TRANSKRYPCJA VIDEO
Profesor Krzysztof Piech, ekonomista, omawiał historię regulacji giełd kryptowalutowych w Polsce. Wspomniał o inicjatywach Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin w tworzeniu wytycznych bezpieczeństwa dla giełd. Opowiedział o braku egzekwowania tych zapisów i o upadku giełdy BitMarket. KNF opublikowała stanowisko w tej sprawie, planując podjąć kroki prawne. Profesor nie otrzymał oficjalnego pisma od KNF, dowiedział się o zarzutach z mediów społecznościowych.
Agnieszka Zaremba, dzień dobry. W tym tygodniu Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała stanowisko w sprawie niedawnego upadku giełdy kryptowalut BitMarket oraz zarzutów ze strony środowiska. Komisja poinformowała, że publiczne zarzuty profesora Krzysztofa Piecha mają znamiona pomówienia i zamierza podjąć w tej sprawie kroki prawne. A co na to sam zainteresowany? Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli wypowie się na ten temat osobiście profesor Krzysztof Piech, ekonomista. Eksperty do spraw kryptowalut jest dzisiaj moim i Państwa gościem. Witam serdecznie. Dzień dobry. Panie profesorze, to może tak od początku i od podstaw. W czym problem i o co poszło? Wyjdźmy szerzej, bo mamy troszeczkę więcej czasu. Sama technologia blockchain i kryptowalut to same w sobie, co bardzo bezpieczne. To, co jest niebezpieczne i to są dziesiątki przykładów ze świata. To jest styk świata tradycyjnego i blockchaina, czyli giełdy kryptowalutowe.
Ja jestem na rynku już od długiego czasu, od 2000, co najmniej 2013 roku. Już wtedy przeżyłem pierwszy upadek giełdy kryptowalutowej. Dla Japonii, bo to była japońska giełda, było to lekcją. Okej, wiemy już wszystko, co może się stać najgorszego, jak duże pieniądze mogą zniknąć i tak dalej. I co Japończycy zrobili? Zrobili odpowiednie regulacje. które pomagają w normalnym funkcjonowaniu tamtejszych dziesiątków giełd kryptowalutowych. W 2014 roku, widząc ile giełd w Polsce działa, była to niewielka ich liczba, ile giełd powstawało, wtedy 15 giełd powstawało w Polsce wiosną 2014 roku, to był rekord w skali świata. Wtedy może giełd na świecie było około 20, z czego większość właśnie była w trakcie tworzenia w Polsce. Zaczęliśmy przygotować w Polskim Stowarzyszeniu Bitcoin takie, powiedzmy, wytyczne, co należałoby zrobić, jak należałoby prowadzić taką giełdę. Nazwaliśmy to minimalne standardy bezpieczeństwa giełd kryptowalutowych.
Wysłaliśmy do kilku podmiotów, do Narodowego Banku Polskiego, do Ministerstwa Finansów, żeby dostać jakąś informację zwrotną, co oni sądzą na ten temat. W Ministerstwie Finansów pani wiceminister Dorota Podoborna pogratulowała nam pomysłu. że w ogóle wyszliśmy z taką inicjatywą, bo oni jeszcze o tym za bardzo nie słyszeli, jeszcze nie wiedzą, co zrobić, ale to dobrze, że rynek sam z siebie tego typu wytyczne zaczyna tworzyć i stosować. To były drugie wtedy na świecie, które były wypracowywane tego typu wytyczne, a pierwsze. . . które się udało skończyć.
A czy to było w formie konsultacji, czy w formie przedstawionego dokumentu, czy to był jakiś proces, który trwał jakiś konkretny? W sumie to zajęło, na początku jak się tym zajmowałem, myślałem, że w ciągu kilkunastu dni te programy, ale trwało to pół roku, bo chodziło o to, żeby przeprowadzić też proces konsultacji nie tylko ze specjalistami z tej tematyki, ale również z giełdami, w pewien sposób próbując im trochę narzucić, ale z drugiej strony dostosowując tego typu wytyczne do potrzeb giełd. No i naturalnym odruchem chcieliśmy, żeby tej władzy też to dostrzegły, że trzeba iść w tym kierunku, bo giełdy będą padały, bo już wtedy były dostępne badania naukowe, a nie mówiąc o masie doniesień medialnych, że giełdy kryptowalutowe potrafią upaść z różnych powodów, prawnych, regulacyjnych, podatkowych, hakerskich itd. Tych przyczyn naprawdę było dużo, więc to był najsłabszy element całego ogniwa.
