TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Cześć! Cześć! Witamy Was w kolejnym odcinku Czas na Kwas, w części naszego vloga z dżungli, ale jakże istotnego vloga, bo nadal poruszamy tematy bardzo ważne w przestrzeni psychodelicznej, w przestrzeni tej rośliny medycynnej, w przestrzeni tego wszystkiego, co w większości krajów jest zabronione, a my uważamy, że jednak powinni mieć ludzie do tego dostęp. Jesteśmy z Piotrem gdzieś w naszym podejściu w ogóle do psychodelików i podejściu do wszystkiego za wolnością decyzowania o sobie.
I to wolnością decyzowania o swoim ciele i mysle, bo nikt inny jak tylko my jesteśmy w stanie podjąć decyzje, co jest dla nas dobre, a co nie, i to my ponosimy konsekwencje też tych czyn, bo wolność to odpowiedzialność, ale chcielibyśmy być taktowani jako dorośli ludzie i żebyśmy mogli podejmować te decyzje, a nie urzędnicy gdzieś tam, żeby podejmowali decyzje za nas.
Myśmy zatytułowali ten odcinek 7 lat, mniej więcej, nie wiem, 7, zobaczymy jaki będzie tytuł, ale generalnie 7 lat po IOAS-ce, bo tak akurat wyszło, że mi akurat właśnie styknie, puknie niedługo, równo chyba 7 lat, szczerze mówiąc, dokładnie nie pamiętam daty, ale po pierwsze wydaje mi się, że to jest taki wystarczająco długi okres, żeby już móc się na pewną rodzaju refleksję zdobyć, jak wygląda życie po takim czasie, a nie zaraz po. I tu też wyjaśnię, że chodzi nie tylko o IOAS-kę, tylko właściwie chyba generalnie o każde takie doświadczenie psychodeliczne, które bardzo mocno wstrząsnęło naszym życiem, można by powiedzieć, bo nie chcę powiedzieć uleczyło, chociaż w wielu przypadkach uleczyło, nadało inną perspektywę.
U każdego ten pierwszy mocny raz przede wszystkim wygląda inaczej, inaczej wpływa na nasze życie, ale jakby chcieliśmy tutaj oboje skorzystać z tej okazji, bo Sylwia ma chyba 4 lata po takim pierwszym mocnym doświadczeniu, który odmienił twoje życie znacząco i chcielibyśmy tutaj wykorzystać właśnie. . . Coś, co w tym czasie w ogóle wydarzyło w naszym życiu, jak to wyglądało, jak to zmieniło nasze życie i jak ten czas w ogóle wygląda. Znaczy ja nie wiem, czy my będziemy opowiadać o wszystkim, co się stało. Nie, oczywiście, że nie chodzi mi o wszystkim, tylko pokazać, co tak naprawdę zmieniło się w naszym życiu i jak to życie wygląda. Z takiej dłuższej, z większej perspektywy.
I ja bym chciał troszeczkę, jakby to powiedzieć, powiedzieć o tych roślinach, o tych psychodelikach troszeczkę w inny sposób, niż czasami mówimy, albo może inaczej, może nie tyle, że my mówimy, ale jak internet mocno czasami mówi, do czego zmierzam? Ludzie po mocnych przejściach psychodelicznych, tym, którym te doświadczenia bardzo pomogły, wychodzą bardzo często z nory, tak jak myśmy to zrobili, i zaczynają opowiadać całemu światu, jakie to są niesamowite i piękne często rośliny, substancje, doświadczenia. I może być też takie. I to jest prawda, ale gdzieś w tym, chyba przepraszam, mamy często czasu i przestrzeni, żeby powiedzieć, że po tym zaanonsowaniu, że my też w życiu przechodzimy później trudności.
