TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Dobry wieczór, nazywam się Krzysztof Soja, jestem uczniem trzeciej klasy humanistycznej i mam zaszczyt w imieniu całej społeczności szkolnej powitać profesora Grzegorza Kucharczyka na już drugim wykładzie, który tym razem będzie dotyczył narodzin potęgi Prus. Pan profesor jest wybitnym historykiem specjalizującym się w historii Niemiec i myśli politycznej XIX i XX wieku. Raz jeszcze chcielibyśmy podziękować za gotowość podzielania się z nami pańską wiedzą. Pozostałym uczestnikom spotkania przypominam, że po wykładzie będzie możliwość zadawania pytań. Oddaję głos panu profesorowi. Dobry wieczór i raz jeszcze bardzo dziękuję za zaproszenie.
Dzisiaj temat pruski, a więc jeżeli mówimy Prusy to pewne takie, Dwa człony Monarchii Chochę Solernog, dynastii, która przez wieki rządziła Prusami trzeba mieć na uwadze, a więc Brandenburgia i Księstwo Pruskie, a więc Berlin i Królewiec, dwie stolice historyczne państwa pruskiego historycznie złączone z tym co my nazywamy Prusami. No i ten trzeci element, który jest łączący właśnie te dwa elementy, czyli Brandenburgię i Księstwo Pruskie, czyli dynastia Chochę Solernog, która panowała, czy była złączona z Prusami w sensie historycznym, z tym bytem państwowym do 1900 roku. Kiedy do dziewiątego listopada osiemnastego roku abdykację złożył ostatni władca Prus z tej dynastii, Wilhelm II, który jednocześnie był cesarzem niemieckim.
No właśnie, Chochę Solernowie przyszli do Brandenburgii w wieku XV, a w latach XV wiernią się do Prusii, a w latach XV wiernią się do Prusii. No właśnie, Chochę Solernowie przyszli do Brandenburgii w wieku XV, a objęli jako władcy świeccy Księstwo Pruskie, czyli tą drugą stolicę, a więc królewiec w pierwszej połowie wieku XVI. Tutaj trzeba przypomnieć tą jednak datę kluczową. Jeżeli mówimy w ogóle o rodzeniu się Prusii w dalszej perspektywie, o narodzinach ich potęgi, no to rok 1525, Traktat Krakowski, czyli słynny hołd pruski, utrwalony przez Jana Matejka na jego słynnym obrazie.
Wtedy to był już wielki mistrz zakonu krzyżackiego, Albrecht Chochę Solern, już jako władca świecki, ten który przyjął luteranizm, jako książę pruski uznawał zwierzchno ślędną korony polskie nad sobą. To jest jeden z kluczowych właśnie momentów też, które można wyróżnić jeżeli patrzymy na tą długą drogę Prus do potęgi jako jednego z mocars europejskich. Bo mamy do czynienia wtedy rzeczywiście z powstaniem pierwszego państwa lutaranskiego w historii, to tak nawiązując do poprzedniego tematu wykładu, czyli reformacji. Książę Albrecht Chochę Solern staje się właśnie pierwszym świeckim władcą, księciem pruskim, podporządkowanym jako lennik w koronie polskiej.
I teraz ten traktat krakowski, to nie jest miejsce, oczywiście nie jest temat tego wykładu, żeby tutaj szczegółowo analizować, ale on dawał jednak koronie polskiej pewne możliwości, też pewną perspektywę przejęcia tego lenni pruskiego w tym sensie, żeby je włączyć całkowicie do korony. To się nie stało z różnych przyczyn, natomiast co istotne jest, ostatecznie w 1618 roku dochodzi do połączenia Brandenburgii i księstwa pruskiego przez jedną linię Chochę Solernów. Ta dynastia miała te różne linie, była linia Anzbachu, była linia szwapska, była linia brandenburgska, była linia pruska, linia pruska wymarła, ponieważ ten Albert Chochę Solern znany z obrazu Matejki, miał jednego jedynego syna, Albrechta Fryderyka, który był umysłowo chory i ten, że Albrecht Fryderyk nie miał potomków.
Właściwie wtedy otwierała się twórka dla korony polskiej, żeby przejąć tę lenną. Zgodnie właściwie z postanowieniami traktatu krakowskiego, skoro Albrecht nie miał, jego syn nie miał męskich potomków, a i bracia Albrechta, którzy byli dopuszczeni do dziedziczenia, też nie mieli męskich potomków, więc była okazja, żeby to przejąć. Niestety, chociażby z powodu zaangażowania Rzeczypospolitej na froncie walki o inflanty, I wojna północna, też za Zygmunta Augusta następuje to rozszerzenie prawa do dziedziczenia w księdźce pruskim na te inne gałęzie dynastii Chochę Solernów i to w końcu następuje. W 1618 roku za panowanie Zygmunta III bazy, ostatecznie Chochę Solernowie z Brandenburgii, ci, którzy byli elektorami Brandenburgii, stają się też księżentami pruskim. I w tym momencie następuje połączenie Berlina i Królewca.
Wystarczy, można powiedzieć, rzut oka na mapę, żeby wiedzieć, że to nie było połączenie dobre z naszego punktu widzenia, zwłaszcza z punktu widzenia naszej trwałości posiadania Pomorza, czyli tak zwanych Prus Królewskich włączonych do Korony Ostatecznej na mocy II Pokoju Toruńskiego w 1466 r. No bo z jednej strony i z drugiej mamy posiadłości rządzone przez tą samą dynastię, co nie było rzeczą dobro. Ale Rzeczpospolita była potężna. W 1640 r. następuje w Warszawie kolejny hołd, bo jak każdy pan Solern, który obejmował władzę w księstwie pruskim, oni byli zobowiązani do złożenia hołdu królowi Polski. Następuje taki hołd w 1640 r.
