TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Wszystkie najlepsze gry są łatwe do nauczania i trudne do opanowania. Jakieś wątpliwości patrzę na Was komodorowcy, to po obejrzeniu tego materiału dowiecie się dlaczego tak właśnie było. Wkład Atari w przemysł IT był naprawdę wielki i po tych wszystkich latach trochę się to rozmyło. Podzieliliśmy się na dwa obozy Atari Komodore, potem przyszły pecety, o Apple długo nikt nie myślał na poważnie i dzisiaj niewielu już pamięta jak wielki wkład w lubiany przez nas przemysł miało Atari. I mówi to osoba z obozu Komodore. Zapraszam do oglądania. W materiale znajdziecie fakty, które już znacie.
W końcu jest to historia opowiadana milion razy na innych kanałach czy serwisach internetowych, ale wierzę, że udało mi się przemycić kilka smaczków, których nie ma w podobnych opracowaniach. Plus jak zawsze kilka autopików. Tak będzie Steven Seagal. Zanim przejdziemy do historii właściwej małe ogłoszenie. Otóż pierwotnie film ten trwał ponad dwie godziny. Obejmował okres początkowy firmy i kończył się chwilę po wypuszczeniu domowej wersji Ponga, czyli zanim Atari wyprodukuje swój pierwszy komputer. Tak, jakieś dwie godziny gadania i nawet nie dotarłem do pierwszego 8-bitowego komputera produkcji Atari. A co za tym idzie, żadnych kawałów w węglu i stali tutaj nie będzie.
Doszedłem jednak do wniosku, że byłaby to przysłowiowa para w gwizdek, więc podzieliłem ten materiał na dwie części, gdzie druga część skupia się głównie na maszynie Pong. Link do kolejnego filmu znajdziecie w opisie. Muszę jeszcze zaznaczyć, że daty, które wam podaję, to tylko jedna z wersji. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale w różnych książkach, artykułach czy nawet wywiadach z głównymi bohaterami podają różne daty, opisujące to samo wydarzenie. W szczególności kolejność zdarzeń od 1969 do 1972 jest problematyczna, więc miejcie to na uwadze. Sukces Atari to sukces wielu talentowanych osób, ale jak to zwykle bywa, jedna osoba zbiera często wszystkie zasługi i w tej historii jest nie inaczej.
Główną personą, z jaką kojarzona jest marka Atari jest bez wątpienia Nolan Bushnell. Urodził się w 1943 roku w Clearfield, malutkiej miejscowości w stanie Utah, która w tamtych czasach była faktycznie małą miejscowością. Dzisiaj pomimo tego, że mieszkańców liczy tylko około 30 tysięcy, to jest tak naprawdę nadbudówką większej i bardziej znanej miejscowości Salt Lake City. Nolan interesował się elektroniką najmłodszych lat. Miałem licencję krótkofalowca chyba już w 1955 roku. Byłem jednym z najmłodszych radiooperatorów w Utah. To było, gdy miałem jakieś 10 lub 11 lat. Zawsze się wygłupiałem, naprawiałem własne telewizory, a potem zacząłem naprawiać telewizory sąsiadów. Powiedział Bushnell podczas rozprawy sądowej, o której opowiem w materiale z historią Ponga.
Dodam, że znalazłem informacje w internecie, które podają w wątpliwość dziesięciolatka do naprawy telewizora z tamtego okresu. Te późniejsze naprawiało się prosto. W sklepach można było nawet znaleźć specjalne stacje do testowania lamp, ale to dopiero lata później, więc zostawiam to tylko jako ciekawostkę. Pomienimy dzieciństwo Nolana, bo nic spektakularnego się w nim nie działo i przechodzimy do momentu, w którym idzie na studia w Utah State University. Młodzieniec wyraźnie miał problemy z wyborem kariery i sam nie wiedział, czy bardziej chce być inżynierem czy biznesmenem, bo próbował sił na obu kierunkach. Jednak nie dane mu było ukończenie Utah State University i w 1964 roku zmienił uczelnię na DU. Aby jeszcze bardziej to zagmatwać, podam pełną nazwę. University of Utah. To dwie różne uczelnie.
Co ciekawe, pierwsza nazwa tego drugiego brzmiała kiedyś Uniwersytet Pustyni. Jest to najstarszy uniwersytet stanu Utah. Kierunek, na który się finalnie zdecydował, to inżynieria elektryczna. Wśród absolwentów tej uczelni znajdziemy takie osoby jak Alan Ashton, twórca programu WordPerfect, Ed Catmull, jeden z założycieli Pixara, Suhas Patil, twórca firmy Cyrus Logic, Willard Marriott, założyciel sieci hoteli noszących jego nazwisko, czy. . . Ted Bundy. Choć ten ostatnio absolwentem nie został, miał z pewnością inne rzeczy na głowie. Podsumowując, była i chyba cały czas jest to przyzwoita szkoła wyższa, a w latach 60. i 70. byli pionierami w tworzeniu grafiki komputerowej. Do warte podkreślenia grafika komputerowa była pieśnią przyszłości i stawiała pierwsze kroki w okresie, kiedy Nolan zaczął tam naukę.
To właśnie na tej uczelni w różnych latach powstały takie ciekawostki, jak pierwsza animacja 3D, opracowano cieniowanie Gourada czy Anty-Aliasing. Dayu mogło się pochwalić dobrymi wykładowcami, a dla tej historii istotnych jest dwóch Ivan Sutherland oraz David C. Evans, do których przejdziemy później. Nolan dzielił czas pomiędzy nauką i dorabianiem w parku rozrywki o nazwie Lagoon. Po latach Nolan wyznał, że jedyny powód, dlaczego podjął się pracy w trakcie studiów, było to, że przegrał w karty stypendium. Miał również inne wytłumaczenie. Otóż posiadł wtedy pracę dorywczą jako sprzedawca kalendarzy. Czym trudnił się za dnia, kiedy akurat nie miał zajęć? I wymyślił sobie, że jedynym sposobem na nieprzepuszczenie zarabionych pieniędzy w nocy będzie podjęcie wtedy innej pracy.
I tak trafił do parku rozrywki Lagoon, gdzie obsługiwał klientów różnych atrakcji czy gier karnawałowych, jak np. Spill the Milk. Kiedy przestał być świeżakiem w firmie, dostawał bardziej odpowiedzialne zadania, m. in. do oglądania gier, które wymagały wsadzenia monety, np. Ski-Ball. Nolan Bushnell był najwidocznie pracowitym młodzieńcem, bo oprócz studiów, pracy jako sprzedawca kalendarzy czy w parku rozrywki, miał jeszcze jedną pracę. U członka rodziny zatrudnił się jako osoba, która naprawiała telewizory. Firma nazywała się Barlow Furniture Company. Nolan przyznaje jednak, że zajmował się tylko prostymi rzeczami, jak wymiana lamp. Jak już wspomniałem, to zadanie było faktycznie nieskomplikowane i w tamtych czasach producenci tak projektowali telewizory, aby wymiana lamp była prosta.