I żeby zaznaczyć, że to nie jest złoty środek, jakby na szczęście, tak? Czy na nieszczęście, nie wiem jak to powiedzieć. No bo życie to życie. Planeta Ziemia rządzi się swoimi prawami. I bez względu na to, czy mamy te doświadczenia psychodeliczne, czy też nie mamy tych doświadczeń psychodelicznych, jak nasze życie wygląda, to my zawsze będziemy się, zawsze na naszej planecie będziemy przechodzić różne emocje, od tych bardzo przyjemnych do tych takich skrajnych, które są mniej przyjemne, tych jasnych i tych ciemnych, trudnych i łatwe doświadczenia. I tego bez względu na to, cokolwiek byśmy robili, nie jesteśmy w stanie uniknąć. Taki jest ten nasz świat dookoła.
Ja powiem wprost, ci może, którzy są jeszcze przed tymi doświadczeniami, nie oczekujcie tego, że to, że naprawiło to bardzo nasze życie i my o tym mówimy głośno, to nie oczekujcie o tym, że po zażyciu substancji, sorry, że tak mówię, ale tak bardzo dużo ludzi często niestety do tego podchodzi, ale to wychodzi w drodze, ta zmiana perspektywy, że wszystko będzie pięknie już do końca życia. Bo to jest w sumie nieprawda, ale kontekst się zmienia, perspektywa się tego zmienia. To nieprawda, bo to jest nierealne, żeby było. Ale wiesz, co my wiemy do końca, co jest możliwe, co jest niemożliwe. To też prawda. Myślę, że w tym wszystkim zmienia się ta nasza perspektywa, bo nastawienie do trudnych doświadczeń też się zmienia.
No tak, tak, no to jest właśnie ta, ale to ok, to po kolei. Nie, bo naprawdę ja bym chciał jakby ustawić, czy jak to się mówi, jakby pokazać, narzucić tą troszeczkę inną perspektywę, a później może z niej wyjdziemy i ją wytłumaczymy. Czyli chciałem powiedzieć tak, do wszystkich tych, którzy mają bardzo głębokie nadzieje związane, być może z tym, że po jakimś czasie, albo może nawet od razu różnie, życie wręcz się może rozsypać. Po tych doświadczeniach i może być naprawdę ciężko. Czasami nawet wpadamy dopiero w depresję, po to, żeby z niej wyjść. To prawda. Więc to nie wszystko jest różami usłane.
No i jakby kończąc tutaj tą jakby taką negatywną opiniatem, to chciałem teraz wyjść trochę na pozytywną stronę, pomimo tego, że może być naprawdę albo wydawać się, że jest niefajnie, to jak już to powiedzieliśmy, to nabiera perspektywy, jest inaczej. Jest inaczej i pomimo tego, że ja chociażby właśnie, bo tutaj trochę chciałbym jednak powiedzieć, mniej więcej rok, dwa lata temu na przykład miałem bardzo ciężkie doświadczenie, takie życiowe po prostu, gdzie zachorowałem, można powiedzieć nawet zachorowałem psychicznie, no chyba tak. Związane było to z moją pracą i tak dalej.
I pomimo tego, że przechodziłem bardzo ciężki okres w życiu, to nadal byłem wdzięcznym roślinom, że się pojawiły w moim życiu, chociaż czasami nawet miałem takie zwątpienia, bo przechodzenie tego trudnego okresu, który się pojawił, to było dwa lata temu, no to pięć lat w sumie po mojej IOAS-ce, naprawdę trudny okres, to jest inaczej. Naprawdę przechodzenie, uważam, że każdego innego trudnego procesu w życiu, wydarzenia, nieszczęścia, cokolwiek nam się dzieje, co nas po prostu obniża te nasze wibracje, to już jest inne.
I gdzieś w tym wszystkim, czy jestem na początku tego ciężkiego okresu, czy w środku, to ja wierzę, ja już to widzę, ja wiem, że to minie, że to przejdzie, tylko teraz jest mój czas, żeby dać sobie czas, żeby dać się uleczyć, żeby nie panikować i żeby nie powtarzać, no właśnie to jest chyba ważne, nie powtarzać i zidentyfikować to, co mnie rozchorowało, to co wpłynęło na moją chorobę, czy mój zły stan samopoczucia i naprawdę włożyć pracę i się od tego odciąć i posunąć dalej.