Przed Władysławem IV kręczy elektor bannenburski i książę pruski Fryderyk Wilhelm Hohenzollern, ten, który przeszedł do historii jako wielki elektor. Wielki, wielki. Ten skok prus do wielkości wtedy właśnie w długim okresie panowania tego władcy, 1640-1688, tak naprawdę się dokonuje. Jaka była tajemnica jego sukcesu? Tutaj są dwie rzeczy, które warunkowały potem ten rozwój prus do potęgi. To jest zbudowanie czy położenie podwalin pod sprawnie funkcjonujące absolutystyczne państwo oraz uzyskanie samodzielności politycznej w księstwie pruskim, czyli krótko mówiąc zrzucenie polskiego lęna. To się dokonuje w 1657 r. na mocy tzw. traktatów Węlawsko-Bydgoskich. Właściwie to Hohenzollern staje się prawdziwym zwycięzcą potopu. On lawirując w okresie potopu, który przypomnę rozpoczyna się w 1655 r.
najazdem Karola Gustawa na Polskę. On lawiruje, bo jako lennik powinien nieść pomoc swojemu suwerenowi, czyli Polsce. Tego nie robi, zdradził. Opowiedział się po stronie Szwecji. Potem jak karta wojny się odwróciła, zmienił front i licytował. Kto da więcej? Ostatecznie wylicytował bardzo dobrze. No bo traktaty Wylawsko-Bydgoskie z 1657 r. postanawiały o tym, że on już nie będzie lennikiem Rzeczypospolitej, korony polskiej. To pierwsze wielkie osiągnięcie, warunek absolutnej potęgi i drugi, bez którego ten pierwszy nie byłby możliwy do osiągnięcia, to jest budowa tego sprawnego państwa. Zwłaszcza w zakresie administracji, administracji fiskalnej, czyli pozyskiwania środków pieniężnych potrzebnych do czego? Do tego, żeby posiadać stałą armię.
W okresie wojny 30-letniej, 1618-1848 Brandenburgia właściwie była takim, jak to wtedy mówiono, przydrożną karszą, gdzie zatrzymywały się i przychodziły różne wojska. Cesarzkie, szwedzkie i ta część państwa hoęcelernów była naprawdę mocno zniszczona. Młody, późniejszy wielki elektor to widział z bliska i wyciągnął z tego wnioski. Przede wszystkim armia. On na początku potopu miał w samej Księstwie Pruskim 20-stotysięczną armię, która była rzeczywiście języczkiem uwagi w momencie, kiedy dwaj przeciwnicy, klasyczna historia, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, Polska i Szwecja. To był ten języczek uwagi, kto przeważy. Dlatego tak skutecznie licytował. Ten absolutist, który wprowadza wielki elektor, był też można powiedzieć warunkiem sine qua non unifikacji tego państwa.
To jest kolejny szczebel, można powiedzieć, pokonany przez Prusy na drodze do potęgi. A więc zrzucenie zależności od Polski, tworzenie fundamentów tego absolutistycznego państwa i dalej kolejny etap, wykorzystując te właśnie fundamenty absolutistycznego państwa, unifikacja państwa. No bo te prowincje chęcelenów, one były rozrzucone. To nie tylko Brandenburgia, księstwo pruskie, przedzielone polskim Pomorzem, ale przecież też posiadło się w Nadrenii. Księstwa Klewe Mark, a pomiędzy były przecież różne inne podmioty Rzeszy. Także to nie było państwo takie unitarne, ujednolicone wewnętrznie na modułę taką jaką znamy z XX-XI wieku. To trzeba było scalać. Oczywiście elementem scalającym była sama dynastia, ale też absoluty, wspólne instytucje, które są podporządkowane władcy, centralizm i kolejny element scalający armia.
Teraz mamy te trzy elementy scalające. Władca, administracja, armia i kolejni władcy, przede wszystkim tutaj mówię o trzech. Federik I, pierwszy w ogóle koronowany król w Prusach, jak głosiła jego tytulatura, syn wielkiego lektora, panujący w latach 1688-1713. Potem jego syn, Federik Wilhelm I, właściwie prawdziwy ojciec tego, co my nazywamy Pruskością, czyli to, co nam się kojarzy z pruskim drylem, dyscypliną, militaryzmem. Fryderyk Wilhelm I zwany królem sierżantem, który panował w latach 1713-1740. Jego syn, jeden z najwybitniejszych wodców Europy XVIII wieku, król filozof, fetowany na scenach oświeceniowych, Fryderyk II zwany wielkim, panujący w latach 1740-1786.
Teraz zwróćmy uwagę, to jest niemal dokładnie 100 lat między 1688, początek panowania Fryderyka I i 1786, koniec panowania, śmierć Fryderyka II. W ciągu tych stu lat dokonał się rzeczywiście jakościowy skok, bo Prusy zostały zunifikowane przez te trzy elementy, o których mówiłem. Władze, administracja, armia i odniosły, można powiedzieć, sukcesy w polityce zagranicznej, które stworzyły masę krytyczną. To znaczy pozwoliły im, mówiąc językiem gier komputerowych, wejść na inny level kompletnie, osiągnąć status mocarstwa europejskiego. Sama monarchia, która uzyskuje status królestwa właśnie w 1701 roku dzięki staraniom owego Fryderyka, który jeszcze jako elektor brandenburgski był Fryderykiem III, a staje się w 1701 roku Fryderykiem I.
I to jest tytulatura, która w oryginale brzmi Kniesin Preussen, czyli król w Prusach. On jest koronowany, właściwie sam się koronuje, to jest taka samo koronacja. Ten gest, który znamy z koronacji Napolona w 1804, że Napolon sam sobie wsadził koronę na głowie, wyrwał ją prawie z rąk papieża, to pierwszy raz taki obrzęd mamy w Królewcu, 18 stycznia 1701 roku. I to, że Prusy stają się królestwem, to była taka transakcja polityczna Berlina i Wiednia, bo cesarz Leopold zgodził się Habsburg na koronację, a w końcu swojego formalnie Lennika jako elektora brandenburgskiego, ale właśnie Hoensollen przezornie tę koronację zorganizował w Królewcu w Księstwie Pruskim, które formalnie nie było częścią Rzeszy.