Choć trudno w to uwierzyć, młody Bushnell miał jeszcze jedno zajęcie. Jak już wiecie, jego życie kręciło się w okolicach miasta South Lake City. A z czego znane jest to miasto? Nie, nie chodzi o mormonów, dla których miasto to jest jak dla Polaków Częstochowa, a może nawet Watykan. Nie, nie chodzi o to, że jest to, cytuję, najbardziej gejowskie miasto w Stanach. Aż 5% populacji identyfikuje się jako LGBTQ. Nie, nie chodzi o fakt, że kończy się tam The Last of Us. I nie chodzi też o to, że jest tam piękny pomnik kurczci bohaterskim Mevą, które w 1848 roku uratowały osadników, wyjadając świerszcze, które niszczyły uprawy. Nic z tych rzeczy.
Tak naprawdę nie chodzi tutaj o miejscowość South Lake City, a o stan w jakim tam miejscowość się znajduje. Trochę to naciągnąłem, bo chciałem, abyście usłyszeli o tych bohaterskich Mevach. Otóż stan Utah, w którym znajduje się to miasto, jest jednym z dwóch stanów, gdzie zakazany jest hazard w kasynach. Drugi taki stan to Hawaje. I to cały czas zakazany, nie że wtedy był. Taki stan rzeczy wpłynął pozytywnie na biznes automatów do wszelakich gier, w których nie dawało się nic wygrać. Ale za to można było trochę pieniędzy stracić. I najwyraźniej mieszkańcom Utah wystarczał tylko ten aspekt hazardu, bo automaty były tam bardzo popularne i często się zużywały.
Nolan dostrzegł w tym potencjał do zarobienia, bo dowiedział się, że placówki, gdzie takie automaty stały, pozbywają się tych uszkodzonych za jakieś śmieszne pieniądze. Co roku w salonach gier złomowali jakieś maszyny lub sprzedawali je pracownikom za 5 dolców. Ja je naprawiałem i umieszczałem w akademikach, gdzie zajmowałem się ich doglądaniem i zbieraniem pieniędzy, którymi dzieliłem się z zarządcą akademika. Ten cytat Nolan również pochodzi z papierów sądowych, w sprawie o której opowiem później. Te papiery mają ponad 1000 stron i można się z nich dowiedzieć m. in. o zajęciach zarobkowych, jakich podejmował się Bushnell. Streszenie tych zapisków znajdziecie na blogu, który już od dawna nie jest aktualizowany, ale i tak polecam tam wizytę. Link w opisie.
Jedną z takich gier, które przyszły założyciele Atari odkupił za groszę, naprawił i wstawił gdzieś do akademika, miał być automat Pitch and Bat. Nolan podkreśla, że gry sportowe przynosiły największy zysk. W ofercie dla akademików posiadał też maszyny Busbarometer. Prosta gra, w której trzeba było przeprowadzić sprężynkę przez tor w postaci powyginanego przewodu, nie dotykając go. Jeśli gracz go dotknął, to wyła syrena i pogrza. Prosta sprawa. Ale nazwa gry podpowiada, dlaczego lądowała w akademikach. No właśnie, spróbujcie to zrobić po kilku piwach. Dodam jako ciekawostkę, że te antyczne zapisy w prawie stanu Utah odnośnie Hazardu zostały dodatkowo zaostrzone w 2012 roku. Teraz nawet granie w kasynach online jest tam nielegalne.
Ale zanim zaczniecie im współczuć, popatrzcie na mapę. Nevada jest bliziutko. A tam wiadomo. Przyszła mi taka humorystyczna myśl do głowy. Ciekawe czy metry od granicy stanowej są już jakieś kasyna. Yep. Na mapie stanów było jeszcze kilka rejonów, gdzie nawet pinball był zakazany. Na przykład w Nowym Jorku, gdzie taki automat był uznawany za grę losową, gdzie nagrodą była darmowa gra. Podobnie w Chicago, gdzie pinball stał się legalny dopiero w 1977 roku. Motywacją do banowania takich maszyn miał być fakt, że miejsca, gdzie takie pinballe czy inne automaty były wstawiane, cieszyły się niekiedy złą sławą. Uważano je za wylęgarnie patologii i miejsca, gdzie dokonywano różnych szemranych interesów, narkotyki i te sprawy. Słowem Akademik.
A na poważnie, nierzadko w dystrybucję takich maszyn zaangażowane były mafie. Bo czy można sobie wymarzyć lepszą maszynkę do prania brudnych pieniędzy? No ok, są jeszcze filmy ze Stevenem Seagalem, ale on wtedy nie był dostępny. Filmy robi dopiero od końca lat 80. Ech, skoro przywołałem Seagala i mam nadzieję, że nigdy już nie będę miał okazji, to skorzystam z okazji i opowiem wam o pewnym filmie z jego udziałem. Słyszeliście pewnie, że jego ostatnie 20-30 lat to same gnioty, ale ten film jest wyjątkowy. Belly of the Beast. Jest to, uwaga, jeden z najlepiej ocenianych filmów z jego udziałem. 4,6 na 10 na IMDB to przecież żaden powód do wstydu.
A przywołane IMDB tak opisuje fabułę filmu. Quest byłego agenta CIA mający na celu odnalezienie porwanej córki prowadzi go na szlak politycznych intryg, korupcji, niebezpieczeństwa i zdrady. Nie cofnie się przed niczym by ją uratować. Nie będę wchodził jakoś mocno w detale filmu, ale w pewnym momencie to nie jest film science fiction przy okazji do dam ani fantasy. Więc w pewnym momencie Steven napotyka na drodze pewną kobietą. Nie jest wyjaśnione kto to jest. Od jadą samochodem i nagle na drogę wchodzi ta pani. Steven postanawia iść za nią, co zrobiłby każdy z nas, gdyby nieznajoma kobieta stanęła nam na drodze jak jechaliśmy autem. W dodatku w obcym kraju.
Zwróćcie też uwagę, że w tym filmie Steven jeszcze chodzi. W tych najnowszych już tylko siedzi. Kobieta prowadzi go do pokoju, gdzie, plot twist, okazuje się, że ma magiczne bupsy. Ich magia polega na tym, że jeśli zmoczy je wodą, to wyświetlają się na nich jakieś znaczki, które Seagull interpretuje jako współrzędne GPS przestępców, którzy porwali jego córkę. Ten koleś od lat bierze pieniądze dla jakiejś mafii i nawet się z tym nie kryje. A jeśli chcecie się pośmiać z radosnej twórczości Seagulla, to polecam kanał Space Eyes, gdzie znajdziecie playlist z recenzjami wielu jego filmów.
To właśnie jeden z filmów na tym kanale zainspirował mnie, aby wspomnieć o Stevenie, bo autentycznie popłakałem się ze śmiechu i gwarantuję, że wam też łzy po policzku pociekną. Myślałem nawet, że autor przesadza i że te magiczne piersi mają jakieś logiczne uzasadnienie, ale po obejrzeniu filmu już wiem, że nic logicznego w tym nie ma. Wracamy do Nolan'a, a konkretnie do jego sposobów zarabiania pieniędzy. Oprócz tego, o czym już wspomniałem, zajmował się też sprzedawaniem encyklopedii, pracował także w firmie Litton oraz na uniwersytecie, gdzie się uczył, na Wydziale Inżynierii Przemysłowej. I to cały czas nie końc jego aktywności zarobkowej.
