TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Witamy serdecznie na naszej kolejnej rozmowie o porozumieniu bez przemocy. Zainspirowani komentarzami, które pojawiły się pod poprzednimi naszymi rozmowami. Postanowiliśmy dzisiaj poruszyć temat rozwiązywanie konfliktów. Pamiętam, że w wydaniu książki Marshala Rosenberga, które miałem na początku mojego poznawania NVC, nie było rozdziału o rozwiązywaniu konfliktów. Ten rozdział pojawił się dopiero w trzecim wydaniu, tym najnowszym, który teraz jest powszechnie dostępny. Muszę powiedzieć, że dla mnie lektura tego rozdziału, to co tam Marshal Rosenberg napisał, było niesamowicie inspirujące. Nie znalazłem do tej pory jakiegoś ciekawszego, że tak powiem kolokwialnie, sposobu rozwiązywania konfliktów.
Może najpierw zapytam was jako fachowców, czym charakteryzuje się ten sposób rozwiązywania konfliktów, który proponuje Marshal Rosenberg, co jest najbardziej charakterystyczne? To ja bym od razu powiedział, że pierwsza rzecz to jest to, jak my postrzegamy konflikt. Konflikt nie musi być czymś złym. Czyli najważniejsze jest nasze nastawienie do konfliktu. Jeżeli zmienimy nasze postrzeganie, że konflikt może być okazją do kontaktu i do porozumienia, to zamiast się bać albo unikać konfliktów, czyli takich trudnych sytuacji, gdzie się różnimy w czymś, to możemy zacząć o tym rozmawiać. To może nam jakoś pomóc i przybliżyć do rozwiązania, ale też przybliżyć do siebie w relacji.
Mówisz o tym, że konflikt może przybliżyć i że tak właściwie to jest kwestia tego, jak postrzegamy konflikt, jak go oceniamy. Ja bym chciała powiedzieć, że właściwie to w każdej rodzinie, a jeszcze szerzej można powiedzieć, że jeżeli spotykają się dwie osoby, trzy osoby ludzie, to prędzej czy później pojawi się jakiś konflikt. I że to jest normalne tak naprawdę. Ja ze swojej działki bym nawet dodał, że konflikt jest możliwy między człowiekiem a Panem Bogiem. I w Biblii mamy też trochę przykładów na to. To nawet jeżeli mamy jednego człowieka, to on już w sobie mieści konflikt. Bo często i chciałby pójść i chciałby zostać. I chciałby wybrać kawę.
Pytanie ulubione, co chcesz kawę czy herbatę. I wszyscy już, co mnie znają, wiedzą, że i kawę i herbatę. Bo to jest tak, że kawa pachnie aromatycznie, herbata, więc mamy we wnętrzu jednego człowieka też. I to, co jest chyba ważne na początek, żeby się podzielić, to powiedzenie właśnie o tym, co Piotr powiedział, że konflikt nie jest czymś złym. Że konflikty po prostu są i w zależności od tego, jakie my nadamy im etykiety, jakie my nadamy im oceny, to możemy mówić, że one są dobre, bo nas przybliżają do kontaktu. Albo możemy mówić, że złe, bo ktoś chciałby spokoju, a konflikty wyzwalają różnego rodzaju emocje. No właśnie, a co jest takiego. . .
No właśnie, bo to bym powiedział, że to mnie już też wcześniej uczono, już w trakcie studiów, kiedy studiowałem trochę psychologii, mieli też, mieliśmy w ramach naszych studiów zakonnych, no to o takim pozytywnym stosunku do konfliktu jako czegoś, co jest szansą, nie jakąś tragedią, nie jakimś nieszczęściem, tylko szansą. No to o tym powiedzmy, że już też wcześniej słyszałem. Natomiast teraz to, czy rzeczywiście konflikt okaże się szansą, czyli wniesie coś pozytywnego do naszego życia, będzie zależało od tego, w jaki sposób ten konflikt rozwiążemy. Czy będziemy się upierać, że ma być tak jak ja chcę, czy zaczniemy słyszeć tą drugą osobę? No właśnie, czyli to jest pierwsza podstawowa kwestia, że rezygnuję z upierania się przy swoich. .