I naprawdę na tym polega chyba różnica taka przede wszystkim przed tymi doświadczeniami, gdzie czasami chorujemy bardzo mocno i na bardzo długo, na długie lata czasami, depresje, bardzo złe stany emocjonalne i nie widzimy z tego wyjścia, które bardzo często prowadzą do samobójstw, na przykład, bo samobójstwo czym jest, no mniej więcej to już jest ten stan absolutnej kapitulacji, kiedy człowiek nie widzi po prostu wyjścia.
I tutaj te doświadczenia psychodeliczne bardzo mogą nam pomóc właśnie znaleźć wyjście z tych sytuacji, przed którymi my nie widzimy wyjścia, prawda? A później nawet czasami właśnie mówię, mamy ten aha, okej, pięknie, widzę świat na nowo, widzę życie na nowo, jestem za niewdzięczny, jest fantastycznie, no ale później czasami znowu schodzimy w dół, czasami, ale to zejście w dół to już nie jest to samo, co wcześniej i wydaje mi się, że to jest ważne.
Bardzo ważne i się całkowicie z tobą zgadza, bo ta perspektywa do trudnych doświadczeń się też zmienia, czyli widzimy nawet to, nie wiem, jak to nazwać, w jakimś tam stopniu czuję też dzięczność za to, że mi na przykład trudne doświadczenia spotykają, chociaż nie twierdzę o tym, że ich pragnę, ale wiem, że one są zawsze dla mnie informacją, że muszę się jeszcze czemuś przejrzeć, że może powinnam się bardziej zobaczyć, dlaczego mnie to spotkało i jaka to jest informacja w ogóle dla mnie.
I właśnie tak jak ty powiedziałeś, chyba rośliny często nam pomagają właśnie wyjść z tego naszego zapętlenia, takiego, gdzie my nie widzimy tego wyjścia, gdzie odbijamy się od ściany, że jesteśmy jak w klatce, czujemy się o tym, że nie potrafimy się wydostać z tego na przykład z naszej depresji, z naszego sposobu myślenia, nie widzimy wyjścia z naszych problemów, które mamy, nie widzimy tego, po prostu nie widzimy tego i jak gdyby czujemy się trochę jakbyśmy byli w więzieniu, ja się tak czułam, że jakbym była w więzieniu, nie potrafię się z tego wydostać i jak już wyjdziemy z tego i zobaczymy tą większą perspektywę, to później, bez względu na to, co nas spotyka i jak to nas spotyka, to my potrafimy znaleźć wyjście.
I wydaje mi się, że to wtedy już jest taką, jakby życiem tutaj, na naszej planecie Ziemi, a po prostu żyjemy i doświadczamy bardzo różnych rzeczy.
Te doświadczenia są wpisane po prostu w nasze tutaj chyba życie, po prostu, że doświadczamy bardzo różnych emocji, ale kiedy potrafimy z tych, każdą z tych emocji wyjść i nie zostajemy w tych emocjach długo, że zaczynamy chorować, że jesteśmy i że jesteśmy za długo, to w tym momencie, jak gdyby widzimy tę, tą możliwość do celebrowania tych wielu kolorów tego życia, o tych przepięknych, jasnych, kiedy się uśmiechamy i czujemy wielką miłość i skaczemy do góry, bo tych, których musimy się na chwilę zatrzymać, jest trochę trudniej, ale to zawsze jest dla nas informacja odnośnie tego, co jest w nas.