Zamian kontyngent pruski miał walczyć po stronie Habsburgu w wojnie o sukcesję hiszpańską. Taki był, można powiedzieć, polityczny układ, ale efekt był jak dla Prus bardzo dobroczynny, no bo to, że Prusy stają się królestwem i Frederick pierwszy jako król ma taką samą władzę w Królewcu i w Berlinie, czy też w swoich posiadłościach nadreńskich. To unifikuje w naturalny sposób. No można powiedzieć jakościowa zmiana też następuje, gdy chodzi o administrację. Ona staje się bardzo centralizowana, bardzo efektywna, rządzona żelazną dyscypliną właśnie przez Fryderyka Wichelma I, tego króla sierżanta, który był znany z tych bardzo obcesowego traktowania urzędników w jego podróży inspekcyjne po państwie do Wrocławia.
To była takie z jednej strony można powiedzieć objazdowe centrum antykorupcyjne, a z drugiej strony to była taka dosłownie dyscyplinowanie, taką grubą lachą król karcił tych urzędników, którzy, no, jego zdaniem byli niekompetentni na przykład, albo gdzieś uczukiwali skarb królewski. Ale to generalnie, jakkolwiek by to anegdotycznie nie brzmiało, to skutek był taki, że ta administracja rzeczywiście była centralizowana przyjrzysta jak na ówczesne warunki. Na przykład we Francji wtedy jeszcze kupowano urzędy, to nie do pomyślenia w Prusach. I całkowicie podporządkowana jednej instytucji, armii. Fryderyk Wichelma I rzeczywiście był twórcą polskiego militaryzmu, czyli podporządkowania wszystkiego armii.
Armia to jest oczko w głowie do tego stopnia, że Fryderyk Wichelma I bardzo niechętnie prowadził jakiekolwiek wojnę, bo to była taka w cudzysłowie też jego zabawka, której się bał zniszczyć. No legendarny jest na niego regiment tak zwany Langenkels, czyli takich wysokich gwardzistów. Miał słabość do takich podstawnych żołnierzy. Król Prus kazał sobie z całej Europy ich sprowadzać. Werbownicy Pruscy wtedy zyskują naprawdę złą słabę, bo porywają po prostu ludzi. No z Rosją inaczej się dogadał, bo Piotr I po prostu wysłał mu rocznie kontyngent takich wielkich mużyków. Dla Rosji to nie było problemu, żeby po prostu ludzi jak towar potraktować i po prostu wysyłał, żeby utrzymać dobre relacje z Berlinem i tak to było.
Ale ta Armia Pruska, która pod koniec panowania Fryderyka Wichelma I liczy około 80 tysięcy żołnierzy doskonale wyćwiczonych, zostanie użyta przez Fryderyka II, jego syna. Syna, który jak wiemy z ojcem miał, mówiąc eufemistyczne, trudne relacje do tego stopnia, że chciał uciec. Został złapany, osadzony w twierdze w Kostrzyniu, gdzie się uczył funkcjonowania monarchii pruskiej od podstaw. W międzyczasie został zmuszony, aby oglądać śmierć swojego przyjaciela Kattek, z którym próbował uciec. Musiał się przyglądać jego rozstrzelaniu. W każdym razie Fryderyk II kontynuując tą centralizacyjną politykę ojca, jednak wprowadza tą nową jakość. To znaczy on rozpoczyna swoje panowania od wojen.
1740, aneksja śląska, odebranie Śląska-Austrii, cały cykl wojen właściwie o Śląskie, to są wojny śląskie 1740-1848, ale potem właściwie ta druga wielka wojna z czasów Fryderyka, czyli wojna siedmioletnia 1756-63, to jest też de facto próba przez Austrię odzyskania Śląska. To się nie udaje. Znowu trzeba spojrzeć na mapę, żeby zobaczyć, że można powiedzieć, że Śląsk to był taki szach i mat, który zrobił Fryderyk II, bo bez Śląska posiadłości Habsburgów, Austrii były bardzo blisko, jak popatrzymy na mapę, samego centrum państwa pruskiego, czyli Brandenburgii i jej stolicy Berlina.
Natomiast w momencie, kiedy Fryderyk II zajął Śląsk, sytuacja się odwróciła, to już wojska pruskie były bardzo blisko na przykład posiadłości Habsburgów w Czechach, a z Czech już niedaleko do Wiednia. A mało tego, to też oznaczało oczywiście oskrzydlenie naszych posiadłości polskich. No bo teraz od 1740 roku de facto Prusy, mamy takie kleszcze, które otaczają Rzeczpospolitą, od Królewca poprzez Brandenburgię i Śląsk mamy właściwie otoczenie naszych ziem, głównie Pomorza, nadwiślańskiego, gdańskiego i Wielkopolski. Potem to dążenie Prus do zaokrąglania, jak mówili, swojego terytorium poprzez rozbiory, no właśnie to jest bezpośrednia konsekwencja tego geopolitycznego szakmat, które zrobił Fryderyk zagarniając Śląsk i broniąc go skutecznie w czasie wojny siedmioletniej.
To była rzeczywiście wojna, która utrwaliła nim Frydereka II jako wielkiego wodza i właściwie armii pruskiej jako niezniszczalnej. Przypomnijmy, wielka koalicja, mocarstw lądowych, która wydawało się zgniecie Prusy. Rosja, Austria, Francja, wielkie kontynentalne mocarstwo dochodzi do odwrócenia sojuszy, to znaczy dochodzi do czegoś niebyobrażalnego dotychczas w polityce europejskiej, że doszło do sojuszy Wiednia i Paryża. Ci, którzy od końca XV wieku z sobą ciągle wojowali o dominację w Europie, teraz zawierają sojusz ostrzy antypruski, dochodzi Rosja. Mało tego był moment, kiedy wojska rosyjskie, austriackie nawet były w Berlinie, zdobyły Berlin w okresie wojny siedmioletniej, a mimo to Prusy przetrwały.