. Przy swojej konkretnej strategii. Strategii właśnie. Bo to nie jest tak, że ja rezygnuję z moich potrzeb w żadnym wypadku, tylko że ja jestem gotowy porozmawiać i poszukać innych strategii, żeby ją zaspokoić. No właśnie, bo tu przypomnijmy to, o czym mówiliśmy chyba w pierwszym naszej rozmowie, że nie da się zrezygnować z potrzeb. I mówiliśmy też o rozróżnieniu między potrzebami a strategiami. I że Marshall Rosenberg robi to bardzo tak precyzyjnie, tak jednoznacznie to oddziela i przestrzega przed mieszaniem tych dwóch rzeczywistości. I to jest istotne w kontekście konfliktów, bo wszystkie konflikty dzieją się na poziomie strategii.
No właśnie, nie? I jakbyśmy rozmawiali, czy chcemy pojechać na wakacje za granicę, czy jednak zostać w Polsce, no to możemy się właśnie posprzedać i pokłócić, co wybrać. A jak poszukamy, jakie potrzeby stoją za tymi strategiami w Polsce albo za granicą, to być może uda nam się znaleźć jakieś inne rozwiązanie, które zaspokoi wszystkie te potrzeby. No właśnie, bo przypomnijmy, że nie ma czegoś takiego jak potrzeba pojechania na wakacje na Karaiby. Nawet w ogóle nie ma czegoś takiego jak potrzeba pojechania na wakacje, wyjazdu jakiegokolwiek. Wyjazd jest strategią. Już tam wyjazd jest strategią, tak, a tym bardziej na Karaiby czy do Lądku Zdroju, nie? Tak, i dlatego staramy się sprowadzić każdą rozmowę, w której pojawia się konflikt, do potrzeb.
I dlatego mówimy cały czas, że rozróżnienie strategii a potrzeba jest tak niezwykle istotne. I pytanie, czy jeżeli się zastanawiamy nad wyjazdem w góry czy nad morze, to czy my chcemy wyjechać z uwagi na to, że potrzebujemy odpoczynku? Czyli możemy chcieć pojechać, żeby odpocząć? Możemy chcieć pojechać, żeby budować bliskość w rodzinie? Możemy chcieć pojechać, bo w ogóle potrzebujemy jakiejś zmiany, jakiejś odmiany w życiu? I dla nas wyjazd gdzieś do innego miasta, w inne miejsce jest jakąś strategią na to, żeby mieć zmianę, żeby coś było inaczej. A może potrzebujemy towarzystwa i jedziemy w ogóle w miejsce, gdzie mamy znajomych, rodzinę, albo jedziemy z jakąś grupą.
To wszystko są potrzeby i w zależności od tego, które te potrzeby będą dla nas najistotniejsze, to miejsce, w które będziemy jechali, ci ludzie, z którymi będziemy jechali, będzie prawdopodobnie inne. Pytanie, czy uda nam się odkodować potrzeby, czy utkniemy na poziomie strategii, ja chcę w góry, ja chcę nad morze i jak ty nie pojedziesz ze mną, to ja ci dam popalić.
No właśnie, tak mi się teraz przypomina, tylko nie wiem czy dokładnie, czy pamiętam dokładnie, jak to brzmiało, ale Marshall Rosenberg napisał coś takiego, że jeżeli dwie strony konfliktu, dwie osoby, które są skonfliktowane, bo to też mogą być społeczności, które są skonfliktowane, jeżeli wejdą na poziom kontaktu z własnymi potrzebami, nazwą je wypowiedzą i obie strony konfliktu zgodzą się na to, że chcemy, aby wszystkie wypowiedziane tu potrzeby, w miarę możliwości oczywiście były zaspokojone, zwłaszcza moje i twoje, każdej osoby, właśnie, że na równi właśnie, że moje i twoje potrzeby są tak samo ważne, to potem już wystarczy maksymalnie 20 minut czasu na to, żeby rozwiązać konflikt.
