TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Zostańmy przez chwilę przy tych fal grawitacyjnych, bo jakby pierwsze co tak z punktu widzenia technologii wyobraź sobie telefon, który działa w kopalni kilka kilometrów w głąb, bo jest właśnie na zasadzie nie fali elektromagnetycznej, która zostałaby gdzieś tam pochłonięta przez te masywy skalne, tylko właśnie fali grawitacyjnej. Ale czy to w ogóle nawet z takiego hipotetycznego punktu widzenia jest możliwe, żeby manipulować grawitację bez jakichś super masywnych obiektów, takich jak czarne dziury, które są w stanie tą czasoprzestrzenią zakręcić? Czy tutaj potrzebujemy tej kwantowej grawitacji i po prostu grawitonu, żeby móc w ogóle myśleć o czymś takim? Znaczy grawitacja jest po prostu bardzo sławą siłą.
To jest zasadnicza jej cecha, że jest niezwykle słaba i w związku z tym, mimo że jabłko czy jakakolwiek, jakikolwiek obiekt, który ma masę czy energię zakrzywia w okazji pola grawitacyjnej, czasoprzestrzenią, to ten efekt jest bardzo słaby. Więc w zasadzie, gdybyś na przykład zaczął machać jabłkiem w tomis powrotem, to też wytrwada w jakiejś falie grawitacyjnej. Są to bardzo słabe fale i będą bardzo trudne do wykrycia i można raczej zapomnieć o tym, że w przewidywalnej przyszłości się do czegoś to przyda.
To, że widzimy fale grawitacyjne pochodzące z wydarzenia czarnej dziury, mimo że są one bardzo daleko od nas, te czarne dziury, które się zderzają, a mimo wszystko fale do nas docierają, jest konsekwencją tego, że w wyniku takiego zdarzenia, istotna część dwóch mas tych czarnych dziur przepada kompletnie i zamienia się w energię odkształcenia czasoprzestrzeniu. Czyli jak zdarzają się dwie czarne dziury, to ich sumaryczna masa jest dużo mniejsza, istotnie mniejsza od masy tych składników. Brakująca energia zamienia się w wydarzenia czasoprzestrzeni.
Ponieważ zór R wnośniający c² mówi, że nawet niewielka zmiana masy, pomnożona przez c², dodaje dużą zmianę energii, to jeżeli zmienia się dużo masy, wyparowuje duża część czarnych dziur, to wytworzona w ten sposób energia jest gigantyczna, jest niewyobrażalna i dlatego ten niewielki efekt, który zachodzi bardzo daleko stąd, jest jeszcze przez nas obserwowany w tak dużej odległości, bo energia, która była wytworzona jest gigantyczna. Dzięki temu to widzimy. Gdybyśmy myśleli o fali grawitacyjnej wytworzonej przez c² zdrzająca się jabłka, efekt jest raczej bardzo słaby, więc nie spodziewałbym się telefonii komórkowej opartej o inne fale, ale o falę elektromobityczną.
No bo zobacz, to też pytanie jest, ok, te odkształcenia czasoprzestrzeni tam w miejscu, gdzie te czarne dziury się ze sobą łączyły, oczywiście jest olbrzymie, tam po prostu jest powykręcana niesamowicie ta czasoprzestrzeń, ale ona propaguje przez miliardy lat świetlnych tak naprawdę, to jest odległość, z kwadratem odległości nam słabnie ta siła grawitacji, więc pytanie jak daleki skok jest od tej fali, którą wykrywamy od tych czarnych dziur, bo to jest przypomnę zdaje się jedna tysięczna promienia protonu odchylenia tak naprawdę, to są jakieś niewyobrażalne po prostu odległości, od tych dwóch jabłek, które zdarzają się dość blisko, w sensie jak dużo rzędów wielkości i tak jest to różne jeżeli chodzi o odchylanie właśnie tej naszej czasoprzestrzeni lokalnie.