które związane jest z adopcją technologii blockchain, wtedy jeszcze mało kto mówi o blockchainie. Dzisiaj wiemy, że na tej technologii można zbudować dużo, dużo więcej rzeczy niż tylko kryptowaluty. No i na początku to były takie luźne wytyczne. Kto chciał, mógł wziąć, przeczytać, zastanowić się, czy mi to potrzebne jest do prowadzenia mojej giełdy, czy też nie i tak dalej. Taki zbiór, powiedzmy, bez żadnego więcej zobowiązania z żadnej ze stron. ale później, w 2016 roku, zaczęły się pojawiać się. . . może być współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji. Na samym początku pełna tutaj obaw, współpraca, no bo to środowisko, a rząd nie wiedział, czy to nie będą jacyś podejrzanie ludzie z szerokimi karkami, w ogóle kto to jest, bo obraz medialny kryptowalut jest dość, powiedzmy, niespecjalnie dobry. Przynajmniej wtedy jeszcze tak to było.
Okazało się, że to w większości młodzi ludzie, normalni, niektórzy wykształceni i tak dalej. A środowisko zobaczyło, że nie, po tej drugiej stronie rządowej też są normalni ludzie, którzy też chcą czasami coś dobrego zrobić dla rynku, a przynajmniej chcą obserwować, co tutaj można byłoby zrobić. Weszliśmy w taki dialog i podjęliśmy kolejny raz inicjatywy, tym razem idąc o krok dalej. Mamy już pewnego rodzaju wytyczne, spróbujmy je przetworzyć na katalog dobrych praktyk, korzystając z tego, jak za granicą tego typu rzeczy się robi. i tutaj nasz kolega. . . Ze środowiska profesor, kierownik katedry aktualnie, prawnik, przetworzył to, co wcześniej opracowywaliśmy już na język paragrafów i tak dalej, zastosował swojego rodzaju doświadczenia w tym, jak należałoby tego typu projekty zrobić, plus jeszcze skonsultowaliśmy w szerszym gronie i prawników, i specjalistów i tak dalej.
Kolejny raz po kilkunastu kolejnych tygodniach prac doszliśmy do momentu, ok, mamy już dokument, bo to wszystko oczywiście opieraliśmy się na dokumentach, który można byłoby w jakiś sposób zastosować. I tutaj wymyśliliśmy, że w takim układzie giełdy, bo już ich było kilkanaście w naszym kraju czy na terenie naszego rynku działających, giełdy zobowiązały się na piśmie do przestrzegania tych zobowiązań. które podjęto, zobowiązały się w sensie bez żadnych większych konsekwencji, z wyjątkiem możliwości, powiedzmy, posiadania niezbyt dobrej opinii, no bo nie wszystkie podmioty. . . Ale nie wszystkie zebrane, rozumiem, takie dokumenty. Tak. I te podmioty, które istniały, czy które wówczas wchodziły na rynek, zobowiązały się i podpisały. . . I stworzyliśmy coś w rodzaju rejestru giełd kryptowalutowych i kantorów jeszcze kryptowalutowych w naszym kraju. Tych, które się zgodziły, niektóre się nie zgodziły.
Później z dużym zainteresowaniem niektóre urzędy pytały się, a które się nie zgodziły, no bo jeśli ktoś się nie zgodził na przestrzeganie pewnych wspólnie ustanowionych reguł, przez czasami zwalczające się albo dokładnie konkurujące ze sobą podmioty, to było bardzo trudne, jak w drodze negocjacji, bardzo miękkie, bo nikt nikogo nie przymuszył do niczego. Nie mieliśmy żadnego polecenia z góry, ze strony rządu czy kogokolwiek innego, żeby stworzyć takie regulacje, ale udało się. Pierwsze w Europie, drugie na świecie tego typu regulacje środowiskowe stworzyliśmy. Czego nam zabrakło, to już po kilku miesiącach było widać. W pewnym momencie zapisy uzupełniliśmy, na przykład o wymóg przedstawienia zaświadczonych koralności przez wszystkie osoby z zarządu i głównych właścicieli. Na to też giełdy się zgodziły i przesyłano nam takie dokumenty.