Amerykanie mają powiedzenie working hard or hardly working, co po przetłumaczeniu na nasz brzmiałoby mniej więcej tak. Ciężko pracujesz, czy ciężko nazwać to pracą? W przypadku Nolana nie ma wątpliwości, że ciężko pracował, ale kto wie, może nałogowo przepuszczał stypendia. Ech, dlatego nie jesteśmy bogaci, bo po otwajkowaniu swojej godzin w pracy czy szkole, czasami w coś pogramy, obejrzymy serial na w cudzysłowie Netflixie i już jesteśmy zmęczeni i szykujemy się do spania. Nolan miał inny pomysł na spędzanie czasu wieczorami i nie, nie były to dyskoteki. Jakimś cudem znajdował jeszcze energię na… włamywanie się do uczelnianego laboratorium.
Otóż on i inni studenci zakradali się tam późną porą albo wczesną porą jak kto woli, tak między pierwszą a czwartą, aby pobawić się grą Spacewar czy Fox and Geese. Gry te działały na mainframe'ie Deck, PDP, Myśnik 1. Ta pierwsza krążyła wśród posiadaczy dostępu do tych maszyn już od 1961 roku. Lata później Bushnell powie Pamiętaj, że to nie ja wymyśliłem grę wideo. One zostały wymyślone wcześniej na komputerach za 7 milionów dolarów. Ja je tylko skomercjalizowałem. Co ciekawe nasz bohater Sam ma problemy z ustaleniem chronologii zdarzeń.
Przed sądem mówił, że pierwszy raz zagrał w Spacewar na The U, a przed kamerą telewizyjną zaledwie kilka lat po tych wydarzeniach stwierdził… My zbyt często grał na Spacewar na projektach AI na Stanfordie, to był wielki komputer kompleks. I jeden dzień to się wydało. To jest bardzo ciekawe, żeby mógł to zbierać i zbierać na prasę. Czyli nie The U, a Uniwersytet Stanforda. To mogło być jednak przemyślana strategia. Po latach okaże się, że Nolan delikatnie mówiąc, mijał się w wielu kwestiach z prawdą, a robił to, bo wiele osób czy firm chciało go pozwać i w ten sposób zacierał ślady.
Prawdopodobnie wersja prawdziwa jest taka, że zakradał się do laboratorium Uniwersytetu The U i to tam widział po raz pierwszy grę Spacewar na komputerze PDP Myśnik 1. Można śmiało powiedzieć, że miał szczęście i że był w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, bo… W latach 60-tych, jeśli chciałeś zobaczyć monitor podłączony do komputera, były dokładnie cztery miejsca na świecie. MIT, Champagne Urbana, Stanford i Uniwersytet Utah. Podsumował kiedyś Nolan w podcaście Game On, co nie jest do końca prawdą, ale wiecie o co chodzi. Komputery były rzadkością, a on miał do takowego dostęp. Na kanale Curious Mark znajdziecie ciekawe wideo, na którym zaprezentowano kod źródłowy gry oraz jak maszyna PDP wczytywała grał plus kawałek gameplaya. Link w opisie.
Co istotne dla dalszych losów Bushnella, jednym z jego wykładowców był David Evans, zanier grafiki komputerowej, który w 1968 roku, czyli w czasach kiedy Nolan był jeszcze studentem, połączył siły z Ivanem Sutherlandem i pod oryginalną nazwą Evans & Sutherland opracowywali komputer, którego głównym zadaniem miało być wyświetlanie grafiki i który miał kosztować ułamek ceny ówczesnych komputerów. Muszę jeszcze zaznaczyć, że pan Sutherland nie był byle jakimś przypadkowym profesorem uniwersyteckim. W 1963 roku zaprezentował światu program Sketchpad, za który w 1988 roku zostanie mu przyznana nagroda Turinga. I ten człowiek będzie używał języku graficznego, które nazywamy Sketchpad, który zaczęł od Ivanu Sutherlandu, kiedy był zbyt忙ącym na jego doktorowym zadaniem.
Program ten działał na komputerze Lincoln TX-2 i jest uznawany za dalekiego przodka programów typu CAD. Ciekawostką dla tych, którzy oglądali mój film o historii pierwszej myszki komputerowej będzie to, że tworząc ten program Sutherland inspirował się artykułem As We May Think w Anewara Busha, który jest jedną z najważniejszych publikacji o IT, jaka powstała w XX wieku, a został opublikowany już w 1945 roku. Jeśli nie znacie materiału to zachęcam do sprawdzenia. Siedziba Evans & Sutherland mieściła się w jednym z opuszczonych budynków na terenie uniwersytetu i jak się później okaże była to prawdziwa wylęgarnia talentów. Przez firmę przewinęły się m. in.
takie osoby jak Jim Clark, później założy firmę Silicon Graphics, Ed Catmull, już wiecie współzałożyciel Pixara, czy John Warnock, który lata później założy Adobe. Evans & Sutherland działa do dzisiaj i zajmuje się m. in. produkcją sprzętu dla planetariów. Może kiedyś poświęcę im więcej czasu, bo ci ludzie naprawdę robili niesamowite rzeczy, zwłaszcza jak weźmiemy pod uwagę czas, w którym to robili. Podsunął jeszcze jedną ciekawostkę. Evans & Sutherland kupią już na początku lat 70. odłam firmy General Electric, który odpowiadał za produkcję profesjonalnych symulatorów lotniczych. Łącząc swoją wiedzę, a coś tam już wiedzieli o symulatorach, tak wyglądało ich pierwsze podejście do tematu datowane na 1972 rok.
Więc łącząc swoją wiedzę ze sprzętem kupionego kawałka General Electric opracowywali kolejne wersje systemu do szkolenia pilotów i co za tym idzie, swojej maszyny, na której te symulatory miały działać. Spróbujcie zgadnąć, z którego roku pochodzi to nagranie przedstawiające ich symulator The Tactical Edge. Dla zabawy podam kilka podpuch. Tak wyglądał symulator lotu Solo Flight na C64 z 1983 roku. Tak wyglądał symulator FV18 Interceptor z 1988 roku działający na Amidze 500. A taki gameplay mogliśmy zobaczyć w pecetowej grze Air Duel 80 Years of Dogfighting z 1993 roku. Choć trudno w to uwierzyć, ten obraz generowano już w 1981 roku. Od razu wyprzedzam wszystkich, którzy chcieli właśnie wysmarować w komentarzu, że jest to zwykła animacja.
Nie, nie jest. System CT5, na którym działał symulator zajmował 13 19-calowych raków i oprócz serca, jakim była maszyna PDP-11 bazował m. in. na 4-bitowych układach AM2901, które były łączone w celu uzyskania układów 16 i 32-bitowych. Wspominałem o tym w materiale o historii AMD. Podsumujemy ten rozdział. Nolan pracował przy automatach w parku rozrywki i nawet sam je naprawiał oraz rozprowadzał. Nie bał się lutownicy i był jedną z pierwszych osób na świecie, które bawiły się czymś takim jak gra komputerowa pod okiem ludzi, którzy byli pionierami w dziedzinie grafiki komputerowej. Historia zaczyna się klarować, choć nie jest tak banalna jak na pierwszy rzut oka się wydaje.