Oczywiście talent wodza, oczywiście sprawność administracji, zwłaszcza szczególność podatków, oczywiście psucie monety sąsiadów, czyli drenowania ekonomiczne Saksonii i Rzeczpospolitej poprzez zalew zepsutego pieniądza, ale też, i to jest też nauka, z tego płynie rola przypadku. To znaczy w 1762 roku umiera w Petersburgu Cary Salżbieta, która bezpośrednio dażyła żarliwą nienawiścią króla Fryderyka II, z wzajemnością. On ją oskarżał o alkoholizm, znaczy oskarżył po prostu stwierdzał, natomiast ona o tym wiedziała i zapałała osobistą niechęcią do Fryderyka II. Natomiast jak ona umiera przychodzi nowy car Piotr III, który był wręcz odwrotnie fanem Fryderyka II, do tego stopnia, że on kładł się spać podobno w mundurze pruskiego Grenadiera.
A żoną tego Piotra III była Katarzyna von Anhalt-Zerbst, urodzona w Szczecinie, znana w historii jako Katarzyna II. I dochodzi do wycofania wojsk rosyjskich z frontów w 1762 roku, mało tego dochodzi do zawarcia przymierza prusko-rosyjskiego. To jest typowy game changer, mówiąc dzisiejszym językiem, albo używając języka historografii, zwłaszcza niemieckiej, cud domu Brandenburgskiego. Cud domu Brandenburgskiego, ale do tego cudu trzeba było dotrwać. W międzyczasie Fryderyk osiąga czy uzyskuje pewne nawet olśniewające zwycięstwa militarny, tak jak chociażby nad Francuzami w 1757 pod Rozbach. To jest legendarne zwycięstwo, kiedy Prusacy walczyli właściwie z przeważającymi siłami wroga, a wygrali i to z Francją, co miało dla nich dodatkowe takie moralne znaczenie.
Generalnie to jest właśnie ten najistotniejszy moment przejścia Prus z statusu państwa średniej wielkości, dobrze zorganizowanego do statusu mocarstwa europejskiego. To jest Fryderyk II, który dokańcza zaokrąglanie swojego terytorium poprzez zainicjowanie pierwszego rozbioru Polski. I teraz dochodzimy do kolejnego warunku drogi Prus do potęgi, to jest zniszczenie Polski. W większym skrócie mówiąc, nie byłoby pruskiej potęgi w Niemczech, w krajach niemieckich, nie byłoby zjednoczenia Niemiec przez Prusy, a tym samym ustanowienia przez Prusy tego mocarstwa w postaci Rzeszy Niemieckiej, gdyby nie zniszczenie Polski. Inaczej mówiąc, przy istnieniu państwa polskiego to Prusom by się nie udało i oni o tym mówili.
Te wszystkie wynurzenia Fryderyka i innych potem Prusaków, po nim o tym wyraźnie mówiły, że istnienie Polski, a zwłaszcza Polski, która by się w sensie ustrojowym reformowała, było nie do pomyślenia z punktu widzenia pruskiej racji stanu. Stadtsrese, rosyjska racja stanu zawsze, i to epiniował wyraźnie już Fryderyk II, miała polegać na, jak mówił w jednym ze swoich politycznych testamentów. Te polityczne testamenty proszę państwa to nie jest rozporządzenie majątkiem przed śmiercią, tylko to jest pewien zarys strategii politycznej, którą mają realizować następcy. I on tam w jednym z tych testamentów politycznych napisał, że Rzeczpospolitą trzeba rozbierać jak karczocha, listek po listku. Dzisiaj raczej mówimy o taktyce salami, ale właśnie to jest ta istota rzeczy.
I tak się stało. I potem jego następca, bezpośredni Fryderyk Wilhelm II, który był jego bratankiem, ponieważ Fryderyk II nie miał dzieci, chociaż był żamaty, ale dzieci nie miał i Fryderyk Wilhelm II był jego bratankiem. I wtedy, za panowania Fryderyka Wilherma II, dochodzi do II i III rozbioru Polski. I wtedy sytuacja jest taka, proszę państwa, że w 1795 roku po III rozbiorze Polski, mamy taką sytuację, można to sobie zwizualizować też patrząc na mapę Prus po III rozbiorze, że właściwie Prusy zajmują mniej więcej 3-4 terytorium dzisiejszej Polski. W każdym razie procentowo patrząc na przyrost terytorialny w zestawieniu z tym co wcześniej zaborca miał, to Prusy najwięcej skorzystały na rozbiorach Polski.
Po III rozbiorze, kiedy w granicach Prus znajduje się i Gdańsk, i Poznań, ale i Warszawa, i Białystok, i Piotrków, około 40% terytorium ówczesnej monarchii pruskiej to są polskie terytoria. I mniej więcej też taki procentowy udział ludności poddanych króla pruskiego. Czyli tu pojawia się też, można powiedzieć przy tym czynniku wzrostu, czynnik powodujący, czy jak kto woli, dołujący Prusy. To znaczy tak zwany poland problem, czyli polski problem, który sobie sami Prusacy stworzyli. No bo oni pozyskując tyle czy anektując tyle polskich ziem, no jednak doprowadzili chociażby do konieczności zmiany, radykalnej zmiany, na przykład polityki wyznaniowej. No bo okazuje się, że nagle niemalże połowę ludności to są katolicy w państwach rządzonym przez przecież partystanską, ewangelicką dynastię.
No więc to był problem i to się ciągnąło przez całe istnienie państwa pruskiego. Historia Prus to jest historia, można powiedzieć kolejnych zadań integracyjnych. To znaczy oni wchłaniając nowe terytoria czy rozszerzając swoje granice musieli oczywiście myśleć jak to połączyć, jak to zintegrować. Teraz ta integracja szła w parze z modernizacją, czyli unowocześnianiem państw. Tutaj teraz trzeba pamiętać proszę państwa o kolejnym takim czynniku wzrostu Prus do potęgi. To jest właśnie to co my dzisiaj nazywamy soft power, czyli ta miękka siła, dobra marka można powiedzieć państwa. Otóż w XIX wieku, zwłaszcza po epoce napoleońskiej, Prusy na zachodzie w kręgach liberalnych np.
we Francji czy Wielkiej Brytanii, być może nawet bardziej w Wielkiej Brytanii, mają taką, Prusy stają się symbolem nowoczesności. Zwłaszcza to zestawiano z Austrią, Habsburgów, która była postrzegana w tych samych kręgach jako państwo reakcyjne, zacofane, jakieś takie stojące w ogóle nad przepaścią. Przede wszystkim tutaj też odgrywał rolę antykatolicy z tych różnych środowisk, które wytykały monarchii Habsburgów. Przede wszystkim to, że ta dynastia i państwo jest katolickie. Prusy protestanckie rozwijające się, ciągle się reformujące, zwłaszcza po reformach Steina Hardenberga, przypomnę lata 1807-1815, tak ujmując podręcznikowo, ale cały zestaw reform administracyjnych, ustroju społecznego, początek uwłaszczenia na wsi, reforma miast, reforma armii, reforma uniwersytetów, Wilhelm von Humboldt.