No mimo wszystko ta wytworzona energia w wyniku zdarzenia dwóch czarnych dziur jest na tyle monstrualnie wielka, że efekt tego widziany tutaj na Ziemi jest i tak wiele rzędów wielkości większy niż jakikolwiek inny efekt grawitacyjny wytworowany przez cokolwiek, który jest blisko, więc przypuszczam, że nawet gdyby zdradzić jabłka z dużą prędkością, to nie zaburzy to w jakikolwiek sposób tych fal grawitacyjnych oddległych czarnych dziur. Ok, czyli nawet grawitony by tu nie pomogły pewnie, gdyby się okazało, że jesteśmy w stanie je wykryć albo nimi manipulować. Nie, bo te grawitony w ogóle istnieją.
Grawiton to taka hipoteza, taka hipoteza, która jest konstrukcją w ramach jednej z wersji kwantowej grawitacji, która z całą pewnością jest nieprawdziwa albo w najmniej nie istnieje w jakimkolwiek niesprzecznym sensie, dlatego że grawitacja, taki naiwna konstrukcja grawitacji kwantowej, która jest stworzona w analogii do elektrodermiki kwantowej, gdzie oddziaływania między ciałami się odbywają za pośrednictwem wirtualnych cząstek, wirtualnych fotonów. I gdy w analogii do tego skonstruujemy teorie grawitacji kwantowej, gdzie tymi cząstkami pośredniczącymi są hipotetyczne grawitony, o których wiemy jakie musiały mieć właściwości zresztą, tego typu teoria jest w alencze sprzeczna. Daje wyniki, które są sprzeczne z eksperymentem w sposób skrajny i oczywisty, więc idea grawitonów jest, nie ma żadnego sensownego usadzienia w jakimkolwiek eksperymencie.
Być może czegoś nie rozumiemy w teorii i po odpowiedniej modyfikacji to namierza to sensu, ale zwracam uwagę, że jeśli chodzi o grawitony, to to jest z nimi tak, że trzeba pamiętać, że siła grawitacji jest w pewnym sensie siłą wirtualną, siłą pozorną. Tak jak mówiliśmy wcześniej, jeżeli jedziemy samochodem czy autobusem i kierowca nagle zahamuje, to czujemy, że nagle znajdujemy się w nieinercalnym układzie odniesienia, działa jakaś wirtualna siła i wszyscy lecą na twarz i tak dalej. Jak skręca autobus, to wszyscy lecą w jedną stronę, jak skręca w drugą, to lecą w drugą stronę. Pojawiają się wirtualne siły, które pojawiają się dlatego, że autobus jest w nieinercalnym układzie odniesienia.
Teraz w ogólnej tej względności grawitacja jest taką wirtualną siłą, jest nieodróżnialna od sił występujących w nieinercalnym układzie odniesienia. Czyli jak np. przyzpieszam w indziej czy w samochodzie, odczuwam jakąś siłę, która mnie wbija w podłogę czy w fotel. I taka siła i ich właściwości są nieodróżnialne od właściwości grawitacji. Więc w pewnym sensie siła grawitacji jest siłą nieodróżną, taką jaka działa w hamującym autobusie. I teraz pytanie jest takie, czyli jeśli wiedzieć w tę hipotezę grawitonów, czyli jak kierowca wciska na pedał hamulca, wytwarzając sztuczne pole grawitacyjne w autobusie, to znaczy w ten sposób wytwarza jakiś trumin grawitonów, które nagle trafiają w pasażerów czy coś tego rodzaju.
Więc byłaby to dosyć dziwna sytuacja, w której gość ma kontrolę nad truminami grawitonów przy mocy pedału hamulca. No tak, to fakt, co mnie cieszy, bo w jednym z ostatnich tam odcinków z Leszkiem Błaszkiewiczem założyłem się z nim o to, czy grawitony zostaną kiedyś odkryte i istnieją czy też nie. I ja byłem za tym, że nie, więc szanse rosną. Jeżeli grawitony istnieją, to pewnie są składnikiem teorii, która jest zupełnie inna niż ta teoria, którą obecnie mamy, którą najmniej forsowaliśmy kilkadziesiąt lat temu, w analogii do elektroniki kwantowej. Nie jest oczywiście to wykluczone zupełnie, że po trzy odpowiednich modyfikacjach grawitony się okażą realne.