Bo wtedy przechodzimy do rozmowy o strategiach i w praktyce okazuje się, że znalezienie strategii, które pozwolą zaspokoić potrzeby ogół stron konfliktu nie jest wcale takie skomplikowane. Czyli mówisz o tym, że jeżeli odkryjemy, odkodujemy potrzeby, to możemy wtedy przejść na rozmowę o strategiach i wtedy dopiero znajdować strategię. Tak, no właśnie. Ale ja widzę całą ta trudność w rozwiązaniu konfliktów, że ona w zasadzie sprowadza się do tego, że my mieszamy potrzeby ze strategiami. Że strategię nazywamy często potrzebami. Tak. Że mówimy, że ja potrzebuję teraz kawy, albo ja potrzebuję teraz pojechać na dmożo. Ja bym dodała do tego, co powiedziałeś, bo wydaje mi się, że precyzyjnie powtórzyłeś to, co Marshall powiedział.
Ja bym dodała tylko jedną rzecz, że oprócz tego, że te potrzeby są odkodowane i jakby pokazane, to że dwie strony jeszcze ważne jest, żeby usłyszały nawzajem te potrzeby. Bo czasami jest tak, że my teoretycznie siedzimy i słuchamy, jak ten drugi mówi, ale jak za chwilę ktoś nas zapyta, co on powiedział, to my mówimy coś w stylu, no on coś mówił, a w tym czasie myślałem o tym, co ja odpowiem. A tu chodzi o to, żeby faktycznie usłyszeć tą drugą stronę i żeby ona też miała takie przekonanie, że została usłyszana. I tak to jest ważne. I tak mi się teraz też przypomina to, o czym już wspomnieliście, że konflikt też może być mój wewnętrzny.
Że ja mogę być sam ze sobą jakby skonfliktowany i to ma zastosowanie też tutaj, że jeżeli ja nazwę potrzeby, które stoją za tą lub tamtą opcją działania, czyli strategią, do której nie wiem co wybrać właśnie, nie wiem na co się zdecydować, to jeżeli to sobie dobrze nazwę wypowiem najlepiej, to wtedy też będę potrafił szybciej podjąć decyzje, z której będę zadowolony. Tak, możemy się przecież zastanawiać i takich konfliktów wewnętrznych mamy na co dzień setki, ale powiedzmy, że się zastanawiamy nad zmianą pracy. I mamy także, mamy do wyboru pracę powiedzmy gdzieś w banku i powiedzmy, że mamy do wyboru pracę jako fryzjarka. I teraz mam dwie oferty i powiedzmy, że mam umiejętności do tego, żeby pracować tu i tu.
I czasami jest tak, że coś mnie ciągnie, żeby pójść i pracować jako fryzjarka, a czasami bardziej ten bank. I tak mam, niektórzy wypisują sobie plusy, minusy, a my możemy to sprowadzić do potrzeb. Jakie potrzeby będą zaspokojone w tej pracy, jakie potrzeby będą zaspokojone, jeżeli dokonam tego drugiego wyboru. I ostatecznie trzeba dokonać, bo są tylko dwie opcje jakiegoś wyboru. Jednocześnie ten wybór może być bardziej w jakimś spokoju, dawać większy spokój, później już po podjęciu tej decyzji taką większą zgodę na to, co jest. Bo może być tak, że jak są tylko dwie opcje, to trudno będzie zaspokoić wszystkie potrzeby w pełni.
Być może niektóre będą bardziej zaspokojone, a niektóre mniej, ale to i tak pozwoli wybrać tą opcję, w której tych potrzeb zaspokojonych będzie więcej. Tak, teraz jeszcze sobie myślę, że w konfliktach, zarówno tych wewnętrznych, jak i tych, które są między osobami, konfliktach międzypersonalnych, że dużą rolę odgrywają, ja bym to nazwał, upodobania. Na przykład ktoś chce pojechać na wakacje gdzieś tam, no bo lubi góry. On odpoczywa w górach akurat, a nie leżąc na plaży. Tak, i teraz właśnie sobie tak myślę, bo to też właśnie chrześcijaństwie, tu znów może trochę zahaczę bardziej o tę moją działkę taką, która dotyczy życia duchowego, chrześcijańskiego i tak dalej.