Także poszliśmy wtedy o krok dalej, ale jak później się okazało, no dobrze, to było w dalszym ciągu na etapie, czy na poziomie umowy środowiskowej, gdzie nie było żadnych, powiedzmy, konsekwencji. w przypadku ewentualnie złamania zapisów. I tu już z reguły, i to jest praktyka najrozmaitych rynków, nie tylko w Polsce, albo przede wszystkim za granicą, po pewnym czasie działania takich dobrych praktyk, takich samoregulacji, powinien wejść, zwłaszcza jeśli coś widać, że dzieje się nie tak na rynku, powinien wejść ktoś, kto ma pewne instrumenty prawne, żeby to, co środowisko wypracowało, przerobić na język prawa i zobowiązującego itd. I wyegzekwować później. I wyegzekwować, bo. . .
Jeśli nie tak, bo jeśli wszystko się dzieje dobrze na rynku, każdy jest zadowolony, każdy zarabia pieniążki i tak dalej, to jest w porządku, ale to jest rynek nie tyle podwyższonego ryzyka, a to jest rynek bardzo wysokiego ryzyka, więc tutaj wiadomo było, że prędzej czy później podmioty na tym rynku będą padały, bo tak działo się od lat i to widać na bieżąco. Póki mała skala działalności była, czy upadków tych giełd była nieduża. Też się jeszcze tam nikt nie przejmował, no ale teraz mamy już aferę na ponad 100 milionów złotych, to jest już za mało, żeby. . . Właśnie ten dzień, w którym zaczęło się mówić o upadku giełdy BitMarket. Skoro tutaj powiedzieliśmy trochę o historii, o regulacjach, o państwa działalności, to tak z ciekawości, czy BitMarket też podpisał takie. . .
zobowiązanie regulacyjne, takie to koleżeńskie? Tak, z pewnymi zastrzeżeniami, że na pewien okres jedynie i bez realizacji wszystkich punktów, na co się zgodziliśmy w środowisku, że w zależności od specyfiki giełdy, być może niektóre rzeczy, które są mniej, że tak powiem, istotne dla całości funkcjonowania, że to się zgadza, ale od tego czasu struktura właścicielska się zmieniła, struktura zarządcza firmy się zmieniła. nie mówiąc o tym, że no koniec końców nie mieliśmy możliwości egzekwowania w praktyce funkcjonowania tych zapisów i są giełdy, które od tego czasu podążały za tymi zaleceniami, ale i same powiedzmy usprawniają swoje funkcjonowanie w zakresie komunikacji z klientami i tak dalej, uporządkowały się trochę rzeczy, no ale to w dalszym ciągu był powiedzmy pewien spis pobożnych życzeń, a nie coś, co można byłoby wprowadzić jako wymóg do realizowania przez każdy z podmiotów.
No i nagle przychodzi 8 lipca, słyszymy informację, a właściwie czytamy, bo nie mieliśmy od kogo wówczas usłyszeć, że giełda Bitmarket tak naprawdę kończy działalność. Wiele osób dopiero wtedy również dowiedziało się, że ta giełda była zarejestrowana na Seszelach i w Wielkiej Brytanii i w sumie milionów złotych, fundusze klientów wyceniane na 100 milionów złotych zostają zamrożone, bo wtedy. . . W sumie taką informację dostaliśmy. Co pan wtedy pomyślał? Jak to dobrze, że nie miałem tam pieniędzy. Ja przeżyłem już kilka upadków różnych giełd kryptowalutowych i w kraju, i na świecie, więc stosowałem się do takiej złotej zasady rynku kryptowalutowego. Nie trzyma się pieniędzy na giełdach, skoro wiemy, że to jest najsłabsze ogniwo. Więc z jednej strony ulga, z drugiej strony, no ale jak duża skala, że to tak duża skala, przecież to są majątki wielu osób.
A już widzimy po komentarzach, ktoś mówił, że 5 lat pracy włożył w handel na tej giełdzie, wyszedł od kilkunastu tysięcy złotych, doszedł do kilku milionów w tym czasie i nagle wszystko stracił z dnia na dzień. To dla niektórych osób był poważny dramat, no bo to są pieniądze i praca życia niektórych osób. No i w związku z tym wracamy tutaj chyba do tego wątku regulacji, że. . . Przydałoby się, żeby rynek był uregulowany, każdy, już tutaj bez względu na rozdzielanie jakiegoś konkretnego, tam gdzie pojawiają się pieniądze, tam gdzie są różne strony, dobrze, żeby był regulator.