To wszystko robi wrażenie na tych sferach właśnie liberalnych w Europie Zachodniej i w samych Niemczech, ciągle podzielonych. To jest też kolejny czynnik potęgi Prus. Na tym będą Prusy potem bazować. I pomogły mocarstwa. Tutaj dochodzimy do kolejnego ważnego elementu, jeżeli zastanawiamy się nad czynnikami wzrostu Prus do potęgi, czy marszu Prus ku potędze. To jest zmiana, która następuje, niektórzy historycy mówią o rewolucji geopolitycznej w Niemczech, podzielonych ciągle, po epoce napoleońskiej. Początki. Postanowienia Kongresu Wiedeńskiego, przypomnę ostatecznie zamknięty w 1815, oznaczają, można powiedzieć, pójście Prus w głąb Niemiec, bo one anektują większą część Saksonia, ale co ważniejsze, dostają Nadrenie i Westfali.
Czyli te zachodnie prowincje po raz pierwszy tak mocno, w takim mocnym zakresie Prusy stają na zachodzie, nad Renem. No i znowu, jak całą historię Prus, zwłaszcza historię tego kraju, trzeba oglądać z mapą w ręku. No bo z jednej strony mamy ten rdzeń, stary rdzeń Prus, czyli Brandenburgia, Śląsk, Pomorze, księstwo pruskie i mamy te nowe prowincje na zachodzie, Nadrenia, Westfalia, a pośrodku mamy te drobniejsze państwa niemieckie, Hanover, Hesse, Frankfurt nad Menem, osobne miasto państwo. No i wiadomo było, że siłą rzeczy Prusy będą dążyć do połączenia tych dwóch części. Najpierw łączą ekonomicznie, potem jedną Prus postaje Związek Celny Ogólnoniemiecki w 1834 roku i wtedy właśnie odgrywa tutaj rolę ta dobra marka Prus, Pruska Softpower.
W wielu kręgach właśnie liberalnych, gospodarczych w Niemczech Prusy już wtedy są kojarzone bardzo pozytywne jako państwo, które jest nowoczesne i daje szanse na modernizację. I to Prusy w sensie politycznym wykorzystują. Ale właśnie przez to, że uzyskują Nadrenię i Westfalia, uzyskują kolejny czynnik wzrostu swojej potęgi. Mówimy o nowoczesnej gospodarczy. Wtedy nowoczesnej. Wiek XIX, przypomnijmy, to jest wiek pary i żelaza, czy też pary i węgla. Węgla i żelaza. A to wszystko jest w Nadrenie. Oczywiście oni wcześniej, już pod koniec XVIII wieku, powstają w kopalnie węgla na Pruskim Śląsku, ale tak naprawdę tym kołem zamachowym wzrostu gospodarczego czytaj, industrialnego, przemysłowego jest Nadrenia i Westfalia.
Te prowincje, które, trzeba powiedzieć, głównie dzięki Wielkiej Brytanii, zostały przyłączone na Kongresie Wiedeńskim do Prusy. Bo kalkulacja była taka, że to, że Prusy będą miały taką długą granicę z Francją, Nadrenem, to będzie szachować Francję. I już Francji nie będzie w głowie dążenie do dominacji w Europie, będzie ta równowaga, na której tak bardzo zależało Wielkiej Brytanii. Taka była kalkulacja, wiemy z historii, że bardzo krótkowzroczna, ale dzięki temu Prusy dostały do ręki ten wielki czynnik wzrostu, czyli rozwój industrialny, przemysłowy, który oczywiście nie nastąpiło to od razu, bo właściwie tak zwany ten przełom industrialny, ten boom gospodarczy w sensie gospodarki opartej na tym wielkim, ciężkim przemyslu, to jest od ostatniej ćwierci XIX wieku, czyli mniej więcej od lat 70.
XIX wieku, ale już wcześniej się zaczyna. Wszystko się wcześniej zaczyna. I tutaj warto jako symbol tego gospodarczego wehikułu wzrostu potęgi Prus w XIX wieku wskazać linie kolejowe, koleje żelazne, jak wtedy mówiono. One powstają, pierwsze te połączenia między Potsdamem a Berlinem w latach 30. XIX wieku, to się potem cała sieć rozszerza, ale to był czynnik wzrostu gospodarczego. Właśnie rynki były lokalne, bo nie można było towarów na długie odległości przerzucać, było to kosztowno obarczone niebezpieczeństwem, a teraz dzięki kolei żelaznym można tworzyć jednolity rynek, gdzie np. w Niemczech znosi się bariery celne. I ten związek celną, o którym mówiłem, Niemcy się można powiedzieć oddolnie jednoczą w sensie gospodarczym, koleje żelazne.
Koleje żelazne, które też wiemy miały swoją rolę, jaką nawet przełomową w planowaniu wojskowym. To nie jak Helmut von Moltke, późniejszy autor wielkich zwycięstw pruskich w czasie wojen zjednoczeniowych, zabić Marka, on bardzo mocno zwraca uwagę właśnie na rolę kolei żelaznych w transporcie wojska, w szybkiej mobilizacji i koncentracji na wybranym odcinku frontu armii. To była tajemnica wielkich sukcesów militarnych Prus, zwłaszcza w tych kluczowych wojnach, które zadecydowały o tym, że to Prusy zjednoczyły Niemcy. Mówię tutaj o wojnie prusko-austriackiej 1866 i prusko-francuskiej lata 1870-71. To wszystko było oczywiście poprzedzone wielką drobiazgową, żmudną pracą sztabu generalnego, który kierował Moltke.