Jeszcze dodam do tego, że już po tych doświadczeniach, gdzie to bardzo komuś pomogło i później przyszedł ten czas na te trudne momenty znowu, to faktycznie, jak jest ten szczyt tych trudnych momentów, ten najgorszy, to nawet przychodzi taka chwila zwątpienia, To prawda. że znowu może przez moment nie widzimy wyjścia, może znowu taki zawód, a co te rośliny, czy tam inne rzeczy, ale znowu to nie jest to samo, gdzieś w tych momentach wtedy ok, czas wziąć oddech, czas poczekać, czas na jakąś zmianę, Zaufać. Zaufać, to minie, bo wszystko mija i gdzieś ten z tyłu głowy, ten głos, który mi cały czas mówi, to minie, jest moim wyjściem z choroby.
Albo też takie zaufanie znacznie tego, że pojawi się zaraz z tej ciemności, zaraz się pojawi coś jasnego, jak gdyby rozwiązanie na to, tylko trzeba poczekać, ale jest faktycznie, że czasami pojawia się taki moment, gdzie tak naprawdę trochę wątpimy w to i trochę się pojawia strachu, czy to minie, czy my znajdziemy w sobie to rozwiązanie i czy z tej trudnej sytuacji zaraz pojawi się coś innego, ale gdzieś też tak czuję o tym, że to jest ta nasza, o jak pięknie wygląda, szkoda, że nie widzicie, przepraszam, że przerywa, ale tak pięknie wygląda samolot na tym tle. Gdzie ty widzisz samolot? Tam taki malutki. A, no jest, no dobrze, ale mów zamiast. O, co chciałam powiedzieć.
Przepraszam, ale jest taki piękny zachód słońca teraz. Że czasami wątpimy w to, że się to rozwiązanie pojawia, ale to zaufanie, którego się uczymy, to jest też część takiej lekcji, z czego nas nauczyły też psychodeliki, zaufania. Ufamy tym roślinom, psychodelikom, grzybom psilocybinowym, tym doświadczeniom, że one są dla nas dobre i temu, jeżeli się w nich znajdujemy, o tym, że to jest dla naszego dobre i uczymy się tego zaufania, i uczymy się zaufania do wszechświata, że wszystko, co nas spotyka, jest dla naszego dobre, ale to nie znaczy, że w trakcie nie przeżywamy chwilów zwątpienia, chwilów strachu, trochę załamania, trochę obawy o tym, czy uda nam się z tego wejść.
Ale wiesz co, zastanawiam się, jeśli pojawiają się takie głosy w internecie, inni ludzie, którzy rozpoczęli tę swoją drogę z psychodelikami, z medycyną roślinną, z grzybami psilocybinowymi, no i na przykład po jakimś dłuższym czasie faktycznie wyrażają wręcz publicznie pewnego rodzaju zawód, albo mówią mnie tędy droga i tak dalej, więc wiesz, może te osoby nie do końca mają takie zrozumienie, jak my, że tutaj jednak się coś zmieniło, bo ja się zgadzam z tym, że te psychodeliki to nie jest jedyna droga, właściwie, że nie, one dopiero pokazują nam bardzo często cały wachlarz innych dróg, ale zastanawiam się te głosy takie krytyczne, które mówią, no tak, mówią nie, ja się pomyliłem, ja się pomyliłem, róbcie to, osram to, tamto, ale psychodeliki są przereklamowane, w dosłownie tak to mówić.
Bo wydaje mi się, że my zawsze szukamy trochę, że psychodeliki rozwiążą nam wszystkie nasze problemy i w ogóle zostaniemy wzniesieni do góry i koniec i że one wykonają za nas całą pracę, a w ogóle doświadczanie psychodelików, tych podróży i spotykanie się z nimi to jest praca, praca na doświadczeniu, kiedy tak naprawdę musimy dotknąć tego wszystkiego, co chcielibyśmy odrzucić i co odrzucamy, dotykamy tego wszystkiego, co odrzuciliśmy na nowo, jak również później, po doświadczeniu, my cały czas spotykamy te nasze rzeczy, które odrzuciliśmy, żeby je dotknąć na nowe już świadomie, czyli pokazuję, ja na przykład w swojej tej drodze i po swoich doświadczeniach, bo tego, że poczułam, jak była jołaska pokazała i grzyby psylocypinowe pokazały mi większą perspektywę i ja wyszłam z tego swojego więzienia, w tej swojej jaskini i zobaczyłam siebie w takiej całej okazałości, ale później na swojej drodze, tej swojej drodze kilkuletniej musiałam spotkać się w realnym życiu już z tym, co odrzuciłam, tylko już świadomie, tylko to ja się z tym spotkałam, musiałam wykonać tę pracę również tutaj, w naszym realnym życiu, nie tylko na doświadczeniu, więc ta praca ma miejsce również w podróży naszej, kiedy spotykamy się z jołaską, z grzybami, jak również później.