Jak to się wydarzyło od tego momentu 8 lipca do tej sytuacji, którą mamy teraz, że pojawił się komunikat ze strony Komisji Nadzoru Finansowego, w którym pada Pana nazwisko? Tak, KNF szuka możliwości obronienia się przed zarzutami, no bo jeśli coś się dzieje nie tak na rynku finansowym, no ale nie oszukujmy się, tam gdzie są duże pieniądze, realne pieniądze, nie wirtualna marchewka, tylko rzeczywiście pieniądze, no to to są finanse, to są rynki finansowe. Czy nadzorowane, czy nie, to inna kwestia. No i zaczęto zastanawiać się, no dobrze, dlaczego do tego doszło? Dlaczego, jak to się stało, że ludzie stracili aż tak duże pieniądze, kto jest za to odpowiedzialny? To jest naturalna tendencja. na każdym rynku, w każdej sytuacji.
Pamiętam jeszcze z Amber Gold, jak szukało przez lata tutaj winnych, obarczając się nawzajem odpowiedzialnością za to i tak dalej. Na smaczku tej całej sytuacji dodaję to, że większość giełd, które działają, polskich giełd kryptowalutowych, miało, że tak powiem, rzadko na karku prokuraturę, Bitmarket nie. Nie dlatego, że był podmiotem zarejestrowanym za granicą, bo jak trzeba, to się na czarną listę wciąga podmioty zagraniczne bez żadnych problemów, ale to jest z jakiegoś powodu BitMarket na tej liście nie był. Co więcej, BitMarket nie był już, jak to kiedyś było, spółką seszelską, a mimo to, mimo że był taką spółką, mogliśmy z nimi rozmawiać, wiedzieliśmy, kto tam jest w zarządzie, wiedzieliśmy w razie czego, kto odpowiada i kogo tutaj złapać za fraki, jeśli coś będzie nie tak.
No a tutaj się okazało, że to jest spółka polska, ponieważ w zeszłym roku, pod koniec roku, polska spółka giełdowa nabyła spółkę, która była właścicielem nie tylko domeny, nie tylko znaków handlowych, ale również całego serwisu od strony technicznej. Więc można powiedzieć, że tak, że Gimbit Market był polską spółką już, choć wcześniej historię miał dość różną. To w takim razie, jaką opinię Pan wyraził i w stosunku do kogo, że zainteresował się tym na dosyć szeroką skalę KNF? A tutaj jeszcze jest trochę taki szerszy kontekst, ponieważ nieprawidłowości na rynku kryptowalutowym, tak jak na każdym nowym rynku, pamiętaj o początki internetu, ile tam się rzeczy nieprawidłowych działo, podszywanie się pod czyjeś adresy mailowe, spam, wirusy itd. Dużo dziwnych rzeczy się działo, nie mówiąc o pornografii. Jakoś żyjemy z internetem, musieliśmy się nauczyć z nim funkcjonować, tak samo z kryptowalutami.
Też musimy się nauczyć funkcjonować, mimo że różne dziwne rzeczy się dzieją. Bo tak jak to z dowitkami technicznymi jest możliwość posiadania szybszego samochodu niż policja ma, no to oczywiście, że złodzieje z tego korzystają i tak dalej. Podobnie było z internetem, podobnie teraz jest z kryptowalutami. Musimy sobie nauczyć się jakoś z tym żyć. I kto ma to zrobić? Kto ma, powiedzmy, wytyczać, tak jak w jednym urzędzie rozmawiałem, a jednym z urządów centralnych, wiceszef jednostki, mówię, że no kto ma wytyczyć, co jest dobre, a co złe? Urząd? Urząd się na tym nie zna, prawo, parlamentarzyści też się na tym nie znają.