Natomiast problem jest taki, że teoria grawitacji klasyczna, einsteinowska, jest teorią, w której grawitacja jest pewną geometrią. Ma to pewien rodzaj piękna tej teorii, właśnie polega na tym, że grawitacja ma charakter geometryczny. To jest zniechtalcenie czasu przestrzeni, to jest grawitacja. W tych teoriach kwantowych, w tych wariantach kwantowych teorii, w których mamy grawitony, opis jest taki, że tak naprawdę nie ma żadnego zakrzywienia czasu przestrzeni. Część jest płaska i ciała oddziałują grawitacyjnie za pośrednictwem grawitonów i tylko w przybliżeniu nam się wydaje, że to efektywnie wygląda tak, jak gdyby czas opresyjny była zakrzywiona.
Więc cała ta teoria, o ogólnej terenności, jest wywalona do śmieci w takim spojrzeniu i jest tylko przybliżonym opisem, który fundamentalnie tak naprawdę mówi, że nie ma żadnych przywudów przestrzeni, nie ma żadnych przywudów czasu przestrzeni. Są tylko grawitony, które są wysyłane i odbierane i to tylko w przybliżeniu tak wygląda. Więc radykalnie się zmienia koncepcja. Einstein czegoś takiego nie znosi zapewne. Nie ma się co dziwić. Nie ma się co dziwić i oczywiście to jest niewykluczone, że nam się wydaje, że rzeczywistość jest taka, jaka jest w opisie relatywistycznej, ale to jest tylko przybliżenie.
Natomiast pytanie czy ta poprawna, czy ta fundamentalna, bardziej fundamentalna teoria jest rzeczywiście taką wulgarną wersją, której ogólnotraw z jedności jest niczym innym jak kwantową poprawką typu elektrodemiki kwantowej, czy też kwantowa grawitacja jest zupełnie inną teorią, której jeszcze zupełnie nie znamy i trzeba używać zupełnie innych pojęć niż mamy obecnie. I uwzględnie zmieni nie tylko nasza wizja teorii grawitacji, ale też wizja teorii kwantowej. Tego oczywiście nikt nie wie teraz i możemy tylko gdybać, ale w takich hipotetycznych teoriach wielu z nich nie ma miejsca na grawitacji. Na przykład w pętlowej grawitacji opis grawitacji jest zupełnie inny i tam nikt o grawitacji nie mówi.
Więc to jest ta teoria, w której jest to przeciekanie grawitacji z innych wymiarów czy mylę? To jest chyba coś innego, ale ja też nie jestem specjalistą wtedy mówiąc tych wariantów kwantowej grawitacji, ale tych wariantów jest bardzo wiele różnych i grawitany są tylko w niektórych dni. Czy tym moje podejrzenie jest takie, że bardzo niewykluczone, że żadna z tych teorii nie ma sensu i nie jest tego czego szukamy jeszcze. Słuchaj, większość na pewno nie ma, bo któreś, nie mogą wszystkie na raz być prawdziwe. No tak, to nie ma sensu n teorii czy n-1. Wiesz, grawitony pojawiają się z prostego patrzenia na model standardowy tak naprawdę.
Wszystkie oddziaływania mają jakiś swój bozon, który przenosi daną oddziaływanie, więc ekstrapolowano to po prostu też na grawitację, że skoro uznajemy ją za oddziaływanie, no to też powinna mieć jakiś swój bozon. No właśnie, teraz w tritasyptnej grawitacji jest czymś zupełnie innym. Jest to siła pozorna, taka sama siła w charakterze jak taka siła elektryczna czy magnetyczna, jest to coś zupełnie innego. No i hipoteza grawitonów mówi, że tak naprawdę to jest tylko przybliżenie, a tak naprawdę to grawitacja jest taką samą siłą jak wszystkie inne, siła elektryczna i magnetyczna, te smaczące, pośredniczące i odpowiednio rozsądzonym model standardowy będzie ją uwzględniał.
Na szczęście albo na nieszczęście tego typu obraz świata się nie daje na razie wprowadzić do czegoś sensownego, w tym sensie, że ta teoria, taka teoria kwantyla grawitacji się rozlatuje na kawałki, nie jest normalizowalna, dostajemy niesamowite nieskończoności. A tego nie lubimy. A nieskończoność nikt nie lubił, co prawda. No, to prawda. .