Ale wykorzystanie kolei właśnie w celach wojskowych to jest właśnie tajemnica, jedna z tajemnic tych militarnych sukcesów Prus. A więc tak, żeby zreasumować te czynniki wzrostu potęgi Prus, czy drogi Prus do potęgi, to jest zbudowanie sprawnego państwa, sukcesy w polityce zagranicznej i tutaj maksymalne wykorzystywanie, jak to mówił Fryderyk II, prawa sprzyjających okoliczności, zniszczenie Polski. Historia relacji polsko-pruskich to jest historia asymetryczna. Prusacy wykorzystują maksymalnie wszystkie okazje, jakie im się nadarzały, żeby uderzyć w Polskę, osłabić Polskę i w końcu ją zniszczyć. A my zaprzepaszczaliśmy koncertowo wszystkie okazje, które mieliśmy, żeby albo Prusy ograniczyć, albo Prusy wcielić, albo też zbudować polskie wpływy w Prusach. To jest właśnie ta asymetria.
To są te czynniki Prus, te nowe, jak mówiłem, soft power i przesunięcie Prus na zachód, w kierunku tych prowincji, które dadzą im impuls rozwojowy, w sensie już takiego skoku modernizacyjnego. A właściwie Bismarck tylko postawił kropkę na D. Tą kropkę oczywiście trzeba było umieć postawić. Ten kunsz dyplomatyczny o tona von Bismarcka był rzeczywiście bardzo duży. Był bardzo skutecznym i brutalnym w tej skuteczności politykiem, o czym przekonali się i cesarz Franciszek Józef w Austrii, i cesarz Francuzów Napoleon III, i paru innych władców niemieckich, których państwa zostały w 1867 roku wcielone bezpośrednio do Prus. Mówię tutaj o królu Anoweru, o księstwie Heskim, o Frankfurcie nad Menem.
Dzięki temu Prusy w końcu mają to połączenie między Nadrenią, a swoimi dawnymi prowincjami właśnie od Brandenburgii, poczynając. Tak naprawdę Rzesza, która powstaje w 1871 roku to są takie rozszerzone Prusy, bo dwie trzecie terytorium Rzeszy Niemieckiej wtedy zajmują Prusy. Jest ciągła dyskusja jak to było, czy to właściwie Prusy się roztopiły w Niemczech, czy Niemcy roztopiły się w Prusa. To jest w dużej mierze zresztą dyskusja jałowa, ponieważ ona odwraca się od takiej rzeczywistości, że Prusy od pewnego momentu, a dokładnie od 1815 roku to już nie są Prusy tej Junkrów tylko i łącznie, tej wschodniopruskiej szlachty gdzieś tam z Brandenburgii, czy z księstwa pruskiego. Nie.
Prusy od 1815 roku to jest także przemysłowcy mieszczanie z Nadrenii we Stwali. To też są Prusacy. De facto wtedy właśnie w 1815 roku dochodzi do takiego mini zjednoczenia Niemiec, bo w granicach jednego państwa jest cały ciąg ziemi od Akwizgranu przy granicy z Francją, aż do Kwaipedy nad Niemnem, jeżeli mówimy o księstwie pruskim. To jest taki cały ciąg jeszcze może niepołączony jednolicie terytorialne, ale tu już jest naprawdę bardzo pokaźny zrom terytorialny i to jednoczenie Niemiec wtedy właśnie tak naprawdę przyśpiesza.
Ale to Prusy były właśnie dzięki swojej sprawnej administracji, nowoczesnej jednak, jak nowe warunki, sprawnej nowoczesnej armii i tej umiejętnej propagandzie w wykorzystywaniu swojego dobrego imienia jako państwa otwartego na modernizację Prusy w końcu osiągnęły sukces. W 1871 roku, 18 stycznia, nieprzypadkowo nawiązanie do daty pierwszej koronacji królewskiej Hohenzollernów w sali zwierciadylanej Pałacu Bersalskiego w 1871 roku, król Wilhelm I, król Prus zostaje obwołany cesarzem niemieckim. Teraz uwaga, nie cesarzem Niemiec, tylko cesarzem niemieckim, Deutsche Kaiser, nie Kaiser Deutschland, czy Kaiser Deutschland, tylko Deutsche Kaiser. To wszystko było produkt drobiazgowych negocjacji, które Bismarck prowadził głównie z państwami południowo-niemieckimi, głównie z Bawarią. I powstał nowy twór, Rzesza Niemiecka.
Nie cesarstwo niemieckie, mówiąc całkiem formalnie, bo to często jest tak mylone, był cesarz niemiecki, nie było cesarstwa niemieckiego, była Rzesza Niemiecka. Wilhelm I tuż przed tym obwołaniem go cesarzem niemieckim w Versalu żalił się w listach do żony, pisał, że Bismarck go namawia do przyjęcia jakiegoś tytułu, którego nigdy nie było w historii, bo nie było cesarza niemieckiego. Był cesarz rzymski narodu niemieckiego, ale nie było cesarza niemieckiego. To już lepiej być królem Prus, przynajmniej od 1701 roku jest taka tradycja. A Bismarck mnie namawia do jakichś takich nowinek. Wilhelm I przeczuwał, że Prusy wchodząc na szczyt osiągnęły już wszystko maksimum.
Być może w tej nowej Rzeszy Niemieckiej one jednak będą się rozpływać, może będzie ginąć to coś, co stanowiło Prusy. Tutaj obawy oczywiście były, króla Prus, nadwyraz przesadzone, bo to, co stanowiło potęgę Prus, czyli sprawna armia, sprawna administracja i taki antypolonizm w praktyce przetrwały aż do końca II Rzeszy, czyli do 1918 roku. Jak wiemy, niestety trwały także późno. Dziękuję bardzo. To ja chciałbym, jeśli można zadać pytanie odnośnie Fryderyka II Wielkiego, bo ja przeczytałem niedawno taką książkę dotyczącą wojny siedmioletniej, która troszkę mi zaburzyła obraz tego władcy. W takim sensie, że autor tej książki przedstawiał Fryderyka II jako takiego króla bardzo nieporadnego, któremu zdarzało się użalanie nad sobą, zdarzało się ucieczki z pola bitwy.
