapowiadającego materiał. Dyskanteria Nauki i Wiary, jedna z najważniejszych instytucji administracji w Kościele Katolickim, po raz pierwszy od 23 lat opublikowała doktrynę.
Dokument pozwala duchownym na błogosławienie parom jednopłciowym oraz rozwodnikom, którzy zawierają nowe związki. Wierni i duchowni są podzieleni w ocenie tych wytycznych. Po pierwsze zwracano uwagę, że nie była to dyskanteria, a dykasteria nauki i wiary, ale powiedzmy, że to mógł być zwykły lapsus językowy. Oba słowa są i tak równie abstrakcyjne dla większości społeczeństwa. Bardziej kontrowersyjne jest przekręcenie deklaracji na doktrynę. Bo hasło doktryna, szczególnie osobom wierzącym, już bardzo mocno kojarzy się z kwestią, która jest fundamentalna dla Kościoła Katolickiego. Materiał był też sporym niedopowiedzeniem, bo w zasadzie nie wyjaśniał, co całe to błogosławienie parom jednopłciowym oznacza. Pozostawiał więc szerokie pole do domysłów.
Jak było w rzeczywistości, w ubiegłe poniedziałek 18 grudnia Watykan dopuścił możliwość błogosławienia par w sytuacji nieregularnej i tej samej płci. Zastrzeżono wyraźnie, że ma się to odbywać poza rytuałem, by nie utożsamiano tego gestu z sakramentem małżeństwa. Jako widz muszę więc powiedzieć, że rozumiem intencje nowego materiału, ale nie jestem do końca przekonany co do wykorzystanych środków. Sztuczka czwarta. Brak pasków. Pewnie nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym, żeby zauważyć, że w nowym programie informacyjnym czegoś brakuje. Zniknęły bowiem kultowe, choć w bardzo zły sposób paski.
Czy jednak usunięcie patologicznej techniki manipulacyjnej, która miała nam wbijać do głowy, jaki dokładnie przekaz mamy wyciągnąć z danego newsa, jest samo w sobie z agraniem psychologicznym? Bo trzeba przyznać, że popularne na świecie paski same w sobie nie są złe i niekoniecznie muszą manipulować. Wszystko zależy od tego, co na tych paskach się znajduje. Jeżeli tylko neutralne podkreślenie najważniejszych informacji, to rzeczywiście pomagają one zapamiętywać i te informacje z programu informacyjnego wyciągać. Dlaczego więc nowa TVP i program 19. 30 postanowiły zrezygnować ze słynnych pasków? Myślę, że ma to być kolejne niezbyt subtelne podkreślenie, że mamy do czynienia z czymś nowym, z zupełnie nowym programem informacyjnym, który absolutnie nie zamierza nam i manipulować, który absolutnie nie chce nam żadnych opinii narzucać.
Czy jednak taka opinia o pełnej obiektywności nowego programu informacyjnego nie jest nam odrobinę narzucana? Wiem, znowu trochę się czepiam, jakby zostały, byłoby źle. Skoro zniknęły, to też można się do tego doczepić. Jestem przede wszystkim bardzo ciekaw, czy te paski za jakiś czas wrócą i jak będą wykonywane. Na sam koniec coś, co bardzo zwróciło moją uwagę, mianowicie jak interesująco zbalansowane są nowe informacje 19. 30. O ile poprzednie wiadomości miały w nas odbiorcach budować poczucie oblężonej przez wszystkich twierdzy, by ewentualnie budować naszą dumę narodową? Tak 19. 30 każdą negatywną wiadomość balansuje czymś pozytywnym, generalnie przekaz ma być pozytywny i jak najbardziej uspokajający.
Czy to jednak wada nowego programu informacyjnego? Jak już mówiłem, jakiejś selekcji informacji przecież trzeba dla dobra społeczeństwa różnie rozumianego dokonywać. Generalnie sporo badań na temat zdrowia psychicznego pokazuje, że dobrych pozytywnych wiadomości jest zdecydowanie za mało, a lepiej byśmy psychicznie funkcjonowali, gdybyśmy więcej takich właśnie dobrych pozytywnych bodźców na co dzień dostawali. Z drugiej strony myślę, że nie będzie zaskoczeniem, że główną misją nowych mediów publicznych, nowej telewizji publicznej i programu informacyjnego 19. 30 jest budowanie w nas przede wszystkim poczucia, że wszystko jest w porządku, wszystko zmierza ku lepszemu. A przecież nie każdy chociażby obserwując polityczno-prawną burzę, musi się z taką opinią automatycznie zgadzać. Czy więc 19. 30 odrobinę subtelnie, ale jednak nami manipuluje? Dajcie koniecznie znać w komentarzach.
Co osobiście mi się podoba, choć oczywiście jest też pewnego rodzaju zagram, to prośba prowadzącego Marka Czyża, żeby generalnie 19. 30 krytykować. Proszę krytykować, będziemy słuchali, a jak będzie trzeba, będziemy naprawiać. Powiedział na zakończenie programu Marek Czyż i zaprosił na kolejne wydania. Tyle z mojej strony, mój skromny kanalik i ten odcinek też absolutnie możecie krytykować. Zapraszam, zawsze jestem otwarty na Wasze sugestie, Wasze uwagi w komentarzach, więc podzielcie się nimi koniecznie. Jeżeli komuś się podobało, uważa, że materiał był stworzony wartościowo, to będziemy bardzo wdzięczni. Ja plus osoby tworzące ze mną ten kanał, za wszelkie łapki w górę, subskrypcje i widzimy się już niedługo. Do zobaczenia. .