Tego, o czym się też mówi w takiej formacji chrześcijańskiej, że jest czasami taka formułowana przestroga, żeby nie przywiązywać zbyt dużej wagi właśnie do upodobań. Ja myślę, że jedna skrajność to jest rzeczywiście kierowanie się w życiu upodobaniami. Druga skrajność to jest zupełnie ignorowanie upodobań, zaprzeczanie, wyrzekanie się wszelkich upodobań, że ja powinienem być absolutnie tego wolny.
Natomiast mi się wydaje, że to, co właśnie proponuje Porozumienie bez przemocy, to jest zachowanie szacunku dla swoich upodobań, ale jednocześnie stworzenie takiego klimatu, takich warunków do tego, żebym ja nie przywiązywał do upodobań zbyt dużej wagi, bo w tym procesie rozwiązywania konfliktu kontaktuję się ze swoimi potrzebami, czyli kontaktuję się z tym, co jest naprawdę związane z moim życiem, co dotyczy mojego życia, bo mówiliśmy sobie nie o tym, że potrzeby, to jest coś, co mówi o tym, że ja żyję. Ja rozumiem, że nawiązujesz do tego aspektu takiego bycia żywym, tego, co czasami ludzie mówią, tego, co mi w duszy gra i co powoduje, że chcę mi się rano wstawać w ogóle z łóżka. Tak.
Że to jest taka siła napędowa dla nas. Tak, dokładnie tak. Że potrzeba to jest to, co mówi o tym, że ja jestem żywym człowiekiem. Jeśli nie zaspokajam potrzeb, to umieram. Przynajmniej w jakimś tam. . . Zwłaszcza tych fizjologicznych. No, na przykład, zwłaszcza. No tak, jakbyśmy przestali oddychać, czyli przestali zaspokajac potrzebę powietrza. Ale mi chodzi o to, że kiedy kontaktujemy się ze swoimi potrzebami, to wchodzimy na jakiś głębszy poziom i wtedy te nasze upodobania, które są ważne, one już nie są tym, co nas determinuje, tak bym powiedział.
Może się okazać, że jak jestem w kontakcie z potrzebami, to te moje upodobania stają się mniej takie palące, takie istotne, nadal są ważne i chętnie fajnie by było, ale ja jestem gotów na przykład dzisiaj wybrać coś innego, co nie jest moją preferencją. Tak, właśnie dokładnie to miałem na myśli, że jakoś te upodobania, mam do nich szacunek, ale one już mną nie kierują, bo wiem, o co tak naprawdę mi chodzi. Dokładnie, to jest to. Czyli to jest to, że ja widzę, że mam wybór. Tak, i właśnie, i nawet często sam z większą satysfakcją wybiorę coś, co jest niezgodne z moim upodobaniem, które do tej pory miałem i w ten sposób znajdę na przykład upodobanie w czymś zupełnie innym.
Czyli zobaczę jakąś inną potrzebę, którą mi to bardziej zaspokoi w danej sytuacji. Tak, i też może zobaczę inną strategię, otworzę się na jakąś inną strategię, że w ten sposób też można zaspokoić swoją potrzebę, chociaż to do tej pory nie było zgodne z moim upodobaniem, ale nie było zgodne z moim upodobaniem, ponieważ byłem przekonany, że tylko w ten sposób mogę zaspokoić swoją potrzebę. Ale dlaczego tak byłem przekonany? Ponieważ traktowałem to moje upodobanie, tę preferencję, gdy chodzi o konkretną strategię, jako potrzebę. To jako coś takiego, bez czego nie mogę żyć właśnie. Bo właśnie, bo potrzeba, może tak mi teraz przyszło, że to jest coś, bez czego nie można żyć. Potrzeba, nie można żyć bez potrzeb.
Jak tak o tym mówisz i to podzieliłaś na upodobania i na potrzeby, to ja sobie myślę, że to jest właśnie to, co my robimy w NVC, że ludzie typowo mają tak, że poruszają się w obrębie strategii i że oni typowo robią pewne rzeczy w jakiś sposób. Na przykład przy rozwiązywaniu konfliktów, czy przy wychowywaniu dzieci, czy przy czymś innym, często powtarzając pewne schematy z domu, na przykład z pożyczonych. I mówią, że oni tak lubią, oni tak chcą, bo zawsze jeździli nad morze, bo zawsze tak było, bo zawsze, nie wiem, zimniaki się podawało w taki, a w taki sposób, nie z koperkiem, a nie bez.