W zasadzie, że ten król filozof to bardziej dotyczył tego jego użalania się nad sobą niż faktycznego zainteresowania filozofią. Wynikało z tego w zasadzie, że wojna siedmioletnia została wygrana przez Prusy dzięki po pierwsze przypadkowi, a po drugie z ręczności dowódców, a nie samego Fryderyka II. Ja w związku z tym chciałem się zapytać na ile to jest prawda, bo powiem szczerze, że ciężko mi uwierzyć w to, że władca, który tak dobrze jest przedstawiany na ogół w historiografii, nagle zostaje przedstawiony tak źle. Prawdą jest, że rzeczywiście to początek kampanii śląskiej to był mało olśniwający w wykonaniu Fryderyka II. Ta pierwsza bitwa to właściwie w ostatniej chwili została rotowana przez rzeczywiście innych jego dowódców.
On już właściwie oddalał się z pola bitwy będąc przekonany, że przegrał. A ten załamanie jego w okresie wojny siedmioletniej to przede wszystkim uwarunkowane było rzeczywiście tymi klęskami, które Prusy ponosiły w starciu z Rosjanami. Rzeczywiście on wtedy nawet pisał, że to już jest koniec, nosił się z myślą samobójstwa. Rzeczywiście to się zgadza, miał te momenty załamania, ale z drugiej strony jednak były też to takie olśniwające zwycięstwa, rozbak i inne, które udało mu się osiągnąć. To budziło podziw. Nie kto inny jak Napoleon, ten pierwszy wielki, który też miał momenty załamania, ale też jest przecież kojarzony jako wielki buc. On należał do właśnie grona tych wielkich admiratorów. On podziwiał Fryderyka II.
Bardzo charakterystyczne, co Napoleon wywiózł z Poczdamu, kiedy Francuzi zajęli Berlin i Poczdam po zwycięstwie pod Jeną i Auerstedt w 1836 roku. W jednym dniu Armia Pruska została rozgromiona w dwóch niezależnych bitwach. Legła w gruzach nie tylko armia, a państwa, ale i legenda tej armii niezwyciężonej. Napoleon jedną rzecz sobie wziął z Poczdamu, wywiózł do Paryża. Rapier króla Fryderyka II. To było dla niego coś. Oczywiście potem zrabowali też tę słynną kwadrygę z bramy brandymburskiej i inne rzeczy, ale osobiście Napoleon uważał właśnie ten rapier króla Fryderyka II za największą zdobycz.
Fryderyk był rzeczywiście przez niego ceniony jako wielki wódz, ale w ten sposób Napoleon tylko oddawał pewien nastrój epoki, gdzie rzeczywiście Fryderyk był fetowany nie tylko jako król filozof, ale też jako wielki wódz, który miał oczywiście te momenty załamania. Nie zgadza, ale w końcu został zapamiętany jako ten, który wygrywał. Ale też trzeba pamiętać i dobrze, że są te opracowania, które pokazują, że ta droga do wielkości już w tym przypadku Fryderyka wcale nie była taka od od razu. Ale też trzeba pamiętać o tym, że on dokładał naprawdę wiele starań, żeby dbać o swój wizerunek.
To był pod tym względem bardzo nowoczesny władca, zatrudniająca całą masę, jak wtedy mówiono, pismaków, którzy mu pisali, o nim pisali na terenie Rzeszy czy też poza Rzeszą życzliwe artykuły. Sam się przedstawiał chociażby wkraczając na Śląsk jako obrońca protestantów, mówiąc kolokwialnie, łyknięto na przykład w Wielkiej Brytanii bardzo gładko. Także on rzeczywiście, i ta znajomość z francuskimi oświeceniowcami, to rzeczywiście było publicity. Chociaż jak wiemy przyjaźń z Wolterem była szorska, nazwijmy to, ale jednak ten nim Fryderyka II, króla filozofa czy króla ateisty, to było coś. Widzę, że nikt się nie zgłasza, to ja pozwolę sobie zadać pytanie.
Chciałbym się dowiedzieć, jak we współczesnych Niemczech odbiera się tą historię Prus, jak ona jest przedstawiana, jak ona jest opisywana. Czy współcześni Niemcy bardzo chętnie odwołują się do tej spuścizny pruskiej, czy może to gdzieś tak starają się gdzieś wypchnąć? No bo jakby nie patrzeć, no my mówimy o tych Prusach, ale to jest w zasadzie państwo już nieistniejące. Było wielkim państwem, było tą potęgą i tego już nie ma, więc ciekawi mnie, jak do tego Niemcy podchodzą. Temat Prus jednak jest obecny we współczesnych Niemczech. To po pierwsze warto przypomnieć, w zeszłym roku oddano do użytku w centrum Berlina odbudowany od fundamentów zamek królewskich Hohenzweilernów, jako tak zwane Humboldt Forum. Były tam różne wystawy, galerie.
To jest bardzo inteligentnie przeprowadzona właśnie, tak można powiedzieć, na wzór fryderycjański polityka historyczna, czyli dobre imię Prus. No bo tak, jak przyjadą wycieczki gdzieś tam z Japonii, z Chin czy ze Stanów, to oni będą oglądać ten odbudowany zamek, te obrazy, te różne galerie, biblioteki i stwierdzą, że no nie, no to ci Hohenzweilernowie to właściwie bardzo fajni faceci byli, zajmowali głównie zbieraniem obrazów, książek grali na flecie, tak jak Fryderyk II, korespondowali po francusku z filozofami oświeceniowymi właściwie o co chodzi. Czyli krótko mówiąc wybieranie z tej historii pruskiej właśnie tych najbardziej korzystnych dla Prus rozdziałów i to się dzieje. To też bardzo charakterystyczne było w 2012 roku w Niemczech było obchodzone 300-lecie urodzin Fryderyka II.
