TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Co jest nie tak z Szymonem Hołownią? Co jest nie tak z Szymonem Hołownią? Ach, ten polityczny fenomen ostatnich czasów, który obiecywał nam nową jakość w polskiej polityce. Ale czy rzeczywiście dostarczył nam to, czego oczekiwaliśmy? Pozwólcie, że wskażę kilka przykładów, które rzucają cień wątpliwości na tę fenomenalną postać. Przede wszystkim, Hołownia obiecywał nam przełom, świeże spojrzenie na politykę. Ale co się stało po tym, jak zdobył popularność, jak Kameleon zaczął dostosowywać swoje przekonania do aktualnych nastrojów społecznych. Raz pojawiał się jako niezależny obrońca wartości chrześcijańskich, a innym razem jako postępowy liberał. Czy to nie jest zabawne? Wydaje się, że jego przekonania polityczne są równie stałe jak piasek na plaży. Kolejnym przykładem jest jego obietnica innej polityki, która miała być wolna od konfliktów i walk partyjnych.
Jednak jak się okazuje, Hołownia nie omieszkał wdać się w polityczne potyczki i atakować innych polityków. Bo ja zawsze mówiąc o referendum, mówię o tym, że potencjał, że tak powiem, w nas, po zabijania się na etapie nawet, układania pytań referendalnych, nawet jeżeli tego nie robiłby obecny Sejm, czy osobiście palcem Jarosław Kaczyński, jest olbrzymi. Prowadzi swoją kampanię na podłoży obietnic, które nie zawsze są realistyczne, a czasem wręcz absurdalne. Czy to nie jest ironiczne? Chciał uniknąć konfliktów, a sam jest ich źródłem. Możemy również zauważyć, że Hołownia często wykorzystuje swoją popularność w celach promocyjnych. Wszystkie media go uwielbiają, a on to wie. Wykorzystuje swoje wystąpienia i obecność w telewizji, aby reklamować swoje książki czy programy telewizyjne.
Oczywiście to naturalne, że chce promować swoje projekty, ale czy nie powinien skupić się bardziej na działaniu dla dobra kraju niż na zdobywaniu kolejnych minut w mediach? Może warto zadać sobie to pytanie. Kolejnym zaskakującym aspektem jest sposób, w jaki Hołownia zarządza swoją kampanią. Twierdzi, że jest przeciwny politycznemu establishmentowi, ale sam stworzył swoją własną partię polityczną. Co to za sprzeczność? Czy nie jest to właśnie to, przeciwko czemu miał walczyć? Dodatkowo obiecywał transparentność i otwartość, ale niektóre decyzje i działania jego partii są otoczone mgłą tajemnicy. To jak jazda na karuzeli, nigdy nie wiesz, czego się spodziewać. Wreszcie Hołownia wydaje się być uwikłany w swoją własną mitologię. Przekonuje nas, że jest politycznym mesjaszem, który przyniesie nam zbawienie i zmiana.
Ale czy naprawdę mamy wierzyć w tę opowieść? Czy Hołownia to nowy Jezus polskiej polityki? Cóż, wydaje się, że ma pewne trudności z rozdzieleniem swojego wizerunku od rzeczywistości. Przykładem jest jego pomysł na rozwiązanie problemu w kraju poprzez organizowanie internetowych głosowań. Jak gdyby demokracja mogła być sprowadzona do kliknięcia w przycisk, tak lub nie. To jak próba zamienienia polityki w reality show, gdzie liczy się tylko ilość głosów, a nie jakość argumentów czy skomplikowane realia polityczne. Jak jest kryzys, a my w tej sprawie mamy kryzys, to ja jestem o tym przekonany, że trzeba uciekać się do najprostszych rozwiązań i najprostszych praw, które znamy z życia. A te mówią, że jeżeli jest kryzys, to trzeba o tym rozmawiać.
Czy to jest sposób na prowadzenie kraju? Nie sądzę, że byśmy chcieli, aby nasza przyszłość była uzależniona od wyników wirtualnych sąd. Innym przykładem jest jego deklaracja, że nie będzie współpracował z żadną z dotychczasowych partii politycznych. Ale jak to się ma do jego rzeczywistości? Okazuje się, że już pojawiły się informacje o jego spotkaniach z przedstawicielami różnych ugrupowań. Czy to nie jest paradoksalne? Mówić jedno, a robić drugie. Wygląda na to, że polityczna przygoda hołowni wymaga pewnych kompromisów, które niekoniecznie zgadzają się z jego wcześniejszymi zapewnieniami. Nie można zapomnieć o żenujących politycznych przedstawieniach, które nam serwuje jak słynny już performance w czasie, którego roni łzy nad pogwałconą w swoim mniemaniu konstytucją RP.
Zdaje się, że tego typu happeningi nie tylko nie stawiają go w roli zbawcy narodu, w której sam chciałby się widzieć, ale w innej, nieco bardziej komicznej. Możemy również zauważyć pewne sprzeczności w jego postawie wobec mediów. Hołownia często krytykuje mainstreamowe media, zarzucając im stronniczość i manipulacje, ale jednocześnie korzysta z ich obecności, by promować swoje idee i zdobywać popularność. Czy to nie jest nieco hipokrytyczne? Skoro uważa, że media są niewiarygodne, to dlaczego nadal się z nimi angażuje? To jak narzekać na złe jedzenie w restauracji, jednocześnie tam jeść każdego dnia. Oczywiście Hołownia ma swoje zwolenników i entuzjastów, którzy wierzą w jego misję i obietnice, ale nie możemy ignorować tych sprzeczności i niedoskonałości.
Co jest nie tak z Szymonem Hołownią? To, że mamy do czynienia z kolejnym politycznym projektem opartym na chwytach marketingowych i politycznych gier. Może warto spojrzeć za fasadę i zastanowić się, czy to, co obiecuje, jest naprawdę możliwe do zrealizowania. Czy Hołownia jest naszym politycznym zbawcą, czy kolejnym chochsztaplerem? Czy wierzy Pan, że za tej władzy takie referendum mogłoby się odbyć? I co za tym idzie? Czy takie rozwiązanie w ogóle miałoby sens? Mało w to wierzę. To prawda. .
Informujemy, że odwiedzając lub korzystając z naszego serwisu, wyrażasz zgodę aby nasz serwis lub serwisy naszych partnerów używały plików cookies do przechowywania informacji w celu dostarczenie lepszych, szybszych i bezpieczniejszych usług oraz w celach marketingowych.