Więc kto? Wzięliśmy to na siebie i mówimy, ok, oszukiwanie ludzi, że zarobią na jakimś tam schemacie, który jest bardzo podobny do piramidy finansowej, oszukiwanie ludzi, że będą zarabiali 2% tygodniowo i jest to gwarantowany zysk na przykład, no to od razu widać, że coś jest nie tak. I tego typu schematów mamy bardzo dużo, znaczy stosunkowo dużo na naszym rynku i zaczęliśmy z tym walczyć. I skąd się wzięła tutaj aktualna historia? Z jednym z sygnalistów, bo tego typu sygnały z rynku, że coś jest nie tak, że kolejna piramida powstała i tak dalej, to mieliśmy już trochę. Zgłaszaliśmy to do prokuratury jeszcze trzy lata temu. Pierwsze sygnały, zawiadomienia wysyłaliśmy do WOKIK-u, do KNF oczywiście. Również bardzo rzadko spotykaliśmy się z jakąś odpowiedzią, ale dobrze, że udało się w ogóle jakokolwiek komunikację w tym zakresie udrożnić.
No i tutaj była kolejna taka kwestia, sygnalista po pół roku prawie że braku informacji, co się dzieje w jego sprawie, w zgłoszeniu dotyczącym piramidy, no zapytał się urzędu i mnie jednocześnie, czy coś się dzieje. Widząc tutaj brak komunikacji. . . tradycja, że tak powiem. Nie pamiętam, jak dużo dostawałem odpowiedzi od urzędów, ale chyba mniej niż na 10% moich interwencji dostawałem jakiekolwiek odpowiedzi. Więc użyłem w części skierowanej do sygnalisty trochę ostrzejszych sformułowań. W części sformułowanej do KNF użyłem trochę innych, łagodniejszych, a w wypowiedziach publicznych to w ogóle staram się. łagodniej wypowiadać wiedząc, że to są wypowiedzi publiczne. I nagle się okazało, że e-mail skierowany do czterech osób jest e-mailem publicznym. Co dość zbudziło moje zdziwienie, ponieważ nie byłem do tego świadomy, że to może mieć tego typu wagę.
No i nagle zaczęły się tutaj kwestie dyskusji, zarzutów, czy o pomówienie i tak dalej. Także z drobnej sytuacji zrobiła się duża afera, ale Ale uważam, że dobrze, bo komunikat KNF-u nie dotyczył tylko mojego maila. Jak poczytamy, to zobaczymy, że tam jest generalnie kwestia odpowiedzenia na szeroko formułowane zarzuty wielu osób wobec KNF-u itd. Więc przyjmuję, że komunikat KNF-u jest chęcią zabrania głosu w dyskusji przez KNF na temat roli tej instytucji w nadzorze nad rynkiem kryptowalutowym, bo wydaje mi się, że KNF się tutaj pogubił. Raz, że. . . nie radzi sobie z tym rynkiem, bo jest trudny. To jest naprawdę i technicznie, i organizacyjnie, i prawnie bardzo trudny rynek. Trzeba mieć naprawdę dużą znajomość taką dogłębną, żeby dobrze uchwycić jego specyfikę.
No i to jest kwestia w momencie do rozstrzygnięcia, jaka dalej rola tego i KNF-u w tym rynku i w jaki sposób ten rynek miałby się rozwijać, bo żeby będzie się rozwijał, to się będzie rozwijał. Nie da się też zakazać. Jeszcze na moment wrócę do samego problemu, Dziękuję. z który też się dzisiaj spotkaliśmy. Czy zechce się pan podzielić, jakie słowa padły w tym mailu i powiedzieć, czy dzisiaj użyłby pan innych? Gdyby KNF odpowiedział mi w mailu, wie pan, przesadził pan, niech pan przemyśli itd. Odpowiedziałbym, jasne, przepraszam, nie ma problemu, przesadziłem. Zamknęlibyśmy to w ciągu dwóch maili wysłanych w ciągu paru godzin, ale że historia nabrała sprawy publiczne, ja nie przytoczę wprost tego maila, bo wcale nie uważam, że jest publiczny.