No ja zawsze mówię, że praca jest przed, podczas i po, równie ważne. Dlatego ta praca później też jest, tylko że my z świadomością już taką spotykamy się, więc wydaje mi się o tym, że może, może, może, ale może się mylę, ale może, te głosy są dlatego, że wydaje nam się, że my nie będziemy musieli tej pracy później wykonać, że to się nam rozejdzie, że nie będziemy musieli wykonać tej pracy, spotykając się z tym, co tak naprawdę odrzuciliśmy, czyli z tymi, z tymi różnymi sferami naszego życia, których nie chcieliśmy zaakceptować w sobie na przykład.
No tak, a powiedz mi, co byś tak szybko poradziła, czy też, ja nie wiem, czy tu można rady dawać, ale powiedziała osobom, które już po kilku latach, po doświadczeniach, zdecydowały się kiedyś na pracę z tego rodzaju medycyną i teraz są właśnie na tym etapie zwątpienia i odrzucenia, można by powiedzieć, tej drogi. Czy można coś takiego? Myślę, że jak z każdą rzeczą może się okazać, że to już jest koniec naszej pracy. A, też może być. Jest po prostu koniec. I że to nie jest tak o tym, że my musimy do końca życia w ogóle w naszym życiu pracować z psychodelikami, z medycyną, z ayołaską, z grzybami w pewnym momencie.
Jeżeli my czujemy, że to jest koniec, to znaczy, że to też jest koniec. Tak jest. My po naszym ostatnim takim doświadczeniu, przedostatnim naszym doświadczeniu z grzybem psilocybinowym, który był bardzo mocny i bardzo wstrząsłym naszym życiem, naszym rzeczywistością na tyle mocno, że w trakcie tej naszej integracji przechodziliśmy z Piotrem takie zastanowienie, a może to jest koniec już. Może to już jest koniec naszego doświadczenia. I co mogłoby. . . Tej drogi z roślinami może być koniec. I ten koniec może się pojawić w naszym życiu. Możemy albo stwierdzić, że już tego nie potrzebujemy, bo chcemy iść inną drogą, albo po prostu gdzieś już nie czujemy, że tej więzi nawet i chęci nawet i to jest dobre.
Jeżeli my czujemy, że to jest dobre, to znaczy, że to jest dobre. Jeżeli pozwolisz, chciałbym troszeczkę zmienić tutaj kąt nachylenia, po którym o tym mówimy i wytłumaczyć również, dlaczego pomimo tego, to co teraz mówimy, że to nie zawsze jest tak pięknie i kolorowo, jak byśmy chcieli, żeby było, to dlaczego większość naszego czasu antonowego, większość tego, co mówimy o psychodelikach, o roślinach, grzybach itd. mówimy raczej pozytywnie, a nie negatywnie. Znaczy po pierwsze te zmiany, które już chyba wytłumaczyliśmy, ale również wydaje mi się, że jest duży aspekt legalności tych substancji i o tym walczymy. Znaczy walczymy przede wszystkim o to, żebyśmy mogli korzystać z natury.