Zapewniam, że do Ponga jeszcze daleka droga na drodze stanęła bowiem przeszkoda. Pieniądze. Przyznał we wspomnianym już podcaście Bushnell, a ja dodam, że ten milion dolarów trzeba wziąć w cudzysłów, bo PDP-11 kosztował jakieś 120 tysięcy dolarów, co do tego nie ma znaczenia. Dodam, że ten milion dolarów trzeba wziąć w cudzysłów, bo PDP-11 kosztował jakieś 120 tysięcy dolarów, co da nam coś w okolicy miliona dolarów dopiero jak popatrzymy na tę cenę w 2023 roku i uwzględniemy inflację itd. Nie zmienia to faktu, że mainframe'y nie były tanie. Były wręcz choreń dalnie drogie i to głównie dlatego pojawiła się idea timesharingu i terminali. Natomiast na komputer od profesorów z uczelni Nolan się nie doczekał.
Jego studia dobiegły końca i rozpoczął swoją pierwszą poważną pracę w firmie Ampex, co wymagało od niego i jego rodziny przeprowadzić do Doliny Krzemowej. Firma Ampex, dla której Nolan zdecydował się przenieść do Kalifornii ma bardzo bogatą historię. Ta cały czas istniejąca i mająca się świetnie korporacja działała wtedy na wielu polach. Między innymi robili magnetofony uznawane przez wielu za bezkonkurencyjne. Produkcję rozpoczęli w 1948 roku, a w 1960 roku dostali Oscara za osiągnięcia techniczne w dziedzinie udźwiękowienia filmowego. Tu uciekinierzy z tej firmy założyli w 1961 roku firmę Memorex, o której wspominałem szerzej w tym materiale. To mój jedyny film, który ma nałożone restrykcje i przez to nie wyświetla się w polecanych itp.
Korzystam więc z okazji, aby o nim przypomnieć. W Ampexie Bushnell poznał kluczowe dla historii Atari osoby, a najistotniejszą z nich był Ted Dabney, który pracował tam od 1961 roku w różnych działach firmy, od skrzydła militarnego zaczynając, a na segmencie wideo kończąc. Zadaniem, nad którym pracował w czasach kiedy do firmy przyszedł Nolan było opracowanie systemu wideo do przechowywania dokumentów. Założenia projektowe mówiły o magazynie na dane, który miał pomieścić 250 tysięcy dokumentów. Użytkownik wpisywał czego potrzebuje i w mniej niż minutę miał mieć wynik na ekranie, a później mógł go wysłać na drukarkę. Los sprawił, że Nolana umieszczono w pokoju Dabneya i panowie szybko się zaprzyjaźnili.
Musieli, bo pokój jaki dzielili był tak naprawdę przeznaczony dla jednej osoby. Przyjacielskie relacje szlifowali partijkami w japońską grę o nazwie Go, co nie będzie bez znaczenia w przyszłości. Wspólny język znaleźli też z niejakim Alanem Alcornem, który w tamtym czasie był jeszcze studentem i dorabiał w Ampexie, głównie w okresie wakacyjnym. Dabnej wspomina, że Nolan często snuł wizję sieci pizzerii, która przyciągałaby klientów automatami arcade. Według jego wizji, zanim pizza zostałaby zrobiona, klienci mogliby sobie pograć na automacie. Tak sobie myślę, że niewiele się to różni od tego co mamy teraz, z tym że dzisiaj wszyscy wgapieni w smartfony. W głowie Bushnalla zaczął kiełkować pewien pomysł.
W dodatku był otoczony ludźmi, którzy mogli ten pomysł przekuć w rzeczywistość. Szczęśliwie dla Nolana, kiedy zaczął pracować dla Ampexa, ceny komputerów zaczęły drastycznie spadać. Spadły do takiego poziomu, że wreszcie zwykli ludzie mogli zacząć myśleć o ich nabyciu. To w żadnym wypadku nie oznacza, że były dostępne dla każdego. Nolan skusił się na najtańszy 16-bitowy produkt na rynku, a był nim komputer od firmy Data General Corporation o nazwie Nova. To ciekawe urządzenie trafiło na rynek w 1969 roku i było reklamowane hasłem – najlepszy mały komputer na świecie. W wersji podstawowej, po uwzględnieniu inflacji, komputer kosztował 32,3 tysięcy dolarów, czyli po przeliczeniu na złotówki jakieś 140 tysięcy.
Dużo, ale to już nie są setki tysięcy czy miliony dolarów. I dodatkowo niepotrzebne było dedykowane pomieszczenie na taki sprzęt. Przez kilka początkowych lat seria tych komputerów była produkowana w dwóch wersjach, o czym ciekawie opowiadał Łozniak. Wiele materiałów obrazując ten fragment historii pokazuje ten większy, rakowy wariant, a Bushnell zdradził kiedyś jaki to był model. Zamierzyliśmy kupić Data General Nova osiągnięty w i on miał piorunujące taktowanie 800 kHz. Jednak podczas rozprawy sądowej sugerował, że był to model 1200. Jeszcze tak obrazkowo – PDP Myśnik 1 w wersji podstawowej 120 tysięcy dolarów, Nova 4 tysiące dolarów. I też działał na nim Spacewar. Haczykiem było to, że w wersji podstawowej sprzęt był zwykłym zbieraczem kurzu.
Pamięć była w szczególności droga i była typu rdzeniowego lub ferytowego jak kto woli. A jej pojemność wynosiła na start 1 kB. Po powiększeniu jej do 16 kB cena rosła, uwaga, razy dwa. Co było i tak magnitudy ówczesnych dolarów mniej niż produkty konkurencji. Stany jakie wam rzucam są niekiedy brane w cudzysłów, bo odnalezione po latach broszury reklamowe podają inne. Tak czy inaczej są to niewiele mówiące kwoty. Nie wiemy czy można było za to kupić chleb czy pół chleba. Więc dodam, że mniej więcej w tym samym czasie Bushnell kupił niewielki dom, za który zapłacił 8 tysięcy dolarów. Czyli rozbudowana Nova kosztowała tyle co dom w samym sercu Doliny Krzemowej w okolicy roku 1970.
I żeby jeszcze bardziej to zobrazować, roczna pensja początkującego inżyniera w Dolinie Krzemowej wynosiła przykładowo 15 tysięcy dolarów. Tyle zarabiał pierwszy inżynier jakiego zatrudni Atari. Z tą ceną za dom mam pewien problem, bo choć wiele źródeł ją podaje, to szybkie googlowanie pokaże wam, że średnia cena małego domu w 1970 roku wynosiła w tamtym rejonie świata raczej coś w okolicy 40 tysięcy dolarów, a nie 8 tysięcy. Dodam ciekawostkę. Pierwszy komputer o nazwie Nova z numerem seryjnym 1 został zamówiony przez firmę Unitech i miał być używany przez Mobile Oil. Ale komputer nie dotarł na miejsce. Okazało się, że linie lotnicze zgubiły bagaż z komputerem. Ale jak dowiedziały się ile kosztował zgubiony towar, szybko go znalazły.