I teraz nagle jest ten moment zastanowienia się, dobra, ale dlaczego my to tak robimy, czyli jakie powody, jakie potrzeby, jakie motywacje stoją za tym. I jak zobaczymy dlaczego, to może się okazać, że my możemy w ogóle zmienić to, co robimy, zachowując to, co jest dla nas ważne, to co w tym wszystkim, bo nie wiem, zawsze jemy obiad o 13, bo tak zawsze było, nie? Ale czemu jemy ten obiad? Żebyśmy byli razem, żebyśmy budowali bliskość, żebyśmy ze sobą byli. OK. Ale ta 13 jest dla nas wszystkich strasznie niewygodna, to może przełóżmy to na 17 i nam wszystkim będzie pasowało i będzie mniej konfliktów o spóźnienia i o wszystko inne. Albo zamiast obiadu możemy kolację jeść razem, albo śniadanie.
Albo zamiast się kłócić, czy pojedziemy nad morze, czy w góry, to jeżeli nam też chodzi o to, żeby wypocząć i nie możemy dojść do ładu, to gdzie indziej możemy pojechać, gdzie powiedzmy wszyscy wypoczniemy, nawet jeżeli to nie będzie morze, nie będą góry, tylko nie wiem, co jeszcze może być, niziny i rowery. No dokładnie. I tu jeszcze może powiedzmy o takiej jednej bardzo ważnej kwestii, mianowicie jakie to jest ważne, żeby nam zależało na tym, żeby ta druga strona, z którą jestem skonfliktowany, czy na skutek rozwiązania tego konfliktu miała zaspokojone swoje potrzeby. To, o czym mówisz, jest chyba jedną z najważniejszych rzeczy w rozwiązywaniu konfliktów.
To, żeby zadbać o potrzeby wszystkich stron, i to jeżeli my jesteśmy na przykład w konflikcie, to żebym ja wiedział, że ona będzie robiła wszystko, żeby również moje potrzeby były zaspokojone, żeby o nie zadbać. Bo każdy z nas korzysta z tego, że druga osoba ma zaspokojone swoje potrzeby. Czasami, znów może tak trochę nawiążę do pewnych takich modeli wychowania w kościele, które się pojawiają, z którymi się stykałem. Mianowicie, że wtedy jest idealnie, to jest ideał człowieka. Jeżeli ten człowiek potrafi właśnie wyrzekać się siebie, to znaczy wyrzekać się, nie wiem, bycia szczęśliwym, bycia zadowolonym. Czyli wyrzeka się tego, że ma zaspokojone swoje, wyrzeka się zaspokojenia swoich potrzeb.
I że wtedy jest najlepiej, wtedy właśnie nie będzie konfliktów, wtedy będzie wszystko cacy, fajnie i tak dalej. Natomiast ja nigdy oczywiście nie miałem zgody na to, zawsze było mi to obce, taki model, można powiedzieć, też rozwiązywania konfliktów. I dlatego, jak przeczytałem u Marshalla Rosenberga właśnie to, jak on widzi rozwiązywanie konfliktów, to bardzo mi się to spodobało, bo to pasowało właśnie do tego, jak ja sobie to wyobrażam. Że ja nie mam jakby umartwiać się, w sensie zmuszać siebie do ignorowania swoich potrzeb, tylko właśnie mam zobaczyć, że to jest dla mnie ważne, że to jest dla mnie życiodajne, że drugi człowiek ma zaspokojone potrzeby, tak samo jak jest życiodajne dla mnie to, że ja mam zaspokojone swoje potrzeby.