Wydaje nam się, że dla nas z Piotrem jest to tak bardzo naturalne i tak bardzo oczywiste i tak bardzo zaskakujące, że my w ogóle nie możemy korzystać z natury, że ktoś zabronił mi zrywania jałpka w ogrodzie, bo tak naprawdę ja chcę, tak, czy tak, czy to słowo, ale jest to, to jest to nasza natura, Piotr. No, czy się różni jabłko od grzyba psilocebinowego, nie? Korzystania z natury. Znaczy różni się trochę. No, ale to natura, ktoś zabronił mi korzystania z natury.
Ale to, wiesz, ale to znaczy z natury, wiesz, my przede wszystkim jedyne ryzyko, które jest, zresztą nie ma tutaj aż takiego ryzyka, jak propaganda mówi, to ja podejmuję, wkładając coś do ust, ja podejmuję decyzję, co ja robię ze swoim ciałem i mysłem. To jest moje ciało, mój umysł. Politycy, pff, na drzewo. Przede wszystkim, co też jest bardzo ważne, to ty wiesz, ty Piotr, no ja, ty wiesz najlepiej, co jest dla ciebie dobre. Na tym polega, jak ktokolwiek inny może stwierdzić, co jest dla ciebie dobre, jak ty czujesz. No, ale tu mówimy o pewnego stopniu dojrzałości człowieka, też prawda.
Ale jak my mamy się nauczyć tej dojrzałości, skoro my nie możemy podejmować sami decyzji? Nie, nie, no masz rację, tylko ja nie chcę, żeby to brzmiało tak, że małe dzieci też będą wiedzieć, co dla nich dobre. Nie, nie, nie, ale chodzi na to, że jak małe dziecko uczy się tej dojrzałości, to uczy się w ten sposób, że rodzic je w pewnym momencie pozwala mu na to, żeby on szedł już tą swoją własną drogą i samodzielnie w pewnym momencie podejmował decyzję.
Do pewnego momentu rodzice podejmują decyzję za dziecko, jak gdyby chronią, pokazują mu ten świat, a w pewnym momencie to dziecko sam podejmuje decyzję, a my mamy 40 parę lat, jesteśmy dorosłymi ludźmi i nadal nie mogę podjąć decyzji dotyczące mojego ciała i umysłu. I to jest chore. I to tak naprawdę nie powinno mieć miejsce, bo to jest moje ciało, moja psychika i ja chciałabym móc sama podejmować decyzję względem mojego ciała i mojego umysłu. Tak, no i właśnie dlatego też większość naszego czasu antenowego poświęcamy jednak zaznaczając te pozytywne wszystkie rzeczy. Staramy się też mówić o tym, co też. . . No bo chcemy jakoś walczyć z propagandą. Ale myślisz o tym, że mówimy tylko i wyłącznie o samej pozytywie? Nie, nie, ja przepraszam.
Ja trochę mówię w imieniu Internetu całego. Rozumiem, rozumiem. Bo ja wiem, że my staramy się na kanale zawsze taki balans zrobić. Zawsze mówimy, że w ogóle doświadczenia z psychodelikami to jest praca, że to nie jest pigułka, która rozwiązuje nasze problemy i że to jest praca tak naprawdę, którą należy wykonać. Tak, tak, tak jak mówię, chciałem wytłumaczyć trochę resztę tego Internetu, który jak się powycina, jak się poogląda, to to wszystko wygląda pięknie i kolorowo i życie będzie usłane różami już do końca. No nieprawda, ono po prostu nabiera innego smaku. I generalnie te psychodeliki uczą nas tego odpuszczenia i akceptacji wielu rzeczy, bo nie wszystko czasami da się zmienić w naszym życiu. I kontrolować.
Ale można zaakceptować to i to, co było nieszczęściem, nagle staje się szczęściem, albo przynajmniej nie jest źródłem nieszczęścia, prawda? I czujemy się lepiej. I de facto to życie to jest jedna wielka podróż psychodeliczna. Różnica pomiędzy tym, co się dzieje na ceremonie czy na sesji jakieś terapeutycznej, to jest to, że tamto trwa 8-12 godzin. To jest średnio 90 lat. 80 chyba jest, czy 70, średnia życia w Polsce. Adolf Hoffmann. Ale tak, to jest średnio 70-letnia podróż psychodeliczna, to jest życie. Po prostu to wszystko jest bardziej rozciągnięte w życiu.