No ok, nie szybko, trwało to 2 miesiące. Panowie wiedzieli, że łącząc komputer z telewizorem mieliby maszynę, na której taki Space War mógłby działać. Ceną per jednostkę można by było obniżyć stosując jeden komputer centralny i serię machine arcade w roli terminali. Młodzi inżynierzy doszli do wniosku, że muszą zacząć rozglądać się za programistą. Zaproponowali współpracę niejakiemu Laremu Bryanowi. Każdy z panów miał zainwestować 100 dolarów w przedsięwzięcie i mieli się zabrać do pracy. Zaznaczam, że było ich trzech, a Lan Alcorn był wtedy tylko znajomym. Nie brakuje też informacji, że miało to być 350 dolarów od głowy. Możliwe, że dodatkowe środki wpłacili w ramach innej umowy.
Był 1969 rok i zespół zabrał się za tworzenie klonu gry Space War, którą nazwano Computer Space. Po miesiącach prób jasnym stało się, że słabiutki komputer nowa nie nadaje się, aby dzielić się swoją mocą z innymi maszynami i pomysł z timesharingiem został porzucony. Czas działał jednak na korzyść inżynierów, bo z roku na rok koszt komputerów, których pojawiało się coraz więcej, cały czas drastycznie spadał. Ale też cały czas był to spory wydatek, na pewno nie taki, aby interes stał się opłacalny. Po przeprowadzeniu serii eksperymentów Dapney opracował metodą przemieszczania plamki na ekranie telewizora, co było dla nich prawdziwym przełomem.
Prace ruszyły do przodu i coraz pewniejszy swojego pomysłu Nolan postanawia znaleźć firmę, która podejmie się wykonania gotowego automatu i sfinansuje dalsze prace nad nim. Naturalnie w pierwszej kolejności odezwał się do swoich przełożonych w Ampex, ale usłyszeli, że firma już coś takiego próbowała zrobić i nic z tego nie wyszło, więc nie są tym zainteresowani. Przynajmniej tak brzmiała wersja Nolana. Później okazało się, że raczej nie była to prawda. A dodatkowo panowie podczas pracy nad swoim automatem używali części, które należały do Ampex. Reasumując pierwszym milion po prostu trzeba ukraść, choć nasz bohater twierdzi, że firma pozwalała pracownikom na wynoszenie tańszych części, więc kto wie. Nolan dogadał się też z jakimś sklepem z częściami elektronicznymi.
Sklep dawał im darmowe próbki różnych części, a ci obiecali, że jak projekt wypali to kupią potrzebne podzespoły do masowej produkcji w owym sklepie. Uzupełnieniem miał być używany telewizor kupiony w placówce Goodwill, czyli takich miejscach, które operują w Stanach do dzisiaj, gdzie ludzie oddają niepotrzebne rzeczy, a sklepie sprzedaje za grosze i przeznacza pieniądze na pomoc potrzebującym. LGR często zapusza się do takich miejsc w poszukiwaniu gier. Po tym jak panowie wynieśli z Ampex potrzebne podzespoły rzucili wypowiedzeniem i rozpoczęli poszukiwania firmy, która podejmie się wykonanie automatu. Jeszcze taka dygresja, jeśli w materiałach takich jak ten pada hasło prototyp i są wczesne lata 70. , albo jeszcze wcześniejsze, to nie miejcie w głowie breadboarda z kabelkami.
Płytka stykowa została wynaleziona dopiero w 1971 roku i minął lata zanim breadboard dotrze do laboratoriów na świecie i kolejne dekady zanim pojawi się w naszych domach. Patent wygasł w 1987 roku. Prototypy w tamtych czasach robiło się na prawdziwych breadboardach, a breadboard jeśli ktoś nie wie to deska do krojenia chleba. Wpijało się do niej gwoździe i łączyło podzespoły. W rejonie była tylko jedna firma, która zajmowała się produkcją rozrywkowych automatów. Tą firmą było Natyńka Sołsiec, a Bushnell dowiedział się o niej od dentysty, który podpowiedział mu, że leczy zęby u niejakiego Dave'a Ralstina, który to opowiadał o tym, że nie ma zbyt dużo zębów.
Tą firmą było Natyńka Sołsiec, a Bushnell dowiedział się o niej od dentysty, który podpowiedział mu, że leczy zęby u niejakiego Dave'a Ralstina, który to opowiedział mu, że podjął właśnie pracę w firmie, które zajmuje się produkcją automatów na monety. Miał to miejsce w 1971 roku. Włodarze Natyńka Sołsiec wyrazili chęć współpracy z Nolanem, jednak mieli też ukryty motyw. Potrzebowali na gwałt inżyniera, bo ich dotychczasowy odszedł. Nolan zgodził się, ale negocjacje trwały długo. Jego głównym żądaniem było to, aby to on miał kontrolę nad grą. Finalnie ustalono, że Bushnell przyjmie posadę głównego inżyniera w firmie, a po godzinach nieodpłatnie będzie mógł się zajmować dopracowaniem swojego automatu.
Kiedy prace dobiegną końca, Natyńka Sołsiec wyprodukuje automat i weźmie na siebie kwestię marketingu i odpali Nolanowi procent ze sprzedaży każdej sztuki. Kilka miesięcy po transferze do nowej firmy Bushnell ściągnął do niej dabneja. Kiedy gra była już ukończona, późnym latem 1971 roku, Nolan wyciągnął z szuflady liczydło i uświadomił sobie, że nawet z niższymi cenami za sprzęt, to i tak nie ma szans, aby interes się opłacił. Szczęśliwy, kiedy już mieli się poddać i ostatni raz zerkali na swoje dzieło, coś sobie uświadomili. Doszli do wniosku, że ich płyta TTL, którą opracowali na potrzeby maszyny jest w zasadzie tak potężna, że komputer jest właściwie zbędny.
Projekt wymagał jeszcze do szlifowania i przeprojektowania kilku elementów, ale udało się. W cudzysłowie bezkomputerowa, maszyna, która wyświetlała grę w Computer Space, była gotowa. Teraz wyprzedzę trochę czasu, a nawet nie trochę. Drogi obu panów rozajadą się i to, kto i w jakich okolicznościach dokonał przełomu, pozostaje tematem spornym. Przez dziesiątki lat uważano, że za wszystkim stał busznel i mało kto wiedział, że ktoś taki jak Dabney w ogóle istniał. Gdy tylko ktoś przypisywał zasługi wspólnikowi, Nolan zaprzeczał twierdzią, że sam był świetnym inżynierem i umniejszał rolę Dabneya w procesie powstania pierwszego automatu z grą wideo. Nolan podważa nawet wersję, w której Dabney twierdzi, że prototyp powstał w pokoju jego córki.
Nolan twierdził, że była to sypiania jego córki. Choć przyciśnięty dowodami świadczącymi, że tak nie było, zmienił zdanie i przyznał, że może część prac była przeprowadzona w domu Dabneya. Ale utrzymywał, że u niego też powstawał prototyp. Na co drugi z panów w wywiadzie miał kiedyś powiedzieć, że byłoby to trudne, bo żona busznella nie pozwalała mu wnieść do domu choćby lutownicy. Relacja dwóch panów była dziwna, bo nawet jak się kłócili, nawet jak jeden uważał, że ten drugi zachowuje się w stosunku do niego nie fair, to i tak trwali razem, przyjaźnili się i podejmowali się nowych wyzwań, nie tylko w ramach Atari, o czym więcej w klipie o historii Ponga.