Jeśli KNF ujawni, powiedzmy, jego treść, to myślę, że odpowiedni paragraf się na to znajdzie. I dlatego być może jeszcze KNF tego nie zrobił. Więc wolałbym, żeby to zostało już pomiędzy mną, KNF-em i jeszcze dwoma kolegami, z których jednego nawet jeszcze nie widziałem na oczy, no bo jest sygnalistą, jego tożsamość tutaj zarówno ja, jak i KNF powinniśmy chronić, mimo że ja akurat tego obowiązku nie mam, ale powiedzmy zaufanie, jakie ludzi mnie obdarza. do pewnych rzeczy zobowiązuje, zresztą współczuł mi całej tej sytuacji. No i cóż, więc tą kwestię już tutaj pomijmy, nie będę chciał wchodzić w szczegóły, natomiast w tej kwestii, która dotyczyła meritum, to są dwie ważne rzeczy do rozstrzygnięcia. Po pierwsze, prawidłowość funkcjonowania rynków finansowych i rola KNF-u względem tego w aspekcie giełd kryptowalutowych i w aspekcie piramid finansowych.
bo te piramidy, jeśli by zsumować ich wartość, mówię o tych, które podszywały się pod kryptowaluty, to wartość aktywów, które mogą mieć, a potencjalnie również strat Polaków, głównie Polaków, bo mówimy o polskim rynku, to mogą być w jądze kilka razy przekraczające te, które Polacy stracili na bitmarkecie. To jest też problem do rozwiązania, którym też za bardzo nikt się nie chce zajmować i ja to rozumiem, bo to są trudne tematy. Powoli nasz czas dzisiejszy się kończy, ale jeszcze takie. . .
Ostatnie pytanie, bo tutaj mówimy o pieniądzach, o upadku giełdy, o tym, czy z bitmarketem mogło być tak czy inaczej, ale tak koniec końców, ja w to bardzo wierzę, że zawsze na początku to najważniejszy jest człowiek, a w tej aferze zginął człowiek, znaczy nie żyje, nie wiemy, sprawa jest w toku i jest wyjaśniana, dlatego to jest również dodatkowo bardzo. . . pobudzające, oburzające, także interesujące, co kto mógł zrobić albo nie mógł zrobić. Czy na koniec mógłby Pan odpowiedzieć na pytanie, czy z Pana punktu widzenia Komisja Nadzoru Finansowego mogła, powinna? Musiała, zaniedbała coś, czy mogła podjąć jakieś kroki, czy na tym etapie nie chce pan się jednak wypowiadać? Patrząc na to, jak inne nadzory finansowe działają, zwłaszcza amerykańskie, oni tam nie czekają, aż ustawodawca coś im każe zrobić.
Biorą odpowiedzialność za pieniądze swoich obywateli i to robią, nawet jeśli cały rynek zgrzyta zębami grozi, przeniesiemy się za granicą. U nas wybrano inne rozwiązanie. rynku drogi przenieść się sam za granicę i nie będzie mieć problemu w naszym kraju. Powiemy, że to niech się nadzory innych krajów tym zajmują. To nie jest odpowiedzialne zachowanie, nie tak powinno być. My jako tutaj środowisko nieraz prosiliśmy o to, spróbujmy usiąść się razem i uporządkować sprawę, bo traci na tym de facto rynek. W ciągu ostatnich dwóch dni dwie kolejne firmy polskie zarejestrowały się czy ogłosiły, że funkcjonują za granicą. dlaczego polskie firmy muszą. . . działać za granicą na prawie tak egzekutycznych krajach jak Gibraltar czy Hongkong. Dlaczego nie stworzyć im warunków do rozwoju tutaj? Ale to już jest kolejny wątek.
Mam nadzieję, że uda się do niego wrócić nawet w najbliższych dniach. Ale taka jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy, bo odpowiedź Komisji Nadzoru Finansowego do pana znalazłam w mediach społecznościowych. Do pana zostało wysłane oficjalne pismo? I też dowiedział się z Facebooka, że zostanie oskarżony przez KNF? Tak, ja akurat z Twittera się dowiedziałem, bo bardziej śledzę to media. Mniej, żadnego pisma, żadnego maila, żadnego telefonu z KNF-u nie dostałem. Także taka nowoczesna forma komunikacji przez media. Ale jeśli pan, jeżeli był problem z odpowiedzią na maila, to może przez media, na maila, to może przez media społecznościowe będzie łatwiej. Może w sumie ja też powinienem na Facebooku odpowiedzieć KNF-owi, wysłać im przeprosiny. związane z mailem, które czytało 4 osoby i do wiadomości tysięcy czy milionów osób. To wiem, to wiem.
Może to jest nowoczesna metoda komunikacji. Tak, może tak będzie lepiej. A póki co serdecznie dziękujemy za uwagę, dziękuję za dzisiaj spotkanie i za szczerą rozmowę. .
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.