Wiesz, bo to, o czym ty mówisz, o tym wyrzeczaniu się w ogóle potrzeb, to jest w ogóle jakoś tak, że jeżeli ja będę się wyrzekała tego, na czym mi zależy, to w ogóle nie dojdzie do konfliktów, bo jakby o co mamy mieć konflikty, skoro ja i ty się różnimy i ty chcesz w góry, a ja nad morze, no to ja ci powiem, że oczywiście jedźmy tam, gdzie ty chcesz, bądź szczęśliwy, tylko jak już będziemy tam, gdzie ty chcesz, to ja mogę chodzić na Donsana i jakoś dziwnie niezadowolona, nie? No dokładnie.
Sama mogę nie wiedzieć do końca, o co mi chodzi, bo ja nawet nie weszłam w kontakt z tymi moimi potrzebami, tylko wiem, że coś mi tu nie bardzo pasuje i jeszcze powinnam pewnie być szczęśliwa. Właśnie, powinna być szczęśliwa. Powinna nam być szczęśliwa. I powinnam teraz się cieszyć, a z drugiej strony mogę też się wyrzec z tego bycia szczęśliwą, więc w ogóle jest dobrze, no bo mogę się wyrzec z kolejnej rzeczy i zacisnąć zęby. Ale pewnie ktoś za to zapłaci, no.
Prędzej czy później, że ja w ogóle pojadę gdzieś, gdzie nie chciałam i nawet o tym nie powiedziałam, bo w konflikcie też nie musi być tak, że zawsze moje potrzeby będą zaspokojone, ale jak ja nawet o nich nie powiem i nie jestem ich świadoma, no to one nawet nie zostaną zauważone. Tak. No więc właśnie, bo to też jeszcze sobie to dopowiedzmy, to o tym mówiliśmy sobie w pierwszej rozmowie, że to też nie o to chodzi, że teraz się nastawiamy, że wszystkie nasze potrzeby muszą być zaspokojone i to już. Bo wśród strategii zaspokojenia potrzeb jest również to, że ja wybieram inny czas niż w pierwotnie na przykład.
Zmieniam po prostu decyzję co do tego, kiedy zaspokoję swoje potrzeby i to jest wpisane w strategię, zmiana tego czasu, momentu, w którym zaspokoję. Ale to jest też, jeżeli ja wiem, że moje potrzeby jednak będą zaspokojone, tylko może w innym czasie niech początkowo planowałem, to mi już jest to łatwiej się z tym po prostu pogodzić i zrezygnować z tego konfliktu, czy zrezygnować z tego upierania się po prostu przy swoich strategiach. Natomiast, bo tak już przewidziany czas tej naszej rozmowy powoli się kończy i tak pomyślałem teraz w trakcie naszej rozmowy, że może dobrym tematem następnym byłaby asertywność. Czyli jak odmawiać? Jak odmawiać, w jaki sposób, no tak nazwijmy to walczyć o siebie. No bo właśnie, mówiliśmy konflikt.
Konflikt często polega właśnie na tym, że dwie strony walczą o siebie. Czyli chodzi o to, jak zadbać o swoje potrzeby jednocześnie, żeby to nie powodowało konfliktu. Właśnie. Bo jeszcze raz wróćmy do tej poprzedniej myśli, że niektórzy przyjmują taki sposób działania, czy jesteśmy często uczeni, takiego sposobu działania, który polega na rezygnacji swoich potrzeb, czyli na tym, że ja w ogóle nie ujawniam, że czegoś potrzebuję. Bo nie można z nich zrezygnować, ale ich nie ujawniam. I dla mnie właśnie asertywność, myśląc o tym temacie, który nazwałem, określiłem jako asertywność, mam na myśli właśnie to, czy, jeżeli tak, to w jaki sposób należy ujawniać swoje własne potrzeby i w jaki sposób walczyć, w cudzysłowie, o siebie, o zaspokojenie swoich potrzeb.
Czyli jak mówić o swoich potrzebach, tak? Żeby się o nie zatroszczyć. Właśnie. I też zatroszczyć się o potrzeby drugiej strony. Tak. I to byłoby też troszeczkę kontynuacja tego tematu o konflikcie. To byłby też jakieś dopowiedzenie do tego, jak rozwiązywać konflikty. Dobrze, czyli tak się umawiamy, że taki będzie temat. Że porozmawiamy na ten temat. Dokładnie. Także do zobaczenia na następnej rozmowie. Dziękujemy. .