Dalej nie rozwijam kwestii ich relacji. Na chwilę obecną panowie się lubią i współpraca się układa. Jeszcze w kontekście żony busznella znalazłem ciekawą historię z tamtego okresu opowiedzianą przez Alcorna, który nie był wtedy częścią zespołu, ale przyjaźnią się już z Dabneyem i Buschnelem. W wywiadzie dla IGN-u opowiada, że na chwilę przed przełomowym odkryciem, że komputer to zbędny wydatek, Nolan był zdeterminowany, aby w automacie znalazła się maszyna o nazwie Nova. Jednak jego żona nie była już tak zdeterminowana, zwłaszcza jak dowiedziała się ile to kosztuje. Kiedy Nolan złożył zamówienie na 10 sztuk komputerów, jego żona miała nadać zamówienie na poczcie, ale tego nie zrobiła. Uważała, że zwyczajnie ich na to nie stać.
10 takich komputerów kosztowałoby o wiele więcej niż kosztował ich dom. Nolan był przekonany, że zamówienie zostało wysłane i dotarło do niego, że skoro nie potrzebują komputerów, bo da się to zrobić o wiele, wiele taniej, to wtopił właśnie dużo pieniędzy. Gdyż za wycofanie się z zamówienia też płaciło się umowną karą. Załamany opowiedział o tym żonie, która go uspokoiła. Kolejnym krokiem było przetestowanie prototypu na żywym organizmie. Wybrano lokal, do którego uczęszczali studenci Uniwersytetu Stanforda. Gra od razu stała się hitem. Studenci chętnie wrzucali monety do slotu, po części dlatego, bo wiedzieli z jak zaawansowaną technologią mają do czynienia. Przekonani z pewnością, że pod maską działa jakiś mainframe albo że obcują z terminalem.
I tak świat dostaje pierwszy automat Arcade z grą wideo. Chwilę później dwóch innych inżynierów przedstawi światu Galaxy Game, czyli coś czym właściwie miało być komputer Space, czyli automatem z klonem gry Spacewar z prawdziwym komputerem w środku. Konkretnie PDP Myśnik 11. Ta historia zdecydowanie zasługuje na dedykowany odcinek, więc nie poświęcam na ten wątek więcej czasu tutaj i kiedyś to nadrobię. Właściwie to ten segment powinien zakończyć się gwiazdką, bo ludzie kłócą się do dzisiaj, która gra była wcześniej. Galaxy Game czy Computer Space. Kompromisem jaki często widzę jest uznanie Galaxy Game za pierwszy automat Arcade z grą wideo na świecie, a Computer Space za pierwszy komercyjny automat Arcade z grą wideo.
Chodzi o to, że Galaxy Game nie było masowo produkowane i powstało tylko kilka sztuk, co miało wynikać z nieupłacalności przedsięwzięcia za sprawą użytego w środku komputera. A skoro mamy już dwa automaty, które naśladowały grę Spacewar to może zastanawia was jaki stosunek mieli do tego twórcy oryginału. Oto zarejestrowana wypowiedź jednego z nich. Mój termin o propozycji Spacewar jest bardzo krótki, pod względem życia grę. Zostanę na naśladowaniu wielu ludzi i nie zauważam, jakich innych jest na mój. Myślę, że to fajne, że Spacewar i inne grę komputerowe powinny zostać wybrane do większej publiczności. Wracamy do Computer Space i aby łatwiej zobrazować sobie realia czasowe umieścimy na timeline kilka dat.
Tutaj jest rok 1960, a po drugiej stronie 1990. Premiera SNESa to końcówka 90 roku. Amiga 500 pojawiła się na półkach sklepowych w 1987 roku. Album, na którym według popularnej opinii skończyła się Metallica czyli Kill'em All ukazał się w 1983 roku, a rok wcześniej na świecie mieliśmy już C64. I dalej. Pierwsze IBM'owski PZ czyli model 5150 pojawił się w 1981 roku. Pierwsza czyli czwarta część Star Wars ukazała się w 1977 roku. Rok wcześniej premiery miał Apple One, a w 75 Polska reprezentacja rozgromiła Holandię 4-1 w meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Europy. W marcu 73 na świat przychodzi Jim Parsons aka Sheldon. Tutaj ląduje automat z grą Computer Space.
W 1969 roku powstaje AMD. Pod koniec 68 miała miejsce prezentacja okrzyknięta mianem Matka wszystkich Dem, podczas której pokazano między innymi prototyp pierwszej myszki. Więcej o tym w tym klipie. Pierwszy kieszonkowy kalkulator czyli Caltech od Texas Instruments pojawił się na rynku w 1967 roku. I co ciekawe w 2020 roku egzemplarz został sprzedany za niespełna 69 tysięcy dolarów czyli jakieś 300 tysięcy złotych. W 65 roku IBM rozpoczął dostarczanie zamówionych maszyn typu Mainframe o nazwie System 360. W roku 1962 światło dzienne ujrzała pierwsza wersja gry Spacewar, a w 1960 zadebiutował język programowania Lisp. Na czym to skończyliśmy? Aha, automat z grą Computer Space został zaprezentowany w lokalu niedaleko Uniwersytetu Stanforda gdzie stał się momentalnym hitem.
Zespół postanowił więc sprawdzić inną lokację. Tym razem była to Pizzeria. Ku zdziwieniu Dabnea i Bushnella gra nie wzbudziła już takiego podziwu. Po sprawdzeniu kilku lokacji okazało się, że Computer Space nie budzi wielkich emocji, ale gra zdobyła wystarczająco milość graczy aby na ten casowsiec poddieli się masowej produkcji. Obudowa automatu w odróżnieniu od wielu innych maszyn nie była drewniana. Bushnell chciał aby automat miał futurystyczny wygląd i jedynym sposobem na to miało być wykorzystanie włókna szklanego. Znaleziono lokalnego producenta Jacuzzi, który podjął się zadania. Szersza publiczność mogła po raz pierwszy zobaczyć gotowy automat podczas targów Music Operators of America, które odbywały się w październiku 1971 roku w Chicago.
To oznaczało, że automaty musiały pokonać długą drogę i niestety wszystkie cztery maszyny, które wysłano na targi cierpiały na tę samą dolegliwość. Telewizory wpadły im do środka obudowy. Do życia przywrócono trzy sztuki, a ta czwarta, która nie chciała współpracować posłużyła jako eksponat, na którym Nolan pokazywał technologicznie kompetentnym zwiedzającym jak wygląda ich automat od środka. Podczas rozmów na targach zespół zebrał ciekawe uwagi. Nie brakowało pochwał i gratulacji, ale nie żałowano też gorzkich słów. Między innymi jeden ze zwiedzających stwierdził, że ta maszyna jest bez sensu i jak tylko by ją gdzieś wystawił to na drugi dzień ktoś ukradłby zamontowany telewizor. Być może wielu innych też tak myślało, bo automat z grą nie sprzedawał się dobrze.
Pojawiły się też problemy z wyjaśnieniem potencjalnym klientom, właścicielom lokali, czym tak naprawdę jest ten automat. Telewizorem, w którym można wpływać na to co dzieje się na ekranie? Pamiętajcie, że było to coś zupełnie nowego. Ba, telewizja była zjawiskiem względnie nowym, a segment automatów do tej pory zawsze opierał się o mechaniczne konstrukcje. W dodatku materiały reklamowe niewiele wyjaśniały, od pani w przezroczystej halce, automat bez pokazanego gameplaya i tytuł gry. Nie wiemy ile tak naprawdę sztuk się sprzedało, bo jak to często bywa w przypadku tych historii z Doliny Krzemowej, każdy zainteresowany podaje inne liczby i niekiedy są one skrajne. Największa liczba jaka pada to 2200 sztuk, najmniejsza to zaledwie 500.