I to i były tam różne wystawy, konferencje, były programy w takiej na przykład telewizji Arte. I tam było to właśnie, Fryderyk też tak przedstawiany był jako taki modernizator, mówi po francusku. W ogóle nowoczesny człowiek, król filozof, gdzieś tam wspominano, że miał jeszcze takie epizody pod tytułem Zabór Śląska i Pierwszy Rozbiór Polski, ale de facto to właśnie był wielki modernizator. W czerwcu zeszłego roku ukazała się taka książka Petera Taubera, niemieckiego autora, który przez długie lata był czynnym politykiem związanym z CDU, nawet sekretarzem generalnym tej partii, czyli ważna postać.
Ona pisał taką książkę pod tytułem Co nas trzyma razem? Was hält uns zusammen? I tam jest taka teza, że właściwie jeżeli na przykład Niemcy zastanawiają się teraz w XXI wieku co zrobić, jak sobie poradzić z problemem integracji imigrantów, ważny problem w Niemczech, te problemy z integracją. Jak to zrobić? No to autor radzi, spójrzcie na Prusy. Prusy, które były państwem otwartym, przyjmowały imigrantów. Od chociażby Wielki Elektor przyjął chugę notów wygnanych przez Ludwika XIV po odwołaniu edyktu nantejskiego w 1685, a Friederik Wilhelm I przyjmował protestantów wygnanych z Salzburga Austriackiego. Państwa otwarte, tolerancyjne, które potrafiły integrować. Autor gdzieś tam co prawda wspomniał na dwóch linikach, że byli Polacy i oni troszkę się nie integrowali.
To był taki problem. Ale generalnie Prusy bardzo otwarte państwo integrowało, zapraszało na swoje terytory i potrafiło tych ludzi zintegrować. To jest bardzo charakterystyczny sposób postrzegania. Prus takiego odbran zawiania, stworzenia takiego obrazu Prusy, jakiego nowoczesnego państwa otwartego, który jest ciągle takim przykładem do naśladowania, jak najbardziej pozytywny. To jeżeli nie, to ja pozwolę sobie zadać kolejne pytanie, które mnie. . . Znaczy ja sobie cały czas zadaję to pytanie. Ja wiem, że jest można powiedzieć sztampowe dla tej tematyki, a mianowicie ten rok 1525 i hołd pruski Albrecht Hohenzollerna.
Czy rzeczywiście Zygmunt Stary nie miał w swoim otoczeniu jakiś doradców, którzy mu mówili, żeby dobił te Prusy? Znaczy zakon krzyżacki, który się chciał zsekularyzować i czy on miał kogoś takiego w swoim otoczeniu? No i też ta kwestia tego, czy to dało się przewidzieć, bo moim zdaniem Zygmunt Stary musiał być jakimś wizjonerem politycznym, żeby przechodzić to, że z Prus stanie się potęga i ta potęga doprowadzi do upadku między innymi Prusy, doprowadzą do upadku państwa polskiego. Jestem ciekaw zdaniem pana profesora. No i też jeszcze może dodatkowa taka rzecz.
Czy na terenie Rzeszy Niemieckiej, czy książęta w tej Rzeszy oni nie widzieli rosnącej potęgi Hohenzollernu? Bo mi się wydaje, że oni to widzieli i jakoś próbowali temu zapobiec, tylko to się nie udało. Ten rok 1525 to jest zazwyczaj rzeczywiście wskazywany jako taki przysłowiowy strzał w kolano, że nie wykorzystaliśmy sytuacji, żeby dobić wroga, który potem nam zgotował to, co zgotował. W otoczeniu króla byli ludzie, którzy domagali się wykorzystania do końca sytuacji kcielenia po prostu całości ziem, tych co pozostały po zakonie krzyżackim. Chociażby właśnie biskup Warmiński Jan Dantyszek był wielki humanista zresztą, który domagał się takiego kroku. Ale stało się inaczej. Trzeba pamiętać, że jednak traktat krakowski dawał jednak perspektywę wcielenia księstwa pruskiego do korony.
Bo tak naprawdę fatalną decyzję o rozszerzaniu kręgu tych Hohenzollernów uprawnionych do władzy księstwa pruskim podjął syn Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta w 1563 roku, kiedy on rozszerzył na tą tak zwaną linię francońską. Prawo do dziedziczenia. To był rzeczywiście drugi wyjątkowo celny, bolesny strzał w kolano. A gdy chodzi o książę Drzeszno, nie oczywiście. Od pewnego czasu dopiero zaczęli zauważać potęgę Hohenzollernów. Tak naprawdę zaczęto to dostrzegać jako poważne zagrożenie gdzieś od wojny śląskiej. Oczywiście wiedziano, że monarchia pruska za czasów króla sierżanta rośnie w siłę, ale nie traktowano tego jako zagrożenie czytaj agresora.
Natomiast właśnie Fryderyk II przede wszystkim poprzez akcję na Śląsku zbudził rzeczywiście nie tyle respekt, może u części zwłaszcza protestanckiej respekt, ale większości to przerażenie. To znaczy, że nikt nie może czuć się pewny. A zwłaszcza to przerażenie stało się udziałem już sporej części władców Rzeszy po pierwszym rozbiorze Polski. Kiedy się okazało, że można rozebrać państwu, które nie jest agresorem, no i co nam zrobicie? Stało się już. To rzeczywiście w samej Rzeszy pojawiły się głosy, zwłaszcza wśród tych mniejszych władców, że tak naprawdę już nikt niczego nie jest pewny. Oczywiście Fryderyk II zdawał sobie sprawę z tych nastrojów i nawet potem odgrywał rolę takiego mentora i protektora tych drobniejszych władców przeciwko Habsburgu.
On stworzył nawet pod koniec swojego panowania Fürstenbund, taki związek wsiążęd, który miał skupiać wokół Prus tych drobniejszych władców przeciwko Habsburgu. No bo Józef II wtedy planował taką zamianę, prawda, Bawaria na Belgię i to było przedstawiane przez propagandę pruską jako zamach na tych drobniejszych władców Rzeszy. Ale rzeczywiście oni już tak gdzieś od lat 40. i 18. wieku czuli się mocno niepewni w kontekście polityki choencjalernów samej Rzeszy. Dzień dobry. .