I jeżeli my pod wpływem psychodelików roślin popracujemy z nimi i nauczymy się, bo one nas zmuszą te roślin, na tym polega ich ta moc leczenia, żeby odpuścić, to zrobić to let go, żeby zaakceptować coś, żeby nabrać innej perspektywy, to my później się nauczymy tych samych mechanizmów stosowania w życiu w przypadku innych po prostu doświadczeń, które nam się zdarzają, prawda? Bardziej też poniem tą naszą drogą, bo gdzieś niedrogą narzuconą przez świat, system, który gdzieś nas tak kreuje, że powinniśmy żyć w jakimś określonym schemacie. A w świecie jest jedynym schematem takim określonym jest to, co my czujemy.
Jeżeli my czujemy, że chcemy podążać taką drogą i chcemy wyznawać takie wartości, które nie krzywdzą nikogo oczywiście dookoła, to jest ta dobra droga, która będzie miała bardzo wiele różnych kolorów, tak jak myślę o swoim życiu teraz, że pomimo tego, że spotykam się bardzo wiele różnych rzeczy odnośnie tego, że przeżywam smutek i czasami stykam się po raz kolejny ze swoimi zranieniami, którym muszę dotknąć na nową, ale ja wiem, że droga, którą teraz wybrałam jest moja, czuję o tym, że ona jest moja, że produkowana jest moim sercem i tym, co ja pragnę robić, a nie tym, co w jakiś sposób narzuciła może rodzina, system, wartości, które zostały gdzieś przyczepione do mnie, które tak naprawdę kompletnie nie należały do mnie.
Gdzieś w tym wszystkim odczuwa się, idąc, nie idąc, z własną drogą odczuwa się po prostu pustkę i taki brak sensu, ale chyba najbardziej potrzebne w życiu i taki wartościowy jest to, że my musimy czuć sens, sens tego, co robimy, co tworzymy, że to czuć sens. . . Naleźć sens życia, bo to czasami właśnie dają nam psychodeliki, sens życia.
Wszystko można zagubić, ale jeżeli zagubimy ten sens, a często gubimy ten sens, nie idąc własną drogą, to w tym momencie zaczynamy chorować, zaczynamy czuć, że opadamy i wtedy tak naprawdę w dużej mierze przynajmniej mi pomogły ajołaska, grzyby psylocybinowe, syrianu, psychodeliki do tego, żeby odnaleźć siebie na nowo, na nowo siebie poczuć, poczuć tę swoją mocną wartość, a później iść swoją drogą, która ma wiele odcieni, ale jest moja. Dobrze, to już w ramach końcówki, bo słońce zaszło niedługo w tych okularach przeciwsłonecznych, nic nie będziesz widziała, bo tak ciemno. Właśnie, właśnie, to już może sobie spodnie oczy dzisiaj bolą. No ale mamy lampę, więc może załóż. Przepraszam was, ale dlatego, że mnie dzisiaj bolą oczy.
To ja zrobię takie małe podsumowanie, nawiązując do tytułu tego odcinka, że tak, po siedmiu latach po ajołasce nadal nie jest łatwo, ale jestem wdzięczny jak cholera i nigdy bym tego nie zmienił. Po prostu życie nabrało innego smaku. No i tak to chyba zostawię, bo jest po prostu inaczej, jestem wdzięczny, jestem wdzięczny. Ale nie jest łatwo, ale to już na pewno nie to sama udręka to była kiedy. Jeżeli się zgodzisz, to pozegnamy się. Pozegnamy się. No, dziękujemy i w kontakcie. I do zobaczenia. Cześć. Dzięki za uwagę. .