W powszechnej opinii uznaje się, że automat był umiarkowanym niewypałem. Na blogu, który już wam polecałem można znaleźć ciekawy wpis, gdzie autor sprawdził ile w tamtych czasach sprzedawało się bilardów elektrycznych, czyli pinballi. Przyznam, że chyba nigdy w życiu nie spotkałem się z nazwą bilard elektryczny, ale podoba mi się. Okazuje się, że mniej niż 1500 sztuk było często spotykanym wynikiem sprzedażowym. Może zatem Computer Space nie było taką klapą jak się powsześnie uważa? W dodatku odnaleziono wpisy w różnych gazetach, gdzie przedstawiciele na Think Asocet chwalą się, że jest to jeden z lepiej sprzedających się automatów i że firma musiała wprowadzić drugą zmianę, aby nadążyć z zapotrzebowaniem.
To oczywiście może być tylko marketing albo zakład mógł być mały i aby te uśrednione 1500 sztuk wyprodukować musiano wprowadzić drugą zmianę. W jednym z artykułów, który ukazał się w prasie jak już kurz opadł, zacytowano Bushnella, który stwierdził, że to był wielki sukces, ale mogło być lepiej. Dzisiaj coraz częściej można przeczytać, że sporo winy za kiepski wynik sprzedażowy leży na barkach właściciela na Think Asocet, który bardzo dużo energii poświęcał na odrestaurowywanie starego samolotu w jednym ze swoich magazynów. W swoim magazynie zbudował samolot i poleciał nim ratować duszyczki w Afryce. To właśnie jego skupienie na ewangelizacji ograniczyło sukcesy Computer Space, a nie brak akceptacji ze strony grającej publiczności.
Podsumował brat Freger, pierwszy producent, jakiego zatrudniła firma Activision. Zaznaczam, że pan Freger chciał być chyba złośliwy, bo owszem, Bill Nothing latał do Afryki w celach ewangelizacyjnych, ale robił to dopiero dekadę po premierze automatu. Otóż pewnego razu, pod koniec lat 70. zaliczył twarde lądowanie. Doszedł do wniosku, że na starość chce coś ze swoim życiem zrobić i zrobił. Wstąpił do Mission Aviation Fellowship razem ze swoją małżonką. Ta chrześcijańska organizacja, która działa cały czas, świadczy darmowe usługi transportu lotniczego dla księży i misjonarzy na całym świecie. Nie oznacza to jednak, że Bill był bez winy.
W krytycznym momencie, kiedy firma zaczęła sprzedaż nowego automatu, postanowił zwolnić najlepszego handlowca w firmie, bo doszedł do wniosku, że za dużo mu płaci. Nikt nigdy nie powiedział Bilemu, że sprzedawca powinien być najlepiej opłacanym pracownikiem w firmie. Cytuje Dabnea magazine Edge. Jest to oczywiście prawda, zwłaszcza jeśli wypłata handlowca jest uzależniona od wygenerowanego obrotu. Automat jednym się podobał, a innym nie. Ale pod względem sprzętowy wszyscy byli pod wrażeniem. Zdana jest historia, gdzie jeden gracz na lotnisku w Los Angeles był przekonany, że automat jest przekrętem i że tak naprawdę obraz jest przesyłany na telewizor w automacie z pobliskiej lokacji.
Był pod tak wielkim wrażeniem, że podobno zaproponował Nolanowi lukratywną posadę za o wiele większe pieniądze niż zarabiał. Szczęśliwie Dabnej przekonał go, aby nie przyjmował oferty. Co ciekawe, futurystycznie wyglądający automat został użyty jako element wystroju pokoju w filmie Soylent Green z 1973 roku. Najwyraźniej według twórców filmu w przyszłości, a dokładnie w roku 2022, automat Arcade z grą wideo w mieszkaniu nie będzie niczym dziwnym. I trzeba im przyznać, że dużo się nie pomylili. Sam film jest dramatycznie słaby i nie wiem jakim cudem ma ocenę 7 na 10 na IMDB. To więcej niż ten film z siegalem i chyba wolą bym obejrzeć jeszcze raz ten film z siegalem, bo tamten był przynajmniej śmieszny.
Główną tajemnicą filmu jest odkrycie czym właściwie jest tytułowa pożywka Soylent Green. Co jest tak wyrafinowaną zagadką, że odgadniecie to po minucie filmu. Chyba, że najpierw zobaczycie plakat filmu, to odgadniecie to bez oglądania. Ludzie. Chodzi o pożywkę z ludzi. Dabney przyznał kiedyś, że poszedł na ten film do kina, ale nie wiedział, że zobaczy na ekranie swój automat, co jak przyznał bardzo go ucieszyło. Powiedział więc Nolanowi, aby ten udał się na seans, ale nie zdradził mu, że zobaczy tam ich grę. No i później dopytywał go, czy widział już film. Ta, widziałem. Film nie jest dobry.
Na pytanie czy widział Computer Space w filmie stwierdził, że nie, bo spóźnił się na seans i nie widział początku. Co jest trochę dziwną odpowiedzią, bo choć widziałem jedynie wersję nie kinową, to w niej automat pojawia się co kilka minut przez cały film. Więc możliwe, że Nolan nie pierwszy i nie ostatni raz zwyczajnie kłamał. Różne źródła podają, że w 1972 roku panowie Bushnell, Dabney i Brian powołali do życia firmę Syzygy. Ale to raczej nie może być prawda, bo Brian już wtedy nie był członkiem zespołu, a to on miał wpaść na tę nazwę.
Bowiem jeszcze zanim Bushnell zacznie szukać firmę, która podejmie się w manufakturę nowego produktu, podziękowano Laremu Brianowi, który według relacji głównych zainteresowanych nic nie zrobił i nie dorzucił swoje stówki. Jego jedynym wkładem miało być wymyślenie nazwy firmy Syzygy, ale jak się później okazało nie mogli używać takiej nazwy, bo jakaś firma dekarska z Kalifornii już jej używała, choć Nolan twierdzi, że była to firma, która produkowała świece. Wersja Briana jest taka, że to on doszedł do wniosku, że komputer nowa jest za słaby, aby dzielić jego moc pomiędzy terminale z odpaloną grą, co miało się nie spodobać Bushnellowi i został wypchnięty z firmy. A tej stówki nie wpłacił, bo nikt go to nie poprosił.
1972 jako rok powstania Syzygy jest problematyczny jeszcze z tego powodu, że nazwa Syzygy widniała na automacie Computer Space, więc firma musiała być powołana do życia wcześniej. Prawdopodobnie byt o nazwie Syzygy został powołany do życia w 1970 roku lub 71. Nie brakuje też informacji, że mógł to być 1969 rok. To dziwne słowo tłumacze się na polski jako Syzygium i cytując w Wikipedię jest to Słowo pochodzące z Greki Syzygos oznaczające tam połączenie jarzemem. Używane jest w odmienny sposób w wielu różnych dziedzinach. W astronomii linaryzacja trzech ciał niebieskich wedle jednej linii. W medycynie połączenie dwóch lub więcej organów. W zoologii sparowanie chromosomów podczas mejozy. W każdym razie nazwa Syzygy musiała zostać zmieniona.
W jednym artykule przeczytałem też, że tak naprawdę Syzygy nie było firmą, tylko nazwą, jakiej panowie używali, aby nie podpisywać się nazwiskami, bo chcieli wypaść poważnie w oczach innych firm. Ale przyznam, że nie znam się na prawie USA i nie wiem czy takie coś byłoby legalne. Nie rozumiem też dlaczego nawet w 73 roku Atari używało nazwy Syzygy chociażby w materiałach reklamowych. Wtedy Nolan grał dużo w japońską grę Go i przyszło mu do głowy, aby spisać swoje trzy ulubione wyrażenia związane z Go. Były to Sente, odpowiednik szachmat w szachach, Atari, co oznacza szach, oraz Hanne, słowo używane do potwierdzenia ruchu wyprzedzającego.
Komuś w biurze kalifornijskiego sekretarza stanu, gdzie rejestrowało się firmy, najbardziej spodobała się druga nazwa i 27 czerwca 1972 roku Atari zostało oficjalnie zarejestrowane. Czytamy w książce Zapp. W tym momencie pracownikiem etatowym w Atari był już Alan Alcorn, a stało się to dosłownie na chwilę przed zarejestrowaniem firmy pod nową nazwą. W tym materiale nie poświęcam o uwagi, nadrobimy to w kontynuacji tego klipu. Co ciekawe, same słowo Atari w języku japońskim oznacza trafić w cel. A kultowe logo Atari, które wszyscy dobrze znamy, a które symbolizuje japońską górę Fuji pojawiło się po raz pierwszy dopiero rok później, czyli w 1973 roku. Wcześniejsze logo wyglądało tak.
Zwróćcie uwagę, że to logo zawiera litery S od Tsuziji i A od Atari. Co ciekawe, pierwsze logo posiada kawałek tablicy z gry GO, od której weźmie się nowa nazwa firmy. Jest jeszcze jedna rzecz, którą warto wiedzieć. Otóż młodzi inżynierzy poruszyli z Natinka Societs pewną kwestię. Kwestią, która biorąc pod uwagę, że mówimy o pierwszej komercyjnej grze wideo, nie była nigdy wcześniej poruszana w historii świata. Tak, zgadliście. Licencja. Teddy Nolan chcieli jedynie udzielić firmie Matce licencję na grę. Zarząd Natinka Societs był zdziwiony, przecież płacą im normalną wypłatę, więc jasne było dla nich, że cała technologia, w tym gra, są ich własnością. Firma zgodziła się na taki model współpracy, ale nie przyszło im to lekko.
W dodatku, zanim zespół zabrał się za kolejną grę, zażądali dla siebie udziału w zyskach na poziomie 33% całej firmy, nie tylko z nowej gry. W odpowiedzi usłyszeli 5% pod warunkiem, że Nolan zostanie w firmie jako główny inżynier. Bushnell najwyraźniej wycenił swoją głowę na więcej, pomimo względnej porażki w postaci Computerspace i zaczął się rozglądać za inną firmą. Natink wtopił, powiedzmy to sobie otwarcie, choć w tym momencie łatwo go wziąć w obronę. Nie mógł przecież wiedzieć, że dalsza współpraca z Nolanem i Tedem będzie upłacalna, a dotychczasowe doświadczenie nie dawało powodów, aby tak przypuszczać.
Jednak lata później, kiedy Atari było już na topie i nikt nie miał wątpliwości, że Natink wypuścił z rąk kurę znoszącą złota jajka, powiedział Cóż, Nolan odszedł z 20 milionami dolarów, a ja nie. Nie mógłbym robić rzeczy, które trzeba byłoby robić, żeby odnieść sukces. Zawsze będę uważał, że postąpiłem mądrze wycofując się. Jego firma pociągnęła jeszcze kilka lat, dokładnie do 1977 roku i kiedy radziła sobie kiepsko, Natink sprzedał to, co z niej zostało biznesmenowi Williamowi Reddowi, który później zmienił nazwę firmy na Sircoma. Mamy za sobą pierwszy etap w historii powstania Atari. Ten rozdział kończy w momencie, w którym Atari jest jeszcze cały czas nieznaną firmą, ale w mniej niż dekadę, diametralnie się to zmieni.
Popularność firmy sięgnie takich poziomów, że amerykańscy rodzice zaczną tak nazywać swoje pociechy. Poważnie. Dziewczętom i chłopcom nadawano imiona Atari. Nie był to jakiś wielki odsetek, ale było ich na tyle dużo, że po wielu latach ktoś z takim imieniem stał się w końcu popularny. A mowa o graczu NFL Atari Bigby, co chyba przypomniało rodzicom, że można tak nazywać dzieciaki i imię znowu nabrało na popularności, więc za kilkanaście lat pewnie to zobaczymy. Warto wiedzieć, że Atari to także nazwisko jakie można spotkać w Izraelu.
Tak jak u nas Kowalski odnosił się do zawodu Kowala, tak Atari w Izraelu odnosi się do zawodu chemika czy aptekarza, co wywodzi się ze świata arabskiego, gdzie używano nazwiska ATAR. Jeśli ciekawi Was co działo się dalej w historii firmy, a działo się, to odsyłam do kolejnego materiału, który skupia się głównie na Pongu, czyli pierwszym automacie arcade z grą wideo, który odniósł globalny sukces, a potem szturmę w darcie do, chciałem powiedzieć, naszych domów, ale nie oszukujmy się, u nas nie była to popularna maszyna. W każdym razie film kończy się chwilę po wypuszczeniu narzędek domowej wersji Ponga i zanim Atari wypuści jakikolwiek komputer.
Dodam jeszcze, że przy okazji tworzenia tekstu do tych materiałów zrobiłem jeszcze jeden materiał, który można traktować jako taki DLC. Jest to historia o pewnym pracowniku Atari, którego z pewnością znacie. Film, o którym mowa znajdziecie u mnie na kanale pod nazwą Śmierdzący Steve Jobs w Atari. To żaden clickbait, Jobs śmierdział, bo się nie mył, a co oprócz odoru wniósł do Atari dowiecie się z filmu. Mam dla was jeszcze taką zabawę, a raczej pytanie. Ten materiał zaczął się od cytatu, tzw. prawa Bushnella. Jednak prawda jest taka, że jest to tylko połowa tego prawa. Tak wygląda to, co ja i większość źródł podaje, a oto kolejne zdanie.
Pytanie do was, jak rozumiecie to zdanie? Jak byście je przetłumaczyli na nasz język? Przyznam, że mam z tym problem, bo choć wiadomo o co w tym chodzi, to ciężko to przełożyć na język polski, więc chętnie poznam wasze zdanie. Zanim się pożegnam, chciałem jeszcze podziękować wszystkim, którzy pożyczyli mi swojego głosu, a jeśli chcecie spróbować swoich sił, to maila do mnie widzicie na ekranie. Dzięki za uwagę, cześć!.
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.